Quo Vadis Danny Ainge?

Moje pierwsze wrażenie po usłyszeniu o wymianie na linii Celtics – Mavericks były bardzo negatywne. W końcu Boston opuszcza ostatni Mohikanin – jedyny pozostały mistrz NBA z 2008 roku. Rajon Rondo był jedynym All-Starem w składzie Celtów i jednocześnie największą nadzieją na ściągnięcie innych wartościowych graczy. Dzisiaj już wiemy, że ten scenariusz został brutalnie ucięty w zarodku. Poza aspektami „politycznymi” pozostaje sam fakt tego, że strasznie lubię jego grę. Rondo pozostaje wyjątkowym playmakerem i oglądanie go sprawia mi znacznie więcej przyjemności niż tych atletycznych PG, którzy pakując piłkę o mało nie zawadzają grzywką o obręcz. Pozostaje mi podglądanie jego wyczynów w Dallas.

Co się właściwie stało

Od początku, przyjrzyjmy się jeszcze raz co dostały obie strony.

Celtics otrzymują:

– Jameer Nelson (2-letni kontrakt; w 2015 – 2,75 mln, w 2016 – 3,25 mln z opcją gracza)

– Brandan Wright (roczny kontrakt na równe 5,0 mln)

– Jae Crowder (2-letni kontrakt; w 2015 – 0,9 mln i tyleż samo w 2016 z czego nie jest on gwarantowany)

– Trade Player Exception na 12,9 mln

– 1 rundowy pick (w 2015 chroniony na miejsca 1-3 i 15-30, od 2016 chroniony na miejscach 1-7)

Mavericks otrzymują:

– Rajon Rondo (roczny kontrakt na 12,9 mln)

– Dwight Powell (2-letni kontrakt z możliwością natychmiastowego zwolnienia)

Omówienie trade’u jest wyjątkowo proste. Choć z trudem przechodzi mi to przez gardło i jeszcze dwa dni temu na samą myśl o tej wymianie przychodziły mi bluzgi, ostatecznie uważam, że nie jest ona zła dla organizacji z Bostonu. Danny Ainge przyznał wczoraj w wywiadzie, że ryzyko braku porozumienia w lato z Rondo było zbyt duże. Jeżeli jest to właściwa ocena, to powtórzenie scenariusza Dwighta Howarda z Magic byłoby czymś znacznie gorszym. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że wraz z wyborem Marcusa Smarta w drafcie odejście Rondo było pewne. Nie było. Gdyby faktycznie Ainge widział duże szanse na podpisanie Rondo za relatywnie niewielkie pieniądze, z całą pewnością by to zrobił. Kompletowanie jakiejkolwiek wymiany z Rondem na pokładzie byłoby znacznie łatwiejsze. Ainge dostał sygnał, że Rondo będzie chciał maksymalnego kontraktu i doszedł do wniosku, że to nie ma sensu. Celtics zyskują na tej wymianie przede wszystkim kolejny 1-rundowy pick i całkiem pokaźny TPE, którego nie można zupełnie lekceważyć, bo w widełkach 10-13 mln znajduje się bardzo wielu dobrych graczy (nie wydaje mi się jednak, aby Celtics z niego skorzystali w najbliższym czasie). Wright i Crowder są fajnym pakietem na potencjalne wymiany (obstawiam, że Crowder zostanie z Celtics do końca umowy z racji tego, że jest ekstremalnie tani). Krzywię się jedynie na Nelsona, który będzie wnosił co nieco do budżetu, a nie można od niego oczekiwać, że skorzysta z opcji zawodnika. Warto dodać, że w efekcie przyjęcia aż trzech zawodników do składu, Ainge zwolnił Vitora Faveraniego, co niweluje w dużej mierze budżetowo kontrakt Nelsona.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego transfer dzieje się dokładnie w tym momencie. Zgodnie z CBA zawodnik nie może być wytransferowany ponownie przez 60 dni. Ainge ewidentnie chciał wyrobić się przed zamknięciem okienka, bo na Wrighta czy Crowdera może być popyt jeszcze w lutym 2015.

Dokąd więc zmierza Danny Ainge?

Analiza wyborów draftowych pozbawia wszelkich złudzeń. Tak zwani franchise playerzy w 60% przychodzą w drafcie z numerami 1-4, w około 25-30% z numerami 5-14, a jedynie z 10-15% po 15 numerze. Przyszły mistrzowski team buduje się nie na dobrych graczach, ale prawdziwych All-Starach. Mając rok w rok wybory draftowe w okolicach 8-10 miejsca skazujesz się na ciągłą przeciętność. Jeżeli nie jesteś organizacją z dużego rynku, to niestety tkwisz w stagnacji. Celtics wyraźnie nie chcą iść tym torem. Ainge’owi przyświeca hasło: „Trzeba najpierw być trochę słabszym, żeby potem być dużo lepszym„. Widać gołym okiem, że Sullinger, Olynyk, Green nie będą tymi wymarzonymi gwiazdami, na których zbuduje się fundament mistrzowskiego teamu. Niestety najgorzej jak zwykle mają kibice i po odejściu Rondo na forach fanów Celtów panuje generalne rozgoryczenie, do którego jak wspomniałem wcześniej również przyłączyłem się w przypływie chwili.

