Enbiej: Nagrody za sezon 2014-15

MVP

Lordam: Moim zdaniem obecnie najlepszym graczem ligi jest Russell Westbrook, ale najlepszy basket gra Stephen Curry. Podopieczny Steve’a Kerra wzniósł się na poziom nieosiągalny dla innych graczy ligi jeśli chodzi o egzekucję założeń taktycznych, rzut zza łuku, crossovery czy opanowanie w trudnych momentach. Oczywiście można przytaczać statystyki PER, Win Shares, ale dla mnie najważniejszą statystyką jest ilość zwycięstw Warriors w tym sezonie i to jaki udział w tych zwycięstwach jest efektem gry Stepha.

Paweł Mocek: Stephen Curry (Golden State Warriors) – Mój wybór najbardziej wartościowego zawodnika można by wytłumaczyć starym, oklepanym „najlepszy zawodnik najlepszego zespołu”. Steph przez cały sezon utrzymał swoją fenomenalną formę, udowadniając, że jest najlepszym strzelcem w NBA i prowadząc swoją drużynę do najlepszego w historii organizacji sezonu regularnego. Niewiele zabraknie mu także do osiągnięcia 50/40/90 (brakuje mu tylko 1.4% do 50% skuteczności z gry). Do jego osiągnięć dopisaliśmy także kilka dni temu pobicie (notabene własnego) rekordu w liczbie trafionych rzutów za trzy punkty w jednym sezonie.

CCPrince: Stephen Curry. Rozgrywa najlepszy sezon w życiu (per 36) i przewodzi najlepszej drużynie w lidze. Ma najlepszy w swojej karierze PER, offensive i defensive rating, a także statystki win shares są rekordowe. Warriors są z nim o 16.2 punkta lepsi na 100 posiadań niż bez niego. Gra także jak na lidera zespołu przystało, w spotkaniu z każdym rywalem utrzymując równą formę (zaledwie 2 razy zagrał poniżej 10 punktów). Mimo iż jest otoczony lepszymi zawodnikami niż np. Harden, to nikt inny jak Steph Curry zasługuje na MVP.

Dawid Ciepliński: Już dawno wyścig o MVP nie był tak wyrównany, jak w tym sezonie. Długo się zastanawiałem i minimalnie stawiam Jamesa Hardena przed Stephenem Currym. Ten drugi również zasłużył na tę statuetkę, ale na korzyść Hardena przemawia to, że przez cały sezon ciągnął Rockets praktycznie sam, w pojedynkę, wobec wielu kontuzji swoich kolegów z zespołu. Curry ma za to z kolei dużo lepszą drużynę, gra w lepiej poukładanym systemie i było mu trochę łatwiej osiągnąć tak dobry bilans z Warriors, niż ten który mają w tym momencie Rockets. Te ponad 50 kilka zwycięstw Houston i utrzymywanie się cały czas w czołówce tego silnego Zachodu to przed wszystkim zasługa Hardena.

Marcin Polaczek: Ten sezon jest bardzo atrakcyjny jeżeli chodzi o walkę o nagrodę MVP. Przewinęło się kilka nazwisk: Davis, Gasol, Westbrook i oczywiście James. Jednak realnie w wyścigu liczy się tylko dwójka: Steph Curry i James Harden. Za Currym przemawia fakt, że jest najlepszym zawodnikiem najlepszego zespołu ligi. Natomiast Harden praktycznie w pojedynkę ciągnie wózek zwany Rockets. Niemałe znaczenie będzie miała końcowa pozycja Houston. Jeżeli będą drudzy na zachodzie, wtedy stawiam na Hardena. Jeżeli gorzej to jednak Curry.

Woy: Faworytami są Steph Curry i James Harden. Moim jednak wyborem jest LeBron James. Jak ogromny wpływ miał on na grę Miami Heat i jak wielki postep z nim zanotowali Cleveland Cavaliers widzimy patrząc na bilans obu ekip, z obecnego i poprzedniego sezonu. Heat mają w składzie Dwyane’a Wade’a, Luola Denga, Hassana Whiteside’a i Gorana Dragića – wydawało się, że wejście do play off będzie formalnością przy słabej konkurencji na Wschodzie, a tymczasem mamy totalne zaskoczenie i wpadkę ze stanu Florda. W tym samym czasie coraz pewniejsi własnej siły – Cavs – są na drugim miejscu w konferencji i przy korektach w składzie wydają się pewniakiem do finału konferencji. Nawet jeśli Cavs dokonaliby transferów Kevina Love’a, JR Smitha oraz Timo Mozgova to czy myślicie, iż mieliby tak wysokie miejsce i bilans powyżej 50 zwycięstw? W mojej opinii nie bez LeBrona!

