Ciekawostki statystyczne im. Kyriego Irvinga (27)

Typowa noc z czwartku na piątek w NBA – trzy mecze, double-header w TNT. Niespodzianek nie było, kolejne zwycięstwa odnieśli Cavaliers, Blazers i Warriors. Zapraszam.

CLEVELAND CAVALIERS 90:87 NEW YORK KNICKS

Kyrie Irving zdobył 37 punktów (rekord sezonu). Dokonał tej sztuki po raz dziewiąty w karierze, z czego po raz trzeci przeciwko Knicks. To już dziesiąte kolejne starcie z Nowojorczykami, w którym Irving przekroczył granicę 20 punktów, jednak dopiero dziś udało mu się odnieść pierwsze zwycięstwo w Madison Square Garden. Wcześniej zdołał rzucić tu aż 44 punkty, ale wygranej aż do dziś nie było. To był jego mecz, trafił 12 z 18 rzutów z gry, 3 z 6 trójek i 10 z 11 wolnych. W takich chwilach nawet nie patrzy się na dwie asysty. Dziś zdobył 12 punktów z izolacji – jego średnia w sezonie ledwo przekraczała tu cztery. Obowiązki rozgrywającego przejął od niego LeBron James, który miał 19 punktów (7-17 FG, 1-6 3pt) i 12 asyst – to jego rekord kariery przeciwko Knicks.

– To już piąte kolejne zwycięstwo Cavs, ale było ono inne od poprzednich. Wcześniej rzucali średnio prawie 110 punktów, natomiast dziś ledwo zrobili 90 – nawet przy takiej dyspozycji Irvinga. Po raz pierwszy w tym sezonie wygrali mecz, w którym zdobyli 100 punktów lub mniej.

– Knicks? Dajcie spokój. Szósta porażka z rzędu, 15. w 17 ostatnich meczach. I weź tu czytaj „11 pierścieni”. Trzech graczy gospodarzy przekroczyło dziś próg double-digits i nie było wśród nich Carmelo Anthony’ego (9 pkt, 10 zb, 5 TO, 4-19 FG). Po raz 10. w karierze zaliczył mecz z mniej niż 10 punktami w min. pół godziny grania. Dobra wiadomość dla Knicks to dyspozycja Amare Stoudemire’a, który po raz kolejny spisał się dobrze (18 pkt, 9 zb, 8-13 FG, 30 min). Quincy Acy miał 15 punktów (rekord kariery) na 6-8 z gry, Tim Hardaway Jr. miał 20 punktów w 21 minut. W 101 meczach w NBA zdobył dokładnie 1000 punktów. Uwaga, przypadkowo odkryty stat: Knicks są 4-0, gdy gra mniej niż 11 minut. Gdy przekracza tą granicę – niestety, 0-16.

INDIANA PACERS 82:88 PORTLAND TRAIL BLAZERS

– Nie było to może najładniejsze zwycięstwo Portland, ale liczy się to, że była to dla nich dwunasta wygrana w trzynastu ostatnich meczach. Zaliczyli swoje dziesiąte domowe zwycięstwo jako pierwsi w tym sezonie. Z bilansem 15-4 (8-0 ze Wschodem) zajmują trzecie miejsce na Zachodzie, ale jeśli Grizzlies przegrają dziś z San Antonio, to Blazers będą ex aequo drudzy. Spodziewaliście się tego? Jeśli chodzi o Pacers, to dziś w Sacramento zakończą swoją serię wyjazdową, w której przegrali jak dotąd wszystkie trzy spotkania (z nie byle kim – Cavs, Suns i Blazers).

LaMarcus Aldridge jest już na podium najlepszych zbierających w historii swojego klubu. Wyprzedził Mychala Thompsona i z 4885 zbiórkami zajmuje trzecie miejsce. Przed nim są już tylko Clyde Drexler i Jerome Kersey. Za kilka dni napiszę o tym, że Aldridge wyprzedził Terry’ego Portera w liczbie zdobytych punktów i jest drugi, ale na razie między nimi jest jeszcze 30 punktów różnicy. Ten konkretny mecz nie był dla niego najlepszy – miał 18 punktów, 13 zbiórek i tylko 7 na 21 celnych rzutów z gry – ale najważniejsze, że Blazers wygrali.

