Telegram z Zachodu – 10/12/14 – Warriors już po raz 14, Wolves przerwali serię Blazers

MAVS (17-7) – PELICANS (10-11) 112:107

Niczym na huśtawce toczyło się spotkanie w Texasie, gdzie miejscowi świetnie weszli w mecz za sprawą celnych trójek Parsonsa-Ellisa-Harrisa. Wydawało się, że po 10 punktowej zaliczce z pierwszej odsłony siła Dallas będzie rosła w kolejnych częściach. Nic z tego! Ryan Anderson zdobył 11 oczek w całej drugiej kwarcie ( w tym 7 z rzędu przy pogoni za Mavs) a następnie dostał wielkie wsparcie Anthony’ego Davisa . Silny skrzydłowy przejął ofensywną pałeczkę od Andersona i imponował w ataku przez 4 następne posiadania, zdobywając 8 oczek! Swoje show zakończył slam dunkiem, którego znajdziecie w top10 minionej nocy. Po serii Davisa przebudził się Jrue Holiday i zaliczył dwie trójki z rzędu. Pels tuż przed przerwą przejęli prowadzenie i uciekli Mavs na 4 oczka (51-47). Po przerwie gra się wyrównała i drużyny grały akcje kosz za kosz. Prym nadal wiedli Davis (31pkt,11zb) oraz Parsons (8/13 z gry i 20 pkt). Swoje dokładał też Dirk Nowitzki (20pkt i 6zb). Akcje gości nadal napędzał Holiday, który zanotował dublet z 30 pkt i 10as. Znów bardzo dobrą zmianę dał Harris (20pkt przy 8/13 z gry), ale jego momentum nastąpiło w ostatnich 12 minutach. O ile Pels dominowali w pomalowanym (45-29 w zbiórkach) , o tyle Mavs spisywali się o niebo lepiej z pola gry (53-45%). Finałowa kwarta to przede wszystkim dwie z rzędu trójki Harrisa, a także identyczne dwie odpowiedzi Holiday’a! Kiedy Pels przesunęli centrum ataku na osobę Davisa, to Mavs znów znaleźli wolnego Parsonsa, który przedłużył serię trójek gospodarzy. Po chwili swój koncert rozpoczął Monta Ellis, autor przedostatnich 13 punktów w kwarcie Mavs! Po nim tylko dwa wolne dorzucił Rich Jefferson i miejscowi odnieśli 17 wygraną.

Najlepsi strzelcy: Ellis 26, Nowitzki 20, Parsons 20 oraz Davis 31+11zb, Holiday 30+10as, Anderson 13

T’WOLVES (5-16) – TRAILBLAZERS (17-5) 90:82

LaMarcus Aldridge (3/14 z gry) nie rzucił żadnego kosza z gry podczas pierwszych 24 minut i jego PTB przegrali wyraźnie całe spotkanie na desce (56-38). Zespół Flipa Saundersa mimo braku Mo Williamsa, Kevina Martina czy Nikoli Pekovića znaleźli lidera w osobie Andrew Wigginsa, autora 23pkt i 10zb. Wilki wcale nie grały rewelacyjnie utrzymując niską, 39 % skuteczność i przez cały mecz trafiły tylko raz zza łuku. Co ciekawe z drugiej strony Damian Lillard oddał aż 12 trójek, z których trafił 2…Wilki mogły też liczyć na wszechstronnego (będącego w orbicie zainteresowań Rockets i Cavs) Corey Brewera, zdobywcy 19pkt-8zb-5as-5przech! Blazers lekceważąc słabszego rywala wygenerowali 20 strat i uparli się na trójki w końcówce meczu, ale dwie próby Aldridge’a i jedna Lillarda nie skróciły dystansu do rywala…8 meczów z rzędu z wygranymi PTB zostało zatrzymane. Warto zaznaczyć, iż obok spotkania przeszedł Nicolas Batum (vis-a-vie Wigginsa) i autor 1 celnego rzutu przy 6 próbach.

