Powrót Ibaki, Thunder znów są w grze

Gdy Thunder ogłaszali, że Serge Ibaka już nie zagra w tym sezonie, gracze Spurs byli sceptyczni. Przypuszczali, że to tylko zasłona dymna i Hiszpan z pewnością pojawi się w trakcie serii by „zbawić” zespół. Cóż z tego, że się spodziewali, skoro i tak nie potrafili się na to odpowiednio przygotować?

Drużyna Stan I kw. II kw. III kw. IV kw. Wynik
Oklahoma City Thunder (2) 1 28 29 26 23 106
San Antonio Spurs (1) 2 29 24 23 21 97

Wnioski ze spotkania

  • Scott Brooks przed pierwszym gwizdkiem dokonał dwóch istotnych korekt. Pierwszą – nie wynikającą raczej z analizy G1 i G2 było wstawienie do podstawowego składu Serge’a Ibaki. Drugą, która jest już zasługą szkoleniowca (albo dziennikarzy, którzy cały czas o tym pisali) było przesunięcie do S5 Reggiego Jacksona. Te dwie zmiany sprawiły, że gospodarze mieli na parkiecie swoje najlepsze zestawienie jeżeli się weźmie łącznie pod uwagę obronę i atak oraz możliwości atletyczne by dobrze rozpocząć mecz.
  • To było widać od razu. Oczywiście, „kontuzjowany” Ibaka (czasami przez moment kulał i widać było na jego twarzy grymas bólu) trafił pierwsze pięć rzutów z gry, ale to nie w ataku wykonywał najważniejszą pracę. Robił to pod swoim koszem – blokując (4), zbierając (7) i ogólnie zmuszając zawodników Spurs do zmiany swoich pomysłów na akcje. Tych akcji, które wychodziły im w pierwszych dwóch meczach. Wówczas, po minięciu swojego obrońcy pod obręczą nie było już nikogo, którego powinni się obawiać. Wczoraj był już Ibaka, a najboleśniej odczuł to bodaj Tony Parker.
  • Francuz (sam miał/ma problemy z kontuzją) nie przypominał siebie samego, albo inaczej – przypominał siebie samego, ale w seriach ze zdrowymi i zmotywowanymi Thunder. Co może niektórych zaskoczyć – wczoraj nawet minuty od Brooksa nie dostał Thabo Sefolosha uznawany za najlepszego obwodowego obrońcę OKC (to samo spotkało Collisona). Nie musiał. Westbrook przy pomocy rotujących podkoszowych, a także zmieniających go od czasu do czasu Jacksona i Fishera był w stanie zatrzymać go na 4/13 z gry i takiej samej ilości asyst jak i strat (po 4). Spodziewam się, że na G4 Parker wyjdzie już z zupełnie innym nastawieniem.
  • Ponownie, nie podobała mi się praca sędziów w tym meczu. Z jednej strony omal nie wyrzucili z boiska Kendricka Perkinsa, który po 8 minutach meczu miał na koncie już 3 faule (w dwa z rzędu po wątpliwych faulach w ataku – tzn. faule były, ale takie, które zwykle są odpuszczane – przytrzymanie obrońcy i delikatnie ruszająca się zasłona), z drugiej gwizdali za każdym razem gdy Durant lub Westbrook zbliżał się do kosza (obaj po 8 oddanych (i trafionych) rzutów wolnych).
  • Spurs mimo wszystkich problemów długo utrzymywali się w grze dzięki dyspozycji Manu Ginobiliego. Argentyńczyk w całym meczu trafił 8/13 z gry (6/9 z dystansu) i skończył zawody z 23 punktami, ale tego meczu nie mógł wygrać sam. Poza nim gracze SAS trafili tylko 6/16 za trzy (mimo tego, że przynajmniej jeszcze 3-4 rzuty były z czystych pozycji – Leonarda i Diawa). To zrobiło różnicę.
