Ciekawostki statystyczne (53)

OKLAHOMA CITY THUNDER 89:85 CHARLOTTE BOBCATS

Kevin Durant pod nieobecność Russella Westbrooka może ostatecznie udowodnić, że powinien zostać MVP. Dziś był chyba przekonujący ze swoimi 34 punktami (14 w czwartej kwarcie, łącznie 14-28 FG), 12 zbiórkami i 6 asystami. To czternasty mecz w tym sezonie, w którym najlepszy strzelec ligi przekroczył granicę 30 punktów. To oczywiście najlepszy wynik w NBA. Thunder zrównali się dziś z Blazers pod względem bilansu (24-5), jednak dziś to na pewno się zmieni, bowiem Portland podejmują Miami Heat. Indiana (23-5) też gra, z Nets.

– Durant po raz piąty w karierze był najlepszym punktującym, zbierającym i asystującym swojego zespołu. Thunder wygrali wszystkie te mecze. Po raz pierwszy jednak KD dokonał tej sztuki poza Oklahomą i bez Russella Westbrooka. Zastępujący go Reggie Jackson był tym jakby trochę przytłoczony (10 pkt, 6 zb, 3 ast, 4-19 FG).

– Bobcats trafili dziś tylko 37,5% rzutów z gry. Thunder są w tym sezonie 8-1, jeśli zatrzymują swoich rywali poniżej 40% skuteczności oraz 7-0, kiedy nie pozwalają im na przekroczenie granicy 95 punktów. Wygrali 11 z 12 i 19 z 21 ostatnich meczów. To ich siódme kolejne zwycięstwo na wyjeździe, ich najdłuższa seria w jednym sezonie od przenosin do Oklahomy.

Serge Ibaka (12 pkt, 9 zb, 6-8 FG, 3 blk) zanotował przynajmniej jeden blok po raz 22. z rzędu.

DETROIT PISTONS 92:109 ORLANDO MAGIC

– To pierwsze zwycięstwo Magic na własnym parkiecie od dokładnie miesiąca. 27 listopada wygrali z Sixers i od tamtej pory aż do dziś przegrali wszystkie pięć spotkań w Orlando. Dzisiejsze zwycięstwo jest dość zaskakujące, ale nie mogło stać się inaczej przy tak dużej różnicy w skuteczności z gry (53% – 41%) oraz przy wygranej Magic na tablicach (49-48) z najlepiej zbierającą drużyną w NBA. Orlando jest teraz 9-3 w meczach, w których tracą nie więcej niż 97 punktów.

– Pistons dostali aż 39 punktów od swoich dwóch rozgrywających, Brandona Jenningsa (21 pkt, 8 ast) i Willa Bynuma (18 pkt, 20 min), ale kompletnie zanikła ich przewaga pod koszem. Gospodarze wygrali statystykę punktów z pomalowanego 58-48. Front-court Orlando – Tobias Harris, Glen Davis i Nikola Vucević – zaliczył łącznie 50 punktów i 29 zbiórek, natomiast Wielka Trójka z Detroit miała 21 punktów i 24 zbiórki (10-34 FG!). Andre Drummond miał co prawda double-double, ale przez 5 fauli rozegrał tylko 23 minut i zdobył 10 punktów oraz 11 zbiórek (8 w ataku). Josh Smith spudłował 11 z 13 rzutów, Greg Monroe 6 z 9. Ich wszystkich pod względem efektywności pobili nie tylko podkoszowi rywale z Orlando, ale i jeden guard.

Arron Afflalo po raz kolejny spisał się świetnie, zdobył 23 punkty (9-11 FG!). 81,8% skuteczności to najlepszy w tym sezonie wynik dla gracza Orlando trafiającgo przynajmniej 6 rzutów. Nie da się ukryć, że to Afflalo w największej mierze przyczynił się do 52,9% skuteczności z gry zespołu, co jest drugim wynikiem Magic w tym sezonie. Z ławki czaił się Victor Oladipo, który zdobył 16 punktów, rozdał aż 11 asyst i zebrał 5 piłek.

