Fani Lakers odetchnęli, Randle nie potrzebuje operacji

Jak podała oficjalna strona Los Angeles Lakers, dodatkowa wizyta Juliusa Randle u specjalisty potwierdziła, że pierwszoroczniak nie potrzebuje operacji stopy i może trenować i grać z pełnym obciążeniem.

Opinia Dr. Davida Portera jest zgodna z poprzednimi diagnozami jeszcze sprzed draftu. Jest to o tyle istotne, że wybrany z nr 7 Randle jest w tej chwili praktycznie jedynym jasnym punktem offseason Lakers.

Drużyna wciąż nie ma trenera, a w składzie na rozgrywki 2014/2015 zakontraktowani są poza nim jedynie Bryant (23.5 mln $), Nash (9.7 mln $), Marshall (niegwarantowane 0.9 mln $) i Sacre (0.9 mln $).

Mało tego, z rynku szybko znikają kolejni kandydaci do gry w LA (Gortat, Lowry), a największe gwiazdy (James, Anthony, Love) mają lepsze oferty z zespołów, które mogą od razu włączyć się do walki o tytuł. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy mieli drugi sezon tankowania Lakers z rzędu. Kobe nie będzie z tego powodu zadowolony.

Komentarze do wpisu: “Fani Lakers odetchnęli, Randle nie potrzebuje operacji

  1. @Autor
    Ostatnie zdania: ” Jak tak dalej pójdzie, to będziemy mieli drugi sezon tankowania Lakers z rzędu. Kobe nie będzie z tego powodu zadowolony.” – skad taki wniosek? Fakty raczej wskazuja na cos innego …
    Wg. mnie biorac wysoki kontrakt zdawal sobie sprawe, ze blokuje wzmocnienia. Skoro tak, to rowniez zdawal sobie sprawe, ze druzyna nie bedzie walczyc o powazniejsze cele. I jest on jak najbardziej swiadom tego rozumowania, a ta swiadomosc generuje fakt, iz spokojnie moze sie skupic na biciu indywidualnych rekordow, by sie zapisac w historii. I taki jest jego cel (wg. mnie, co podkreslam). Majac taki cel jak najbardziej bedzie mu na reke slaba druzyna – nikt sie nie bedzie czepial, iz gra samolubnie, bo „ciagnie” slaba druzyne. Wiec jesli nie bedzie zadowolony, to raczej tylko na pokaz …
    Wiec jeszcze raz – skad taki wniosek?
    pozdrawiam

    1. Proszę bardzo. Kobe na tym etapie kariery chce już tylko kolejnego pierścienia. Kasę z LAL dostał od ręki i ją przyjął (co, miał powiedzieć – nie panowie, dajcie mi 1/3?). To nawet nie były negocjacje tylko oferta – akceptacja.

      Lakers mają pierdylion kasy z umowy TV i dla nich nie byłoby problemem płacić nawet wysoki luxury tax. Spokojnie mogliby liczyć na ściągnięcie 2 gwiazd (w tym jedna np. wymianą i zwolnieniem Nasha) i uzupełnić skład za drobne weteranami (gra z gwiazdami w LA – całkiem niezła perspektywa).

      + Kobe lubi rzucać, ale jeszcze bardziej lubi wygrywać. Pamiętasz jak sypał tony punktów, a LAL dołowali i chciał wymiany choćby na Pluton? Ja pamiętam.

    2. @Autor gdyby Kobe chciał pierścienia to by się zachowywał jak Duncan albo Nowitzki kontraktowo. Jakoś tego nie widzę… O jakiej perspektywie gry z gwiazdami mówisz? W tej chwili w LA nie ma gwiazd! I się na to nie zanosi. Na dodatek nikt nie chce grać z Kobe bo to nie jest team player, a jego zachowanie do innych graczy (aroganckie) jest już legendarne. Kobe lubi wygrywać ale tylko i wyłącznie pod warunkiem gdy wszystkie światła są na niego. Gdy grał z Shaqiem wszystkie 3 MVP dostał O’Neal, WSZYSTKIE. Jeśli ktoś stawia Bryanta wśród TOP10 w historii lub mówi o nim jednym tchem z Jordanem to jest dla mnie zbrodnia. To mega sęp wszechczasów, gracz konfliktowy i samolubny. Mogli z O’Nealem zdobyć worek tytułów ale nie mógł tego znieść, że gra drugie skrzypce.