  • Co ciekawe, obie drużyny miały w drugiej połowie problem z przełamaniem 4-7 punktowej przewagi. Za każdym, gdy Spurs udawało się nabrać trochę rytmu, to albo pudłowali po dobrej akcji, albo notowali stratę (16 w całym meczu), albo pozwalali Thunder na ofensywną zbiórkę (15). Z drugiej strony aż do trafienia za trzy Butlera (ostatecznie przytrzymała prowadzenie > 10 oczek, które spadło dopiero w ostatnich minutach) OKC nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy i szybciej zabić nadziei gości.
  • Nie wiem czy decyzja o trzymaniu tak długo na boisku Ibaki w czwartej kwarcie nie ugryzie Brooksa w tyłek. Skrzydłowy zagrał 30 minut, z czego przynajmniej 4-5, gdy Durant i Westbrook już odpoczywali, a na boisku pojawili się głębocy zmiennicy. W tej serii już do końca będziemy grali co drugi dzień. Jeżeli teraz pojawi się opuchlizna i dodatkowy ból to będzie wielki problem, a każdy mecz bez Ibaki w składzie może się kończyć tak jak G1 i G2.
  • Czy Spurs powinni się już obawiać powtórki z 2012 roku? Tak, ale w pozytywnym sensie. To wciąż oni mają przewagę w tej serii. Dodatkowo wiedzą z kim się mierzą bo przechodzili już tą drogą. W zasadzie można powiedzieć, że Thunder zagrali blisko maksimum swoich obecnych możliwości. Spurs tymczasem ten mecz po prostu zawalili (dziwne, niewymuszone straty, słaba gra w ataku i tragiczna w obronie). Mimo to, ostateczny rezultat nie był tak zły, a w zasadzie w trzeciej kwarcie dobrze dysponowany zespół Popovicha powinien był wyjść na prowadzenie.
  • Czego powinniśmy się spodziewać przed G4?
    • 1) Agresywnego Parkera (Pop musi mu przypomnieć to co powtarzał w serii z Mavs – ma być agresywny i jeżeli oznacza to 25 rzutów, to niech tak będzie)
    • 2) Lepszej gry Spurs na desce – tak jak OKC ponawiali akcję raz za razem po pudłach musi wściec każdego w obozie Spurs
    • 3) Więcej minut dla Splittera – dzisiaj Brazylijczyk zagrał prawie tyle samo co Baynes, chcę go widzieć więcej, ale wszystko zależy od niego samego bo wczoraj był nieobecny.
  • Co z drugiej strony?
    • 1) Lamb kradnący minuty Butlera
    • 2) Adams robiący to samo z Perkinsem (zarówno Lamb jak i Adams są młodsi, bardziej atletyczni i prezentują się ostatnio bardzo dobrze)
    • 3) Brooks w końcu przetestowany jeżeli chodzi o rotację i zmienników (wczoraj rezerwy SAS poza Manu mu nie przeszkadzały i nie miał specjalnych problemów w matchupach – np. Diaw odpalił 3 trójki gdy pilnował go Durant podczas gdy z łatwością mógł go ogrywać w post-up)
  • Statystyki spotkania:
    • Zbiórki: 52 – 36 na korzyść Thunder
    • Rzuty wolne: 26/31 przy 15/16 Spurs
    • Bloki: 10 – 2 (w tym po 4 Ibaki i Adamsa)
    • Punkty w pomalowanym: 46 – 40
    • Punkty w szybkim ataku: 12 – 2

Boxscore

Thunder: Ibaka 15 (7zb), Durant 25 (10zb), Perkins 4, Westbrook 26 (8zb, 7ast), Jackson 15 (5ast), a także Jones 0, Butler 5, Adams 7 (9zb), Thabeet 0, Fisher 3 (5zb), Lamb 6

Spurs: Duncan 16 (8zb), Leonard 10, Splitter 4 (8zb), Parker 9, Green 8, a także Baynes 5, Bonner 0, Diaw 6 (6zb, 6ast), Ayres 2, Mills 3, Joseph 5, Ginobili 23, Belinelli 6

