Ciekawostki statystyczne – po drugim meczu WCF

Niech ta seria trwa i trwa. Po dwóch meczach jest 2-0 dla Golden State, ale oba spotkania Wojownicy wygrali tylko pięcioma małymi punktami. Rakiety były bardzo blisko wyrwania zwycięstwa w Oakland, zwłaszcza dzisiaj (Harden :( ), ale nie udało im się i teraz muszą pokonać 4 razy w 5 meczach drużynę, z którą w tym sezonie przegrali jak na razie wszystkie sześć spotkań. To jednak ci sami Rockets, którzy przed chwilą odrobili 1-3 z Clippers, pamiętajmy o tym. Dobra, przejdźmy do konkretów.

– Druga odsłona pojedynku dwóch najlepszych graczy tego sezonu była jeszcze lepsza niż pierwsza. Stephen Curry zdobył 33 punkty (13-21 FG, 5-11 3pt) i rozdał 6 asyst, z kolei James Harden dostarczył 38 punktów (13-21 FG), 10 zbiórek oraz 9 asyst i to on mógł stać się jedynym bohaterem tego meczu, ale wszyscy wiemy, co stało się w końcówce.

– Na początek zajmijmy się Currym. Po dwunastu meczach ma on na koncie już 57 celnych rzutów z dystansu i do pobicia rekordu trafień w jednych PO potrzebuje już tylko dwóch trójek. W tej chwili zajmuje ex aequo drugie miejsce z Rayem Allenem, który także trafił 57 rzutów za trzy w play-offach 2001 (18 meczów). Jeszcze przez dwa dni rekordzistą w tej kategorii będzie Reggie Miller z 58 trójkami w 22 meczach PO 2000.

– Przypominam raz jeszcze, żeby Wam to przypadkiem nie umknęło – Curry trafił 57 trójek w 12 spotkaniach, co daje nam średnią 4.75 trafienia na mecz. To tempo na kolejny rekord NBA, bo lepszy jak na razie był tylko Michael Adams (1989) z 10 trójkami w dwóch meczach, więc jego wynik możemy pominąć.

– To czwarty kolejny mecz, w którym Curry trafił 5 rzutów za trzy. Stał się oczywiście pierwszym graczem w historii ligi, który zaliczył taką serię w play-offach. Dwa dni temu pisałem, że Curry już teraz jest liderem wszechczasów w liczbie play-offowych występów z 5 trójkami i 5 asystami. Dziś zrobił to znowu, już po raz dziewiąty.

–  Curry trafił min. 5 trójek już po raz szósty w tych play-offach. Od dziś to najlepszy wynik w jednej edycji PO w historii NBA. Ray Allen zanotował po 5 takich spotkań w latach 2008 i 2010, ale Curry pobije prawdopodobnie każdy możliwy rekord dotyczący rzutów za trzy, więc to była tylko kwestia czasu.

– To może jeszcze jeden rekordzik? Curry trafił przynajmniej jedną trójkę w każdym ze swoich 31 meczów w play-offach. Jak się pewnie już domyślacie, przed nim nie udało się to nikomu.

– Curry stał się pierwszym graczem, który w PO 2015 zdobył 30 punktów w trzech kolejnych meczach. Jest to też pierwsza taka seria w jego karierze. W każdym z tych spotkań rozdał też przynajmniej 5 asyst. Ostatnim zawodnikiem z dłuższą serią 30/5 w play-offach był LeBron James w 2009 roku (5). O trójkach już nawet nie wspominam, w tej kategorii Curry jest bezkonkurencyjny.

– Po dwóch meczach Steph ma na koncie 67 punktów przy skuteczności 26-43 z gry i 11-22 za trzy. MVP, bez dwóch zdań. Chyba już starczy tego Stepha na dziś, co? Sam mam już dosyć.

– Czas więc na Hardena. Ostatnim graczem z 38 punktami, 10 zbiórkami i 9 asystami w play-offach był LeBron James (2012), ale przed nim był dopiero Michael Jordan w 1997 roku. Dokładając jednak warunek 60% skuteczności z gry, występ Hardena jest pierwszym od 22 lat (Charles Barkley). To dziewiąte 38/10/9 w ciągu ostatnich 30 lat, ale przed Hardenem tylko jeden gracz dokonał tej sztuki w przegranym meczu – Magic Johnson (1991).

– To trzeci kolejny mecz Hardena na poziomie 28 punktów, 7 zbiórek i 7 asyst. Ostatnimi zawodnikami z taką passą w play-offach byli LeBron James i Kobe Bryant w 2010 roku, wówczas obaj również zanotowali trzy takie występy z rzędu. W ciągu ostatnich 30 lat dłuższą serię miał tylko Michael Jordan (5).

Andrew Bogut, całkowicie wyłączony z pierwszego meczu (0 pkt, 16 min), dziś miał 14 punktów (7-9 FG), 8 zbiórek, 4 asysty i 5 bloków (tyle co Rockets). W tej ostatniej kategorii pobił swój rekord kariery w play-offach, w pierwszej go wyrównał. To był świetny występ Australijczyka. W tych play-offach tylko raz grał więcej niż dzisiaj (31 min). Była to dopiero czwarta taka linijka w czterech ostatnich edycjach play-offs (wcześniej: Noah i Hibbert w 2013, M. Gasol w tym roku). W ciągu ostatnich 30 lat tylko jednemu zawodnikowi udało się wykręcić takie liczby w takim czasie gry, oczywiście w PO. To Oliver Miller (1993, 25 min).

