Młodzi, zdolni, bez perspektyw?

To co ich łączy to olbrzymi talent do gry, wielkie oczekiwania, które nie do końca spełniają oraz specjalizacja w jednym aspekcie gry. Czy to właśnie ich talent do jednego czynnika oraz jednowymiarowość nie daje im możliwości do regularnej gry na wysokim poziomie? Zapraszam do artykułu.

Każdy z nich wchodził do ligi z nadzieją na jej podbicie, utrzymanie się w wyjściowej piątce, a następnie powolne wbijanie się na szczyt hierarchii na swojej pozycji. Oczekiwania w stosunku do każdego z nich były różne, lecz miały wspólny mianownik „olbrzymi talent, ważne aby się sprawdził”. Niestety dla nich póki co nie znaleźli właściwego dla siebie miejsca, choć dwóch z nich już z trzech źródeł wodę piło.

Austin Rivers

Syn słynnego trenera Los Angeles Clippers Doca Riversa uchodzi za olbrzymi talent. Rivers to przede wszystkim świetny crossover i świetna praca na nogach. Potrafi skutecznie spenetrować. Niestety trener New Orleans Pelicans Monty Williams starał się z niego zrobić point guarda co odbiło się jemu i Riversowi wielką czkawką. Austin nigdy nie będzie rozgrywającym. Jest raczej typem combo-guarda, który potrafi rzucić po crossie z półdystansu czy ściąć pod kosz. Rivers nie ma smykałki do kreowania pozycji kolegom. Ustępuje fizycznie rywalom zarówno na 2 jak i 1. Ma wielkie braki w obronie, a w ataku gra na słabej skuteczności. W koledżu (Duke) radził sobie dobrze, lecz koszykówka uniwersytecka nie jest tak fizyczna jak profesjonalna w NBA. Już podczas testów przed draftem mówiło się o jego olbrzymich brakach w obronie, słabej skuteczności oraz skłonności do oddawania dużej liczby rzutów. W tym sezonie gra przyzwoicie ze statystykami na poziomie  7,7 pkt przy skuteczności prawie 42%. Jakie wizje na przyszłość? Rivers póki co nie na daje się na pierwszopiątkowego zawodnika. Potrzebuje przy swoim boku świetnego defensora. Niestety Austin lubi trzymać piłkę w ręku, a biorąc pod uwagę jego ilość asyst na mecz ( około 2,5/mecz) ciężko będzie mu się zadomowić w innej drużynie. Rivers to dziwny zawodnik. Długo holuję piłkę, gra na słabej skuteczności, a w dodatku nie potrafi kreować sytuacji kolegom. Chyba nie tego spodziewał się jego ojciec, zespół z Nowego Orleanu i on sam.

Jeremy Lamb

W NBA rozgrywa właśnie swój trzeci sezon. Miał być stealem draftu z 2012 roku i naturalnym następcą Jamesa Hardena, który podpisał kontrakt z Houston Rockets. Początku Lamba w NBA były bardzo trudne. W 1 sezonie rozegrał tylko 147 minut, więc raczej nie ma o czym się rozpisywać. Poprzedni sezon to delikatny postęp w grze Lamba. Spędzał na boisku średnio 20 minut podczas, których notował 8,5 pkt przy 43% skuteczności z gry. Powiecie całkiem nieźle, lecz oczekiwania były i są wciąż bardzo wysokie. W tym sezonie z racji początkowej absencji Russella Westbrooka i Kevina Duranta dostawał więcej minut na boisku. Odwdzięcza się póki co 10 punktami i prawie 4 zbiórkami. Progres jest, lecz największe rozczarowanie w stosunku do Lamba do jego defensywa. Jeremy miał być bardzo dobrym defensorem, a przy tym agresywnym punktującym (raczej strzelec, niż kreator swoich rzutów). Wszystko jak zwykle zweryfikowała rzeczywistość. Lamb w ciągu 3 sezonów rzuca zza łuku na poziomie 35% ( nieźle) i przechwytuje około 0,6 piłki co mecz. Niestety gorzej wygląda jego obrona na piłce, gdzie często się gubi. Jaka jest przyszłość Lamba? Generalnie najlepszym rozwiązaniem dla niego byłaby ciężka praca i próba przebicia się do pierwszej piątki Oklahomy. Lamb to rzucający obrońca, czyli gra na pozycji, na której nie ma silnego rywala do gry w pierwszym składzie, jednak w s5 mieli już swoje miejsce Reggie Jackson i Andre Robertson i wydaje się, że miejsce Lamba póki co jest dalej na ławce.

