LeBron zdemolował Mavs

Allstarowa przerwa nie miała wpływu na dyspozycję najlepszego gracza na świecie. LeBron James zdobył najwyższe w sezonie 42 punkty dodając do tego 9 zbiórek i 6 asyst. Mavs aż do połowy czwartej kwarty dzielnie dotrzymywali kroku mistrzom NBA. Nieźle grał Dirk Nowitzki (22 punkty, 9 zbiórek, 7 asyst). Decydujący moment nastąpił jednak między 7:47 a 3:21 ostateniej odsłony, kiedy Heat mieli run 14-0 (w tym 10 punktów Króla Jamesa). Szkoda, bo przez trzy i pół kwarty oglądaliśmy naprawdę dobry i wyrównany mecz.

Przebieg spotkania

Cała pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Żadna z drużyn aż do ostatnich trzech minut drugiej kwarty nie osiągnęła przewagi większej niż 6 punktów. Do tej granicy pierwsi zbliżyli się Heat, gdy w końcu rozpędził się James. LeBron od stanu 15-16 dla Mavs zdobył 11 z 15 punktów swojej drużyny i wyprowadził Żary na prowadzenie 30-24. W odpowiedzi na rewelacyjną dyspozycję Jamesa kapitalny moment miał Nowitzki. Niemca w ogóle należy pochwalić za bardzo dobrą pierwszą połowę (9 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst). Często podwajany Nowitzki świetnie znajdował swoich kolegów lub sam kończył akcje tyłem do kosza. Dzięki jego grze Mavs zaliczyli run 14-4 na przełomie pierwszej i drugiej kwarty wychodząc na prowadzenie 38-34. Zbiegło się to z koniecznym odpoczynkiem Jamesa na ławce. Po jego powrocie goście znowu odzyskali blask i od stanu 40-44 dla Mavs doprowadzili do wyniki 59-50. Krótką zmianę zaliczył Greg Oden. Przez kilka minut Heat grali bardzo wysoką piątką – Oden, Bosh, James, Chalmers i Cole, co zapewne jest zwiastunem przygotowań do batalii z Pacers w play-off. Oden zaliczył 5 punktów i zbiórkę, ale swoją obecnością w pomalowanym do spółki z Boshem naprawdę postraszył kilkakrotnie rywali. W czasie tych 5 minut przebywania na parkiecie gracze Mavs ani razu nie trafili z gry. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 60-54 i Mavs mogą mówić o sporym szczęściu, bo po tak słabych kilku minutach równie dobrze mogło być już ponad 10 punktów straty.

Początek trzeciej kwarty był chaotyczny z obu stron. Mnożyły się straty. Pierwszy wstrzelił się Monta Ellis trafiając nieco z przymusu za trzy punkty (kończył się czas akcji). Po kilku dobrych zagraniach Dirka (np. punkty po przechwycie Ellisa) było już tylko 61-63 dla Heat. Mistrzowie po przerwie byli wyjątkowo rozkojarzeni i ospali. Po kolejnych dwóch rzutach Nowitzkiego był remis po 65, a po trafieniu Calderona to Mavericks objęli prowadzenie po raz pierwszy od dłuższego czasu. Świetne kilka minut miał Ellis, który zaczął prowadzić grę drużyny punktując i asystując w kolejnych akcjach. Po trójce Calderona było już 74-68 dla gospodarzy, a zniesmaczony Spoelstra poprosił o czas na 6:03 do końca. Trener Heat musiał trafić do swoich graczy, bo po przerwie zobaczyliśmy zupełnie innych Heat. Rozpoczął dunkiem LeBron. W następnej akcji Bosh trafił zza łuku i mistrzowie znowu wrócili do gry. Po punktach Wade’a i trójce LeBrona goście wrócili na prowadzenie 78-76. Serię Heat przerwał trójką Nowitzki. Po wolnych Cartera było 81-80 dla gospodarzy i ta różnica utrzymała się już do końcowej syreny. Mavs wygrywało 85-84 i zapowiadała się emocjonująca czwarta kwarta.