– Damian Lillard miał 23 punkty i 8 zbiórek, ale i on, i pozostali gracze Portland, nie byli w najlepszej formie rzutowej. Nie dobili nawet do 40% z gry, a na 21 trójek trafili tylko 4 (Matthews 0-5, Lillard 1-5, Batum 1-5, Blake 0-3). To ostatnie nie dotyczy jedynie… Aldridge’a, który akurat za łukiem był dziś bezbłędny (2-2). LMA trafił w tym sezonie 10 z 19 trójek – to już więcej niż w trzech ostatnich sezonach razem wziętych (7-40). Wyjmując ten sezon, Aldridge ma w karierze 24-116 z dystansu, czyli 20,7%.

– Dla Indiany 16 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst miał Rodney Stuckey, a 15 punktów, 8 zbiórek i 3 asysty (7-11 FG) zanotował Solomon Hill. Pacers nie ułatwili sobie zadania, dostając się tylko 8 razy na linię i mając gorszą skuteczność z gry oraz więcej strat.

NEW ORLEANS PELICANS 85:112 GOLDEN STATE WARRIORS

– Dni mijają, noc coraz dłuższa, święta coraz bliżej, niedługo nowy rok – a Warriors dalej wygrywają. To już jedenaste zwycięstwo z rzędu i wyrównany rekord organizacji pochodzący z sezonu 1971/72. Golden State jest na razie najlepszą drużyną w lidze, ma bilans 16-2. Już w sobotę czeka ich jednak bardzo trudny test – grają z Bulls w Chicago.

– Szybkie porównanie, wszystko na korzyść Warriors: 47%-41,6% z gry, 10-22 do 3-15 za trzy, 18-10 w zbiórkach w ataku, 9-17 w stratach. Nic dziwnego, że mieliśmy taki blow-out. Pelicans oddali o 11 rzutów mniej i mieli o 10 mniej trafień. Był tylko Anthony Davis ze swoim 30/15/3/2/3 i 14-19 z gry (dla niego to po prostu: czwartek). Co ciekawe – najlepszy blokujący w NBA jako jedyny gracz w lidze w każdym meczu tego sezonu notował przynajmniej jeden.. przechwyt. Do serii 108 meczów Chrisa Paula z lat 2007 i 2008 trochę mu jeszcze brakuje.

– Muszę Wam się do czegoś przyznać, to chyba najlepszy moment.. bardzo lubię liczyć skuteczność z wyłączeniem najlepszego gracza. Pelicans bez Davisa nie mieli nawet 33% z gry.

Stephen Curry miał tylko 19 punktów, ale wcale nie był nieskuteczny (8-17 FG, 3-6 3pt), a po prostu miał więcej asyst (rekord sezonu 11). Miał też 4 z 11 przechwytów Warriors. 23 punkty, 4 zbiórki i 5 asyst miał Klay Thompson (5-8 3pt). Harrison Barnes miał 17 punktów i 10 zbiórek oraz aż +36. Po raz pierwszy w karierze zaliczył dwa double-double z rzędu. Draymond Green miał 14 punktów i wyrównany rekord kariery 14 zbiórek. Andrew Bogut zanotował 8 punktów, 11 zbiórek i 4 bloki (łącznie 14 w ostatnich trzech meczach).

Najlepsi

punkty: Irving (37)

zbiórki: A. Davis, Asik (15)

asysty: James (12)

przechwyty: Curry (4)

bloki: Bogut (4)

straty: T. Evans (7)

3pt: K. Thompson (5)

FT: Irving (10)

minuty: Irving (44:11)

Enbiejowy typer: 3/3 (wczoraj 6/10, w sezonie 197/272)

Zachód vs. Wschód: 71-31

Pas mistrzowski: Golden State Warriors (dwudziesty dzień)

Na dziś tyle. Jutro dzisiaj wolne (kiedy wybiła północ?) i aż 12 meczów, więc spodziewajcie się czegoś większego.