COtY

Lordam: Moim zdaniem realnych kandydatów jest trzech: Mike Budenholzer, Steve Kerr i… Jason Kidd. Zdecydowanie najlepszy skład posiada Kerr i nie zabieram mu zasług, ale moim nagrodę dla najlepszego trenera powinien dostać ktoś z duetu Kidd-Budenholzer. Jason z najgorszego zespołu ligi stworzył potwora, który potrafił wygrać z każdym. Przez 80% sezonu mieli bilans ponad 50% zwycięstw i byli pewni udziału w play off. Pomimo braku Jabari’ego Parkera i Larry’ego Sandersa ten zespół dalej fantastycznie się ogląda. Jason z grupy przeciętniaków oraz solidnych graczy stworzył kapitalny kolektyw. Khris Middleton jest jednym z graczy, którzy poczynili największy postęp (podobnie jak Giannis), Zaza gra chyba najlepszy basket w życiu, John Henson jest postrachem w obronie, O.J. Mayo robi swoje, a nawet Ersan Ilysasova pod skrzydłami Kidda poczyna sobie coraz lepiej. Szanuję Budenholzera za jego olbrzymi wkład w kapitalną grę Hawks, serie zwycięstw, obok Spurs i Warriors grają najbardziej majestatyczny i inteligentny basket w lidze. Są zdecydowanie na 1 miejscu na Wschodzie i w cuglach wygrali tę konferencję, ale Jason zrobił rzecz niemożliwą. Z zespołu, który miał być w top5 draftu uczynił godnego rywala dla każdego w tej lidze.

Paweł Mocek: Mike Budenholzer (Atlanta Hawks) – Człowiek trenersko wychowany przez Gregga Popovicha z nawiązką wypełnił swoje zadanie w zespole Jastrzębi. Hawks zdystansowali w tym sezonie w swojej konferencji drużyny, które potencjalnie wykazują dużo większy potencjał jeśli chodzi o talent np. Cleveland, Chicago, bądź Washington. Przewagi własnego parkietu nie będą mieli oni tylko w ewentualnej finałowej rywalizacji z Golden State Warriors. Wypada także powiedzieć, że obecny sezon jest dopiero drugim Mike’a Budenholzera w roli pierwszego trenera.

CCPrince: Mike Budenholzer. O ile po Warriors wiele osób spowiedzialo się niespodzianki, tak ile osób widziało Atlantę jako #1 wschodu? Budenholzer świetnie przeniósł styl Popa do Hawks, i z solidnych zawodników zrobił czołowy zespół ligi, mimo niemalże tej samej kadry która ledwo co znalazła się w PO w poprzednim sezonie. Podobnie jak Pop wykrzesuje wiele z zawodników którzy nie wiadomo czy poradziliby sobie gdzie indziej (DeMarre Carroll). Kto przed sezonem widział Teague’a, Korvera jako all-starów? Kto spodziewał się wyróżnienia całej pierwszej piątki jednego zespołu? Chapeau bas Mike!

Dawid Ciepliński: Mike Budenholzer. Moimi kandydatami byli też Steve Kerr i Jason Kidd, ale ich mam na odpowiednio drugim i trzecim miejscu. Dlaczego więc trener Hawks? Bo wyciągnął z zawodników absolutnie maksimum, tworząc z nich świetnie zgrany kolektyw. Razem jako drużyna są bardzo mocni i nikt się spodziewał się, że będą aż tak dobrzy, a to zasługa właśnie trenera. Do tego mam wrażenie, że dzięki Budenholzerowi zawodnicy Atlanty grają ponad miarę swojego talentu, co jest wielkim osiągnięciem.

