Rockets ruszają na łowy

Już w piątek zostanie otwarty rynek wolnych agentów i jedną z drużyn, która ma podobno być w tym roku na nim bardzo aktywna są Houston Rockets. Daryl Morey będzie miał do dyspozycji 45 milionów dolarów i będą chcieli zatrudnić przez to nawet dwóch dobrych wolnych agentów. Ich głównym celem w trakcie tegorocznego offseason będzie zatrudnienie kogoś z czwórki: Al Horford, Kevin Durant, Hassan Whiteside i Ryan Anderson.

james-harden-kevin-durant

Jak na razie nie wiadomo czy drużyna umówiła się na spotkania z którymkolwiek z tych graczy. Wiadomo na pewno, że nie zapewnili sobie rozmowy z Durantem, który na swojej liście ma na razie tylko sześć drużyn. Plotki mówią także, że skrzydłowy Oklahoma City Thunder w ogóle nie jest zainteresowany przyjściem do Houston.

Każdy z tych czterech graczy bardzo przydałby się i wpasowałby się w drużynę Houston. Pomimo wydraftowania dwóch środkowych, Rockets zdecydowanie potrzebują wzmocnienia strefy podkoszowej. Whiteside byłby naturalnym, młodszym następcą Howarda, Anderson dałby im lepszą opcję jako stretch-four niż będący wolnym agentem Terrence Jones, a Horford swoją wszechstronnością przydałby im się po obu stronach parkietu.

Poza czterema wysokimi graczami, Rockets będą starali się także zobaczyć, jak duże mają szanse na zatrudnienie Mike’a Conleya lub Jeremy’ego Lina. Na Conleya będą mieli raczej bardzo małe szanse, a poza tym wydaje się, że Lin lepiej wpasowałby się w system Mike’a D’Antoniego. Linsanity odbyło się przecież w czasie, kiedy trenerem New York Knicks był właśnie D’Antoni.

Drużyna już praktycznie pogodziła się z faktem, że Dwight Howard nie będzie chciał podpisać nowego kontraktu z organizacją. Nie dogadywał się ani z Darylem Moreyem ani z Jamesem Hardenem, a także przyjście jego byłego trenera z Los Angeles Lakers na pewno nie pomogło w namawianiu środkowego do pozostania w Houston. Jeśli jakiekolwiek namawianie miało miejsce.

Harden nie będzie grał tego lata w reprezentacji USA na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro i powiedział, że zrezygnował z tego, by jak najlepiej pomóc drużynie. Raczej nie uda mu się zrekrutować do Houston swojego przyjaciela Kevina Duranta, jednak zamierza uczestniczyć w rozmowach zespołu z różnymi wolnymi agentami.

„Ostatni rok był bardzo frustrujący dla całej organizacji. Chcę, żebyśmy znowu nauczyli się wygrywać i walczyć o mistrzostwo. Będąc częścią procesu wolnej agentury, będę starał się by namówić innych do przyjścia do Houston. Na tym będę się teraz koncentrował” – Harden

Rockets rok po dotarciu do finałów konferencji zaliczyli spory regres, po 13 meczach zwolnili dotychczasowego trenera Kevina McHale’a i z bilansem 41-41 weszli do play-offów z ostatniego, ósmego miejsca. W pierwszej rundzie fazy posezonowej ulegli późniejszym mistrzom konferencji zachodniej, Golden State Warriors.

Komentarze do wpisu: “Rockets ruszają na łowy

  1. Hahaha :D Na łowy… Nikt do nich nie przyjdzie z wyżej wymienionych, wszyscy widzą że jest to drużyna jednego zawodnika. Nikt nie będzie chciał grać z Hardenem i skończyć sfrustrowanym w drużynie bez chemii… Co najwyżej jakiegoś przeciętniaka podpiszą… Niestety HOU stacza się po równi pochyłej i obawiam się, że jest to tendencja kilkuletnia. Moim zdaniem żadna drużyna z Hardenem grającym w swoim stylu nie ma szans na mistrzostwo.

    1. Sporo osób śmiało się, że zawodnicy z wyższej półki nie chcą iść do LAL z powodu Mamby i jego egoizmu. Ale Harden jest jeszcze gorszym przykładem zawodnika skoncentrowanego wyłącznie na sobie, przypomina Kobiego ale z czasów, gdy jeszcze nie był on koszykarzem dojrzałym, którego później ukształtował Phil Jackson.
      Poza tym Harden jest leniwy w defensywie (nie twierdzę, że nie umie bronić), a Houston przypominają raczej okręt bez sternika, niż poważną organizację z planami na playoffs. Nie życzę im źle ale nie widzę tam żadnych perspektyw poza indywidualnymi osiągnięciami Brodacza.

