Power Ranking #1

Preseason tuż za rogiem, już dzisiaj ruszamy z pierwszymi meczami przedsezonowymi. Wciąż nie wiemy jednak, jak poszczególne drużyny będą wyglądać po zmianach, kogo przeceniamy, kto został przez nas za szybko skreślony. Jest to już więc chyba odpowiedni czas, aby pobawić się w małe typowanie – jak będzie wyglądała kampania NBA 2016/17?

Ruszamy z pierwszym Power Rankingiem w tym sezonie.

1. Cleveland Cavaliers (Wschód #1)

Dlaczego aktualni Mistrzowie NBA mieliby nie znaleźć się tutaj na samym szczycie? LeBron James zrobił to, co obiecał i udowodnił, że jest najlepszym zawodnikiem na globie. Cavaliers zdobyli swój pierwszy tytuł mistrzowski w historii po jednym z najbardziej niezwykłych powrót w serii, jakie świat koszykarski widział. Cavs przystąpią do nowego sezonu przede wszystkim zdrowi i bez większych roszad w składzie (zaboli pewnie jedynie odejście Delly’ego do Bucks). Raporty mówiły o najlepszej formie Kevina Love’a w karierze, a jedynie na co jeszcze czekają w Cleveland, aby ruszyć z misją back-to-back’u, to podpis pod nową umową JR’a Smitha. Cavaliers są gotowi.

2. Golden State Warriors (Zachód #1)

To nie będzie gładki i łatwy sezon dla Warriors. Czeka ich kilka tygodni gry frustracji i zgrywania się na parkiecie, jak i w szatni. Często w sporcie bywało tak, że zespół pełen gwiazd nie potrafił poradzić sobie z oczekiwaniami i nigdy nie wszedł na „ten” poziom. W dodatku po 73 zwycięstwach w sezonie regularnym, które zostały opłacone w playoffs m.in. problemami zdrowotnymi, GM Warriors już od początku mówi, że tym razem nie będzie pogoni za zwycięstwami. Steve Kerr będzie oszczędzał swoich podopiecznych i prawdziwy sezon zacznie się dla nich dopiero w kwietniu/maju.

3. Los Angeles Clippers (Z#2)

To ostatni rok szansy dla Clippers. Jeśli w tym sezonie Chris Paul, Blake Griffin i DeAndre Jordan nie przejdą nawet drugiej rundy to nikt chyba nie widzi innej opcji, jak rewolucja. Paul młodszy nie będzie, jego kolana pozwolą mu może na jeszcze 2-3 sezony na dobrym poziomie, a Griffin musi zrobić wszystko, aby zrekompensować kibicom ostatni rok, gdzie zachował się jak kretyn. Jeśli ta dwójka nie włączy swojej drużyny do walki o mistrzostwo, to nie ma dla nich ratunku. Clippers muszą wejść na wyższy poziom i muszą to zrobić już.

4. San Antonio Spurs (Z#3)

Jestem bardzo ciekawy, jak duży wpływ na tę drużynę będzie miał brak Tima Duncana w szatni. Na parkiecie wydaje się, że znaleźli niezłe uzupełnienie w postaci Pau Gasola, który ma jeszcze trochę w baku i może dobrze się wprowadzić w zespół obok Aldridge’a. Ten sezon musi należeć do Kawhiego Leonarda, ofensywa będzie w dużej mierze spoczywać właśnie na jego barkach i Leonard musi stać się pod tym względem bardziej regularny. Czy jest to jednak zawodnik, który będzie w stanie rzucać noc w noc w okolicach 30 punktów? W San Antonio powinni też zacząć martwić się o pozycję rozgrywającego, gdzie Tony Parker zaczyna wyglądać już coraz bardziej jak cień samego siebie. Dużo pytań, a mało odpowiedzi. To będzie ciekawy sezon dla Spurs i kompletnie inny, niż w ostatnich 20 latach.