Najlepsi strzelcy: Wiggins 23+10zb, Brewer 19, Young 13 oraz Lillard 23, Matthews 18, Aldridge 10

NUGGETS (10-12) – HEAT (10-12) 102:82

Samorodki po serii słabszych spotkań dostały z powrotem – wracającego po kontuzji – Kennetha Farieda. Ken wprawdzie nie wyszedł w pierwszej piątce, ale dał mocną zmianę na poziomie 13pkt i 8zb, efektywnie walcząc w pomalowanym przeciwko Chrisowi Boshowi. To właśnie znaczne ograniczenie poczynań ofensywnych CB-1 (5/12) oraz Flasha (4/15) zatrzymało w Denver podopiecznych Erika Spoelstry. Heat po bardzo udanym spotkaniu w Arizonie zagrali bez energii oraz w kiepskim stylu przegrali – kluczową dla losów meczu – trzecią kwartę (14-31!). Nuggets zatrzymali atak gości na 36% z pola oraz dobrze dzielili się piłką, generując 21 asyst . W trzeciej odsłonie stosowali też agresywną obronę na obwodzie i świetnie kontrowali rywala zdobywając 23 oczka (przy 9 Heat).

Najlepsi strzelcy: Chandler 17, Afflalo 16, Faried 13 oraz Bosh 14, Deng 12, Chalmers 11

SPURS (16-6) – KNICKS (4-20) 109:95

Jeśli ktoś z Was – wczoraj – znalazł wypowiedzi Dennisa Rodmana co do Knicks to dostrzegł w nich sarkazm byłego podopiecznego Phila Jacksona. Rodman nawiązał do nowojorskich trójkątów (a właściwie braku ich) sugerując, iż patrząc na Knicks nie ma wrażenia by ktoś kontrolował ich ofensywę, a sama gra nie przypomina systemu gry kojarzonego z Philem Jacksonem. Nie ma też wrażenia, że to Derek Fisher kieruje grupą nowojorskich koszykarzy i za jego 25 mln kontrakt można by było więcej zrobić (a Steve Kerr wcale nie gra trójkątów w Oakland!). Inne amerykańskie źródła sugerowały, iż niedobrze dzieje się w szatni Knicks (m.in. między Anthonym i Hardaway’em) i być może nadejdzie czas na kolejne wymiany w obozie z Big Apple (?). Wracając jeszcze na moment do Rodmana to zasugerował on, że w Nowym Jorku lubią wydawać pieniądze , bowiem niemały kontrakt Jacksona jak na razie nie przynosi pożądanego efektu a Knicks wyglądają gorzej niż za czasów Mike’a Woodsona…

Do meczu; Bez Carmelo Anthony’ego i JR Smitha trudno było mierzyć się z Mistrzami NBA. Wprawdzie Tim Hardaway Jr zanotował 23 oczka i trafił 4 trójki, ale to wystarczało tylko na graną na styku pierwszą połowę. Po przerwie team Gregga Popovicha odjechał rywalom (38-21!) totalnie karcąc coś, co miało przypominać defensywę Knicks. Spurs trafiali na 52% zza łuku a Marco Belinelli zapisał na swoim koncie trzy trójki przy trzech próbach. Mimo, że Spurs grali bez tercetu Duncan-Parker-Ginobili to nadal wyglądali mistrzowsko taktycznie przy nieładzie panującym w szeregach gości. Ważny fakt, to do składu Spurs powrócił Brazylijczyk Splitter i zanotował trzy oczka w osiem minut.