Thomas Robinson

Uwielbiam tego gracza. Naprawdę wierzyłem, że z DeMarcusem Cousinsem mogą stworzyć morderczy frontcourt, lecz jak się okazało ten plan nie udał się. Atletyczny zbierający z uczelni Kansas nie potrafił przebić się do pierwszej piątki Sacramento Kings. Robinson potrafi świetnie ustawić się w pomalowanym, posiada instynkt do zbierania piłek, blokowania i defensywy, lecz jego największą wadą jest gra w ataku, która po za alley-oopem czy kończeniem akcji wsadem nie istnieje. Robinson ma szybkie ręce i potrafi przechwytywać piłki. Obok gry w ataku najbardziej ograniczają go warunki fizyczne. 208 cm dla zawodnika z pogranicza pozycji 4/5 to troszkę mało. Co prawda nadrabia braki atletyzmem, lecz w tłoku ciężko mu się momentami poruszać. Robinson w swoim 3 sezonie gra w trzecim klubie Portland Trail Blazers. Niestety dla niego rywalizacja na pozycjach podkoszowych jest ogromna. LaMarcus Aldridge zabiera co mecz 35 minut, Chris Kaman dostaje kolejne 20, a Robin Lopez jeśli jest zdrowy około 25. Jak widać ciężko o minuty dla Robinsona. Robinson jest Blazers potrzebny co kilkukrotnie udowodnił w tym sezonie, zwłaszcza teraz, kiedy na prawie 2 miesiące wypał z gry Lopez. Jest to dla Thomasa szansa na pokazanie swoich umiejętności. Dobra gra może okazać się dla niego niezbyt korzystna, gdyż z jego punku widzenia przydałby się chyba transfer do innego zespołu (Lakers,Celtics, Suns?), gdzie nie ma tylu klasowych podkoszowych i gdzie w końcu mógłby pokazać pełnie swoich umiejętności w większym wymiarze minut.

Kendall Marshall

Marshall wchodził do NBA z łatką najlepszego first-pass point guarda od lat. W pierwszym sezonie w Suns grał niewiele, gdyż pierwsze skrzypce grał Goran Dragić, a jego uzupełnieniem był Sebastian Telfair. Już w 2 sezonie grał w Los Angeles Lakers i robił to naprawdę świetnie. 8 punktów i prawie 9 asyst co mecz to naprawdę fajne statystyki. Nie rozumiem w czym Marshall jest gorszy od Jeremy’ego Lina czy Ronniego Price’a. Dla mnie Kupchak popełnił ogromny błąd oddając Marshalla do Bucks. Kendall gwarantował przeprowadzenie piłki przez połowę (dla Lina i Price’a to za karkołomne zadanie), a przede wszystkim odciążyłby Kobego Bryanta w holowaniu piłki. Przy zdrowym Kobem, Youngu, Johnsonie spokojnie notowałby około 10 asyst co mecz. Tymczasem Marshall siedzi w Bucks i nie gra źle, jeśli dostaje szansę. No właśnie jeśli dostaje szansę. W Milwaukee grają Brandon Knight i Jerryd Bayless, którzy zabierają mu minuty. W PER36 Marshall notuje średnie 11,2 punkta i prawie 7 zbiórek na skuteczności 49%.
Osobiście uwielbiam grę Kendalla, gdyż patrząc na jego grę wizję świetnego, inteligentnego rozgrywającego. Chyba tylko Rajon Rondo ma taki przegląd pola jak Marshall. Brakuje mu trochę warunków fizycznych, a przede wszystkim umiejętności gry w obronie i to chyba jest jego największą bolączką. Gdzie bym widział Marshalla? Chętnie bym ujrzał Kendalla w trykocie Tłoków. Pistons potrzebują gracza, który uspokoi grę i dobrze współpracowałby z wysokimi, a w tym Marshall jest świetny. Inna alternatywa to Charlotte Hornets lub powrót do Lakers.