5. Toronto Raptors (W#2)

Raptors nie można zacząć lekceważyć, tylko dlatego, że nie zrobili spektakularnych transferów i nie wzmocnili się na następny sezon. Odszedł co prawda Bismack Biyombo i to ich zaboli, ale w Toronto mocno liczą na Jareda Sullingera i mają nawet zamiar ustawiać jego duży tyłek w pierwszej piątce. Taki eksperyment może otworzyć grę pod DeRozana i Valanciunasa, na których rozwój wciąż bardzo liczą w Kanadzie. Przez sezon regularny przejdą pewnie w pierwszej czwórce Wschodu, ale wciąż pozostaje wiele wątpliwości, czy jest to ekipa na Playoffs.

6. Boston Celtics (W#3)

Nawet jeśli nie lubisz Boston Celtics, albo po prostu jesteś fanem Los Angeles Lakers – ciężko było popatrzeć na Celtics w zeszłym roku i powiedzieć, że źle to wygląda. W ich grze było wszystko co fani lubią – charakter, zaangażowanie i walka o każdą piłkę. Brad Stevens nie potrzebował dużo talentu w swojej drużynie, aby stworzyć z tych chłopaków groźny zespół. W tym sezonie do tego wszystkiego dodał jeszcze Ala Horforda i ciężko widzieć sezon Boston Celtics w czarno-białych kolorach. Będą walczyć o czołowe lokaty.

7. Indiana Pacers (W#4)

Larry Bird w lato rzucił kilka gamewinnerów. Ściągnął Jeffa Teague’a, który poprowadzi ofensywę Pacers, a do tego ma też rozciągajęcego grę Thaddeusa Younga i wspierającego z ławki Ala Jeffersona, który nauczy kilku ruchów świetnego Mylesa Turnera. Na papierze są bardzo silni, a zapowiedzi Paula George’a, że powalczy o MVP tylko podnoszą oczekiwania wobec tego zespołu. Indiana byłaby może nawet pewniakiem do top4 na Wschodzie, ale wciąż nie wiemy jak zareagują na nagłą zmianę trenera.

8. Portland Trail Blazers (Z#4)

Wykorzystali słabszy sezon Konferencji Zachodniej i nieoczekiwanie wskoczyli do czołówki ligi. Po latach nieszczęść i problemów zdrowotnych najlepszych zawodników, Portland było miejscem, gdzie zawodnicy przeszli przez sezon praktycznie bez kontuzji i to był główny powód tak świetnego roku dla Trail Blazers. Przed nimi teraz wyzwanie, aby powtórzyć ten sukces, zwłaszcza, gdy w lato wydaje się tak dużo pieniędzy. Wydaje się jednak, że przed nimi jeszcze trochę pracy, aby powalczyć o coś więcej. Obok Damiana Lillarda i C.J. McColluma nie widać tutaj topowych graczy, ale Blazers pokazali już, że nie można ich skreślać.

9. Oklahoma City Thunder (Z#5)

Najwięksi przegrani offseason 2016. Stracili Kevina Duranta i oddali Serge’a Ibakę, który przestał się rozwijać. Z trójki graczy, którzy mieli wspólnie zdominować tę ligę, został jedynie Russell Westbrook. Thunder zaczęli jednak nową erę bardzo szybko, a już sam wściekły Westbrook to gwarancja wystarczającej ilości zwycięstw, aby znaleźć się w playoffs. Russ ma dodatkowo ciekawą pomoc w postaci Oladipo, a w Oklahoma City powinno się też dużo oczekiwać od Enesa Kantera czy Stevena Adamsa. Westbrook będzie na misji i trochę się tego boję.

10. Utah Jazz (Z#6)

W mediach panuje aktualnie olbrzymi „hype” na zespół z Salt Lake City. Niektórzy widzą Jazz bijących się nawet o top4 Zachodu. Ja jednak podchodzę do tego nieco chłodniej i wciąż brakuje mi tutaj kogoś, kto byłby w stanie pociągnąć to nieco dalej i wprowadzić do grona najlepszych w lidze. Utah mają fantastycznie zbilansowany i głęboki skład, który aż kipi talentem. Do swoich młodych gwiazd dorzucili w tym roku doświadczonych weteranów, Joe Johnsona, Borisa Diaw i George’a Hilla. Kolejnym krokiem muszą być wywalczone playoffy, tutaj nie ma innej możliwości.