Ostatnia odsłona zaczęła się od festiwalu ofensywnych zbiórek drużyny z Dallas. Obie drużyny grały jednak kosz za kosz. Żadna długo nie osiągnęła większej przewagi niż 3 punkty. Decydującym momentem była ósma minuta tej kwarty. Najpierw za trzy z faulem trafił Carter. Dzięki temu Mavs objęło prowadzenie 95-92, ale zamiast pójścia za ciosem zespół Ricka Carlisle zaliczył dwie kolejne fatalne straty. W obu przypadkach LeBron trafił trójki (98-95 dla Heat), co kompletnie podcięło skrzydła gospodarzom. Po kolejnej stracie i punktach z kontry Jamesa było 100-95 dla Heat na 5:54 do końca. Mavs zupełnie zacięli się w ofensywie. Bez kolejnych trafień Heat powoli odjeżdżali. Po dunku Andersona na 3:20 do końca było już 106-95 (run Heat 14-0). Nadzieja odżyła jeszcze po kontrze Ellisa zakończonej dunkiem Dalamberta na 100-108, ale prawdzihttps://www.enbiej.pl/wp-admin/post-new.phpwym killerem okazał się Chris Bosh trafiając za trzy na 1:18 do końca (przy okazji Calderon faulował Andersona i była akcja 3+1). Było po meczu. Ostatecznie Heat wygrało 117-106.

Trzeba przyznać, że do feralnej 8 minuty spotkania oglądaliśmy naprawdę dobre widowisko. Mistrzowie poza słabszym początkiem trzeciej kwarty byli zmuszeni zagrać swój najlepszy basket, żeby ograć skoncentrowanych Mavericks. Dzisiaj jedynym słabszym ogniwem drużyny z Dallas był Monta Ellis (12 punktów, 4-13 z gry). Mając naprzeciw siebie schorowanego Wade’a spodziewałem się, że znacznie częściej będzie przejmował na siebie grę. W jedynym lepszym momencie Ellisa na początku trzeciej kwarty gospodarze od razu zanotowali pokaźny run. Gospodarzom nie pomogła nawet wyjątkowa dyspozycja z linii rzutów wolnych, z których trafili aż 29 razy na 32 próby. Poza wielkim meczem LeBrona swoje zrobił pozostający w cieniu Chris Bosh (22 punkty, 5 zbiórek i dobra obrona w ostatniej kwarcie na Nowitzkim). Miami na tym etapie wygląda bardzo solidnie, być może nawet lepiej od Pacers.

Przed meczem pytany o trade deadline Mark Cuban powiedział, że jego zespół nie będzie za bardzo aktywny. Cuban zapowiedział, że chce podpisać nowy, trzyletni kontrakt z Dirkiem Nowitzkim, ale w tym sezonie nie chce pozwolić sobie na przekroczenie salary cap (Mavs mają w tej chwili 68 mln w kontraktach). Jeżeli zobaczymy ruchy, to niewielkie. Brak solidnego centra rzuca się jednak w oczy, bo Sam Dalambert gra słabiutko (Qcin z pewnością określiłby go mianem wielkiego OGÓRA).

Najlepsi w poszczególnych statystykach:

Miami Heat:

LeBron James – 42 punkty

LeBron James – 9 zbiórek

Mario Chalmers – 9 asyst

Dallas Mavericks:

Dirk Nowitzki – 22 punkty

Dirk Nowitzki – 9 zbiórek

Dirk Nowitzki – 7 asyst

Komentarze do wpisu: “LeBron zdemolował Mavs

  1. A gdzie komentarze?
    Że to wszystko siłowe i w ogóle on grać nie umie?

    1. tak mi się wydaje, że to wszystko takie mocno siłowe jest i że ostatnio to on grać nie umie ;-)

      proszę.

  2. Hmm, na tym etapie faktycznie Heat wyglądają lepiej od Pacers. Oczywiście decydować będzie najprawdopodobniej bezpośrednia seria, ale przewaga parkietu może być decydująca. Jak Indiana przegrywa z dość słabą Minnesotą to już wkrótce możemy zobaczyć zmianę na czele wschodniej konferencji.

Comments are closed.