3-na-5: Kto zadebiutuje w meczu gwiazd, problemy Wizards, NBA Awards Show

1. Który z zawodników, który jeszcze nie był All-Starem, dostanie się do meczu gwiazd 2017?

Mateusz Połuszańczyk: Na dzień dzisiejszy nie mogę wskazać jednego zawodnika, więc wymienię kilku. Na wschodzie postawiłbym na Kembę Walkera, dzięki któremu Hornets zaliczyli najlepszy start sezonu w historii organizacji, Giannisa Antetokounmpo; to jak rozwijają się jego umiejętności i jak wszechstronnym stał się zawodnikiem coraz bardziej mnie zadziwia. Można rzec: człowiek orkiestra. Nieśmiało wskazałbym jeszcze na Tobiasa Harrisa. Jeśli chodzi o zachód, to przede wszystkim potwierdzający swoją klasę C.J. McCollum oraz nieprzewidywalny Devin Booker. Chłopaki grają bez żadnych kompleksów. Graczem formatu All-Star może zostać również ktoś z Jazz, Gordon Hayward lub George Hill.

Dawid Ciepliński: Hassan Whiteside. Wydaje się, że to kolejny, naturalny krok w jego stale rozwijającej się karierze (jeszcze dwa i pół roku temu nie było go w NBA), a biorąc pod uwagę, że jest lekka posucha wśród klasycznych centrów na Wschodzie środkowy Heat ma dużą szansę na nominacje. Ciekawym typem wydaje się też być C.J. McCollum, który jeśli bedzie grał tak, jak do tej pory i Blazers będą wysoko w tabeli ma dużą szansę na nominację, choć tu przeszkodą może być duża konkurencja wśród graczy obwodowych w Konferencji Zachodniej.

Paweł Mocek: George Hill. Już przed sezonem stawiałem na to, że któryś z Jazzmanów będzie w stanie zadebiutować w meczu gwiazd, głównie ze względu na dobre wyniki zespołu, jednak stawiałem bardziej na Gordona Haywarda. W obliczu jego kontuzji na początku rozgrywek oraz bardzo dobrego startu sezonu Hilla, który wydaje się być tym brakującym ogniwem Nutek z ostatnich kilku lat, postawię jednak na byłego rozgrywającego Indiany Pacers.

2. Czy patrząc na obecnych Lakers myślisz – „Tą ekipę stać na play-offy”?

Mateusz Połuszańczyk: I tak, i nie. Luke Walton ma do dyspozycji naprawdę dobrą drużynę, grającą inteligentną koszykówkę. Młodość z doświadczeniem jest receptą na sukces, ale czy Lakersom uda się zakotwiczyć w najlepszej ósemce? Ani ja, ani kibice ekipy z LA nie mamy nic przeciwko temu.

Dawid Ciepliński: Nie, raczej nie. Pomimo tego, że Lakers na starcie są fun to watch i jako ich wieloletni kibic mam niesamowitą frajdę z oglądania każdego ich kolejnego meczu, z tego jak rozwijają się ci młodzi gracze, jaka fajna atmosfera się tam wytworzyła i chemia pomiędzy graczami, jak Luke Walton tym wszystkim kieruje, tak z biegiem sezonu będą pewnie przegrywać więcej spotkań. Może zabraknąć im kilku zwycięstw, a porażki w tych meczach będą po prostu wynikiem braku doswiadczenia. Niemniej liczę, że zarząd nie będzie wykonywał żadnych nerwowych ruchów, nie będzie się wtrącać i da się tej drużynie dalej rozwijać, bo po poprzednim sezonie oglądanie Lakers jest teraz naprawdę szalenie ekscytujące i trzeba się będzie pożegnać z pickiem w kolejnej loterii draftu, który jest zastrzeżony w top3. Zespół z LA jest zwyczajnie zbyt dobry, by go zachować.

Paweł Mocek: Nie. Grają fajną, szybką koszykówkę i obecnie balansują na granicy 50% zwycięstw, ale nie przesadzajmy – to dopiero początek rozgrywek, a sezon jest bardzo długi. Odnieśli dość przekonywujące zwycięstwa nad Warriors, Hawks czy Rockets, lecz w ważnych spotkaniach, w których trzeba będzie walczyć w końcówkach może im zabraknąć doświadczenia. Poza tym, ich obrona wciąż wymaga usprawnień, co mogą obnażyć spotkania w dalszej części sezonu. Przy dość ograniczonych możliwościach kadrowych, Luke Walton nie będzie także miał wielkiego pola manewru w przypadku kontuzji jednego bądź dwóch kluczowych graczy.