Marcin Polaczek: Na nagrodę zasługuje trzech trenerów. Kidd, który z najgorszej drużyny ligi zrobił zespół na play off i 40 wygranych. Drugi to Kerr, czyli debiutant, który osiągnie ok 65 wygranych. Ale jak już wspominałem w podsumowaniach drużynowych, najlepszą robotę wykonał Mike Budenholzer. Bez większych wzmocnień, z przeciętniaka stworzył najlepszy team wschodu i o ponad 20 poprawił ilość wygranych w porównaniu do poprzedniego sezonu.

Woy: Wielka szkoda, iż Bucks zaryzykowali i zepsuli sobie bilans oddaniem Brandona Knighta do Suns. Wydawało się nawet, że Jason Kidd z zespołem będą walczyć o wyższe niż szóste miejsce. Tymczasem wchodzą do play off jako najsłabsza na dziś ekipa Wschodu i dłuższe serie zwycięstw prezentują drużyny z Bostonu oraz Indiany. Kidd był gorącym kandydatem w wyścigu po trenera roku. Na drugiej stronie NBA, wysoko stoją akcje Steve’a Kerra mającego już najlepszy bilans sezonu zasadniczego w historii Warriors oraz pierwsze miejsce przed play off. Kerr jednak dostał drużynę mocno przygotowaną przez Marka Jacksona i wg mnie udoskonalił grę Golden State, dokonując pewnych korekt. Jego wybór nie byłby sensacją, ale ze względu na potencjał Wojowników (Green zaraz może być DPOY, Curry – MVP) oraz głębokie rezerwy GSW , ex gracz Bulls może nie dostać tej nagrody. Faworytem wydaje się być Mike Budenholzer, który z ósmej drużyny Wschodu zrobił pierwszą w Eastern Conference oraz drugą w NBA. Ponadto wyciągnął Jeffa Teague’a , Paula Millsapa oraz Kyle’a Korvera na poziom All Star. Dodatkowo znalazł ukryty talent w osobie DeMarre’a Carrolla, mogący wygrać w kategorii za największy postęp. Warto mi w towarzystwie trzech wymienionych trenerów wspomnieć o Davidzie Blattcie, który z Mistrzostwem Euroligi za poporzedni sezon podbija wschodnie wybrzeże z ekipą Cavs, realizując swoją taktykę szerokiego grania, z duża ilością trójek (Cavs zostali 13 drużyną w historii z 800 celnymi trójkami w jednym sezonie). Poprawa bilansu Kawalerii jest osobnym, ważnym tematem. Podsumowując, dawno nie było tak ciekawej walki o COY.

DPOtY

Lordam: Wskażę swojego ulubieńca, który już kiedyś powinien dostać tę nagrodę. Moim kandydatem jest Tony Allen. Dla mnie jest od wielu lat najlepszym defensorem na pozycje 1-3. Pamiętacje co zrobił w poprzednich play offach z Durantem? Tony nie jest graczem, który będzie notował 3 przechwyty i 3 bloki co mecz, jest on raczej gościem od żelaznej obrony na piłce, nie używa rąk niepotrzebnie, skupia się na pracy nóg, aby w każdym momencie nadążyć za rywalem. Kapitalnie broni z pomocy, ale też świetnie asekuruje, w obronie p&r nie ma sobie równych. Oczywiście wiem, że defensywę Grizzlies tworzy kolektyw, ale Allen jest jej najważniejszym elementem. Mam świadomość, że tej nagrody nie dostanie, choć IMHO na nią zasługuje, więc stawiam na Tima Duncana, tak na gościa, który ma już 56 lat i zbliża się nieuchronnie do emerytury (zostań jeszcze, proszę). Duncan jest ostoją defensywy Spurs, blokuje, asekuruje, broni w low post, high post, świetnie angażuje się w akcjach p&r, po prostu klasa światowa. Timmy dalej jest czołowym blokującym ligi, jego timing jest niesamowity, a praca nóg ciągle jedna z najlepszych w lidze. Duncan Najlepszym Obrońcą Ligi? Tak.

Paweł Mocek: Draymond Green (Golden State Warriors) – W tym sezonie podopieczni Steve’a Kerra spisują jako cała drużyna fenomenalnie po tej bronionej stronie parkietu. Właściwie tak samo jak Greenowi, ta nagroda należy się Andrew Bogutowi, lecz Australijczyk zagrał w tym roku trochę mniej spotkań niż jego kolega, przez co zdecydowałem się jednak na wychowanka uniwersytetu Michigan State. Za nim przemawia także defensywna wszechstronność, a więc obrona pozycji 2-4 i bardzo stabilna forma przez cały sezon. Również statystyki pokazują, że to z nim na parkiecie, obrona Golden State staje się  najlepszą w lidze.

