Telegram z Enbiej – 2/11/2014 – pewne ręce Thompsona i Anthony’ego

CLIPPERS (2-1)– KINGS (2-1) 92:98

DeMarcus Cousins oraz Rudy Gay poprowadzili Kings do drugiej wygranej w trzecim meczu. Środkowy Królów zanotował dublet na poziomie 34pkt i 17zb , natomiast skrzydłowy mający w nogach 40 pkt występ dopisał 25 punktów. Bohaterem spotkania okazał się jednak Darren Collison, który trafił ważnego jumpera w końcowej minucie 4 kw. Kings, którzy przez lata nie potrafili pokazać większego zaangażowania do gry w obronie zatrzymali atak Clippers – bez kontuzjowanego Jamala Crawforda – na poziomie 0/12 za trzy podczas finałowej odsłony. Podopieczni Doca Riversa przegrali walkę na tablicach 35:46 i zanotowali kiepskie w swojej hali 37% rzutów z gry (50% gości). Co ciekawe Kings wygrali spotkanie mając 2-krotnie wyższą liczbę strat (20 : 10).
JJ Redick trafił tylko 4 z 14 rzutów z gry, Matt Barnes 3 z 11, a Chris Paul skręcił nogę i musiał do 37 minuty swojej gry męczyć się z urazem. Z kolei bohater spotkania , DMC zanotował 15 celnych na 23 oddane rzuty z gry.

Najlepsi strzelcy: Griffin 17pkt, Hawes 17pkt i Paul 16pkt/11as oraz

BLAZERS (1-2) – WARRIORS (3-0) 90:95

Klay Thompson, który 2 dni temu parafował kontrakt na 70 mln USD znów był wielki. Obrońca Warriors po swoim rekordowym występie na poziomie 41pkt, poszedł za ciosem już w pierwszej kwarcie potyczki w Moda Center. Jego 15 punktów z 30 Warriors wyraźnie napędzało ataki gości. Thompson do końca spotkania zapisał na koncie 29 oczek oraz zdobył decydujące punkty nad Wesem Matthewsem (8.7 sek do końca meczu) pieczętując trzecią z rzędu wygraną teamu Steve’a Kerra.
Co ciekawe Spalsh Brothers zdobyli wszystkie pierwsze 16 punktów meczu od strony Warriors. Na dodatek zatrzymali Damiana Lillarda na poziomie 4/18 rzutów z gry. Jedynym problemem GSW pozostawał LaMarcus Aldridge (26pkt i 13zb).
Blazers w swojej hali zanotowali tylko 40% skuteczności z rzutów z gry oraz 26% w próbach dystansowych. Nawet gorszy dzień Stepha Curry nie dał im wygranej (6/18).

Najlepsi strzelcy: Aldridge 26pkt/13zb, Matthews 18pkt, Lopez 12pkt/10zb oraz Thompson 29pkt, Curry 21pkt, Bogut 11pkt/12zb

KNICKS (2-1) – HORNETS (1-2) 96:93

Nie codziennie jest inauguracja sezonu i w drugiej kolejnej próbie na koniec meczu Kemba Walker trafił tylko w obręcz. Wcześniej sędziowie pospieszyli się przy wybiciu piłki przez Monty’ego Williamsa i odgwizdali (na 37 sek do końca) błąd pięciu sekund Marvina Williamsa. Z prezentu skorzystali Knicks, którzy wcześniej za sprawą Imana Shumperta (trójka) doszli rywali z Charlotte oraz dzięki pewnej ręce i zimnej głowie Carmelo Anthony’ego odnieśli końcowe zwycięstwo.
Hornets już w pierwszej kwarcie stracili Michaela Kidda-Gilchrista, który upadł na parkiet po próbie zbiórki i w ferworze walki. MKG został odwieziony do szpitala z podejrzeniem złamania żeber, ale skończyło się na mocnym stłuczeniu ich. Znów wszechstronnie zaprezentował się Lance Stephenson (14pkt-9zb-8as) ale zarówno ex gracz Indiany jak i lider Hornets – Al Jefferson (9/17 z gry i 21pkt) nie byli w stanie wygrać w drugim kolejnym meczu, btw. granym na styku.
Ważnym meczowym wydarzeniem (o którym wspomniałem w osobnym wpisie) było przekroczenie granicy 20 tys punktów (autora 28pkt w meczu, 12/22 z gry) Carmelo Anthony’ego. Melo zrobił to jako 6 najmłodszy gracz w historii i jako 40sty zawodnik w całej historii ligi.
Knicks zagrali na bardzo dobrej – 50% skuteczności z pola jak i za trzy punkty. Hornets natomiast spudłowali zbyt wiele rzutów wolnych (8) by móc cieszyć się z wygranej.

