Ciekawostki statystyczne (95)

LOS ANGELES CLIPPERS 125:117 OKLAHOMA CITY THUNDER

– Thunder są w tym sezonie 0-3 bez Kendricka Perkinsa, takie są fakty. Grzmot przegrał również dwa pierwsze mecze po Weekendzie Gwiazd, oba na własnym parkiecie, oba z czołowymi drużynami ligi. Wczorajsze 125 straconych punktów to najgorszy wynik ich defensywy w tym sezonie. Na 50 ostatnich meczów RS w Oklahomie, w których Thunder zdobyli przynajmniej 110 punktów, przegrali tylko raz – w kwietniu 2013 roku z Knicks.

– Clippers, którzy pod wodzą Doca Riversa nie przegrali jeszcze trzech meczów z rzędu, w świetnym stylu zakończyli wczoraj serię dwóch porażek. Rzucili 125 punktów (72 do przerwy), z czego aż 116 należało do starterów. Każdy gracz pierwszej piątki zdobył przynajmniej 18 oczek. To pierwsza taka sytuacja w Clippers od marca 1983 roku. Co ciekawe, najlepszym strzelcem zespołu nie był ani Blake Griffin (20/7/6, 6-15 FG), ani Chris Paul (18 pkt, 8 zb, 12 ast), żaden z nich nie był również drugim punktującym, bowiem 36 punktów zdobył Jamal Crawford (13-20 FG, 5-8 3pt), a 24 dołożył Matt Barnes (8-14 FG, 6-10 3pt). DeAndre Jordan zanotował 18 punktów (6-6 FG) i 12 zbiórek.

– Jeśli chodzi o Thunder, Kevin Durant zdobył 42 punkty i rozdał 10 asyst (15-30 FG, 10-12 FT), ale na wiele to się nie zdało, ponieważ w końcówce tylko pudłował. Serge Ibaka dołożył 20 punktów i 6 zbiórek (10-16 FG), Derek Fisher trafił 5 pierwszych rzutów za trzy i zdobył 15 punktów, ale Russell Westbrook jeszcze nie jest sobą (13 pkt, 5 zb, 6 ast, 3-13 FG).

– Tylko jeden gracz w historii organizacji Sonics/Thunder miał występ na poziomie 40 punktów oraz 10 asyst. To Gary Payton (2000 i 2002). Durant już po raz dziewiąty w tym sezonie przekroczył granicę 40 oczek, to także jego 22. mecz z rzędu, w którym rzucił przynajmniej 25. Tylko raz w karierze miał dłuższą serię (29). KD po raz pierwszy w karierze zaliczył występ na poziomie 35 punktów i 10 asyst, ale jeśli chodzi o 30/10, zrobił to już po raz czwarty w tym sezonie. Tylko jeden gracz jest pod tym względem lepszy – Stephen Curry (6).

– Zarówno Jamal Crawford, jak i Matt Barnes ze swoimi dzisiejszymi wynikami byli o punkt od swoich rekordów sezonu. Razem trafili aż 11 z 18 rzutów za trzy, reszta dołożyła tylko 2 trafienia na 12 prób, ale Clippers są w tym sezonie 24-0 (!), gdy mają na koncie przynajmniej 9 celnych trójek.

CHICAGO BULLS 79:93 MIAMI HEAT

Erik Spoelstra odniósł swoje 300. zwycięstwo w trenerskiej karierze. Wcale nie potrzebował do tego LeBrona Jamesa, na wysokości zadania stanęła Reszta Wielkiej Trójki & Przyjaciele i Heat są już 7-1 (6 zwycięstw z rzędu) bez LeBrona, licząc od startu poprzedniego sezonu. Co ciekawe, w dwóch pierwszych sezonach Jamesa w Miami bilans ten wynosił 2-5. Heat wygrali piąty mecz z rzędu i tracą tylko 1.5 meczu do Pacers.