CCPrince: DeAndre Jordan. Gra rekordowe w swej karierze średnie punktów i zbiórek, notuje najlepszy PER (20,7), blokuje solidne 2,2 bloku na spotkanie. Posiada najlepszy w lidze współczynnik defensive win shares oraz siódmy defensive rating. LAC są z nim lepsi na parkiecie o ponad 11 punktów. Główne ogniwo defensywy Clippers, niewiele gorszej od defensywy GSW (mimo Iggy’ego, Boguta, Klaya przy Crawfordzie, Barnesie i Redicku) i Greena z którym walczy o tę statuetkę. Skorzystał na kontuzji Griffina, znacznie podnosząc loty podczas jego absencji. Mimo wielu podobieństw statystycznych do Greena, główny faworyt do nagrody.

Dawid Ciepliński: Draymond Green – najlepszy obrońca najlepszej defensywy ligi. Już dawno zwycięzcą nagrody dla najlepszego obrońcy sezonu nie był center. Ostatnio Kevin Garnett w 2008 roku, a wcześniej Ron Artest w 2004 roku. Green to taki silny skrzydłowy tych lat, w których coraz częściej wymaga się od czwórek rozciągania gry i przyzwoitej skuteczności zza łuku. Zawodnik Warriors łączy to jeszcze ze świetną defensywą i to pomimo tego, że grając na czwórce często przychodzi mu się mierzyć z wyższymi od siebie zawodnikami. Sam ma tylko 201 cm wzrostu. Idealne połączenie siły fizycznej z szybkością, co pozwala mu bronić praktycznie każdej pozycji na parkiecie.

Marcin Polaczek: Co roku tą nagrodę otrzymuje gracz podkoszowy, który dużo zbiera i blokuje. Przez kilka lat byli to Howard i Chandler a ostatnio Gasol i Noah. Zapewne nie inaczej będzie w tym sezonie, pomimo bardzo dobrej gry Butlera, Leonarda (za dużo przerw) czy Kidda-Gilchrista, spodziewam się, że nagroda ponownie trafi w „wielkie ręce” Moim faworytem jest najlepszy w zbiórkach – 14.9 i czwarty najlepiej blokujący w lidze – 2.2, czyli DeAndre Jordan. Odebrać mu ją jednak może Anthony Davis, który może dostać DPOY jako zadośćuczynienie za brak MVP i brak MIP.

Woy: Faworytem statystyków i również moich kolegów jest Draymond Green, uniwersalny obrońca z Warriors. Zawodnik, który stanie do match upu przeciwko zawodnikom niemal z każdej pozycji. Wyczulę Was jednak, że taktyka Warriors jest zbudowana w oparciu o dwóch innych defensorów , którzy nie raz byli wymieniani jako topowi obrońcy, w poprzednich sezonach. Wg mnie Green ma bardzo ułatwione zadanie mając nie raz, obok siebie, Andre Iguodalę oraz Andrew Boguta. Stąd wydaje mi się, że wybór na DPOY może trafić w ręce innego zawodnika. Mam tu na myśli robiącego olbrzymie postępy DeAndre Jordana, który cały swój kunszt gry pokazał przy absencji Blake’a Griffina, broniąc pomalowanego Clippers, zaliczając kilka spotkań z wynikami 20/20 oraz poprawiając swoją obronę z pomocy. Jego „rim protection” jest również ważnym elementem układanki Doca Riversa. Praktycznie i o ile na obronę Warriors wyraźnie pracuje trzech w/w graczy, tak na Clippers najbardziej DeAndre Jordan , przy pomocy Matta Barnesa czy Chrisa Paula (innych najlepiej broniących, w pierwszej piątce graczy). Warto dodać fakt, że Jordan będzie bardzo łakomym kąskiem na rynku wolnych agentów. Patrząc również na ostatnie tendencje przy wyborze najlepszych obrońców roku, Roy’a Hibberta, Tysona Chandlera czy Joakima Noaha, to mogę zaryzykować stwierdzenie, iż wybór padnie na Clippera.