    3. @Robak – w Dallas i San Antonio masz kumatych ludzi w zarządzie.

      + Serio, nie wiem jak trzeba być zaślepionym żeby nie doceniać umiejętności Bryanta. Teraz jego case wygląda podobnie jak z Westbrookiem pół roku temu. Pisałem, że chciałbym mieć takiego gracza w zespole – bo chce wygrywać za wszelką cenę. Wszyscy „kibice” mówili, że jest głupi i psuje drużynę Durantowi. W PO wyszło kto jest alpha dogiem, a kto nie. Z Kobe jest tak samo. To gość, którego zawsze chciałbym mieć w swojej drużynie, gdybym miał taką możliwość.

    4. Jako trener czy jako kolega? :) Jako kolega nie chciałbyś go mieć w drużynie… Zapytaj O’Neala i dziesiątki innych, których traktował jak roztarte g… bo „nic jeszcze nie osiągnęli”. Przez całą karierę był pupilkiem zarządu i miał pełne mega wsparcie czego nie może powiedzieć prawie żaden gracz w NBA. Nie umniejszam mu jego umiejętności strzeleckich i woli walki, ale jego charakter jest wręcz odrażający i nigdy w życiu nie chciałbym z nim grac w jednym zespole. Ze świeca szukać większego bufona w historii NBA.

    5. Rozumowanie dostał ofertę – zaakceptował jest do przyjęcia, ale świadczy tylko o „ślepocie” Bryanta i myśleniu, że on starzeje się jak czerwone wino. Tak niestety nie jest, z każdym dniem kasa którą dostaje jest mniej adekwatna do jego wkładu w drużynę.
      Kobe mógł powiedzieć „czuję się zaszczycony tą ofertą ale kasę mam a chcę wygrywać, wezmę 1/3 tego ale wy w zamian ściągnijcie mi ludzi do drużyny tak abym zanim zakończę karierę założył pierścień”. Mógł tak zrobić. Nie zrobił.

    6. Ale dlaczego Mitch Kupchak, któremu płacą za to by był mądrzejszy i budował drużynę z myślą o tytułach nie wyszedł do niego z ofertą o jakiej mówisz? Serio, każdy może mieć swoje zdanie i je szanuję, ale popatrzcie trochę szerzej :)

    7. @@@ Mateusz, ja Twoje zdanie jak najbardziej szanuję.
      Zwyczajnie sam mam inne zdanie, to wszystko.
      Może i Kupchakowi płacą za to aby był mądrzejszy ;) choć patrząc na miejsce w którym są LAL to płacą mu jak Kobyemu, zdecydowanie za dużo.
      Mi nawet pasuje, że LAL nie ma drużyny, nie lubię tej ekipy

  2. @Skitour to ma sens. Innego wytłumaczenia na kontrakt sępa Kobiego nie widzę. Jeśli zacznie coś mówić o mistrzostwach to czysta hipokryzja. To jego kontrakt (to jego wina) i kontuzje (to nie jego wina) rozwaliły tą drużynę na kawałki i nie ma teraz w NBA teamu w większej rozsypce – brak trenera, ledwie kilku graczy na kontraktach.

    1. Panowie, chyba nie do końca panimajecie sytuację. Jeżeli kogoś chcecie winić za umowę Bryanta to powinien to być GM i zarząd. Imho sprawa ma drugie dno – nie zdziwiłbym się, gdyby umowa z Turner Cable wymagała obecności w drużynie Bryanta przynajmniej przez te dwa kolejne lata. Czym są te miliony przy tamtej umowie?

    2. DOKŁADNIE tak może być jak pisze Mateusz. Wystarczy , że jest klauzula w umowie o gwiazdach i minimum oglądalności przez kolejne sezony. Być może zaraz się okaże ,że zobaczymy w L.A. Brona lub Melo i jestem w stanie w to uwierzyć. Nie raz śmialiśmy się z kontraktów Richa Jeffersona lub Andrisa Biedrinsa albo Carlosa Boozera. Dlaczego Bryant miał nie brać maxa skoro Lakers sami mu ją dali (bez negocjacji)?