John Henson

Przedstawiam Wam gościa, który posiada olbrzymi talent do blokowania rzutów i gry obronnej, jednak przez swoją surowość w ataku nie może w pełni rozwinąć skrzydeł. Po jego pierwszym sezonie włodarze Bucks zastanawiali się kogo odesłać do Magic i zdecydowali się wysłać Tobiasa Harrisa, który rozwinął się dużo bardziej w tym czasie, niż Henson. John bardzo dobrze prezentuje się w defensywie zwłaszcza w parze z Larrym Sandersem. Pomimo ograniczeń w ataku Henson gra na bardzo dobrej skuteczności, która wynosi 52% w skali całej kariery, dodatkowo naprawdę przyzwoicie zbiera z wynikiem 10,5 zbiórki na 36 minut. Pomimo dobrych statystyk wydaje się, że Henson mimo oczekiwań pewnego poziomu nie przeskoczy. Tak naprawdę ma na teraz przed sobą wielką szansę spowodowaną kontuzją Jabari Parkera. Henson musi ją wykorzystać, aby w przyszłym sezonie wciąż mieć dla siebie wiele minut. Giannis A, Jabari Parker, John Henson i Larry Sanders bardzo fajnie w defensywie może wyglądać zespół Bucks! Alternatywy ? Transfer do Lakers, Suns czy Celtics.

Podsumowanie:

Jaka jest więc przyszłość tych pięciu utalentowanych graczy? Wydaje się, że wyboista, lecz mam nadzieję, że uda im się w końcu spełnić pokładane w nich nadzieje. Są to gracze charakterystyczni, bardzo dobrzy w tym co robią, lecz trochę jednowymiarowi. Jak wiemy gracz, który potrafi robić jedną lub dwie rzeczy świetnie w większości drużyn jest niepotrzebny, lecz jeśli trafi na swoje idealne miejsce może być fundamentem na lata i tego tym gościom życzę. A wy jak oceniacie tych graczy? Może macie swoje propozycję graczy, którzy są młodzi, zdolni i rzekomo bez perspektyw?
Dzięki za uwagę.

Komentarze do wpisu: “Młodzi, zdolni, bez perspektyw?

  1. fajnie się czytało – jednak nie wiem po co wysyłasz T-Roba i Hensona do Celtów – żaden z nich nie ejst lepszy niż Sullinger, Olynyk czy Zeller… no może henson dawąłby rade – dawąłby, bo on jest kontuzjowany – w poprzednim seoznie też miał kilka urazów i kilka razyw ywpadął ze składu na pare spotkan… T-Rob – w Bostonie nie ma racji bytu… Sullinger czy Olynyk już etraz sa wszechstronniejsi

    1. Celtowie to młoda drużyna, a ja jakoś nie widzę tam docelowo długowłosego Olynyka. T-Rob i Henson mogliby być dobrym defensywnym uzupełnieniem dla raczej ofensywnego, klocowatego Sullingera.

    2. jakie jest prawodpodobienstwo, ze T-Rob wreszcie odpali? żadne, w tej chwyili juz żadne..
      Henson wreszcie bedzie zdrowy? watpie… skoro w każdym seoznie opuszcza od kilkunastu do kilkudziesieciu meczów – to nikt nie bedzie duzo ryzykował, żeby go pozyckac…

      a co Sullingera czy Olynyka – oni w podstawowych składach juz troche pokazali – T-Rob jak na razie nic i nic pewnie nie pokaże, Henson – no tu sie zgadzam, że defensywnie ejst duzo lepszy od Olynyka – ale Olynyk to ostatnio punktuje na poziomie 22 pkt na mecz i 7 zb przy 1,5 blk… i jest zdrowy

    3. Żadne. Niestety ty patrzysz na to z perspektywy klubu, a ja zawodnika, a obie wizje się jednak troszke różnią od siebie. Szukałem po prostu dla nich miejsca, gdzie mogliby zacząć regularnie grać i twierdzę, że Celtics mogliby być takim klubem, choć twierdzę że w Suns czy Lakers każdy z nich przydałby się bardziej.