MIP:

Lordam: Tutaj również mam kilku kandydatów: DeMarcus Cousins, Anthony Davis, Jimmy Butler, Giannis A., Klay Thompson, Jeff Teaque, Nikola Vucevic, Rudy Gobert. Twierdzę jednak, że Butler poczynił największy postęp. Doświadczamy chyba rozwoju porównywalnego z Paulem Georgem. Butler podobnie jak PG jest kapitalnym obrońcą, a teraz wyraźnie rozwinął się w ataku. Wygrał Bykom wiele meczów. Zdobywa średnio o 6,5 pkt więcej, zbiera 1 piłkę więcej, rozdaje o 0,7 asysty więcej, podniósł skuteczność z gry z 40% do 46% i zza łuku z 28% do 37%, przy takim samym czasie gry na mecz! Klasa sama w sobie, dodatkowo Jimmy nabrał zdolności przywódczych. Ja tylkko mam nadzieję, że Thibs go nie przeforsuje. Już kiedyś mieli świetnego skrzydłowego, któy grał prawie 40 minut co mecz, był uniwersalny, kapitalny w obronie i pan T. go po najzwyczajniej zajechał. Gra na niedoleczonych kontuzjach, na resztkach paliwa to u Thibsa norma. Ważne, żeby Tom nie popełnił kolejny raz tego samego błędu.

Paweł Mocek: Jimmy Butler (Chicago Bulls) – Z powodu kontuzji jego kandydatura do tej nagrody mogła trochę zgasnąć, ale nie można przejść obojętnie obok wszystkich elementów gry, które poprawił. Przy praktycznie takiej samej liczbie minut na mecz co w zeszłym sezonie pozostałe statystyki uległy ogromnej zmianie na plus: z 13.1 PPG na 20.1 PPG, z 39.7% na 46.2% skuteczności z gry, z 28.3% na 36.6% skuteczności za trzy punkty i z 76.9% na 84.3% z linii rzutów wolnych. Możemy do tego jeszcze oczywiście dodać pierwszy wybór do meczu gwiazd. Przy wielu kontuzjach innych zawodników Bulls to właśnie jego postęp i dobra forma Paua Gasola powoduje, że Byki są wciąż w pierwszej czwórce zespołów Wschodu.

CCPrince: Mam dwóch kandydatów, są to: Giannis Antetokounmpo oraz Donatas Motiejunas. Pierw Giannis który dostał kredyt zaufania od coacha Kidda i go wykorzystał. Grek poprawił się w każdej statystyce poza rzutem za 3. Grając niewiele ponad 7 minut więcej niż w debiutanckim sezonie notuje: 6 punktów, 2,3 zbiórki więcej, oraz trafia o 8 procent celniej z gry, poprawił także swój PER o 4. Giannis stał się także świetnym obrońcą, m.in poprawił defensive rating o 9. Mógłby statystycznie wyglądać jeszcze lepiej gdyby nie kontuzja Parkera, bądź gdyby rzucał za 3 (zaledwie 0,5 na spotkanie. Motiejunas doskonale wykorzystał kontuzje Howarda i Jonesa, i mim przyjścia Josha Smitha pokazał swój potencjał. Były gracz PLK w tym sezonie otrzymał prawie 14 minut więcej gry, dwukrotnie poprawiając swoją średnią punktową (z 5.5 do 12), notując 2,3 zbiórki więcej oraz 1,3 asysty więcej, także o 5% poprawił skuteczność z gry, oraz o 13% skuteczność zza łuku. Potroił również swój wskaźnik win shares w porównaniu z poprzednim sezonie. Na nagrodę MIP zasługuje również też Robert Covington, który nagrody jednak nie dostanie z powodu: małej medialności oraz grania w Sixers.

Dawid Ciepliński: Jimmy Butler. Rekord kariery w punktach – średnio 20,1 na mecz, lepsza skuteczność z gry, kreowanie gry partnerom z zespołu, do tego występ w All Star Game i przejęcie roli pierwszej opcji w ataku Bulls. Bardzo dobry sezon w jego wykonaniu, za co należy go docenić.