    2. Nie zarzekajcie się tak. Nie tak dawno byli w finale WFC. Podobno na własnych błędach można się uczyć.

  2. Ciekawi mnie co zrobi Howard. W Lolkach mu nie poszło, w Houston też coraz gorzej mu się wiodło, więc co teraz? Powrót do Orlando? Czy może w grze o niego jest jakiś inny zespół ze wschodu.

    1. Powoli kurczy się liczba drużyn, które chciałyby podpisać. W Orlando nie ma miejsca( Vucevic, Gordon, Ibaka, Nicholson), Hornets chcą dać Kaminskyego jako startowego centra, Knicks skoncentrują się bardziej na Noah’u. Ze wschodu mogą się o niego postarać Bucks, jeśli przehandlują Monroe’a.

      Czyli pewnie Howard trafi do Mavericks hehehe, a Cuban znów wyda za dużo pieniędzy, ale może w końcu spełni swoje marzenie o sławnym centrze.

  3. Pieprzycie jak potłuczeni ! Ile tu jest anty Hardenowców, masakra. Czy któryś z was wyobraża sobie że jakby przyszedł Durant do Rakiet to by grał na statystyki Hardena? Napewno nie ! to co wy piszecie. Harden jest indywidualistą i za bardzo gra sam, ale z kim ma tu grać, no z kim ??? Czekam na dobry transfer do Rakiet, Whiteside by pasował. pozdro

    1. @Kaczi, jestem fanem Houston od wielu lat… być może dłużej niż Ty jesteś na świecie… i tak, uważam że Harden to samolub i zakała i chciałbym, aby się go pozbyto. A z kim miał grać… ot choćby wspomniany Howard, który spod kosza nadal świetnie kończy na bardzo dobrej skuteczności! Jego zaangażowanie w obronie przemilczę. Problem polega na tym, że Morey jest w niego zapatrzony jak w bóstwo, a i brakuje trenera który złapałby go (Hardena) krótko za jaja.

    2. Hardenowi owszem, zależy, ale tylko na sobie, przynajmniej ja tak to odbieram. Może się mylę, ale problemem HOU jest ofensywa nastawiona wyłącznie na jednego gracza, tak jak napisał mrph, Morey jest w niego zapatrzony. A Harden jest typem gracza, który absorbuje piłkę. Można zdobywać dużo punktów, dużo rzucać, tyle że Harden potrzebuje do tego nieustannie piłki w rękach i to jest najgorsze dla drużyny. Inni zawodnicy to tak naprawdę statyści i jest to denerwujące, bo nie są wykorzystywani (vide Howard, z którym spokojnie można grać np. alley-oopy, co w playoffach 2015 udowodnił J. Smith). Problem się pogłębi wraz z D’Antonim, bo przy jego filozofii ofensywnej Harden będzie zachęcany do jeszcze większej aktywności rzutowej. O defensywie nawet nie wspomnę, bo nowy trener nie wie co to takiego. Żadna drużyna nie jest w stanie tak funkcjonować Ja pamiętam mistrzostwa 94-95 i nieprzerwanie jestem kibicem rakiet, ale nie widzę pozytywów, co gorsza nie widzę żadnego sensownego planu.

    3. @ Triple eX, sorry, to o Morey’u to nie mrph, zwracam honor.

  4. Triple eX – ja tam się wieku nie wstydze i mam prawie 30 lat na karku i od ponad 15lat jestem zapatrzony w Houston. Nie pamietam mistrzostw 94-95 i szkoda. Ale od tamtych czasow to co było największym sukcesem??? Jak nie pamiętasz to Ci powiem: Finał Konferencji z Hardenem na czele, ale wtwdy nikomu to nie przeszkadzało tylko teraz. Każdy ma swoje zdanie, ale ok. Według wielu z was bez Hardena będzie zajebiście. Sami w to nie wierzycie !!! Jedyny gość któremu zależało, jedyny !!!

    1. @Kaczi
      Zdejmij klapki z oczu.
      Wielkość zawodnika ocenia się po tym, jaki wpływ ma na drużynę. Dlatego nielubiany przeze mnie LeBron James jest obecnie najlepszym koszykarzem na świecie, bo m.in. sprawia, że inni zawodnicy w drużynie grają lepiej.
      A teraz spróbuj to samo powiedzieć o Hardenie. Ja tego nie widzę.