11. Detroit Pistons (W#5)

Cichy typ na drużynę, która może nagle wskoczyć na wyższy poziom. Mają naprawdę solidny „core”, obudowany długą ławką i kilkoma świetnymi zadaniowcami. Stan Van Gundy obmyślił to wszystko bardzo dobrze i od pierwszych dni był jednym z najbardziej aktywnych ludzi na rynku. SVG zdołał porządnie wzmocnić swoją kadrę i wydaje się, że to już nie „czy”, ale „kiedy”, Detroit Pistons zaatakują na Wschodzie czołówkę.

12. Charlotte Hornets (W#6)

Bardzo lubię Steve’a Clifforda, bardzo lubię Hornets i to z jakim charakterem gra ta ekipa. Może nie ma tutaj wielkich gwiazd, ale Kemba Walker i Nicolas Batum, którzy będą wspierani ciekawymi role-players mogą zaskoczyć wielu kibiców w tym roku. Nie są jeszcze gotowi na atak top4 Wschodu, ale mogą zakręcić się w tych okolicach. Mam ogromne oczekiwania do tego, co może dać Hornets wracający (który to już raz?) Michael Kidd-Gilchrist, którego defensywa może być tutaj kluczowa.

13. Atlanta Hawks (W#7)

Drużyna, która nie tak dawno rozkochała w sobie fanów 'spursowską’ grą opierającą się na spacingu. To wszystko może zostać szybko zapomniane, po tym jak Ala Horforda zamieniono na Dwighta Howarda. Tak, Dwight wciąż żyje, serio. Do tego wszystkiego, rolę pierwszego rozgrywającego przejmie szalony Dennis Schroder, który jeszcze ma sporo do udowodnienia, że zasługuje na tak dużą rolę. Zwłaszcza, że wskoczy w buty gwarantującego stabliną grę każdej nocy, Jeffa Teague’a. Boję się, że to może nie wypalić, a Kent Bazemore z wielkimi pieniędzmi w kontrakcie nie będzie jeszcze (w ogóle?) w stanie pociągnąć Hawks za sobą. Sezon regularny może być dla nich ciężki, ale w playoffs będą groźni.

14. Minnesota Timberwolves (Z#7)

Boję się, że ogromny „hype”, który wytworzył się wokół tej drużyny może ich w pewnym momencie przygnieść. Ciężko jednak oczekiwać czegoś innego, gdy w swoich szeregach masz wschodzące gwiazdy tej ligi. Dlaczego to ma się nie stać już w tym roku, dlaczego Wiggins i Towns mają nie zaatakować Zachodu właśnie teraz? Zwłaszcza, że ławka wydaje się bardzo długa, a to wszystko poprowadzi Tom Thibodeau, który dopilnuje, aby ta młoda drużyna nie rozsypała się jeszcze przed startem sezonu i wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. Wolves będą cholernie fajną drużyną do oglądania.

15. Dallas Mavericks (Z#8)

Ten zespół od kilku lat jest zawsze gdzieś tam, aby załapać się do tych playoffs w ostatnim momencie. Jestem ciekawy kiedy to szczęście się w końcu w ich przypadku skończy, ale Dallas Mavericks zrobili w tym roku wszystko, aby nie polegać tylko na szczęściu. Porządne wzmocnienia w postaci Andrew Boguta i Harrisona Barnesa, którzy może wprowadzą w Teksasie trochę swaggeru z Warriors. Nie boję się o Mavs nigdy, bo jest tam Rick Carslisle, a wszystko za jaja dodatkowo trzymać będzie wciąż Dirk Nowitzki. Dużo zależeć może od zdrowia ekipy z Dallas, ale na papierze powinni znaleźć się w playoffs.