Chris Bosh, który dziś miał 28 punktów oraz 10 zbiórek, rozegrał osiem meczów bez Jamesa od momentu połączenia sił w 2010 roku i ma w nich imponujące średnie 25.4 punktów oraz 8.5 zbiórek na mecz. Wczoraj trafił aż cztery rzuty za trzy, co jest jego nowym rekordem kariery. Dwyane Wade dodał 23 punkty, 10 zbiórek oraz 7 asyst.

– W pierwszej piątce Heat LeBrona Jamesa zastąpił… Greg Oden. To jego pierwszy start od 2009 roku. W 12 minut zanotował 5 punktów i 5 zbiórek.

– Po meczu Clippers-Thunder, w którym do przerwy padło 138 punktów, ciężko było się przestawić na ten, gdzie po dwóch kwartach mieliśmy wynik 40:40. W drugiej połowie Heat jakoś się rozkręcili, ale Bulls nawet po 46 minutach mieli na koncie mniej punktów, niż Clippers po 24. Gospodarze wymusili dziś aż siedem błędów 24 sekund, to pewnie jest jakiś rekord NBA.

Joakim Noah miał 20 punktów, 15 zbiórek, 3 asysty oraz 4 bloki (7-11 FG), Taj Gibson z ławki dołożył 20 punktów i 10 zbiórek, ale DJ Augustin, który ostatnio spisywał się naprawdę dobrze, wczoraj spudłował wszystkie 10 rzutów z gry.

– Spoelstra świętował 300. wygraną w trenerskiej karierze po zaledwie 448 meczach, tylko pięciu coachów w historii ligi dokonało tej sztuki szybciej (Pat Riley 416, Phil Jackson 419, Billy Cunningham 430, KC Jones 434, Larry Costello 445).

WASHINGTON WIZARDS 96:83 CLEVELAND CAVALIERS

– Wizards odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu i wreszcie wrócili na poziom 50%. Kto wie, czy po kolejnym meczu John Wall nie będzie po raz drugi w karierze powyżej tego progu. Wczoraj miał 21 punktów oraz 9 asyst i wygrał starcie z Kyrie Irvingiem, który miał 15/5/5 i spudłował 11 z 17 rzutów. Cavaliers zdobyli tylko 31 punktów (9-35 FG) w drugiej połowie i przegrali po raz drugi z rzędu, play-offy nie przestają się oddalać.

– Nowy Kawalerzysta Spencer Hawes miał z ławki 16 punktów, 12 zbiórek i 4 asysty (5-10 FG). Luol Deng dodał 17 punktów, ale poza 9-9 z linii miał też tylko 4-13 z gry. Jeśli chodzi o Wizards, 17 punktów (8-15 FG) zdobył Bradley Beal, 15 punktów i 10 zbiórek (6-10 FG) dołożył Trevor Ariza, natomiast Marcin Gortat z 13 punktami i 13 zbiórkami zaliczył czwarte double-double z rzędu, to jego najdłuższa seria od listopada 2012 roku.

– Po czterech meczach między tymi drużynami mamy remis 2-2, przy czym za każdym razem – co ciekawe – wygrywała drużyna przyjezdna. Wizards mają w tej chwili bilans 28-28, z czego 14-14 u siebie i 14-14 na wyjeździe. To spory progres w porównaniu do poprzedniego sezonu, w którym na 41 spotkań poza domem Czarodzieje wygrali tylko siedem.

– Wall był najlepszym strzelcem i asystującym swojego zespołu po raz 10. w tym sezonie. Pod tym względem lepszy jest tylko Stephen Curry (12), dziesięć takich meczów na koncie ma również LeBron James.

ORLANDO MAGIC 90:105 TORONTO RAPTORS

– To już szóste kolejne zwycięstwo Raptors nad Magic, Toronto dzięki swojej wygranej oraz porażce Chicago z Heat umocnili się na trzeciej pozycji na Wschodzie, mając nad Bulls przewagę 1.5 meczu – taką samą, jaką Pacers mają nad Miami. Między Heat a Raptors jest jednak aż 10 zwycięstw różnicy.