3. Co jest nie tak z Washington Wizards?

Mateusz Połuszańczyk: Właśnie, co z nimi nie tak? Przed oczami mam ubiegły sezon, w którym byli mistrzami przegrywania końcówek spotkań. Kiedy wydaje się, że mają mecz pod kontrolą, ten nagle wymyka im się z rąk, a raczej sami koszykarze go wypuszczają. Można odnieść wrażenie, że zżera ich trema, ale przecież w zespole jest kilku weteranów. Trudno jednoznacznie stwierdzić, co jest przyczyną ich porażek. Scott Brooks ma nad czym deliberować.

Dawid Ciepliński: Największą bolączką wydaje się na tę chwilę słaba ławka rezerwowych (co jest winą managmentu, że nie postarał się ściągnąć lepszych graczy z rynku wolnych agentów), przez co starterzy muszą grać duże minuty i w końcówkach brakuje im sił, żeby dowieźć wygraną do końca. Poza tym, czy Scott Brooks jest jakąś wielką nadwyżką nad Randy Wittmanem? W tym momencie się nią w ogóle nie wydaje.

Paweł Mocek: Defensywa i ławka rezerwowych. Brak Iana Mahinmiego jest naprawdę bardzo widoczny. Duże minuty gra Marcin Gortat, lecz Polska Maszyna nie jest w stanie robić wszystkiego sama, a kiedy go brakuje strefa podkoszowa zespołu kuleje. Jason Smith czy Andrew Nicholson są jak na razie zawodnikami nieefektywnymi – szczególnie po bronionej stronie parkietu – a inni rezerwowi tacy jak Marcus Thornton czy Kelly Oubre nie są wszechstronnymi graczami i w ustawieniach bez zawodnika podstawowego składu gra Czarodziei po prostu nie istnieje.

4. Czy przy fantastycznym starcie Embiida i w obliczu plotek transferowych, Nerlens Noel wyjdzie jeszcze kiedykolwiek na parkiet w koszulce Sixers?

Mateusz Połuszańczyk: Odpowiem krótko: Jak przed rozpoczęciem rozgrywek dostrzegałem dla niego miejsce, tak teraz nie widzę Noela w tej drużynie.

Dawid Ciepliński: Wydaje mi się, że prędzej Noel niż Okafor, bo gdubym to ja był GM-em Sixers to prędzej starałbym się znaleźć wymianę z udziałem tego drugiego niż pierwszego. Noel wydaje mi się bardziej pasować do wspólnej gry z Embiidem, niż Okafor, ponieważ jest zdecydowanie lepszym, bardziej mobilnym obrońcą i może kryć czwórki, kiedy Embiid będzie pełnił rolę rim-protectora, a biorąc pod uwagę jak Joel dobrze spisuje się na póldystansie i dystansie, to Noel może grać pod koszem i walczyć na atakowanej tablicy.

Paweł Mocek: Być może, ale tylko w kilku meczach. Coraz bardziej wydaje mi się, że dla Noela po prostu zabraknie minut, szczególnie jeśli w całkiem dobrej formie pozostanie Jahlil Okafor. Całkiem intrygującym wydaje się ostatni pomysł, w ramach którego miałby przenieść swojego talenty do Toronto Raptors. Miałby tam zostać następcą Bismacka Biyombo i jeśli Kanadyjczycy nie musieli oddać za niego zbyt wiele, wówczas byłby to ruch, dzięki któremu Raptors mogliby ponownie zagrozić pozycji wicelidera na Wschodzie. Sixers rozwiązaliby w ten sposób problem bogactwa na pozycji środkowego i być może pozyskali gracza obwodowego, jakich u nich brakuje (np. Normana Powella).