  5. Panowie nie ma co się spierać o Hardena.
    Whiteside pójdzie tam, gdzie dostanie najwięcej. Raczej nie będzie to Miami… bo ważniejsze dla nich będzie zatrzymanie Wade-a. Pewnie własnie Houston, albo Dallas.

    A Howard ma pewnie szansę załapać się na ostatni duży kontrakt w swoim życiu, więc pójdzie tam gdzie dostanie dużą wieloletnią umowę. Atlanta? Dallas? Boston? Milwaukee? Akurat Boston albo Milwaukee to by nie było takie złe miejsce.

  6. Najlepsze co może zrobić zarząd Rockets to transfer Hardena.. Szkoda, że nie postarali się podczas draftu bo za Hardena mogliby zyskać wysoki pick + kilku niezłych graczy. Boston miał na wydanie swój 3 pick i jakby tak zrobić wymianę Harden za 3pick (wybór Dunna) , Bradley, Crowder i Sullinger byłoby na + dla obydwóch ekip. Houston odmładza skład i idzie za światełkiem w tunelu, Boston dostaje gwiazdę (mimo 0 obrony, egoizmu nadal jeden z najlepszych graczy ofensywnych w lidze) dzięki której ściągają Harforda i liczą się na wschodzi prawie jak w latach 2008-2010.

    1. @Macias
      Wszystko to ładne i proste ale podstawowe pytanie brzmi: czy np. taki Boston w ogóle zechciałby gracza pokroju Hardena. Tam wydaje się wszystko świetnie funkcjonować, potrzebują all-stara ale nie takiego, który zagarnie całą grę pod siebie. Ich siłą jest koszykówka drużynowa, a Stevens raczej nie zaryzykowałby konfliktu z takim zawodnikiem, skoro obecnie cieszy się dużym zaufaniem koszykarzy.
      Obawiam się, że Harden w bardzo szybki i skuteczny sposób zrobił sobie reklamę, na jaką Bryant musiał kilka dobrych sezonów w LAL zapracować. Jeśli Jamesa nikt nie ułoży, to za kilka lat będzie miał ten sam problem co Mamba – nikt nie będzie chciał z nim grać (a widać tego symptomy już teraz, co jest przerażające).

    2. też coś podobnego przeszło mi przez głowę. Np. Simmons i Okafor za Hardena i jakiś przyszły pick. Wydaje się, że Rockets szybko zmieniliby chemię w drużynie i łatwiej byłoby pozyskać nowe gwiazdy. Dziś każdy wie , iż Rockets = James Harden Team. Tyle, że D’Antoni to idealny trener do indywidualnych popisów JH… :-(

  7. A ja może rzucę naiwnym stwierdzeniem, ale Rockets mogą nieco lepiej funkcjonować pod D’Antonim niż w zeszłym sezonie. Nie mają wcale beznadziejnego składu, problemem raczej było to, że inni gracze poza Brodą nie mogli wejść w rytm w grze, bo ”mvp” (z małych liter) grał samolubnie i bez wizji. D’Antoni lubi szybką piłkę, zauważcie że Harden nie zawsze grał tak szybko.
    Moim zdaniem może go to zmusić do podania, z tego względu że ten system może nie pozwolić mu na zabieranie 5-6 sekund z zegara na dryblowanie i szukanie pozycji do strzału. Oczywiście, jak to u D’Antoniego, kluczowy będzie rozgrywający, ale nawet gdyby Harden wyprowadzał piłkę, to i tak częściej niż pod McHale’em powinien być zmuszany do podań, wyjątkiem – kontra.
    W pełnym biegu natomiast dostaje się łatwo na linię osobistych, co akurat nie jest takie złe.
    Obawy mam jedynie co do chemii – D’Antoni ma słabą opinię wśród graczy po przygodzie z NYK i tym, jak generalnie zostawił drużynę w trakcie sezonu, która akurat wtedy oczekiwała od niego pozostania.
    Harden natomiast nie jest ani wokalnym liderem drużyny jak Dray, ani boiskowym jak Bron.

    1. jutro będzie 5-na-5 o Rockets więc odniesiemy się do wizji nowych H-R.

  8. Dodam jeszcze, że jest remedium na zrównoważenie charakteru Hardena, może to inna bajka, ale cichy Rose miał głośnego Noaha za sobą, Curry ma Dray’a, krótko mówiąc – jeśli Harden lubi światła reflektorów, ale nie kontrolowanie komunikacji na boisku, to dokoptować mu ”gadatliwego” big mana :)

Comments are closed.