Marcin Polaczek: W tym roku pokazało się kilku fajnych zawodników, którzy dotychczas pełnili mniejsze lub żadne role w zespole. Choćby nieznany wcześniej Hassan Whiteside czy Giannis A.… wznieśli się na solidny poziom. Duże wrażenie zrobili na mnie również Jeff Teague oraz Klay Thompson, stając się kluczowymi postaciami w swoich drużynach. Jednak do zdobycia nagrody wybieram Jimmy’ego Butlera. Z solidnego zadaniowca stał się najważniejszym zawodnikiem Chicago, posyłając w cień Rose’a i Noaha. Jego średnie z 13.1 pkt., 4,9 zb., i 2.9 as. wzrosły do poziomu 20.2 pkt., 5.9 zb., i 3.3 as. w obecnych rozgrywkach. Tym samym zapracował sobie maksymalny kontrakt, który mu oferuje niejeden team.

Woy: Jestem fanem wyboru pracusiów, czyli niedocenianych zawodników, tych z drugich stron gazet. Awans w ligowej hierarchi Butlera, Cousinsa, Lowry’ego (mówimy o poziomie All Star) czy Davisa był nieunikniony. Są to gracze skazani na sukces i wielkie pieniądze. Przy tej nagrodzie – na mój gust – należy wyłowić kogoś o kimś nie myśleliśmy przed sezonem , iż dokona wielkiego skoku na wysokie statystyki. Mój wybór oscyluje wokół DeMarre’a Carrolla, z którego Mike Budenholzer zrobił wszechstronniejszego gracza oraz zawodnika do zadań specjalnych w obronie oraz Hassana Whiteside’a, imponującego w polu podkoszowym Heat, z niewiarygodnym triple-double z 11 blokami, wielkimi double-double (20/20) oraz rolą pierwszoplanową w ekipie ustępujących wicemistrzów. O tym ostatnim mało , kto myślał przed sezonem , że będzie godnym zastępstwem Chrisa Bosha. Dodajmy, jeśli Whiteside byłby za chwilę wolnym agentem , to zaraz na starcie okienka transferowego stałby się wielkim bogaczem. Heat z nim pod koszem mogą spokojnie budować – zdrową – drużynę na nowe rozgrywki.

6th-man

Lordam: Przed sezonem byłem pewny kandydatury Taja Gibsona, jednak kontuzje i dalszy brak zaufania Thibsa powoduje, że marnuje najlepsze lata swojej kariery na ławce. Naprawdę ciężko jest mi wskazać gościa, który w tym sezonie robiłby sieczkę po wejściu z ławki. Jednak najlepszy z nich wydaje mi się Isaiah Thomas. 16,5 pkt co mecz i wiele wygranych spotkań dla Suns, a zwłaszcza dla jego obecnego zespołu Celtics robi wrażenie. Już w Celtach Thomas rzuca prawie 20 punktów na mecz mimo, że gra praktycznie taką samą liczbę minut. Celtowie prawdopodobnie awansują do play off i wielka w tym zasługa Thomasa, który świetnie odnajduje się obok defensywnego duetu Marcus Smart – Avery Bradley.

Paweł Mocek: Isaiah Thomas (Boston Celtics) – Gdy grał w barwach Phoenix Suns, kibice Słońc mieli jeszcze nadzieję na awans do playoffów. Kiedy oddano go do Boston Celtics, fani Celtów tą nadzieję odzyskali. Isaiah Thomas w obu tych zespołach wchodzi z ławki rezerwowych, lecz najczęściej jest pozostawiany na boisku na czwarte kwarty spotkań. Zdobywa on ponad 16 punktów na mecz, na dość niezłej skuteczności i jest według mnie modelowym przykładem „szóstego gracza”, a więc zawodnikiem, który mógłby grać od pierwszej minuty, ale to właśnie wchodząc z ławki daje swojej drużynie ten impuls do jeszcze lepszej gry na przestrzeni całego meczu.

CCPrince: Isaiah Thomas. Zawodnik który najwięcej poświęcił na pomyśle trzech PG w Suns, oraz jeden z największych indywidualnych wygranych trade deadline. Isaiah jako rezerwowy za duetem Smart – Bradley prawdopodobnie wprowadzi C’s do PO. Już w Phoenix był upatrywany jako jeden z kandydatów na rezerwowego roku, rzucając średnio 15.2 punktów w 25.7 minut na parkiecie. Po transferze do Celtics Isaiah gra średnio 19.6/2.5/4.7 w 26.1 minut oddając prawie 3 rzuty więcej. Podniósł się także jego PER, z 19.7 w Arizonie do 22.5 w barwach C’s. Stał się z liderem z ławki Bostonu, udowadniając iż potrafi także asystować, nie tylko rzucać. Również ostatnie występy pokroku 34/6 w 30 minut z Detroit, czy 25 i 23 punktów z Raptors i Bucks tylko zwiększają jego szansę na zdobycie tej nagrody.

