Telegram: nowy szeryf w Sacramento, Heat i Bucks dalej na fali

Dallas Mavericks (29-38) 112 – 107 Washington Wizards (41-26)

Dirk jak wino! Lecz zanim legenda Mavs przejęła spotkanie w trzeciej kwarcie, oba zespoły musiały przejść przez trzy wyrównane kwarty. Po festiwalu ofensywy w pierwszej kwarcie, następne 24 minuty minęły na twardej, defensywnej grze. Minimalną przewagę przez ten czas utrzymywali Wizards, aż do Q4, w której Dirk rzucił 10 ze swoich z 20 punktów, napędzając Mavs do objęcia prowadzenia i obronienia go.

Mavs: Barnes 22, Nowitzki 20, Curry 19
Wizards: Wall 26 (11 zb.), Beal 24, Bogdanović 19

Charlotte Hornets (29-39) 77 – 98 Indiana Pacers (35-33)

Mecz idealnie podsumowujący ostatnią formę Hornets. Szerszenie nie potrafiły rzucić więcej niż 22 punkty w kwarcie, w drugiej połowie rzucając tylko 35. Dla porównania sam Paul George rzucił 39 w 33 minuty i trafił w pojedynkę dwa razy więcej trójek od gości. Pacers nie mogli tego przegrać.

Hornets: Kaminsky 20, Belinelli 11, Kidd-Gilchrist 10
Pacers: George 39, Ellis 16, Robinson III 9

Minnesota Timberwolves (28-39) 104 – 117 Boston Celtics (43-25)

Ricky Rubio nie przestaje błyszczeć. Jednak tego dnia Hiszpan, jak i cali Wolves mieli problemy z zatrzymaniem Celtics oraz Isiaiah Thomasa. Mimo to Wolves prowadzili na starcie Q3, w której jednak Celtics im uciekli, w czwartej kwarcie tylko powiększając przewagę. W drugiej połowie załamała się defensywa Wilków, a ofensywa już nie mogła nadążyć.

Wolves: Rubio 23, Wiggins 21, Muhammad 21
Celtics: Thomas 27, Horford 20, Bradley 18

Utah Jazz (43-25) 97 – 83 Detroit Pistons (33-35)

Jazz już od początku narzucili swoje zasady gry i praktycznie po 12 minutach było po spotkaniu. W drugiej odsłonie Jazz zwiększylk przewagę do 19 punktów, co przy zaledwie 35 punktów Pistons w tamtym momencie było przewagą nie do stracenia. I taka się właśnie okazała, a druga połowa była spokojną grą punkt za punkt.

Jazz: Hayward 25, Hill 17, Gobert 12
Pistons: Smith 16, Harris 12, Baynes 12 (12 zb.)

Memphis Grizzlies (38-30) 98 – 91 Chicago Bulls (32-36)

Wyrównane spotkanie, rozstrzygnięte dopiero w czwartej kwarcie. W niej defensywa Memphis przejęła inicjatywę, a Bulls nie mieli odpowiedzi na duet Conley/Gasol, który rzucił 18 z 24 punktów drużyny. Bulls przegrali szóste z ostatnich siedmiu spotkań, a do tego stracili Dwyane Wade’a z powodu kontuzji.

Grizzlies: Conley 27, Gasol 27, Allen 10
Bulls: Rondo 17, Butler 14, Mirotić 14

New Orleans Pelicans (27-41) 112 – 120 Miami Heat (33-35)

Show Gorana Dragicia, grającego z podbitym okiem. Heat przeważali przez większość spotkania, a jedyne momenty inicjatywy Pels przyszłym w drugiej kwarcie. W drugiej połowie meczem rządzili już tylko Heat, których Pels nie potrafili zatrzymać, dzień po najlepszym defensywym występie w sezonie.

Pelicans: Davis 27, Cousins 19, Moore 18
Heat: Dragić 33, Whiteside 20 (17 zb.), Ellington 19

Los Angeles Lakers (20-48) 100 – 139 Houston Rockets (47-21)

Lakers doskonale robią to co powinni – tankują. Już po Q1 przegrywali 11 punktami, po czym powalczyli 24 minuty. W czwartej kwarcie pozwolili jednak Rockets na rzucenie 46 punktów, uprawniając się, iż nie wygrają.

Lakers: Randle 32, Ingram 18, Clarkson 18
Rockets: Williams 30, Ariza 20, Harden 18 (12 zb, 13 ast.)

Portland Trail Blazers (30-37) 110 – 106 San Antonio Spurs (52-15)

Powrót LaMarcusa Aldridge’a i bardzo wyrównane spotkanie. Po fatalnym występie sprzed 24 godzin, zanotowali oni, jak to nazwali „najlepszą wygraną w roku”. Udało im się przezwyciężyć świetny mecz Kawhi Leonarda, dzięki czemu dalej pozostają w walce o PO.