Przyszłość Celtics

Przyszłość Celtics nie jest aż tak zła jak się wydaje. Oczywiście trzeba uzbroić się w cierpliwość, bo sezon 2015-16 powinien być najsłabszy w erze Brada Stevensa. Zacznijmy od draftu.

2015

– Zamiast 1-rundowego picku z 76ers, który jest chroniony do 14 miejsca, Boston dostanie 2 rundowy wybór 76ers z 2015 i 2016 (to będzie numer 31-33 w 2015, czyli zaraz na początku 2 rundy)

– 1-rundowy pick od Clippers; miejsce zapewne w okolicy 20-25

– swój pick; miejsce w okolicy 8-10

2016

– 2-rundowy pick od 76ers

– 1-rundowy pick od Cavs (chroniony do 10 miejsca)

– 1-rundowy pick od Mavericks (chroniony do 7 miejsca)

– 1-rundowy pick od Nets

– swój pick 1-rundowy

2017

– 1-rundowy pick od Nets

– swój pick 1-rundowy

Jakby nie było to aż osiem picków z pierwszej rundy w najbliższych trzech draftach. To olbrzymia wartość na rynku transferowym. Skład Celtics na przestrzeni trzech lat będzie w 80% składał się z dość tanich graczy poniżej 25 roku życia. Istnieje zawsze szansa, że wśród nich znajdzie się drugi Pierce, Garnett czy Rondo. W końcu może do Celtów uśmiechnie się szczęście i w drafcie 2015 roku wybiorą kolejnego Stepha Curry’ego (7 numer draftu), DeMara DeRozana – 9, Paula George’a – 10, czy nawet Tony’ego Parkera – 28, Jimmy’ego Butlera – 30, albo Marca Gasola – 48. Nawet jeśli nie, w 2016 roku Celtics pozbędą się ostatnich wysokich kontraktów (m.in. Geralda Wallace’a). Jeśli Ainge nie podpisze jakichś dziwnych umów po drodze, zostanie w składzie jedynie Avery Bradley i zawodnicy na kontraktach rookie. Będzie miejsce przynajmniej na jedną maksymalną umowę, a najprawdopodobniej na dwie. Sezon 2015-16 musi więc zostać oddany, aby w drafcie 2016 rozbić bank i pozyskać w lato przynajmniej jednego All-Stara. Przynajmniej tak to wygląda na papierze, bo sprawa wcale nie jest taka oczywista ze względu na Brada Stevensa, pod batutą którego drużyna notuje ciągłe postępy.

Co dalej z sezonem 2014-15?

Tymczasem Celtics Brada Stevensa rozpędzili się i z bilansem 10-14 zajmują 8 miejsce premiowane awansem do play-off. Jeff Green w grudniu kręci rewelacyjne cyferki, a w ostatnich 10 spotkaniach Celtics byli lepsi od przeciwników w 6 z nich. Nie wierzę, aby Celtics awansowali do play-off, ale pokonanie zeszłorocznego wyniku w postaci 25 zwycięstw wydaje się być bardzo realne. Wszystko wskazuje na to, że Celtics zamiast bić się o miejsce na podium draftu, otrzymają miejsca w okolicy 8-10. Szczególnie, że akurat udział Rondo w ostatniej dobrej passie drużyny nie był bardzo duży. Rajon notował ostatnio spory spadek formy i jego statystyki z grudnia nie imponują. Zupełnie inaczej ma się z Jeffem Greenem i Kellym Olynykiem, których cyferki poszybowały w górę.

Mimo braku typowego go-to-guy’a ofensywa Celtics ma się całkiem dobrze. Są na 5 miejscu w lidze w zdobywaniu punktów oraz na 2 w tempie gry (na czym opiera się filozofia systemu Stevensa). Ewidentnie różne zagrywki zatrybiły i na boisku wszyscy wiedzą, co mają robić. Ciężko się tankuje, gdy gra zaczyna się kleić. W defensywie Zieloni również notują spore postępy, co jest sporą sztuką bez dobrze blokującego wysokiego. Co tu dużo ukrywać – Stevens ma zadatki na bardzo dobrego trenera. Paradoksalnie to właśnie Stevens może zepsuć plan tankowania, co w zeszłym roku z powodzeniem zrobił Jeff Hornacek w Phoenix z równie słabym roosterem.