Draymond Green (3-9 FG) znów flirtował z triple-double, po 13/12/8 we wtorek dziś miał 12 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst. Na dwanaście meczów w tych play-offach Green aż sześć razy miał przynajmniej 7 asyst na koncie. Dziś Rockets przeciwko niemu trafili tylko 5 z 16 rzutów.

Shaun Livingston trafił wszystkie 4 rzuty z gry i w tej serii ma jak na razie 10 celnych rzutów na 12 prób. Po drugiej stronie jest Klay Thompson (13 pkt, 6-15 FG), który trafił tylko dwie trójki w 14 rzutach.

Dwight Howard zaczął ten mecz nie najlepiej, ale później rozkręcił się i mimo kłopotów z kolanem zanotował 19 punktów (8-11 FG) oraz 17 zbiórek. Jego śladem nie poszedł niestety Josh Smith (10 pkt). Równowaga w przyrodzie musi być, więc jeśli jeden Smith (JR) trafia rzuty, które wpaść nie powinny, to drugi Smith takich rzutów nie trafia. Smoove oddał aż 17 rzutów w 21 minut, ale trafił tylko pięć. W ciągu ostatnich 25 lat tylko dwóch zawodników w PO rzucało tak dużo przy tak krótkim czasie gry – Jannero Pargo (2005) i Nate McMillan (1992). Co ciekawe, ten drugi miał wówczas dokładnie taką samą skuteczność jak Smith, ale jego Sonics zdołali pokonać.. Golden State Warriors.

– W pierwszym meczu Rockets mieli 16 punktów przewagi w drugiej kwarcie, po czym Warriors odpowiedzieli runem 25-6. Dziś to gospodarze zbudowali w 2Q 17-punktową zaliczkę i również stracili ją jeszcze przed przerwą. Zawodnicy Houston zakończyli pierwszą połowę zrywem 23-6, w trakcie którego trafili 10 z 15 rzutów, nie popełniając żadnej straty. Warriors w tym samym czasie mieli 3-10 z gry oraz 4 straty. Kluczowym zawodnikiem dla tego runu był oczywiście Harden, który zdobył wtedy 12 kolejnych punktów dla swojej drużyny.

– Rockets mieli jeszcze jeden come-back w tym meczu, jeszcze bardziej efektowny, choć ostatecznie nie zakończył się on sukcesem. Na minutę i 31 sekund do końca przegrywali aż 8 punktami, ale już wcześniej do gry przyszedł Harden, który najpierw sam zdobył 10 punktów z rzędu, a później zaliczył asystę przy wsadzie Howarda. Po tej akcji goście przegrywali 98:99 i taki był też końcowy wynik (Harden :( po raz drugi), ale i tak należą im się wielkie brawa za ten zryw w końcówce, podobnie jak i za cały mecz.

– Warriors wygrali w tym sezonie wszystkie 54 mecze (7 w PO), w których zbudowali min. 15 punktów przewagi. Być może Rockets po prostu nie mogli dzisiaj wygrać. Strength in numbers.

– To pierwszy mecz zakończony jednopunktową różnicą w Finałach Konferencji Zachodniej od 2002 roku.

– Drużyny prowadzące 2-0 w serii do czterech zwycięstw wygrywały całą rywalizację w 94% przypadków, ale podobna statystyka dla drużyn prowadzących 3-1 nie pomogła za bardzo Clippers. Rockets na 15 przypadków, w których przegrywali 0-2, zdołali wrócić dwa razy – w obu mistrzowskich sezonach (’94, ’95). Mecz trzeci już w sobotę, nie mogę się doczekać.

To chyba wszystko, trochę się tego nazbierało. Podziękujcie Curry’emu. Do jutra!

Komentarze do wpisu: “Ciekawostki statystyczne – po drugim meczu WCF

  1. Rockets na 15 przypadków, w których przegrywali 0-2, zdołali wrócić dwa razy – w obu mistrzowskich sezonach (’94, ’95). 1-3 też wyciągnęli w mistrzowskim sezonie. Za każdym razem seria z 0-2 kończyła się na 4-3. Historia lubi się powtarzać :))

  2. ” To pierwszy mecz zakończony jednopunktową różnicą w Finałach Konferencji Zachodniej od 2002 roku.”

    nie swiadczy to zbyt dobrze o tej konferencji…

  3. Nie świadczy dobrze o konferencji zachodniej?? Różnica między klasą zespołów w konferencjach wschodniej i zachodniej tylko się powiększa. Dowód? Na zachodzie o awansie do play-off możesz zapomnieć z ujemnym bilansem. Gdzie na wschodnim wybrzeżu rok w rok widzimy drużyny odstające się właśnie z ujemnym bilansem.

  4. Bardzo lubię czytać Twoje „Ciekawostki statystyczne” Wojtek, dobra robota – dzięki za lekturę.

Comments are closed.