Blazers: Lillard 36, McCollum 26, Nurkić 18
Spurs: Leonard 34, Aldridge 19, Gasol 12

Sacramento Kings (27-41) 107 – 101 Phoenix Suns (22-46)

DeMarcus, who? W Sacramento pojawił się nowy szeryf – Skal Labissiere. Haitańczyk zdominował spotkanie, grając mecz życia i w czwartej kwarcie rzucając 21 punktów, przy 26 Suns. Dzięki niemu Kings odnieśli zwycięstwo.

Kings: Labissiere 32 (11 zb.), Afflalo 14, Cauley-Stein 14 (11 zb.)
Suns: Warren 24, Booker 19, Chriss 17

Milwaukee Bucks (33-34) 97 – 96 Los Angeles Clippers (40-28)

Bardzo zacięte i wyrównane spotkanie. Po dobrej pierwszej odsłonie Bucks, Clippers odpowiedzieli w drugiej. Dominował na deskach DeAndre Jordan, na co Bucks odpowiadali zbilansowanym atakiem (sześciu zawodników zanotowało double digits). Clippers mieli swoje szanse w końcówce, ale zabiły ich straty Chrisa Paula. Mimo to mieli szansę na zwycięstwo, ale layup Blake’a Griffina tylko obił obręcz.

Bucks: Antetokounmpo 16, Middleton 16, Monroe 12
Clippers: Jordan 22 (17 zb.), Griffin 18, Redick 16

Komentarze do wpisu: “Telegram: nowy szeryf w Sacramento, Heat i Bucks dalej na fali

  1. Na wschodzie walka play-off będzie zapewne do ostatniego meczu, jak Heat trafi na Cavs to ktoś z tego pojedynku wyjdzie mocno poobijany

    1. nikt nie powiedział że Heat celują w 8 miejsce, mogą wejść na 7 i wyeliminować Wizards

    2. PO to nie RS, a w nich Miami brak doświadczenia w wygrywaniu serii. Na pewno będzie fajne widowisko, ale i CAVS, Boston i Wizz wyjdą z tego dalej.

  2. „DeMarcus, who? W Sacramento pojawił się nowy szeryf – Skal Labissiere. Haitańczyk zdominował spotkanie, grając mecz życia i w czwartej kwarcie rzucając 21 punktów, przy 26 Suns. Dzięki niemu Kings odnieśli zwycięstwo.”

    Pytanie po co im to zwycięstwo ?

    1. Mavs Wizards bardzo fajny meczyk do oglądania

      Seth po dwóch słabych meczach wreszcie zagrał jak trza no i Brussino

    2. co nie zmienia faktu że niepotrzebnie ostatnio przegrali głupio, ale miejmy nadzieje że Mavs nie powiedzieli ostatniego słowa

    3. Po co im zwycięstwo?

      A po co mają tankować? Szans na topowe picki i tak nie mają, jeśli będą mieć lepszy pick bodajże od PHI, to ta ma prawo zamiany. Dzisiejszy drafty są mocno przeceniane idealnie obrazuje to przykład MIN, gdzie na papierze skład wygląda imponująco, ponadto mają dobrego trenera, a jaki bilans – wiemy.

      W SAC tworzy się wreszcie jakaś kultura. Po odejściu DMC chłopaki się odblokowały, każdy chce zabłysnąć. To dobry moment aby jeśli tworzy się kulturę, to była to kultura walki. Nie cenię tych co specjalnie odpuszczają.

    4. Po co wygrywa się w sporcie? Co chwilę słyszę po co wygrywa Sacramento? Po co Miami? Bo zwycięstwa to esencja sportu. Również po to aby chociażby zadowolić kibiców, którzy widząc walczącą ekipę będą się z nią utożsamiać, kupując pamiątki klubowe czy chodząc na mecze. Również po to aby zrobić dobry grunt i atmosferę pod kolejny sezon.
      A na prawdę dobry draft zdarza się coraz rzadziej.

  3. Panowie, ten draft będzie bardzo mocny. Tatum, Markannen, ojjj, chce ich oglądać.

  4. Mecz w San Antonio fajne widowisko, taki mój top#10 w tym roku. I te osobiste Manu. Los bywa przewrotny

    1. zgadza się świetny mecz, taką porażkę mogę przyjąć, faktycznie top jeżeli chodzi o ten sezon, ogólnie wielkie zaskoczenie, tym razem byłem pewny swego, były dobre emocje

Comments are closed.