16. Houston Rockets (Z#9)

Podobało mi się zatrudnienie Mike’a D’Antoniego bo uważam, że to ojciec rewolucji koszykówki i jeden z najlepszych ofensywnych trenerów w lidze. Myślałem, że ta operacja na Rockets może się udać, a James Harden na nowym systemie bardzo skorzysta i może mieć „MVP sezon”. Problem jest jednak jeden – aby dobrze atakować, trzeba również mieć plusowych obrońców, a takich w Houston po prostu brakuje. Zatrudniono Erica Gordona i Ryana Andersona, którzy pod względem ofensywy dadzą zespołowi wiele, ale statystycznie na swojej pozycji są jednymi z najgorszych obrońców w lidze. Jedno jest pewne, jeśli ktoś lubi dużo punktów w meczu, można śmiało odpalać mecze Rockets, ale o dużą ilość zwycięstw będą musieli powalczyć.

17. Washington Wizards (W#8)

Wizards mieli bardzo ciekawe lato – sprowadzili niezłego rozgrywającego w postaci Treya Burke’a, który może dać kilka dobrych minut za plecami Walla, a do tego bardzo mocno wzmocnili swój frontcourt, na którym będzie spora rywalizacja o minuty pomiędzy Marcinem, Mahinmim, Nicholsonem, Morrisem czy Smithem. Można liczyć też na postęp graczy takich jak Otto Porter i Kelly Oubre. Ten sezon może jednak zależeć od Bradleya Beala i tego, czy będzie w stanie wejść na wyższy poziom i grać odpowiednio do tego, ile pieniędzy zarabia. John Wall go potrzebuje, nawet jeśli ta dwójka się nie lubi.

18. Memphis Grizzlies (Z#10)

Grizzlies od kilku lat stoją w miejscu. Stali się typowym średniakiem Konferencji Zachodniej, którzy byli pewni swojej pozycji w playoffs, ale którym sporo brakuje, aby nawiązać do walki z najlepszymi. Jednak wszyscy wiedzą, że gdy przez dłuższy czas stoisz w miejscu, to w końcu zaczniesz się cofać. Tak może być z Memphis w tym roku, którzy poza Parsonsem, nie pozyskali nikogo znaczącego. Lata jednak lecą, „core” Grizzlies się mocno starzeje, a w tym roku znów nie dostaną wsparcia z bardzo słabej ławki rezerwowych. To może być kiepski sezon w ich wykonaniu i nowy trener Grizzlies ma kłopoty.

19. Chicago Bulls (W#9)

Bulls nie chcieli pogodzić się z tym, że era Derricka Rose’a dobiegła końca i należy powoli budować swój zespół wokół Jimmy’ego Butlera. Myślałem, że odbędzie się to poprzez draft i kilka mniejszych wymian. Postanowili jednak w trybie natychmiastowym przebudować skład – Dwyane Wade i Rajon Rondo mają przeżyć prawdopodobnie swój ostatni taniec właśnie w Chicago i pomóc Butlerowi w prowadzeniu drużyny. Nie wiem do końca, jak to wszystko może wyglądać i ekipa z Wietrznego Miasta jest jedną z najbardziej zagadkowych ekip na Wschodzie. Kompletnie brakuje tutaj spacingu, a do tego boję się o Freda Hoiberga, który może nie podołać w prowadzeniu takich graczy jak Rondo, czy przejmującego już całkowicie przywództwo, Butlera.

20. New Orleans Pelicans (Z#11)

Pelicans byliby w moim rankingu kilka pozycji wyżej, gdyby nie okropna sytuacja związana z Jrue Holidayem, który będzie poza grą na kilka tygodni. Bez Holidaya, początek sezonu może wyglądać w Nowym Orleanie kolejny rok z rzędu po prostu kiepsko. Anthony Davis od pierwszych minut nowego sezonu będzie zmuszony ciągnąć ten wózek, a to nie wychodziło mu ostatnio najlepiej. To jest już jednak czas, aby zagrać na miarę MVP tej ligi i zawalczyć o najlepszą ósemkę Zachodu. Konkurencja wydaje się jednak na papierze poza zasięgiem, a przed Alvinem Gentry’m sporo nieprzespanych nocy i przemyśleń, jak ustawić swój zespół, w którym zaszło sporo zmian.