    3. Sorry Mateusz nigdy się z Tobą nie zgodzę w temacie Kobe. Poza tym zdaje mi się, że nie najgorzej „pojmuje sytuację” ja nie wypędzam Kobe z LA. Czy chce tego Turner czy nie i tak widzę go na tym etapie w LA, ale podpisanie w jego wieku/sytuacji zdrowotnej tej barbarzyńskiej umowy było strzałem w stopę całej organizacji. Teraz nie ma zespołu i nie ma pola do manewru. Podczas tej umowy Bryanta nie ŻADNYCH szans na mistrzostwo w LA. ŻADNYCH. Nie ważne również jak te miliony mają się do umowy telewizyjnej. Salary cap jest jedno dla wszystkich i w LA nie jest ono większe dzięki telewizji. Owszem mogą wyjść trochę poza ale też w granicach rozsądku.

    4. Luz, ale ja będę bronił Kobe bo to nie jego wina z umową – tylko zarządu. Więc cały hejt w jego stronę jest po prostu infantylny. Jak rozumiem, Ty na jego miejscu byś powiedział – chrzanić te 40+ milionów, wezmę połowę bo jestem taki fajny?

      Dobrze się wszystko ocenia sprzed monitora. Ja bym z kasy nie zrezygnował.

    5. Nie jestem w jego sytuacji więc nie powiem co bym zrobił. Ale powiem Ci, że nie jest dla mnie oczywiste, że wziąłbym tą kasę. Próbuję się właśnie postawić w jego sytuacji. Jestem Kobe, w NBA osiągnąłem już praktycznie wszystko, zarobiłem tyle, że mogę żyć jak król ja, moje dzieci, wnuki i prawnuki, moim celem jest być lepszym od Jordana albo chociaż drugi. Co robię? Biorę pod koniec kariery jeszcze 50 baniek zamiast 20? Łaszczę się na dodatkowe 30 milionów gdy dla niego to jest jak dla nas 30.000 zł? Otóż chyba NIE. Przychodzi management i mówi Kobe dajemy ci 50 baniek na dwa lata. I wyobrażam sobie, że mówię: jak to wpłynie na zespół? Jaki będzie roster? Jaki macie pomysł na drużynę? A Kobe (i Ty) mówicie po prostu: TAK, dzięki. Gdyby było jak mówisz nie byłoby dynastii Spurs, nie byłoby Big3, ani nawet Bulls z Jordanem gdzie Pippen brał mniej niż powinien. Gracze nie idą tylko ślepo za kasą i za to ich cenię.

    6. Dorzucę swoje trzy grosze do dyskusji. Absolutnie nie wierzę w takie okoliczności parafowania umowy Bryanta. Zarząd tak po prostu sypnął kwotą z rękawa, Kobe o niczym nie wiedział, a jak zobaczyl to podpisał i koniec ? Przecież musiały być wcześniej jakieś sygnały ze strony zawodnika w stylu że wciąz oczekuje dużej kasy albo że poniżej konkretnej kwoty nie zejdzie. Jakieś przynajmniej wstępne negocjacje, badanie gruntu. Cokolwiek. Jordan w wieku 35 lat grał na jeszcze wyższym kontrakcie ale miał wokół siebie mistrzowski skład z trenerem na czele. Tutaj mamy zgliszcza i kontrakt Mamby w pojedynkę zapychający ponad 1/3 salary cap. A jeśli Kobe mimo takiej a innej sytuacji powie że gra o mistrza to parsknę śmiechem. No chyba że wolni agenci zaczną tam przychodzić za śmieszne pieniądze. Ale aż tak mocno magia LAL chyba jednak nie działa. I żeby nie było. Nie jest hejterem Bryanta. Wręcz przeciwnie. To ikona ligi i doceniam to. Pomijając kwestię finansową mógl zrobić fajną rzecz. Wysłać sygnał że stawia drużynę ponad sobą. Nie zrobił tego. Resztę oceni historia.