    4. Moim zdaniem jest tylko taki problem z Celtami, że Sully z Olejnikiem do siebie nie pasują. A że Sully jest ciekawszym graczem to pogonienie Olejnika wydaje się niegłupim pomysłem, zważywszy na to, że można uzyskać za niego coś wartościowego. A co do perspektyw wymienionych w artykule graczy lepiej zachować ostrożność. Są młodzi, jak wejdą w swój prime i sytuacja dalej nie ulegnie zmianie, wtedy będzie już można jednoznacznie stwierdzić, że nic z nich nie będzie. Teraz właśnie może o to będzie chodzić, że jak staną się free agency to za niewielkie pieniądze trafią do pasującej im organizacji, bo jakoś się nie zgodzę z twierdzeniem, że nikt nie zaryzykuje. Za sensowne pieniądze zaryzykuje. Jeśli w lidze przepłaca się tylu graczy to też musi ktoś za te frytki grać.

    5. no ale z perspektywy zawodnika to można go wysłać wszedzie, tylko perspektywa klubu jest taka, żeby dostać minuty musi byc lepszy od aktualnie posiadanych – T-Rob w tym seoznie rzucił mniej punktów niż Olynyk w 3 ostatnich meczach… spojrzałęm ejsczze na jego staty w obronie i ja tam rewelacji nie widze… nie wiem komu miałby zabrac te minuty w Bostonie, bo i Sullinger i Olynyk i Zeller grają po ok 25 min bo jest jeszcze Bass a teraz przyszedł Wright z Dallas…
      Henson – on prawdopodobnie dostałby minuty w Bostonie po wytransferowaniu Bassa, bo z Wrightem Celtowie przyszłosci nie wiążą, ale Henson musi byc zdrowy i musialby do Bostonu trafic za darmo z niskim kontraktem, bo żadnej wymiany (no może poza Wallacem ) nie widze w tym przypadku

  2. No i wszyscy Panowie są z tej samej klasy draftowej:) Generalnie zgadzam się z autorem, tylko ten brak warunków fizycznych u Marshalla mi nie pasuje. Warunki to on ma (6’4 wzrostu), problemem jest zerowy atletyzm, co akurat na tej pozycji jest pewną bolączką. A tak to przyjemnie się to czytało.

  3. Ja przyznam że zastanawiam się nad przyszłością Imana- potrafi mieć sekwencję zagrań gdzie myśli kurde ma papiery na granie. Dzień później patrzysz i sie zastanawiasz jak on trafił do NBA.

    O ile podziwiam jak bardzo poszybowały akcję Blazers to przyznam że brakuję mi grania Barton i mam nadzieję że CJ też będzie otrzymywał 15+ minut na mecz. Barton to w ogóle dziwny przypadek to potrafił grać super mecze. Jednak trener nie widzi praktycznie dla niego miejsca w rotacji co jest dziwne.

  4. W zeszłym sezonie Marshall miał niezłe pokazał się w całej NBA. Dostawał więcej minut w meczu i kilka razy notował bodajże nawet po 17 asyst. Tylko szkoda że podczas gdy miał często ponad 10+ asyst to nie zdobywał w ogóle pkt.

    1. To prawda, ale czy naprawdę jest gorszy od Lina czy Price’a? Wątpię. Naprawdę wolałbym rozgrywajka Marshalla, niż Price, a wtedy Lin byłby świetnym back-upem.
      Portland to świetny przykład na dobrze stworzony system.
      Kontuzja Lopeza i do s5 nie wchodzi najlepszy z wysokich Kaman, gdyż wtedy zaburzyłoby to ofensywę rezerwowych, a wchodzi Freeland i daje kilkanaście minut na mecz. Bardzo podoba mi się ta koncepcja.

  5. Adrian,po ostatnich urazach w PTB utwierdzam się w przekonaniu,że Barton jest w funkcji stand-by ,oszczędzany na ewentualną tfu…tfu kontuzję Wesa i wskoczenie od razu do S5

  6. Szkoda Bartona, teraz jak wrocil CJ oraz dobrze pokazal sie Dorrel bedzie mu ciezko na wiecej niz 5 min na mecz

Comments are closed.