– Magic grali na wyjeździe, więc bez żadnej niespodzianki po prostu przegrali. Plus dla Tobiasa Harrisa, który miał 28 punktów oraz 6 zbiórek (10-16 FG), i dla E’Twauna Moore’a (16/4/3), Victor Oladipo miał 11 punktów, 4-13 z gry, 4 straty i -22, ale też 5 przechwytów. Jameer Nelson (9 pkt, 8 ast) wyprzedził Shaquille’a O’Neala i stał się czwartym strzelcem w historii klubu. Ma na koncie 8025 punktów, trzeci Tracy McGrady ma 8298, a pierwszy Dwight Howard – 11435.

– Dla Raptors 28 punktów, 6 asyst i 4 zbiórki zanotował Kyle Lowry (7-13 FG, 10-11 FT, +25), a 24 punkty (9-17 FG) miał DeMar DeRozan. Obaj panowie popełnili razem aż 12 strat, siedem Lowry’ego wyrównało jego rekord kariery, ale w decydującej trzeciej kwarcie, w której Raptors zdobyli 36 punktów, Lowry z DeRozanem trafili wszystkie 9 rzutów, w tym 4 trójki. Toronto w 3Q miało skuteczność 12-14 (85,7%), to ich najlepsza skuteczność w jednej odsłonie od lutego 2006 roku.

SACRAMENTO KINGS 109:95 DENVER NUGGETS

– I Ty możesz mieć swoją Wielką Trójkę, DeMarcus Cousins, Rudy Gay i Isaiah Thomas zdobyli dziś razem 92 punkty – cała drużyna Denver miała 95. Najlepiej spisał się Thomas, który rzucił 33 punkty (12-16 FG, 6 ast, 4-5 3pt, +26), dalej Gay miał 32 punkty i 11 zbiórek i wreszcie Cousins zanotował 27 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst i 5 bloków (8-16 FG, 11-12 FT, +36). Ostatnim tercetem z Sacramento, który zdobył min. 25 punktów na głowę, byli Walt Williams, Mitch Richmond i Brian Grant w styczniu 1996 roku. 92 punkty to najlepszy wynik trójki w tym sezonie w całej lidze oraz najlepszy wynik dla Kings od 1979 roku (Otis Birdsong, Phil Ford, Scott Wedman).

– Uwaga, złożony, amerykański stat – Nuggets do wczoraj byli w ciągu ostatnich 5 sezonów 51-9 (i 5-0 w tym sezonie) w meczach u siebie z drużynami ze strefy czasowej Pacyfiku (czyli cała Kalifornia i Blazers ze stanu Oregon), które przyjeżdżały do Denver na drugi mecz back-to-back. Nie wiem, skąd ktoś to wziął.

– Dla Nuggets po 27 punktów zdobyli Evan Fournier (career-high, 8-11 FG, 4-5 3pt) i Randy Foye. Nuggets nie pomogło nawet zwycięstwo 42-7 w starciu ławek, skoro największe spustoszenie poczynili Thomas, Gay i Cousins. Kings są jedyną drużyną mającą trzech graczy ze średnią 20 punktów na mecz.

HOUSTON ROCKETS 115:112 PHOENIX SUNS

– Rockets wygrali 8 z 9, a Suns 9 z 12 poprzednich meczów, ale tu zwycięzca mógł być tylko jeden. Padło na Rakiety, choć Goran Dragić pobił rekord kariery, rzucając aż 35 punktów (14-20 FG, 5-8 3pt). Gerald Green miał 23, a Markieff Morris 21 punktów (7-11 FG), ale to by było na tyle, jeśli chodzi o graczy Phoenix z double-digits. Tę granicę przekroczyli za to wszyscy starterzy Houston, z Dwightem Howardem (25 pkt, 9 zb, 10-12 FG, 5-7 FT), Jamesem Hardenem (23/5/7/3) i Patrickiem Beverleyem (20/3/3/3) na czele. Ten ostatni także ustanowił dziś swój career-high.

– Rockets wygrali 16 ostatnich meczów, w których przekroczyli próg 100 punktów, ale każda seria się kiedyś kończy, o czym przekonali się Suns, którzy przerwali dziś passę 19 zwycięstw przy 110 zdobytych punktach.