Marcin Polaczek: Moim wyborem na najlepszego rezerwowego w tym sezonie jest Lou Williams. Jest jednym z niewielu zawodników (podobnie zresztą jak Jamal Crawford), który nie ma problemu z wychodzeniem z ławki i czuje się tam wręcz lepiej niż w pierwszej piątce. W tym sezonie spisuje się znakomicie i niejednokrotnie ratował skórę Dinozaurom, zwłaszcza podczas kontuzji DeRozana. Raz został wybrany nawet graczem tygodnia na wschodzie a w tym sezonie osiąga ponad 15 pkt na mecz, grając średnio tylko 25 min.

Woy: Lou Williams, z Toronto Raptors. 5 punktów więcej (15.5) od występów w podobnym wymiarze czasowym dla Hawks. Jego transfer to wyraźny upgrade w ofensywie Kanadyjczyków. Sweet Lou bywa jak huśtawka, rozegra nam dwa wspaniałe mecze, z 20-paroma punktami , po czym wpadnie w meczowy dołek np. trafiając 1 z 15 rzutów, ale takie jest życie strzelca. Jego specjalnością stają się trudne momenty meczu oraz końcówki wyrównanych spotkań.

ROtY

Lordam: Andrew Wiggins, który na 99% biłby się o tę nagrodę z Jabarim Parkerem gdyby ten nie doznał kontuzji, która wykluczyła go do końca sezonu. Wiggins zdobywa prawie 17 punktów co mecz, dobrze gra w defensywie lecz nie przekłada się to na wyniki drużyny. Andrew musi nabrać jeszcze parę funtów mięśni tak jak zrobił to wcześniej Anthony Davis, aby móc rywalizować z silniejszymi fizycznie rywalami. Potencjał ma olbrzymi i miejmy nadzieje, że będzie nadzieją Wilków na wyjście z marazmu.

Paweł Mocek: Andrew Wiggins (Minnesota Timberwolves) – Wyścig o tą nagrodę skończył się właściwie w momencie kontuzji Jabariego Parkera. Kanadyjczyka próbowali gonić jeszcze m.in. Nikola Mirotić i Nerlens Noel, ale w mojej ocenie to właśnie Wiggins jest jedynym zawodnikiem, który w przeciągu całego sezonu zasłużył na tą nagrodę. Jego postawa po obu stronach parkietu wygląda coraz lepiej z meczu na mecz i zdecydowanie napawa optymizmem kibiców Minnesoty Timberwolves, którzy w ostatnich sezonach powodów do radości nie
mieli zbyt wiele.

CCPrince: Andrew Wiggins. Pierwszy numer ubiegłego draftu dostał ogromne minuty w Wolves (36.1) co wykorzystuje, będąc najlepszym debiutantem w lidze. Notuje prawie 17 punktów na spotkanie na dobrej skuteczności. Zgodnie z przewidywaniami pokazał kilka świetnych highlightów i rozegrał kilka dobrych spotkań. Wobec plagi kontuzji w Minny trudno było oglądać jego współpracę m.in z Rubio, tak ekscytująco się zapowiadającą. Nie zawiódł oczekiwań, ale również nie wyszedł ponad nie. Osobiście uważam, iż to Parker wygrałby nagrodę, jednak po jego kontuzji to Wiggins wyglądał najlepiej, i świetna końcówka sezonu Mirotićia i Noela nie zabierze mu tej nagrody.

Dawid Ciepliński: Tutaj nie ma żadnych wątpliwości – Andrew Wiggins. W przeciągu całego sezonu był zdecydowanie najlepszym pierwszoroczniakiem. Co ważne z miesiąca na miesiąc był nie tylko coraz lepszy w ataku, dodając coraz to nowe zagrania do swojego repertuaru i co trzeba podkreślić robił to w trakcie sezonu, ale to również materiał na bardzo dobrego defensora. Ilu w tym momencie mamy w lidze graczy na dwie strony parkietu? No właśnie. Wiggins wkrótce będzie jednym z nich.