21. New York Knicks (W#10)

Mamy rok 2011, zdrowy Derrick Rose robi swoje rzeczy, Carmelo Anthony punktuje jak oszalały, a żywy Joakim Noah zamyka dostęp do kosza i krzyczy w stronę LeBrona Jamesa, że jest „pussy”. Knicks bardzo pewnie zmierzają po tytuł, a ich Big Three wydaje się nie zatrzymania w serii, gdzie trzeba pokonać ich aż 4 razy. Hej, fani Knicks, obudźcie się! Jest 2016, a w Nowym Jorku znów nie będzie playoffs.

22. Milwaukee Bucks (W#11)

Podobnie jak Pelicans, Bucks zostali okrutnie potraktowani przez los i jeden z najlepszych zawodników Milwaukee – Khris Middleton – będzie poza grą przez około 6 miesięcy. Wydaje się, że Khris w układance Jasona Kidda, był właśnie tym kluczem do zwycięstw w tym sezonie. Muszą sobie radzić jednak bez swojego lidera, a zastąpić ma go m.in. Michael Beasley. Sami widzicie, że to nie wygląda za dobrze. W dodatku ciągłe problemy z transferem Grega Monroe czy eksperymenty z Giannisem Antetokounmpo jako „jedynką”, który niekoniecznie musi wypalić. Bucks czeka ciężki start sezonu i to może być kolejny rok bez playoffs w Wisconsin, co nie zmienia faktu, że mogą być fun-to-watch momentami. Czy była kiedyś w NBA drużyna z większym zasięgiem ramion?

23. Sacramento Kings (Z#12)

Co roku, jest to samo. Mam ogromne oczekiwania wobec tej drużyny. Wydaje się, że to może być wreszcie ten sezon, że mają odpowiednio dużo talentu, a DeMarcus Cousins zmądrzał i dojrzał do roli najlepszego centra w lidze na tyle, że poprowadzi swoich Kings do playoffs. Wciąż jednak czegoś brakowało, czy to na parkiecie, czy w szatni i boję się, że w Sacramento nie zrobili nic specjalnego w lato, aby te dziury załatać. Rudy Gay od kilku tygodni mówi, że chce stąd uciec, a Ty Lawson szuka klubu, gdzie można się napić. To może być znów tak samo przeciętny sezon w ich wykonaniu, jak poprzednie.

24. Miami Heat (W#12)

Po odejściu Dwyane’a Wade’a, w Miami powinno się wywiesić białe flagi i tego sezonu po prostu nie rozgrywać, bo to nie ma sensu. W dodatku jego następcą został Dion Waiters. Mogę już skończyć? Żeby tego wszystkiego było mało, Chris Bosh prawdopodobnie nie zagra już w koszykówkę i najlepszym graczem Heat będzie Hassan Whiteside. To za mało. Fani Heat, zakryjcie oczy.

25. Orlando Magic (W#13)

W pewnym momencie kompletnie nie miałem pojęcia co Magic wyprawiają. Byli chyba najbardziej szaloną drużyną na rynku transferowym i stworzyli sobie naprawdę mocną grupę podkoszowych. Bismack Biyombo, Serge Ibaka, Nikola Vucević, a gdzieś tam jeszcze jest Aaron Gordon przymierzany do grania na „trójce”. W Orlando nie skończyli jeszcze z transferami i można się przygotowywać do wymiany z udziałem Ibaki, którego według reportów, Magic są gotowi gdzieś wysłać. Do czasu, gdy ten zespół nie będzie skompletowany i ułożony, nie zaczną wygrywać. Duży plus to jednak sprowadzenia Franka Vogela na fotel trenera, który może być w stanie to wszystko poukładać w tak młodej ekipie.

