Eurobasket 2022 – Grupa D, dzień 3/5

Cześć!

Po jednodniowej przerwie wracamy na parkiet w Pradze. Dzisiaj miały miejsce trzy arcyciekawe spotkania:

  • Polska – Izrael (wiadomo),
  • Czechy – Niderlandy (o uniknięcie 0-3),
  • Serbia – Finlandia (starcie dwóch najliczniejszych grup przyjezdnych kibiców).

Zapraszam na podsumowanie dzisiejszych zmagań.

 

Polska – Izrael 85-76

fot. FIBA

Slaughter 24 pkt, 5 as / Madar 17 pkt

Spotkanie niby nie o wszystko, ale z gatunku takich które jednak trzeba wygrać. My byliśmy podłamani blowoutem, który zafundowali nam Finowie, Izrael podbudowany wygraną w końcówce z Niderlandami. Trener Milicic jednak miał plan na to spotkanie. Po pierwsze: Aaron Cel w pierwszej piątce – dał niesamowicie ważne minuty, zarówno w obronie (wybroniona akcja 1v4), jak i w ataku (gdzie w końcu wstrzelił się z dystansu). Po drugie: agresywna obrona na Avdiji, którego albo wyłączał z gry np. Ponitka, albo którego faulowaliśmy przy minięciach – w ten sposób nie mógł złapać rytmu  . Efekt? Rewelacyjny, przez 3 kwarty nie zdobył ani jednego punktu, a spotkanie zakończył z raptem 3 oczkami na koncie. Od początku Polacy dobrze dzielili się piłką i wypracowywali sobie pozycje. Świetnie grał od początku Olek Balcerowski, wspomniany wcześniej Cel, agresywny Mateusz Ponitka czy A.J. Slaughter. 2 szybkie trójki zaaplikował też Sokołowski. Co prawda Izrael też miał dobre pozycje, ale nasi rywale marnowali swoje okazje. Nie mogliśmy jednak zdominować spotkania – chociaż raz wyszliśmy na +10, to przeciwnicy odpowiedzieli 5 punktami z rzędu i dalej trzymali się blisko. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 39-33 dla Kosz Kadry.

Po zmianie stron zaczął się festiwal gry naszych zawodników. Cel i Slaughter wzięli na siebie ciężar gry i rozpoczęli kanonadę z dystansu. Dobrze też broniliśmy i, chociaż nie było klasycznego „odjazdu” na +20, to jednak kilkanaście punktów przewagi zapewniło nam dosyć bezpieczną różnicę. 68-56 i można było być optymistycznie nastawionym przed ostatnią odsłoną. Izrael jednak się nie poddał – w pewnym momencie, po ich 5 punktach z rzędu, straty zmalały do raptem 5 oczek. I wtedy szaloną trójkę trafił Olek Balcerowski, pozwalając nam znowu odskoczyć. Wydaje się, że to był jeden z kluczowych momentów. Niedługo później Avdija nie trafił dwóch wolnych, a Slaughter rzucił kolejną trójkę, wyprowadzając nas na +10, a chwilę potem na +12. Wisienką na torcie był wymuszony przez Ponitkę faul ofensywny Avdiji, kiedy mieliśmy 15 oczek przewagi na niecałe 3 minuty do końca meczu. Co prawda Kosz Kadra nie byłaby sobą, gdyby trochę kibiców nie postraszyła – w ostatnich minutach byliśmy bardzo apatyczni, a straty zmniejszyły się na 70 sekund do 9 oczek. To jednak było wszystko, na co było tego dnia stać Izrael. Polska wygrywa to spotkanie 85-76 i jest już bardzo blisko awansu do 1/8 finału.