5. Czy organizacja NBA Awards Show to dobra inicjatywa ligi?

Mateusz Połuszańczyk: Moim zdaniem to świetna inicjatywa, coś na wzór gali wręczenia Oscarów. Będzie ciekawie. MVP (najlepszy aktor pierwszoplanowy), Sixth Man of the Year (najlepszy aktor drugoplanowy), ROY (najlepszy aktor młodego pokolenia), MIP (objawienie filmowe roku), DPOY (efekty specjalne), Coach of The Year (scenariusz oryginalny i reżyseria).

Dawid Ciepliński: Tak, ponieważ do tej pory nigdy nie było dokładnie wiadomo, kiedy nagrody będą ogłaszane i przez to trochę traciły w momencie, kiedy władze ligi ogłaszały poszczególnych zwycięzców w danej kategorii. Taka uroczysta gala może to naprawić. Zmieniłbym tylko jedną rzecz, a mianowicie datę, kiedy miałaby się odbywać. Wydaje mi się, że skoro to nagrody za sezon regularny to lepiej byłoby ją zorganizować dzień po zakończeniu sezonu regularnego, a nie pod koniec czerwca, tak jak teraz ma się to odbyć, ponieważ nie wierzę, że nie znajdzie się osoba, która nie dotrze wcześniej do wyników i nie zepsuje wszystkim zabawy (Adrian Wojnarowski) Może w przyszłości się to zmieni.

Paweł Mocek: I tak i nie. Sama inicjatywa sama w sobie jest bardzo fajna i ciekawa. Wszyscy najlepsi zawodnicy w jednym miejscu, odbierając nagrody za poprzedni sezon. Mam z tym tylko jeden problem – czas, w którym będą one rozdawane. Cała impreza odbędzie się na około tydzień po zakończeniu Finałów NBA, co jest dosyć dziwne. Wyobraźcie sobie, że te nagrody byłyby rozdawane już po ubiegłym sezonie. Załamany po przegranych Finałach, w których nie zagrał na swoim normalnym poziomie, a jego drużyna straciła prowadzenie 3-1 Stephen Curry odbiera nagrodę MVP. Sam zawodnik na pewno nie byłby zachwycony faktem, że musi pojawić się na jakiejś głupiej (dla niego, w obecnym momencie) imprezie i patrzeć na wciąż świętujących Cleveland Cavaliers. Nie mówiąc już o tym, że byłoby to dość ciężkie do oglądania dla kibiców.

Komentarze do wpisu: “3-na-5: Kto zadebiutuje w meczu gwiazd, problemy Wizards, NBA Awards Show

  1. ad. 1 Giannis i Hassan. Może Kemba. Antek jest moim faworytem

    ad. 2 patrząc na pierwsze 7-8 spotkań całego Zachodu – TAK. Niby w czym na dziś lepsi są Mavs, Grizzlies czy Nuggets. Ekipa rośnie w miarę kolejnych zwycięstw, chemia w drużynie jest lepsza niż w Dallas czy Sacramento. Bez Kobego to inny zespół, nie tylko grający razem, ale również rozwijający się pod okiem i ręką Luke’a Waltona. Zobaczymy jak będzie wszystko wyglądać za kolejne 8-10 spotkań.

    ad. 3 NIC, zmiana składu, zmiana trenera, to nie jest dotyk czarodziejskiej różdżki. Dodajmy ważny fakt, Bradley Beal złapał teraz kontuzje i opcje Scotta Brooksa znów spadną…

    ad. 4 jest niepotrzebny Sixers, a z punktu widzenia transferowego można za niego wyrwać solidnego rollsa lub wysoki pick w drafcie. Ja bym go wymienił.

    ad. 5 duże show, które potrzebne było tej lidze jak Oscary filmowcom. Okazja też do wspólnych dyskusji i wspominania sezonu. Ciekawa inicjatywa, która ma okazję na dłużej zagościć w życiu koszykarzy.

  2. Brooks to słaby trener co on osiągnał majac takich graczy dostawali pilke i rozgrywali akcje raz jeden raz drugi , gdzie tu taktyka była nie wiem co oni w nim widzieli szczerze mowiąc?

  3. ad1 Kemba
    ad2 nie nie stać ich
    ad3 wszystko jest nie tak a szczególnie Beal
    ad4 Noel gdzieś przejdzie, może Toronto?
    ad5 liczy się marketing więc tak, ale po finałach to trochę bez sensu…

Comments are closed.