    7. Według mnie nadchodząca słabość Lakers będzie poniekąd winą Black Mamby i nie winię go tu nawet za kontrakt (dostał to wziął, pewno się jeszcze ucieszył, że będzie najlepiej opłacanym graczem ligi), ale raczej jego charakteru. Wszyscy pamiętamy zgrzyty na linii Kobe – Howard z domieszką D’Antoniego. Pamiętamy pretensje Kobasa i jego texty w stylu „nauczę cię jak być mistrzem”. Cóż, Bryant nigdy nie był wzorem team playera, odpowiedzialność za wyniki drużyny też tam nieraz jest dziwnie pojmowana (patrzcie, „Kobe wygrał mecz Lakersom”, ale w przypadku porażki to „drużyna przegrała”, super uczucie zapewne dla pozostałych graczy). Teraz np. taki Melo się pewno 3x zastanowi nim w ogóle zasiądzie do rozmów z Lakersami, dlatego według mnie LA może póki co liczyć na dobrych rollsów, ewentualnie jakieś gwiazdki niższego kalibru. O superstara może być im ciężko przy tylu innych ciekawych ekipach, chociażby po czerwonej stronie miasta….

  3. Myślę podobnie. Nikt z karabinem nie stał przy nim, mógł wziąć mniej kasiory. To nie jest jego pierwszy wielki kontrakt (trochę $$$ zarobił i to nie tylko z gry, reklamy itp.) zna się na biznesie, wiedział jak działa NBA i jak jego decyzja o podjęciu takiej kasy będzie skutkowała przy budowie drużyny na ostatnie jego lata gry….
    Chciał kasy a nie mistrzostwa i tyle, nie hejtuję go tylko stwierdzam fakt!

    1. Jest jeszcze jedna możliwość. Kobe może sądzić, że gdy on jest w drużynie to już niewiele do tego mistrzostwa potrzeba ;)

  4. @Autor
    Dzieki za odpowiedz. Nie bylo moja intencja wywolywanie dyskusji, niemniej jest calkiem ciekawa :)
    Natomiast moze napisalibyscie jakis artykul o negocjacjach kontraktow, jak to wyglada. To co tutaj przeczytalem wydaje mi sie (wydaje!) dosyc odbiegajace od rzeczywistosci. Przeciez sa tam agenci (oni chyba wogole to rozpoczynaja i negocjuja tak naprawde), sa prawnicy (tlumaczacy zawodnikom, czy agentom co tam jest napisane) i taki Kobe nie przychodzi do firmy (Lakers), dostaje kontrakt, z ktorego rozumie pewnie tylko kwote i podpisuje (akurat on ma pewnie sporo dodatkow z wizerunku, reklam i czegos … ktore chcialby pewnie troche przemyslec ze swoim doradca od wizerunku, podatkowym, sportowym, zona :) ).
    Jakby sie wam chcialo poruszyc taki temat (okres pozasezonowy jest chyba akurat na to), bylbym wdzieczny.
    pozdrawiam

  5. Oj Robak , Robak. Głupoty gadasz.

    A co do La to ja sie nie zdziwie jak beda mieli mega pakę. W tym roku :) Po moim zdaniem spokojnie wróca w tym roku mimo wszystko.

    Ale co by nie mówić najgorsze jest to że Wschod będzie gorszy niż był. Kontrakt Marcina to kolejna cegiełka do tego bo Wizards zero wzmocnien a wrecz kadrowy slabsi beda. I liczyc muszana rozwoj mega rozwoj Beal i Wall – co jest mozliwe ale malo prawdopodobne.

    1. Adrian a ty jak zwykle bez konstruktywna krytyka… Odpowiedz na moje argumenty to (może) przyznam ci rację. Udowodnij, że Kobe jest team playerem na boisku i poza (do tego piję), że zależy mu na dobru zespołu i kolejnych ringsach (do tego tez piję przez jego kontrakt). Tego nie wiesz czy LA będą mieli w tym roku pakę na PO, więc zobaczymy… Na razie ja zaryzykuję, że nie będą mieli nawet zespołu, a zlepek przypadkowych grajków.

