Eurobasket 2022 – Grupa D, dzień 5/5

Cześć!

Ostatni dzień w Pradze, czas rozstrzygnięć. Zapraszam na jego podsumowanie!

 

Finlandia – Niderlandy 88-67

Markkanen 22 pkt / De Jong 21 pkt

Mecz tak naprawdę bez większej historii. Od początku Finowie narzucili swój styl gry i punktowali rywali. Przewaga rosła i rosła i wydawało się, że Finowie dojadą do setki. Zagrali jednak przeciętną ostatnią kwartę i wygrali „tylko” dwudziestoma jeden punktami. Poniżej kilka najlepszych akcji Lauriego. Wybaczcie brak jakiejś głębszej analizy, ale naprawdę nie było tam dramaturgii czy czegoś bardzo zajmującego (moim zdanie przynajmniej). Finowie mieli dzięki tej wygranej pewne drugie lub trzecie miejsce, w zależności od wyniku Polski.

 

Czechy – Izrael 88-77

fot. FIBA

Hruban 25 pkt / Avdija 12 pkt, 11 as, 8 zb

Tutaj tak naprawdę zaczęły się emocje. Dla obu ekip to było być albo nie być w turnieju. Polacy bardziej kibicowali Czechom – ich wygrana oznaczała, że to nasi sąsiedzi biorą na siebie Greków. W przypadku Izraela to nam przypadli by w 1/8 bracia Antetokounmpo z ferajną (oczywiście w przypadku przegranej Polaków z Serbią). Czesi rozpoczęli niesamowicie aktywnie i agresywnie, niesieni dopingiem z trybun. Szybko osiągnęli kilka punktów przewagi. Od początku dyrygował Satoransky, który był naprawdę zmotywowany. Swoje dokładali też weterani – Hruban i Vesely. Po pierwszej kwarcie było 26-17. A przewaga nadal rosła. Czesi wyszli nawet na +19, ale Izrael dobrze zareagował – po dwóch trafieniach z faulem straty nieco się zmniejszyły. Na dłuższą przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku 53-37 dla gospodarzy.

Kto jednak liczył na kolejny blowout, ten się przeliczył. Po zmianie stron do natarcia ruszyli przyjezdni zmniejszył straty do dziesięciu oczek, a po chwili do raptem czterech. Czesi byli w kryzysie, a kwarta zakończyła się przy wyniku 67-62 dla naszych sąsiadów. Emocje w końcówce gwarantowane. Rozpoczął trójką Avdija, to samo oddał Satoransky. Izrael trzymał się blisko, ale, kiedy było trzeba zrobili 13 (!) punktów z rzędu i uciekli na w miarę bezpieczną odległość. I tym razem przyjezdni się nie poddali. Po szalonym rzucie Avdiji było -10 na 4:36 do końca. Na 2:51 – tylko -7. To jednak było wszystko, na co tego dnia stać było Izrael. Avdija nie trafiał w końcówce i Czesi utrzymali wynik. Wygrana 88-77 daje im 4 miejsce i awans do 1/8 kosztem Izraela. Ich rywalem będzie Grecja.

POLSKA – SERBIA

fot. FIBA

Michalak 17 pkt / Jokic 19 pkt, 5 zb

Mecz, na który wszyscy czekaliśmy. Niby na luziku, ale jednak warto powalczyć. I trochę walczyliśmy. Olek od początku starał się robić, co mógł, ale dwa dosyć szybkie faule (w tym kontrowersyjny drugi) sprawiły, że musiał usiąść na ławkę. Mieliśmy swoje momenty, ale Serbowie generalnie dzielili się piłką na dużo lepszym poziomie, lepiej też bronili. I po prostu byli lepszą drużyną, niekiedy zachwycając swoją grą. Lepiej zbierali, ambitniej walczyli o piłkę, celniej rzucali. Po pierwszej kwarcie prowadzili już 28-14. Brak Olka Balcerowskiego był bardzo bolesny – Olejniczak sobie nie radził, a small ball z Dziewą również nie przynosił rezultatu. Przy stanie 39-18 drugi czas wykorzystał trener Milicic. Krwawienie, mimo chociażby ładnej trójki Michalaka po nabiegu i zasłonie, nie ustawało. Popełnialiśmy straty, a Serbowie niemiłosiernie nas punktowali. Nieco ożywienia w grę naszego zespołu wniósł Łukasz Kolenda, a po wjeździe i wsadzie Ponitki, gdy straty na 72 sekundy do przerwy zmniejszyły się do 18 oczek, trener rywali wziął czas. Serbowie znowu odskoczyli, ale na 2.3 sekundy do końca Kolenda przechwycił piłkę od Jokicia i został przez nieco sfaulowany niesportowo. Po dwóch celnych wolnych i niecelnej trójce Balcerowskiego zakończyła się pierwsza połowa, a wynik brzmiał 52-33.

Po zmianie stron, choć wydawało się to mało prawdopodobne, Polacy ruszyli do ataku. Zaczęliśmy bronić i wykorzystywać swoje szanse. Run 10-4 zmniejszył straty do 13 oczek i trener Serbów wziął czas. Trochę męczyliśmy rywali, ale po 7 punktach z rzędu ekipy z Bałkanów to trener Milicic wziął czas. Bolało zwłaszcza to, że nie potrafiliśmy kończyć dobrych akcji spod samego kosza (2 razy pudłował Dziewa) oraz fakt, że bardzo często przy podaniach traciliśmy piłkę. Cztery faule Balcerowskiego zdecydowanie nie pomagały. Przewaga znów zaczęła rosnąć i po zakończeniu Q3 było 72-50. W ostatniej odsłonie trochę trzymaliśmy wynik, ale potem Serbowie odjechali. Mieliśmy kilka niezłych momentów, ale były to tylko pojedyncze akcje. Z dobrej strony pokazywali się Kolenda i zwłaszcza Michalak. Spotkanie zakończyło się bardzo znacznym zwycięstwem Serbii 96-69. Po wygranej Włoch naszym rywalem w 1/8 została Ukraina.

Zdjęcie
Aaron Gordon dopingował Jokicia. fot. FIBA

Kolejny mecz Polaków: 11 września (niedziela), godzina jeszcze nieznana. Rywalem Ukraina.

Zdjęcie

Wygrywamy z Ukrainą i dostajemy Słowenię. Potem rewanżyk z Serbią i w finale Grecja. ;)

W fazie pucharowej w Berlinie nie będę brał udziału. Dziękuję Wam zatem za te kilka dni. Możecie napisać komentarz o tym, co Wam się w relacji i w podsumowaniach podobało, a co nie. Będzie mi bardzo miło przeczytać. I do usłyszenia następnym razem.

 

Źródło zdjęcie wyróżniającego: FIBA