 

Czechy – Niderlandy 88-80

fot. FIBA

Vesely 24 pkt, 7 zb / Franke 22 pkt, 5 as

Mecz może nie do końca o pozostanie w turnieju, bo z 2-3 też można wyjść z grupy, ale jednak zaczęcie od trzech porażek z rzędu nie brzmi jak dobry prognostyk do awansu. Czesi od początku byli bardzo zmotywowani i szybko objęli prowadzenie. Brylował zwłaszcza Jan Vesely. Niderlandy grały niemrawo, a de Jong kompletnie sobie nie radził. Po pierwszej kwarcie było 24-14 dla gospodarzy. W drugiej Czesi jeszcze bardziej przycisnęli do ściany nijakich Pomarańczowych, jeszcze powiększając przewagę. Tę odsłonę wygrali 13 punktami i wydawało się, że spotkanie jest rozstrzygnięte – wszak 23 oczka różnicy to dużo.

Jednak po zmianie stron nowe siły wstąpiły w ekipę z Niderlandów. Czesi zaczęli się gubić, a przyjezdni gonili, punktując zwłaszcza z dystansu. Z dobrej strony pokazywał się między innymi Yannick Franke, były gracz Trefla Sopot. Run 24-7 i z przewagi rozstało 6 oczek. Czesi dali chwilowy odpór i straty przed ostatnimi 10 minutami wynosiły 9 oczek. Nadal jednak spadały – Franke grał reprezentacyjny mecz życia, a na 4:30 było już tylko 75-71 dla gospodarzy. Z kolei na minutę przed końcem różnica wynosiła 3 oczka. Jeden rzut… Wielki jednak tego dnia Vesely był faulowany i trafił oba wolne. W kolejnej akcji Pomarańczowi oddali 2 punkty, a Czesi grali długo. W końcu piłka w ostatnich sekundach akcji znalazła Peterkę, a ten na 20.3 sekundy do zakończenia meczu rzucił dagger za 3. Było +6 i gospodarze ostatecznie odnieśli pierwsze zwycięstwo na tym turnieju, 88-80.

Serbia – Finlandia 100-70

fot. FIBA

Jokic 13 pkt, 14 zb, 7 as / Markkanen 18 pkt, 7 zb, 5 as

I na deser hit dnia, zarówno ze względu na poziom gry, jak i atmosferę na trybunach. Chociaż był to, niestety, najbardziej jednostronny mecz w Pradze. Finowie, niesieni dopingiem swoich licznych kibiców, wyszli na prowadzenie 15-10. Potem jednak zadziała się masakra. Ekipa z Bałkanów zaczęła świetnie trafiać i agresywnie bronić (w tym na rozgrywającym, zaliczając przechwyty), przez co objęli prowadzenie, które rosło, rosło i rosło… Po 20 minutach było +28. Serbia rzuciła Finom 62 punkty w pierwszej połowie. Polska rzuciła im 59 w całym meczu… Ekipa Jokicia miała w tych 20 minutach 72% skuteczności z gry, zaś tylko za 2: 86%…

Druga połowa była czystą formalnością – chociaż zarówno na boisku, jak i na trybunach, Finowie walczyli. Dostaliśmy nawet małą walkę z przekrzykiwaniem się kibiców. A na parkiecie Markkanen i spółka próbowali, ale Serbowie trzymali wynik lub nawet powiększali przewagę. Finowie nie mogli nic z tych zrobić i po trzech kwartach dalej było +28. Wydawało się, że ostatni odsłona jest formalnością dla rezerwowych – ale nie, wyszedł na nią Jokic, a przewaga po minucie gry wynosiła już 32 oczka. Joker zszedł z boiska dopiero na 4:23 do końca meczu, kiedy było 91-58. Grał więc aż ponad połowę ostatniej odsłony. Spotkanie zakończyło się wynikiem 100-70. 6 zawodników Serbii miało podwójną zdobycz punktową. Szacun dla kibiców Finlandii, którzy do samego końca wspierali swój zespół.

Plan na jutro:

14:00 POLSKA – NIDERLANDY

17:30 Finlandia – Czechy

21:00 Izrael – Serbia

 

Źródło zdjęcie wyróżniającego: FIBA