Najlepsi strzelcy: Anthony 28 pkt, Stoudemire 17pkt/10zb, Shumpert 15pkt oraz Jefferson 21pkt, Neal 17pkt, Walker 16pkt

HEAT (3-0) – RAPTORS (2-1) 107:102

Chris Bosh zanotował trzecie z rzędu double-double (21pkt i 11zb) a Miami Heat odnieśli trzecią z rzędu wygraną. Dwyane Wade dołożył 19 punktów i Heat zapisali na koncie 16. z rzędu wygraną nad Kanadyjczykami. Flash do dorobku dołożył 11 asyst i 8 zbiórek , dostał też wsparcie od Luola Denga (18pkt). Żar potrafił zdemontować obronę gości, aplikując im aż 64 oczka w pierwszej połowie. Mimo świetnej postawy DeMara DeRozana (30pkt) Raps nie potrafią zwyciężyć z Miami od stycznia 2010. Heat pod nieobecność Amira Johnsona zdominowali walkę na tabliach 43:28. Przy wygranej znaczącą okazała się 50% skuteczność z pola wicemistrzów

Najlepsi strzelcy: Bosh 21pkt/11zb, Wade 19pkt, Deng 18pkt oraz DeRozan 30pkt, Lowry 22pkt

Komentarze do wpisu: “Telegram z Enbiej – 2/11/2014 – pewne ręce Thompsona i Anthony’ego

  1. Hornets są przeraźliwie słabi… Fuksiarska wygrana z Kozłami i 2 porażki… Nie bardzo. Żałuję, że uznałem ich za 4. siłę Wschodu.

  2. To fakt. Charlotte sa tragiczni..w ogole nie mogą sobie wypracowac czystych pozycji strzeleckich. Jak widze ich zagrywki to takie gralem w kadetach co nie zmienia faktu ze z ny zostali podgwizdani bo 5s nie bylo.

  3. Przyjemnie było widzieć sfrustrowanych Griffina i CP3 ;-)
    Demarcus Cousins był wielki. To jest center na miarę 21 wieku.
    Dobry zarówno pod koszem jak i z dystansu. Piłka mu nie przeszkadza w kozłowaniu tak jak np Noah. Trochę szkoda, że gra w słabej drużynie.

  4. Niestety ale przypuszczałem, że początek sezonu Hornets będą mieli bardzo trudny. Tak czy inaczej równie dobrze mogło być 3:0 przy słabym stylu gry i czy wtedy były by narzekania?
    Charlotte potrzebują czas, przyszedł Lance, który potrzebuje dużo kontaktu z piłką, MKG gra naprawdę bardzo dobrze póki co. Twierdzicie, że Hornets słabo realizują zagrywki, ale to właśnie jest ich siła w pewnym sensie. Bazują na umiejętnościach indywidualnych w ataku i kolektywie w obronie. Niestety póki co Jefferson jest trochę pod formą i to rzutuje na grę zespołu. Przez to, że Al gra przeciętnie nie jest podwajany i gracze obwodowi nie mają, aż tyle miejsca. Poczekajmy na powrót Vonleha, aklimatyzację Lancelot, Williamsa i lepszą grę Jeffersona. Moim zdaniem PO dalej nie zagrożone.

Comments are closed.