Najlepsi strzelcy: Belinelli 22, Green 13, Diaw 12 oraz Hardaway 23, Smith 14, Aldrich 10

WARRIORS (19-2) – ROCKETS (16-5) 105:93

Najlepsza na dziś drużyna NBA wygrała po raz 14 z rzędu i śrubuje najlepszy swój start rozgrywek. Podopieczni Steve’a Kerra (liderującego od wczoraj jako trener-debiutant i będącego już przed Alem Cervi z dawnych Syracusse Nationals i z bilansem 18-2) zagrali tym razem bardzo zespołowo i podobnie do meczu w United Center , duet Splash Brothers , otrzymał back up – tym razem od Harrisona Barnesa (20pkt i 6zb) oraz Mareesse’a Speightsa (15pkt i 8zb) . Uwaga, obaj gracze pociągnęli grę w najważniejszym momencie meczu czyli w pierwszych minutach czwartej kwarty. Wówczas show w Oracle otworzył Speights, a kolejne punkty na ogół drugoplanowi gracze Kerra , jak Green, Livingston czy wspomniany Barnes. Przy rosnącej przewadze gospodarzy wreszcie celownik wyregulował Klay Thompson (1/8 za trzy) i swoimi sześcioma punktami zapewnił Wojownikom dwucyfrową wygraną. Oczywiście swój udział przy 14 zwycięstwie w serii miał też Steph Curry, autor 20pkt-7as-6zb, który postawił kropkę nad „i”. Grający świetnie do czwartej kwarty, ale nadal bez Dwighta Howarda nie mogli ugrać więcej. Zbyt krótka ławka i niestety mniejsza liczba wartościowych zmienników przekreśliły szanse Jamesa Hardena (34pkt i 14/27 z gry) na końcową wygraną. Finałowa kwarta , grana głównie pod dyktando gospodarzy, została przegrana przez Rockets aż 17-32.

Najlepsi strzelcy: Thompson 21, Curry 20, Barnes 20 oraz Harden 34, Motiejunas 18, Ariza 18

Komentarze do wpisu: “Telegram z Zachodu – 10/12/14 – Warriors już po raz 14, Wolves przerwali serię Blazers

  1. No właśnie. Ta czwarta kwarta, cegły Jeta i Arizy i brak konsekwencji nie dał Rakietom wygranej, a szkoda. Dwight wracaj

  2. Ostatnio zastanawiałem się nad odsłonami telegramów. I przyznam szczerze że pomimo iż najbardziej mnie interesują warriors i ptb to rzeczywiście ciekawsze rzeczy się dzieją na wschodzie.

    Powód – to jest moim zdaniem dysproporcja pomiędzy konferencjami – (to odpowiedź na wszystko) Ale tak patrząc mecze ekip typu Utah, Lakers, Wolves prawie nikogo nie interesują. Do tego Denver, Kings czy Pels- mimo wszystko to ekipy które nadal są klasę gorsze od topu Suns mimo przeblysków moim zdaniem też w spotkaniach z faworytami będą w 9 przypadkach na 10 odstawać no dobra może 8.

    I tak zostaję nam powiedzmy 7 ekip których spotkania między sobą elektryzują.

    A na wschodzie mecz beznadziejnych Nets vs Hornets – to mecz drużyn „bijących się o po. Hornets wygrają taki mecz i są jedną wygraną do tyłu. I przyznam że to jest trochę straszne być taką ekipą Denver. – Na wschodzie top 4 myślę że pewne a na zachodzi w nicości – czyli ani picku nie będzie ani PO też nie będzie moim zdaniem.

    I co roku możemy sobie gadać o konferencjach ale nic się nie zmienia. A teraz kiedy ekipy typu Warriors czy Blazers okrzepły te dysproporcję są coraz większe. Jeszcze jakby ekipy grały tyle samo spotkań z każdym – a nie więcej w dyzwizjach / konferencjach to wygrane sumowane zachodu mogłyby zbliżać się do wyniku 80%. – Masakra

  3. Smutek. Nie dość,że Blazers przegrali,to jeszcze mi maksa pogrzebali:(( Szok i niedowierzanie

  4. Kurczę Warriors naprawdę robią wrażenie. W całej ich pięknej koszykówce można znaleźć jedną skazę – to żucie „sztucznej szczęki” przez Kurę przy wolnych…no po prostu obrzydliwe :)

  5. Od jakiegoś tygodnia wstrzymuję się z pytaniem:
    Czy 72-10 jest zagrożone?
    Tak patrząc chociażby po grafiku wojowników.
    Co myślicie?

Comments are closed.