Telegram ze Wschodu- dramat w Charlotte, gwiazda Walla rozbłysła z Cavaliers

Wczorajszej nocy odbyło się 12 spotkań. Ja zapraszam Was na relację z czterech z nich. Dzisiejszej nocy dochodziło do zaskakujących rozstrzygnięć, nagłych zwrotów akcji, czyli mieliśmy dokładnie to, czego oczekujemy od NBA!

Orlando Magic 105:100 Charlotte Hornets

23 punkty przewagi na około 12 minut przed końcem spotkania to nie wystarczający zapas dla zespołu Steve’a Clifforda. Przez 3 kwarty Szerszenie robili to co przynosił im efekt w poprzednim sezonie. Świetnie obsługiwali Ala Jeffersona, przyzwoicie dzielili się piłką, ale przede wszystkim kapitalnie bronili. Do rotacji powoli wraca Bismack Biyombo i chwała. Biyombo przez 12 minut spędzonych na parkiecie rzucił 4 punkty, zebrał 4 piłki i zanotował 6 bloków. Z nim na parkiecie defensywa wygląda momentami na nie do przejścia. Hornets muszą przestać small-ball, gdyż dostają w większości meczów straszne baty na desce. Osobiście nie zawahałbym się i wrzucił więcej minut do rotacji dla Biyombo kosztem Marvina Williamsa. Wracając do meczu to cały koszmar zaczął się w 4 kwarcie, kiedy nie wiedzieć czemu przewaga Hornets zaczęła topnieć. Ostatnie 3 minuty to istna tragedią, na którą naprawdę nie miałem ochotę patrzeć. Magic podwajali, a nawet potrajali Jeffersona, a irracjonalne rzuty oddawali Lance Stephenson czy Gerald Henderson. Zimna krew kapitalnego Willie’go Greena i Bena Gordona dała zwycięstwo Magic w tym spotkaniu, lecz mam nieodparte wrażenie, że to raczej Hornets ten mecz przegrali, niż Magic wygrali.


hornets

 

 

Phoenix Suns 122:96 Philadelphia 76ers

Nie lubię opisywać takich spotkań, gdyż nic ciekawego w nim nie było i nie radzę Wam nawet próbować go oglądać. w 76ers każdy robi wszystko na własne konto czego najlepszym przykładem jest Michael Carter-Williams, który po raz kolejny robi sobie one man show. Zawodnicy Szóstek trafili całe 4 trójki na 23 próby co przy  13/31 Słoń wygląda bardzo słabo. Kolejne dobre spotkania zaliczyli Isaiah Thomas i Markieff Morris. Więcej nie mam ochoty pisać o tym spotkaniu. BTW. Mam poważne wątpliwości czy 76ers przekroczą 8 zwycięstw w sezonie.

suns

Detroit Pistons 89:99 Atlanta Hawks

Teoretycznie miało to być spotkanie pięciu kapitalnych podkoszowych. Tymczasem zdobyli oni tylko 62 punkty na 46% skuteczności i zebrali w sumie 46 piłek. Nie tego oczekujemy od takich graczy w tak ważnym dla obu zespołów meczu. Atlanta gra lepiej, umiejętniej dzielą się piłką i przede wszystkim myślą na boisku z czym zawodnicy Tłoków mają często na bakier. Ich gra przyprawia człowieka o palpitację serca. Jeżeli miałbym wskazać zespół którego nie da się oglądać to byłyby to Tłoki, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę potencjał i oczekiwania względem ich. Hawks mieli nawet kilkanaście punktów przewagi w trzeciej kwarcie, ale dali sobie roztrwonić tą różnicę. Pistons doprowadzili do remisu w 4 odsłonie, ale skuteczna gra w końcówce Jeffa Teaque i reszty zespołu uspokoiła ich zapędy na zwycięstwo w tym spotkaniu.

hawks

 