Trade Greena wydaje się przesądzony. Wartość Jeffa na rynku wzrosła po udanym sezonie, a Ainge wcale nie musi chcieć za niego dużo. Nie chodzi o celowe osłabianie drużyny, bo to trochę dziecinne. Po prostu priorytet dla tego zespołu to lato 2016 i wyniki w sezonie obecnym i przyszłym nie są tak bardzo istotne. Kolejny 1-rundowy pick i jakiś spadający kontrakt za Greena byłby w sam raz. Dobrych, atletycznych trójek z niezłym rzutem wcale nie jest tak dużo. Daleko nie szukając Clippers czy Suns powinni być zainteresowani. Gdyby w grę wszedł 1-rundowy pick w 2016 czy 2017 roku, nie zdziwiłbym się przejęciem jakichś złych, ale spadających kontraktów.

Nie można wykluczyć innych transferów. Brandon Bass nie jest aż tak łakomym kąskiem jak Green i trudno mi sobie wyobrazić, że potencjalny nabywca rzuci coś więcej niż 2-rundowy wybór. W zasadzie każdy zawodnik obecnego składu jest do ruszenia (może poza Bradley’em). Kluczowym momentem przebudowy i zarazem początkiem lepszych czasów wydaje się draft 2016 i lipiec tegoż roku. Inne scenariusze są uzależnione od wcześniejszego ściągnięcia zawodnika ze ścisłego topu ligi, co niestety jest bardzo mało prawdopodobne. Ainge nie jest zainteresowany tylko dobrym zawodnikiem, ale jedynie All-Starem. Dopóki go nie dostanie będzie trzymał wszystkie opcje otwarte i gromadził powoli kolejne potencjalne argumenty do większego dealu. Po tym jak odszedł Rondo czas gra na jego korzyść.

Komentarze do wpisu: “Quo Vadis Danny Ainge?

  1. pierwszy błąd, to 2017 – jest tylko jeden pick – Boston ma prawo do zamiany z Nets… w 2018 są dwa picki, Bostonu i Nets

  2. ale mogę się zgodzić, że każdy jest do ruszenia w Bostonie – tylko zależy za kogo – bo nie wydaje mi się, żeby Sullinger, Olynyk, Zeller, Smart, Bradley odlecieli za jakiś rollsó… to musiałby być naprawde ktoś…
    Bass jakąś wartość ma – zgadzam sie ze góra pick z drugiej rundy – pewnie nawet chroniony ;)
    Green – poszybował w tym seoznie bardzo a co za tym idzie jego wartość – pick? pewnie tak a może i jakis młodzieniec

    ciężko będzie o PO, ale to nie ejst niewykonalne – Hornets nadal kaplica, Brooklyn chce sie przebudowac, NYK LOL, Pistons LOL, ciekawe jak Orlando będzie grało…

    1. Mnie się wydaje, że jednak Hornets w końcu się pozbierają. Już ostatnie mecze nie były wcale złe. Przegrali po dogrywkach z Memphis. Bardzo ładnie gonili Cavs. Bardzo słabo zagrali ostatnie 3 minuty z Suns i w efekcie przegrali mecz, w którym przez większość czasu wygrywali dwucyfrowo. Ze średniakami i słabiakami już zaczynają wygrywać. Ogólnie idzie w Charlotte lepsze i moim zdaniem uratują play-offy. Nets też będzie lepsze od Celtics. Nawet w kryzysie mają jednak lepszy rooster i szczególnie jak odejdzie Green powinni Bostonowi odjechać. Widzę Celtów na 10-11 miejscu na końcu roku. W sumie nie wiem co będzie z Pacers i Magic.

  3. sorry może off top, ale autor przytoczył statsy że boston jest 2 pod względem tempa gry, szukałem na nba.com różne statsy znalazłem, ale nie mogę znaleźć tych które pokazywały by właśnie to. Byłbym wdzięczny gdyby ktoś podesłał linka

  4. Co do wymiany za Greena, jak myślicie o czymś takim – Jeff do bulls za Dunleavyego, kirka i snella + picki które bulls dostali w wymianie z cavs za denga.

    1. nie za duzo tego wszystkiego? kirk +snell i pick w 2016 to max

    2. – na co Celtics Hinrich?
      – Dunleavy ma zbyt mocną pozycję z składzie Chicago by go wymieniać, raczej nadal będą inwestować w trafienia Butlera i coraz lepszego Mirotića
      – Greena w Bulls nie widzę również poprzez przyszły wysoki kontrakt Butlera.

    3. moze jako weteran? Smart musi okrzepnąć a Kirk na ławce jako mentor mógłby być przydatny, choć jest już na równi pochyłej

  5. @ Marek Miłuński

    Nie chcę się czepiać, ale „rooster” to kogut :) Widziałem, że słowo pojawiło się tu dwa razy więc to raczej nie typo.
    Pozdrawiam

  6. Pierwszy błąd to nie „w lato” tylko „w lecie”. Poza tym zgadzam jestem podobnego zdania co autor…

Comments are closed.