  6. @Autor
    Sorki za spamowanie, ale dzisiaj jakos nie ma presji w pracy :)
    Podales takie zdanie bez uzasadnienia: „Kobe na tym etapie kariery chce już tylko kolejnego pierścienia.”. Wg. mnie moglo byc ono prawdziwe, ale pare lat temu (punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia … tutaj wieku, mozliwoscil, okolicznosci). Ja natomiast podam za uzasadnieniem takie zdanie: „Kobe na tym etapie kariery chce już tylko rekordow.”. Jesli zdobedzie ten nastepny pierscien (raczej jeden, nie wiecej), bedzie tylko :) jednym z kilku graczy, ktorzy maja ich sporo. Ale jesli zdobedzie najwiecej punktow, bedzie najlepszy wsrod najwiekszych. Co bys autorze wybral na jego miejscu? (Przypominam o jego ambicji :) ) Ja wybralbym bycie najlepszym i sadze, ze taki jest jego cel.
    pozdrawiam

  7. Odnośnie tankowania pick Lakers jest chroniony w Top 5(prawa posiada Phoenix za trade Nasha), tak więc tankowanie w tym wypadku było by dość ryzykownym posunięciem :)

  8. Zdumiewa mnie ta cala dyskusja o KB24. Ludzie widze albo bardzo mlodzi, albo maja slaba pamiec – fakt, jest samolubny jak wiele innych wielkich sportowcow, no ale prosze panstwa – pamietajmy czasy (i to nie sezon czy dwa, a cale lata!) gdy jego gra zapierala dech w piersiach, byla znacznie bardziej efektowna niz Lebrona i nikt mu w lidze do piet nie dorastal. Jordan to nie jest, ale jezeli ktokolwiek sie zblizyl do poziomu MJ-a to tylko Kobe. Dzis widze wszyscy wymazali z pamieci lata 1998-2010.

    1. Ale my tu nie o przeszłości a bardziej o przyszłości KB24 i LAL dyskutujemy.

    2. Musialem zareagowac bo w tej dyskusji pojawily sie wyzej glosy troche bluzniercze odnosnie samego Bryanta. Ale tak to bywa jak sie nie zna, nawet tej niedawnej, historii.

    3. @lolo czuję, że do mnie pijesz więc odpowiem. Z drugiej strony nie chcę by dyskusja się zaostrzyła więc niech będzie to mój ostatni wpis w temacie Bryant’a. Wiem, że nie przekonam sympatyków Kobe do zaprzestania lubienia go ale nie to jest moim celem. Akurat NBA śledzę od ok. 20 lat a i z pamięcią u mnie w porządku w miarę. Sportowo do zarzucenia mu wiele nie mam choć te porównania do LeBrona i Jordana za mocne trochę (moim zdaniem podkreślam). Najgorszy w Bryancie jest jednak charakter egocentryka, samoluba, wywyższającego się (ponad kolegów z drużyny do cholery) snoba, który chce skupić na sobie uwagę i tylko na sobie. Dlatego dla mnie jest najmniej lubianym graczem NBA ever. Nie chcę podawać indywidualnych nagród w przywołanym okresie 98-10 (w tym Finals MVP) bo to nie miara zawodnika ale z tym też nie było najlepiej.

  9. Pamiętam debiutancki sezon Bryanta. Wygrany konkurs wsadów. Szalone akcje w jego pierwszych play-offs, jeszcze nieudane, ale zwiastujące gracza z parciem na zwycięstwo za wszelką cenę. Pamiętam jego progres z sezonu na sezon i pierwsze tytuły zdobyte jeszcze nieco w cieniu Shaqa, ale już jako gwiazda ligi. Bryant ma wiele osiągnięć i wspaniałą karierę która wciąż trwa. Szkoda tylko, że najprawdopodobniej nieco na własne życzenie ukoronuje ją przeciętnymi wynikami w przeciętnej drużynie.

  10. Z całej tej dyskusji najbliżej mi do zdania Elwooda, śmieszy mnie natomiast stanowisko Mateusza na temat kontraktu Kobasa. Naprawdę sądzisz, że Kupchak jest tak głupi żeby wepchnąć mu taką kase z pocałowaniem ręki? Na czym opierasz tezę, że nie było żadnych negocjacji- byłeś wtedy w LA i nadzorowałeś sytuację? To, że podano do ogólnej wiadomości taką informację, to nie znaczy że tak naprawdę było. Skąd wiesz, że Kobe nie powiedział: dajecie ponad 20 baniek albo odchodzę? Wtedy faktycznie nie było co negocjować nad szczegółami kontraktu, musieli mu po prostu przedstawić taką ofertę z której byłby zadowolony lub liczyć się z trzęsieniem ziemi które oznaczałoby odejście Kobego z LAL.