Marcin Polaczek: Pomimo walki w końcówce sezonu i bardzo dobrych występów Mirotica i Noela, nagrodę otrzyma Andrew Wiggins. Przez cały sezon grał równo, na co raz to wyższym poziomie i niezagrożenie zmierza do zgarnięcia nagrody. Kto wie, jak potoczyłyby się losy ROTY, gdyby nie kontuzja Jabari Parkera. Do momentu urazu, to właśnie Parker był numerem jeden wśród żółtodziobów.

Woy: Niestety Andrew Wiggins. Powiem niestety, bo nabijanie statystyk w słabej Minnesocie to żadna wielka sztuka. Moim drugim, ważniejszym, typem jest Nikola Mirotić , który przebojem wdarł się do składu Chicago Bulls, stał się bardzo ważnym strzelcem oraz upgradem ataku Toma Thibodeau. Świetne strech four , które z nawiązką zastąpiło przepłacanego Carlosa Boozera. Three-Kola skorzystał też na kontuzjach Joakima Noaha oraz Taja Gibsona, znakomicie spisujac się w marcu i kwietniu, przy tym stając się specjalistą od czwartych kwart i przechylania losów spotkań. W play off Mirotić pokaże nam niejedno spotkanie, które potwierdzi jego wysokie możliwości oraz ogromny, strzelecki potencjał.

Komentarze do wpisu: “Enbiej: Nagrody za sezon 2014-15

    1. Lordam przechrzcił Mr. Centrala (Centala) to czemu nie ja?;-)
      Typy wszystkich , poza moimi są wyboldowane Adek (poprawię to w wolnej chwili).

  1. Ja swoje opinię napiszę po pracy. Jednak przyznam że fajnie jakby wszyscy napisali wytłuszczonym drukiem swojego faworyta. Bardziej przejrzyste to jest.

  2. @Adrian 1.85 m to już chyba niezbyt mały:D niemniej wciąż liczę na dobicie do pięknych 190 cm!

  3. Ja tam nie znam się na amerykańskim poczuciu humoru więc może ktoś mi wyjaśni czy w stanach mamy dziś jakiś prima aprilis czy Steph Curry faktycznie trafił 94/100 trójek podczas treningu w tym 77 pod rząd? wydaję się to absurdalne… ale to Curry…

  4. Pewno MVP sezonu zasadniczego
    dostanie ten, który lepiej pokaże się w pierwszej połówce play-off’s. Moim zdaniem MVP SEZONU REGULARNEGO!!!! powinno przyznawać się dzień po skończeniu RS.
    Playoffy to inna bajka przecież, odrębna sprawa.

    1. Słuszna uwaga. Bezsensem jest dawanie nagrody po PO. Załóżmy, że Curry, James i Harden odpadną po 1 rundzie i co teraz?

  5. Fajny artykuł, ale mam mieszane uczucia co do wyboru DeAndre do DPOY. Ostatnio przeczytałem świetny tekst o DPOY bazujący na statystykach – http://www.basketballinsiders.com/who-is-nba-defensive-player-of-the-year-its-not-deandre-jordan/
    Tekst ma miesiąc, więc nie jest tak bardzo aktualny, no ale DPOY to nagroda za cały sezon.
    Również Wiggins nie wybija się aż tak spośród innych rookies, choć pewnie zostanie ROY, bardziej cenie osiągnięcia Mirotice w Bulls(najprawdopodobniej 3 miejsce w konferencji) od Wigginsa w najgorszej drużynie NBA.

  6. Taki grajek jak Andrzej Pluta, kiedy trafiał na treningu 94/100 to zostawał porzucać jeszcze bo uważał, że to taki sobie wynik:)

    1. Sebastian Machowski z Turowa robił trzy serie po 100 i trafiał po 85-90 trójek. Takie show zrobił prezesowi przed podpisaniem kontraktu.

  7. Ten kto nie wybrał żadnego przedstawiciela Warriors srogo się zdziwi :]
    Stawiam że minimum 2 nagrody powędrują do Oakland
    MVP:Stephen Curry
    COtY:Steve Kerr
    DPOY:Andrew Bogut lub Draymond Green
    MIP:Jimmy Butler
    6th man:Lou Williams
    ROtY:Andrew Wiggins

Comments are closed.