James Harden i Rockets w drugiej rundzie, Mavs jadą na wakacje

Houston Rockets nie pozostawili złudzeń ekipie Dallas Mavericks pokonując ich w piątym meczu 103:94. Tym samym to popularne „Rakiety” wygrały całą serię 4:1, przechodząc do drugiej rundy Play-Off pierwszy raz od 2009 roku.

– To dopiero początek. Mamy większe cele, niż to – powiedział po spotkaniu lider Houston Rockets, James Harden. „Brodacz” w tym meczu zdobył 28 punktów, trafiając 9 rzutów na 19 oddanych. Być może nie są to statystyki, którymi można się chwalić, ale tego dnia nic więcej nie musiał robić, by jego zespół schodził z parkietu jako zwycięzca.

Świetnie wspierał go Terrence Jones, który 10 ze swoich 15 punktów zdobył w czwartej kwarcie. 18 oczek i 19 zbiórek dołożył fantastyczny w tej serii Dwight Howard, natomiast 20 punktów uzbierał Josh Smith.

– Pracowaliśmy na to bardzo ciężko, pokonując przez cały sezon wiele przeciwności- stwierdził Howard. – Awans do drugiej rundy to coś dużego, ale nasza robota nie jest jeszcze skończona – dodał środkowy Rockets, który fizycznie przypominał starego, dobrego Howarda jeszcze z czasów gry w Orlando Magic.

 

Dla Houston jest to pierwszy awans do drugiej rundy play-offów od 2009 roku, kiedy to jeszcze ich największą gwiazdą był Yao Ming. Dla kibiców z Teksasu to oczekiwanie było jak wieczność.

Wśród pokonanych najwięcej punktów rzucił Monta Ellis, który zakończył mecz z 25 oczkami na swoim koncie.

– Czułem się jakbyśmy nie mieli wystarczająco dużo „biegów”, by realnie wejść w ten mecz – mówił załamany Dirk Nowitzki. Jego 22 punkty i 18 zbiórek nic nie były w stanie zmienić w tym spotkaniu, a cała seria na pewno nie będzie przez niego mile wspominana. Czas Dirka w NBA powoli dobiega końca.

Nie można wygrać serii w PO jeśli twoim rozgrywającym jest J.J. Barea. Z całym szacunkiem dla jego dorobku (6 pkt., 9 as.), ale w tej fazie rozgrywek potrzebujesz na tak newralgicznej pozycji czegoś więcej.

Pochwały natomiast należą się dla Al-Farouqa Aminu (14 pkt., 9 zb.), który większość czasu spędził broniąc Jamesa Hardena. Oczywiście ten nie grał na 100% swoich możliwości, ale i tak nie miał łatwego życia przeciwko skrzydłowemu z Dallas.

Ciekawostki:

– Dallas Maverick mają w tej chwili bilans 10-10 jeśli chodzi o rywalizację w pierwszej rundzie play-off w całej historii ich organizacji.

– James Harden o występie Terrence’a Jonesa w czwartej kwarcie: „Walczy, walczy, walczy, ale w czwartej kwarcie he… w zasadzie wygrał nam mecz. Zrobił świetną robotę”.

***

Houston Rockets – Dallas Mavericks 103:94 (31:22, 25:28, 26:25, 21:19)

Houston Rockets: J. Harden 28 (pkt.), J. Smith 10, D. Howard 18 (19 zb.), T. Jones 15, T. Ariza 5, J. Terry 5, P. Prigioni 5, C. Brewer 5, C. Capela 2, K. Papanikolaou 0, N. Johnson 0, J. Dorsey 0

Dallas Mavericks: M.Ellis 25 (pkt.), D. Nowitzki 22, A. Aminu 14, T. Chandler 11, D. Harris 8, J. Barea 6, C. Villanueva 6, A. Stoudemire 2, D. Powell 0, G. Smith 0

Stan rywalizacji: 4:1 dla Rockets

Komentarze do wpisu: “James Harden i Rockets w drugiej rundzie, Mavs jadą na wakacje

  1. „Nie można wygrać serii w PO jeśli twoim rozgrywającym jest J.J. Barea. Z całym szacunkiem dla jego dorobku (6 pkt., 9 as.), ale w tej fazie rozgrywek potrzebujesz na tak newralgicznej pozycji czegoś więcej.”
    @Damian a co za PG mają do dyspozycji Houston? Ja bym chciał, żeby Rockets mieli taki backup na PG jak JJ. Swoją drogą pierwszej połowy nie dało się oglądać… Houston prowadzili pomimo 15 strat i skuteczności z osobistych typu 4/12 czy jakoś tak… Źle to świadczy o HOU, ale jeszcze gorzej o Mavs którzy nie byli w stanie tego wykorzystać.

  2. Wreszcie w szeregach Rockets wszystko idealnie zgrało się w tym samym czasie. Harden tak jak zawsze świetnie, Howard gra prawie jak za najlepszych lat, J.Smith pokazuje że umie grać, jak trzeba Brewer też dokłada swoją sporą cegiełkę do wygranej, Jones pokazuje że jest czegoś wart, szkoda że nie będzie już Beverley grał ale i tak w starciu chyba jednak ze Spurs Rockets nie są na straconej pozycji. Problem będzie miał Harden w pojedynku z Leonardem.

  3. Wygląda to dobrze dla Houston, wszystko póki co działa. Z Beverley’em było by prawie mistrzowsko, choć może to właśnie jego brak scalił resztę?
    Zobaczymy jak zaprezentują się na tle silniejszych rywali.

Comments are closed.