  11. nie przepadam za Kobe’m, a Lakersów chyba najbardziej nie lubie (poza Spurs), ale spór i liczba komentarzy świadczą o nietuzinkowości Kobe’go bo bez wątpienia jest to gracz wyjątkowy.

  12. Kobe, Kobe, Kobe…. Zawsze miałem z nim problem… Jak był młodszy i sam prowadził Jeziorowców to byłem pod wrażeniem ciągnięcia bandy gamoniów do jakichkolwiek wyników. Ale tutaj się zapędził. Hero mode jest czymś pięknym w tej grze. Ale na krótką metę. Lubię to teraz u Lillarda, nieraz ma to Irving, ale im można to wybaczyć, bo są młodzi i szaleni. Ale Kobe? Grubo po 30-stce, a on nadal się bawił w ciągnięcie drużyny zamiast rozruszania jej. I to kosztem swoich popisów. Idealny „hero mode”? Jak dla mnie Dirk z mistrzowskiego sezonu. Prawdziwy killer w końcówkach, ale z genialnym wyczuciem. Zawsze potrafił się piłką podzielić z Terry’m, Kiddem czy Marionem. Najważniejsza akcja była jego, ale także na innych warunkach. To było szukanie jak najlepszej pozycji dla samego siebie i rzut. Kobe? Często mam problem z graczami NBA w stylu „zapatrzył się na Jordana”. Ten to miał jaja i potrafił przez 8 z ostatnich 10 sekund stać naprzeciwko rywala, a potem jeden kozioł (który i tak nie powodował minięcia rywala) i rzut przez ręce. I cholera – zdarzało mu się to trafiać. I Kobe robi to samo. Dlatego w końcówkach wolę Dirka (pamiętacie jak wszyscy myśleli, że będzie szukał „swojego rzutu”, a wkręcił Bosha pod kosz?), czy Jamesa, który nie jest rewelacyjny w końcówkach, ale czasem szuka penetracji, zasłony czy rozrzucenia piłki. Statystycznie (i logicznie) lepsze rozwiązanie niż rzut z siódmego metra przez ręce. A Kobe robi to, bo się zapatrzył w MJ-a. A skoro mnie to irytowało u pierwowzoru to u Mamby tym bardziej. Fakt, że wejścia pod kosz to MJ>KB, ale obaj byli w tym dobrzy i mogli częściej tego szukać. Ale rzut w ręką na twarzy jest bardziej widowiskowy, a jak się uda to pokazujesz rywalom taką klasę, że zapadają się pod ziemię…

    Kobe inne „złe” nawyki też posiada. Zapatrzenie w siebie, przesadną wiarę w swoje umiejętności, niedostrzeganie kolegów, a także wiara w magię swojego nazwiska i marki. Kobe myślał, że taki Love, czy Melo będą się garnąć do gry w Lakersach za grosze, ale w zamian on (czyli Kobe) zapewni im szanse w walce o tytuł, ale oczywiście na jego warunkach. Przeliczył się. Sam zepsuł rynek i możliwości swojemu zespołowi. I nie wierzę w to, że wyglądało to na zasadzie:
    – Kobe, 50 melonów za 2 lata?
    – Sam chciałem znacznie mniej, ale skoro tak nalegacie to ok.