26. Denver Nuggets (Z#13)

Nuggets bardzo mocno zaatakowali w lato Dwyane’a Wade’a, oferując mu duże pieniądze. Nie chcieli jednak zgodzić się na wieloletnią umową i D-Wade wybrał rodzinne Chicago, po tym jak Heat wypięli się na swoją gwiazdę. W Denver zostali więc z masą młodych i utalentowanych graczy, których pewnie będzie oglądało się z przyjemnością, ale do wygrania więcej niż 30 spotkań w sezonie wciąż im sporo brakuje. Jeszcze.

27. Phoenix Suns (Z#14)

Phoenix będą bardzo ciekawym zespołem do obserwowania na rynku transferowym. Włodarze klubu powinni zrobić kilka ruchów i zacząć budować zespół wokół Devina Bookera, który pokazywał w swoim rookie season przebłyski geniuszu. Ten gość może być za jakiś czas jednym z najbardziej groźnych strzelców w lidze. Suns muszą szybko pogodzić się z tym, że ich operacja grania trójką rozgrywających na parkiecie nie udała się i ruszyć do przodu.

28. Los Angeles Lakers (W#15)

Kobe Bryant odszedł na emeryturę, a w Los Angeles mogą wreszcie zacząć bawić się w przebudowę i inwestować pieniądze w ważnych graczy. Lakers mają wokół kogo budować, bo D’Angelo Russell to nie tylko przyszły reżyser filmowy, ale i wschodząca gwiazda ligi. Do tego wszystkiego Brandon Ingram, który był moim ulubionym graczem na uczelni w zeszłym sezonie i za kilka kilogramów może przypominać mini-wersję Kevina Duranta. W Los Angeles do tego wszystkiego brakuje jeszcze tylko All-Stara (nie Timofeya Mozgova), ale znając Lakers i prestiż tego klubu, to tylko kwestia czasu, gdy kogoś zgarną na rynku.

29. Philadelphia 76ers (W#14)

Jeszcze kilkanaście godzin temu pisałem tutaj, że Sixers mają wszystko, aby wejść w nową erę i przestać ssać. Mogłem jednak te kilka zdań wyrzucić do kosza, bo okazało się, że Ben Simmons złamał sobie coś w stopie i 76ers są znów głęboko w „d”. Czeka ich prawdopodonie kolejna batalia o wysokie miejsce w drafcie. „Trust The Process”, mówili.

30. Brooklyn Nets (W#15)

Nie ma innej możliwości, aby ten ranking zamykał aktualnie ktoś inny, niż Brooklyn Nets. Nowy GM, Sean Marks, starał się z całych sił aby wzmocnić swoją ekipę i sprzedać choć trochę biletów na nowy sezon. Spore pieniądze dostali Tyler Johnson i Allen Crabbe, ale dwójka z tych graczy była zastrzeżonymi wolnymi agentami i zostali w swoich klubach. Jeremy Lin, Luis Scola, Anthony Bennett? W Bostonie świętują.

Komentarze do wpisu: “Power Ranking #1

  1. Ibake chca Magic gdzies wyslac???Czlowieku jest dokladnie odwrotnie,Serge juz zdazyl powiedziec ze po sezonie nigdzie sie nie wybiera i chce zostac w Orlando tak dlugo jak to mozliwe :)Rob sprowadzal go do Nba z draftu,od dawna sa przyjaciolmi…Magic beda top 5 defensywnie i calkiem niezli w ofensywie,maja duzo wiecej opcji ofensywnych niz np Celtics-,Fournier,Hezonja,Meeks, DJ Augustin,Vucevic,Ibaka tez swoje sozuci a gordon bedzie bestia po obu stronach parkietu,, PO pewne jak w banku, chcesz sie zalozyc?:)

    1. Kiedy ostatnio jakiś zawodnik, który przychodził do nowej drużyny, mówił coś innego niż, że chce zostać i wszystko mu się podoba? To normalne :) Ostatnio pojawił się raport, że Magic będą szukać ewentualnej wymiany za niego. Orlando będzie się fajnie oglądało, ale w playoffs nie zagrają :) Zgadzam się jednak, że sufit mają wysoko.