MILWAUKEE BUCKS 93:104 BROOKLYN NETS

– Jeśli już Nets mogą z kimś wygrać, to właśnie z Milwaukee Bucks. Kozły przegrały osiem z dziewięciu ostatnich meczów oraz cztery ostatnie starcia z Siatkami. Brooklyn pokonał dziś co prawda najgorszą drużynę w lidze, jednak trzy kolejne mecze to wyjazdy do Indiany, San Antonio i Oklahomy. Komentarz jest zbędny, bardziej przyda się raczej modlitwa.

– Co ciekawe, żaden gracz występujący w tym spotkaniu nie oddał więcej niż 13 rzutów z gry.

– Po raz kolejny zmieniła się pierwsza piątka Brooklynu, to już trzynaste ustawienie S5 w tym sezonie. Dokładnie tyle samo kombinacji starterów Nets mieli w całym poprzednim sezonie. Dziś mecz rozpoczęła piątka Garnett-Pierce-Johnson-Deron-Livingston, co najlepiej wpłynęło na tego ostatniego. Livingston zdobył aż 20 punktów (6-11 FG, 8-8 FT), 6 asyst i 5 zbiórek. Warto jeszcze wyróżnić Mirzę Teletovicia, który tym razem z ławki rzucił 19 punktów (5-9 3pt) oraz Jasona Terry’ego, który dziś miał ten lepszy dzień i zdobył 12 punktów w 19 minut. W całym sezonie notuje średnio 5.9 ppg, to zdecydowanie najgorszy rezultat w karierze i regres w porównaniu do poprzednich rozgrywek o 4.2 punkta.

– W Bucks jak to w Bucks – warto było popatrzeć tylko na Giannisa Antetokounmpo, który dziś zanotował double-double złożone z 16 punktów i 10 zbiórek, blokując do tego jeszcze trzy rzuty. Wrócił stary, dobry Larry Sanders, który miał limitowany czas gry nie tylko przez trenera, ale i przez faule (6 w 22 minuty). Spisał się jednak całkiem dobrze, choć przecież opuścił aż 25 spotkań – miał 10 punktów i 7 zbiórek.

TORONTO RAPTORS 95:83 NEW YORK KNICKS

– Dziś w nocy te dwie drużyny znów się ze sobą zmierzą, tym razem w Toronto. Dla Knicks może to i dobra wiadomość, skoro po dzisiejszej porażce z Raps są u siebie 4-12? Dla porównania – w całym poprzednim sezonie przegrali w MSG tylko 10 z 41 spotkań. Kiedy tylko piszę o Knicks, mam przed oczami twarz Mike’a Woodsona. Nie byle jaką twarz Mike’a Woodsona.

Carmelo Anthony znów nie zagrał, jednak nie przeszkodziło to gospodarzom w wypracowaniu sobie aż 12-punktowej przewagi w połowie trzeciej kwarty. Ostatecznie jednak przegrali, bo to Knicks. Po raz trzeci w czterech ostatnich meczach (wszystkie na wyjeździe) Raptors odrobili dwucyfrową stratę i wygrali. To pierwsza taka seria w NBA od 23 miesięcy (Denver Nuggets).

– Raptors są już 6-3 od wymiany z Sacramento Kings i to nie może być przypadek. Nawet nie chodzi o to, kto przybył do Toronto (Salmons, Vasquez i Patterson dziś razem 5-23 FG), po prostu pozbyli się Rudy’ego Gaya (choć dziś Kings dzięki niemu wygrali, o czym za chwilę).  DeMar DeRozan zdobył 25 punktów, ale Toronto jest pewnie jeszcze bardziej zadowolone z postawy Jonasa Valanciunasa, który nie tylko zdobył 16 punktów (7-11 FG), ale też pobił rekord kariery w liczbie zbiórek (18).