Cleveland Cavaliers 79:91 Washington Wizards

Można powiedzieć, że w końcu w meczu z topowym rywalem (ryli?) John Wall udowodnił swoją wartość. Był to ewidentnie jego mecz, a to co zrobił w trzeciej kwarcie naprawdę robi wrażenie. W zasadzie, gdy pod koniec pierwszej kwarty Wizards wyszli na prowadzenie wydawało się, że będzie to bardzo wyrównane spotkanie, lecz po zdobyciu kilku punktów przewagi gra Wizards nabrała rozpędu. Coraz lepiej po kontuzji gra Bradley Beal. Brakuje mu jeszcze boiskowego czucia, ale rzut ma dalej na niebotycznym poziomie. Niestety brakowało piłek do Marcina Gortata, który dostawał jakieś ochłapy, które przypadkowo mu spadły w okolice rąk, a szkoda gdyż już w pierwszej akcji świetnym manewrem zdobył punkty nad Andersonem Varejao. Marcin za to miał wielki wpływ na defensywę Wizards. Świetnie łata dziury po kolegach, dużo lepiej zaczął bronic akcje p&r, a przede wszystkim dobrze biega przy minięciu gracza penetrującego pierwszej linii obrony. Lebron James zagrał przeciętne spotkanie, choć trudno mieć do niego pretensję o jego rezultat. Nie mogę patrzeć na Kevina Love i na to jak miażdżony jest przez kolejny zespół. Jeżeli na Gasola niektórzy mówią soft to co powiedzą o Kevinie?  Odciąć Love’a od trójek i robi się bezradny. Trochę smutne zwłaszcza jak na gościa, który kręcił +25, +10 w poprzednim sezonie i zdobywał punkty w przeróżny sposób. Wizards świetnie biegali do kontr, a to w głównej mierze za sprawą świetnej defensywy. Cavs średnio rzucają 102,5 punkt, a Czarodzieje pozwolili im na zdobycie ledwie 79 oczek. Dobry mecz panie Wittman!

wiz

Komentarze do wpisu: “Telegram ze Wschodu- dramat w Charlotte, gwiazda Walla rozbłysła z Cavaliers

  1. Co się stało z Drummondem??? Jak Center którego całym repertuarem zagrań w ataku był dunk(nie widziałem Pistons w tym sezonie i nie mam zamiaru oglądać ale nie sądzę aby się coś zmieniło) może nie mieć nawet 40% z gry???

  2. Co się dzieje z Kevinem… Ciągle jakby jego brakowało,mam nadzieję że Blatt wykorzysta go jak powinien. Kyrie i LBJ go potrzebują,niezależnie jak świetnie zagrają.

  3. Henderson wg boxscore za wielu głupich rzutów chyba jednak nie oddał mając 4-5 :.

    Swoją drogą ostatnio obsługiwany jest tylko telegram ze wschodu czy tylko ja mam takie wrażenie?

    Love musi nauczyć się niemal gry od nowa. Blatt powinien czerpać z tego co robił Eric w Miami i zaczynać akcję włączając Love żeby poczuł piłkę. I wtedy będzie /powinien lepiej wchodzić w mecz, tak jak Eric to robił z Boshem

  4. co sie dzieje z Lebronem???
    Jesli to jest najlepszy koszykarz to….

  5. Racja!! Znowu nie ma Zachodu,który mnie dużo bardziej interesuje

  6. Znowu chłopie nieudolnie budujesz przyczółek do „hejtowania” LBJ. Po co Ci to? Lubisz się pokłócić,to idz do gabinetu kłótnii,jak w Monty Pythonie

  7. No tak jak gra padake to siedzmy cicho. Jak mu wyjdzie mecz jeden na pieć to piszmy ile wejdzie jaki jest dobry.

  8. Witam
    Adria89
    Fakt coś musiałem pomylić, akurat tej nocy pisałem wszystko na szybko i nie wiem czemu uczepiłem się akurat Hendersona
    Czemu Wschód?
    Miałem pilny wyjazd na weekend, a to były jedyne spotkania, które obejrzałem i wolałem napisać cokolwiek, niż zostawić pustą całą noc.
    pozdrawiam

Comments are closed.