      PS. To przecież tylko luźne typy na sezon regularny, bo o większości tych zespołów ciężko jeszcze coś konkretnego napisać.

  2. Co do Chicago, atmosfera jest świetna i każdy darzy drugiego wielkim szacunkiem. Butler mówi, że robi notatki i uczy się od Wade’a bycia liderem. Wade komplementuje Rondo, mówiąc, że nie grał nigdy z lepszym PG. Flash dodatkowo pracuje nad trójka, bo jak twierdzi, Hoiberg chce go częściej widzieć w roli strzelca. W końcu Wade dostał numer trzy od McDermotta, a w zamian obiecał mu wiele asyst na jego ulubione trafienia dystansowe.

  3. Nie rozumiem tego pesymizmu w stronę Knicks. W porównaniu do Rosteru z poprzedniego sezonu to..
    Rose (nawet bez nóg) wciąga Calderona nosem,
    Courtney Lee zamiast Sashy Vujacicia(no kurwa serio… Najgorszy starter na pozycji SG w sezonie 2015/16)
    Carmelo jest ciągle w gazie oraz czasami zaczął coś bronić
    Łotysz powinien się rozwinąć
    A Joakim Noah to jest raczej nadwyżka nad Płaskohakiem w dredach

    Do tego mają energizera, który potrafi punktować w osobie Jenningsa.
    nie wydaje mi się, że zwojują ligę, ale sądzę, że do Play-off się załapią z okolic 7-8 miejsca, a tam.. MSG zamieni się w Świątynię, a ten roster jakby nie patrzeć jest w stanie wygrać z każdym(również przegrać z sixers)

  4. Hawks trochę nisko, wydaje mi się że powinni być przed Jazz, Pistons i na pewno Hornets, takie moje zdanie, i mało wiary w Grizzlies, mają doświadczenie, dają se rade.

  5. Kolego nie bylo takiego raportu,wrecz odwrotnie.Rob Heningham powiedzial ze sprowadzal Ibake z mysla o podpisaniu go na dluzej…sa np raporty ze Ibaka 2 dni nie trenowal z powodu bolu w kolanie,Payton ma problem z biodrem,Gordon skrecil kostke a np Vuc jest probowany na 4 obok Biyombo…pozdrawiam:)

  6. Bardzo rozsądnie. Mógłbym się podpisać pod tą kolejnością. Zmieniłbym tylko Boston z Toronto.

  7. Pawel Mocek to nie jest raport ze Magic chca go wymienic ,tylko gosc piszacy sugeruje ze jak by cos poszlo nie tak to trzeba byloby ewentualnie wysluchac propozycji…:)Ibaka zostal sprowadzony z mysla ze podpisze w Orlando nowa umowe,to on tak naprawde sprowadzil do Magic Biyombo,Przyjaciele z Kongo chcieli grac razem i napewno nie przez pol roku lub rok….nawiasem mowiac stawiam ze Ibaka bedzie all starem,podpisze nowa umowe w Orlando a Magic beda rewelacja sezonu…ps na otwarcie sezonu derby Florydy..pozdro:)

  8. Tak trochę nie rozumiem miejsca Hawks, wydaje mi się, że pierwsza czwórka może być w ich zasięgu, ale przeczytałem komentarz autora i wiem, że to się jeszcze poprzestawia :)

  9. A mi się marzy, żeby plan Franka Vogela wypalił. Chciałbym zobaczyć w Orlando koszykówkę twardą i superdefensywną. Taki powrót do oldschoola, bo te co raz częstsze rzucanie trójek jakoś do mnie nie przemawia. :)

  10. Jest kilka zagadek w tym sezonie. Tak jak napisano Byki – gdzie sam Wade może pociągnąć ich do PO a teoretycznie jest szans nawet na miejsce 5-6, jeśli wszystko wypali. Zagadką są też Hawks a nawet trochę Celtics, którzy mogą nawet stać się 2 ekipą Wschodu {Toronto do mnie nie przemawia} a być może nawet powalczyć mogą z Cavs o miejsce przed PO.
    Na Zachodzie zagadką jest Okla, bo ta ekipa z jednym liderem może być co ciekawe lepsza niż z dwoma. Wreszcie Warriors, którzy mogą okazać się w pewnym momencie dominatorami.