Komentarze do wpisu: “Powrót Ibaki, Thunder znów są w grze

  1. Idealny komentarz do całej sprawy z Ibaką :D

  2. SAS przegrało bo mieli słaba skuteczność, oddali 10 rzutów więcej i byli poniżej 40%. Jedynie Manu utrzymywał ich w grze. Na mecz nr 4 muszą wyjść z innym agresywnym nastawieniem i zamknąć serie w pięciu meczach.
    Sędziowanie jest irytujące, o powinna być twarda męska gra, a nie gwizdek przy byle muśnięciu.

  3. Mimo słabego występu SAS i dobrego Oklahomy mecz wcale nie był wygrany 30 pkt. Mimo wszystko wciąż blisko. Myślę, że to tylko chwilowa zadyszka SAS. Oklahoma mają swój zryw, ale wydaje mi się, że w G4 wszystko wróci do scenariusza z poprzednich spotkań.

    1. jakie blisko? oglądałeś ten mecz? To był blowout. Oklahoma pod koniec wpuściła rezerwy i wtedy SAS uratowało twarz.

    2. Nie powiedziałbym, że było blisko, ale nie powiedziałbym też że był blowout. Przez 2.5 kwarty ten mecz mógł pójść w obie strony. Potem OKC odskoczyło i rezerwy były przez ostatnie 5-4 minuty, gdy rzeczywiście rozmiary porażki spadły z rzeczywistych 10-14 punktów.

      To w zasadzie był G1 w drugą stronę.

      Blowout był w G2 i nie nadużywajmy tego stwierdzenia.

  4. ale SAS grali piach, Ibaka wraca i nagle nie wiedzą jak się gra w kosza?niektóre straty aż były niesamowite.Durant nie miał wcale jakiegoś wielkiego meczu na jaki go na pewno stać, więc np. w natsępnym meczu może sie to stać i 2:2. SAS potrzebny jest killer instinct bo wyszli na ten mecz bez energii.

  5. Popovich to jest jednak mega osobowość :) Bez niego ta liga byłaby uboższa i nie chodzi tu tylko o umiejętności czysto trenerskie.

  6. dwa lata temu też było 2:0 i mimo wszystko okc wygrało więc jeżeli faktycznie ibaka będzie w stanie grać to karta może się odwrócić

  7. A ja się zastanawiam dlaczego nie sędziowie nie uznali trafionej trójki Millsa w czwartej kwarcie? To był niezły cios dla SAS bo Oklahoma zaraz trafiła swoją trójkę i zrobiło się + 11 zamiast + 5

  8. Jest 2:1 dla SAS, mają przewagę parkietu i najbliższy mecz jest kolejnym must win dla OKC. SAS nawet jak go przegrają, to i tak będą w lepszej sytuacji. Jeden gorszy mecz po dwóch blowoutach a niektórzy już upatrują faworyta w OKC. W końcu z Portland SAS też jeden mecz przegrali a ogólnie to był spacerek. Kolejna sprawa to wygrana 4:0 jest mniej korzystna z punktu widzenia finansowego niż 4:1 (dodatkowy mecz u siebie). Oczywiście nikt specjalnie nie przegrywa, ale przy tej ilości meczów nie w każdym się gra na 100%.

  9. Jakoś i tak OKC nie grało nadzwyczajnie. Mieli must win, Ibaka wrócił ,własna hala, motywacji na pewno sporo wiec grali ostro. Mimo wszystko jakoś nie zachwycili jak dla mnie. SAS wiadomo cały czas na skuteczności około 50 % i więcej nie będą grali i tak mecz się przydarzył ,mimo takich problemów i ogólnie słabej grze i tak dość nieźle wyglądali na tle OKC. Mecz nr 4 będzie bardzo ciekawy i wiele nam powie o dalszej rywalizacji w tej parze.

Comments are closed.