    Kobe nie chciał mniej, tego jestem pewny. Chciał zarabiać najwięcej w ekipie. BA! Najlepiej w lidze zapewne nadal! On rozumie swoją wartość poprzez finanse. Sądzi, że jak nadal będzie zarabiał najwięcej to nadal najlepszy będzie. Utopia! Nie ma go już od dawna w TOP3, a jak wróci jako wrak to nie będzie go nawet w TOP10. Jeśli już wcześniej nie wypadł z tego grona. Tylko proszę mi nie rzucać cyferkami „on zdobywa nadal 25 punktów!”. A Turner w Philly ile zdobywał? Coś około 16 bodajże? Jego wartość została obnażona w Indianie. Nie mówię, że zdobywanie 25 punktów w meczu to mało. Ale jest to znacznie łatwiejsze nazywając się „Kobe Bryant”. On rzuca fatalnie, ale na ławce go nikt nie posadzi. Opieprza kolegów to nikt mu nie zwróci uwagi, a nawet pochwalą, że zachęca kolegów do lepszej gry. Ma pretensje, że ktoś mu nie podał, tylko rzucił open looka, a Kobe ma przed sobą dwójkę obrońców – Kobe to lider i ma prawo ustalać jak drużyna ma grać. Nie mówię, że na to nie zasłużył, bo kiedyś był genialny. Ale gdybym miał zaproponować mu kontrakt na najbliższy rok to nie byłby większy niż 9-10 milionów. Naprawdę jest obarczony wielkim ryzykiem kontuzji i coraz słabszej gry. Ale zapewnił sobie miłą emeryturkę – 50 milionów za 2 lata i rzucanie do woli, bo nikt mu się nie przeciwstawi. Ja myślę, że sami Lakersi dali mu taką kasę, bo inne rozwiązania mogłyby im wypalić w twarz:
    – zrezygnowanie z Bryanta? Herezje! Wściekłość kibiców gwarantowana.
    – zasugerowanie mu umowy „śmieciowej”, czyli dla niego poniżej 10 milionów za sezon? Ktoś inny na pewno dałby mu maksa choćby za samo nazwisko i wartość marketingową.
    – próba marginalizowania jego pozycji? To się zaraz obrazi.

    Lakersi wiedzą, że albo kogoś przyciągnie magia Bryanta (wątpliwe, bo jej w zasadzie nie ma), albo mają dwa lata po których się z Kobe’m pożegnają i wtedy zaczną przebudowę. A do tego czasu zbieranie tyle, ile się da. Spłynie też kontrakt Nasha. Gasol możliwy do podpisania na kolejne dwa lata i to nawet za +10 mln za sezon! Randle niech się ogrywa. Z kilku młodych z tego sezonu też 1, czy 2 może sobie wywalczyć miejsce w składzie przyszłych Lakersów. A po odejściu Bryanta uderzą po Love’a, Westbrooka, Noah(!), Duranta (!!) czy Jamesa (!!!). Dlatego możliwe, że James myśli o emeryturze w LA, ale na to za wcześnie. Nadal może grać na takim poziomie i nadal ma coś do udowodnienia. Ale za 2 lata? Zbuduje kolejne BIG 3, ale tym razem z liderem w postaci Duranta, czy kogoś innego, młodszego. Sądzę, że dlatego tak nie chcę wieloletniej umowy, a na 2 lata, góra 3. I nie chodzi, że zakotwiczy akurat w Lakersach. Ale wtedy będzie wielu wartościowych wolnych agentów (albo koszykarzy, którym kończą się kontrakty i ekipa będzie chciała nimi handlować, aby nie zostać z niczym). A do tego czasu niech Kobe sobie rzuca do woli. W sumie wszyscy są z tego zadowoleni, a Kobe’go brak PO nie boli, tym bardziej że punkty z rozgrywek posezonowych się do rekordów nie liczą…

    1. Dużo w tym emocji ale równiez prawdy – w moim odczuciu. W USA dość ważnym wyznacznikiem sukcesu jest szmal – Kobe może być najlepiej zarabiającym w historii Lakers, to jest. Dla niego liczą się już tylko rekordy – skok na Kareema, wyceglone trójki w meczu itp. Obecny układ służy temu, by Kobe dużo rzucał i bił rekord.

  13. Co za QRWA MIT z tym kontraktem Bryanta, że dostał prezent pod nos i go podpisał,
    PRZECIEŻ Bryant ma agenta, który za niego negocjował kontrakt i o wszystkim musiał wiedzieć, zejdźcie na ziemie, teksty o prezencie z kontraktem za 48 mln/2 lata można między bajki włożyć ale fani Kobego nie mają innej opcji na usprawiedliwienie jego zachowania. Każdy kontrakt jest negocjowany bo jest tam pewnie pierdylion paragrafów i wyłączeń ;-) Nikt nikomu nic nie daje w prezencie i w ciemno.

    Co nie zmienia faktu, że LAL są w ciemnej dupie i długo stamtąd nie wyjdą.

Comments are closed.