  11. Fajny art bo dolewa (podejrzewam celowo) trochę oliwy do ognia żeby wywołać dyskusję. „Nawet jeśli nie lubisz Boston Celtics, albo po prostu jesteś fanem Los Angeles Lakers – ciężko było popatrzeć na Celtics w zeszłym roku i powiedzieć, że źle to wygląda.” to mnie rozwaliło bo lubię oba zespoły chociaż masz racje bo dopiero w finale przegranym przez LAL zrozumiałem, że trochę bardziej jednak lubię LAL by za rok cieszyć się ich wygraną. Pozycja w zestawieniu niska ale też się muszę zgodzić bo to młody zespół – chciałbym żeby byli lepsi od Miami Heat bo Pat okazuję się coraz większym biznesowym sukinsynem (ciekawe kiedy „wpadną na to” że jest rasistą :)) ale to raczej niemożliwe ale i tak dzień uratował komentarz Fetti „Rose (nawet bez nóg) wciąga Calderona nosem” jeszcze płaczę ze śmiechu.

  12. ja mam więcej uwag:
    po pierwsze myślę, że zawodnicy, którzy doszli do Chicago, to nie są nowicjusze, tylko weterani. Rondo to nie tylko najlepszy podający ligi, ale również niezły obrońca, więc jeśli tylko będzie trzymał nerwy na wodzy to powinien załatać dziurę w obronie jaką był Rose. Oczywiście nie ma tego potencjału w ofensywie to Rose, ale nie musi… bo jest Wade.
    Wade to zawodnik, który jeśli tylko będzie zdrowy, to łata kolejną dziurę dla odmiany w ofensywie – SG. Ja wiem, że jest Butler, ale on cały czas musiał lawirować: w ataku SG w obronie SF. Koniec. Butler ma swoje miejsce – SF. Wade też potrafi bronić.
    Brakuje mi jedynie zawodnika typu team spirit czyli Noah. Ciekaw jestem czy zmotywowany Wade zastąpi jego rolę w zespole? No i czy Hoiberg w ogóle da radę. Strasznie dużo tych jeśli jest w Chicago, ale w moim odczuciu mogą być znacznie lepsi niż rok temu.

    Podobnie Atlanta. Moim zdaniem jest za nisko w tym rankingu. W Houston Howard był niewykorzystywany. W Atlancie może pokazać więcej… moim zdaniem wciąż posiada większą siłę rażenia pod oboma koszami niż Horford.

    Kolejna drużyna, która moim zdaniem zasługuje na wyższe miejsce w rankingu to NY Knicks. Dostali defensywnego centra, który w dodatku potrafi nieźle podawać. Dostali Rosea, który skupia na sobie sporo obrony, robiąc tym samym miejsce dla Carmelo i ich młodego PF. Mogą być dużo mocniejsi niż rok temu.

    No i przeszacowani są w moim odczuciu LA Clippers. W pełnym składzie przy wszystkich zdrowych członkach zespołu byli 5-6 drużyną ligi. A teraz już wiemy, że nie wszyscy są zdrowi i nie robią się coraz młodsi. Co Waszym zdaniem sprawia, że będą mocniejsi niż SAS.

    Skąd taka wysoka pozycja Utah? Możecie mnie przekonać.

  13. Blazers pobili Clipps i są na 8 versus 3.LA? To pomyłka prawda? Biorąc pod uwagę solidne wzmocnienia powinno być dokładnie odwrotnie!

Comments are closed.