– Suns zdobyli 77 punktów w dwóch środkowych kwartach, ale w pierwszej i ostatniej mieli razem zaledwie 35 oczek. Tylko dwa razy w historii zdarzyło im się, by w jednym meczu zdobyli w dwóch kwartach więcej niż 35 punktów, ale w pozostałych dwóch mieli mniej niż 20. Rockets byli pod tym względem zdecydowanie bardziej stabilni, zdobywając po kolei 30, 30, 23 i 32 punkty.

BROOKLYN NETS 108:102 LOS ANGELES LAKERS

– Nets nie potrzebowali dziś „hit me”, by zakończyć serię 11 porażek z Lakers (trwającą od 2007 roku), ale dla całego świata NBA ważniejsza jest inna 'jedenastka’. Tyle minut rozegrał dziś Jason Collins, który wreszcie znalazł angaż w najlepszej lidze świata po tym, jak zrobił pierwszy „coming-out” w historii czterech lig amerykańskiego sportu zawodowego. Miał dwie zbiórki i pięć fauli.

– Collins sprawił, że o 30 punktach, 5 zbiórkach, 7 asystach oraz rekordowych w karierze 6 przechwytach Derona Williamsa (9-16 FG, 11-13 FT) mówi się zdecydowanie mniej niż powinno. A szkoda, bo w ciągu ostatnich pięciu lat taką linijkę zanotował tylko jeden gracz – LeBron James, na początku tego miesiąca. Od 28 lat dokonało tej sztuki tylko dwóch zawodników Nets – Micheal Ray Richardson (1985) i Derrick Coleman (1993). Paul Pierce w swoim rodzinnym mieście zdobył 25 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty (9-17 FG, 4-7 3pt).

– Dla Lakers powracający Pau Gasol zdobył 22 punkty i 11 zbiórek (8-12 FG) w 29 minut gry. Jodie Meeks dołożył 19 punktów, a Kent Bazemore, który już w swoim drugim meczu w barwach Lakers wyszedł w pierwszej piątce, zdobył 17. Jeziorowcy osiągnęli swój cel, spadając na ostatnie miejsce Konferencji Zachodniej.

– Deron Williams wygrał po raz pierwszy w 19 meczach z Lakers w Staples, w których wyszedł w pierwszej piątce.

MINNESOTA TIMBERWOLVES 97:108 PORTLAND TRAIL BLAZERS

– Blazers są pierwszą drużyną tego sezonu, która wygrała 10 meczów w obrębie własnej dywizji.

Damian Lillard zdobył 32 punkty (11-17 FG, 5-8 3pt), Nicolas Batum dołożył 22 punkty, 10 zbiórek, 4 asysty i 3 bloki (9-15 FG), natomiast Thomas Robinson zaliczył świetne wejście z ławki, zdobywając 14 punktów i zbierając rekordowe w karierze 18 piłek. T-Rob to pierwszy rezerwowy tego sezonu w lidze, który miał na koncie min. 18 zbiórek, w tym 7 w ataku. Ostatnim graczem Portland, który jako zmiennik zebrał tyle piłek, był Joel Przybilla (2008). Jeśli chodzi o Lillarda – na 9 ostatnich meczów, w których przekroczył on granicę 30 punktów, Blazers przegrali aż 8 razy. Dziś na szczęście dla PTB było inaczej.

JJ Barea miał 21 punktów w 21 minut i tu powinno nastąpić płynne przejście do Kevina Love, który zdobył 31 punktów i zebrał 10 piłek. Jego seria występów na poziomie 25/10 została przedłużona do 10 spotkań i jest najdłuższą tego typu w całej lidze od 2001 roku (Shaq 13), natomiast passa 30/10 liczy sobie już 5 meczów (Shaq miał 11).

Najlepsi

punkty: Durant (42)

zbiórki: T. Robinson (18)

asysty: Paul (12)

przechwyty: Deron Williams (6)

bloki: Cousins (5)

straty: Lowry (7)

3pt: Foye, M. Barnes (6)

FT: Deron Williams, Cousins (11)

minuty: Durant (45:42)

Enbiejowy typer: 5/8