– Jestem trochę zdziwiony, ale to nie JR Smith wśród Knicks oddał najwięcej rzutów (17 pkt, 7 zb, 6 ast, 7-15 FG). Lepszy pod tym względem był Andrea Bargnani, choć był też mniej efektywny (6-17 FG). Zanotował jednak double-double 18 punktów i 12 zbiórek. Warto również wyróżnić Beno Udriha, który miał naprawdę dobrą linijkę złożoną z 15 punktów, 10 asyst, 4 zbiórek i 4 przechwytów. Słoweniec pobił swoje rekordy sezonu w liczbie asyst i steali.

WASHINGTON WIZARDS 98:120 MINNESOTA TIMBERWOLVES

– Wizards próbowali wygrać w Minnesocie czwarty mecz wyjazdowy z rzędu, czego nie udało im się dokonać od marca 2008 roku. Timberwolves mieli jednak w tym spotkaniu przewagę niemal we wszystkich elementach. Te najbardziej miażdżące to liczba strat (Wolves rekord sezonu 5, Wizards 12) i celnych/oddanych rzutów wolnych (Wolves 31-38, Wizards 14-17). Poza tym gospodarze wreszcie dostali istotne wsparcie od swoich rezerwowych, którzy zdobyli 44 punkty. Tu przewodził JJ Barea, który w 19 minut zdobył aż 17 punktów (8-10 FG) i rozdał 4 asysty.

John Wall zaliczył dobry występ (26 pkt, 7 ast, 4 zb, 11-20 FG), ale nie stworzył wielkiej przewagi w starciu z Rickym Rubio, który prawie zanotował swoje drugie triple-double w karierze (11 pkt, 9 ast, 8 zb). Marcin Gortat (8 pkt, 7 zb) nie potrafił przebić się przez Nikolę Pekovicia (18 pkt, 10 zb) i Kevina Love’a (25 pkt, 11 zb). W ciągu ostatnich 20 lat Love jest drugim graczem, który zanotował serię 9 spotkań z 25/8 na koncie. Pierwszym był Shaquille O’Neal, który zaliczał takie statystyki w 12 ostatnich meczach sezonu 2000/01 oraz w pierwszym spotkaniu kolejnych rozgrywek.

– Grudzień będzie pierwszym miesiącem w historii klubu Timberwolves, w którym Wilki zanotowały trzy wygrane spotkania z przynajmniej 120 punktami na koncie.

DENVER NUGGETS 89:105 NEW ORLEANS PELICANS

– To już dwa miesiące od rozpoczęcia sezonu, tymczasem Pelicans dopiero dziś odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo z drużyną z dodatnim bilansem. To znaczy, Nuggets należeli do tego grona jeszcze do wczoraj, ponieważ dziś przegrali piąty mecz z rzędu i są 14-14. W lidze, w której grają Milwaukee Bucks, to najdłuższa aktywna seria porażek. Jeśli chodzi o New Orleans Pelicans, poprzednie 12 zwycięstw odnieśli z drużynami o łącznym bilansie 107-178 (dwa razy z Grizzlies i Sixers). Jeśli myślą w tym roku o play-offach, przydałoby się wygrać też z kimś mocniejszym.

– Nuggets nie dość, że mieli o 7% gorszą skuteczność z gry, to jeszcze przez słabą postawę na tablicach oddali o siedem rzutów mniej. Gospodarze wygrali deski 53-42, zbierając 15 piłek w ataku przy 31 zbiórkach w obronie Denver.

Anthony Davis jest już tak dobry, że jego 17 punktów, 7 zbiórek i 4 bloki nie robią już większego wrażenia. Kolejny bardzo dobry występ zaliczył jednak Tyreke Evans, który z ławki zaliczył 19 punktów, 7 zbiórek i 10 asyst. Reke, który w debiutanckim sezonie kręcił legendarne 20/5/5, w czterech ostatnich meczach ma średnio 19 punktów, 9,5 asysty i 8 zbiórek na mecz. Z innych ciekawostek, Ryan Anderson zaliczył double-double (16 pkt, 10 zb) oraz trafił 4 z 11 trójek. Przedłużył więc swoją trwającą od jego pierwszego występu w tym sezonie serię meczów z celną trójką do 18 spotkań. Kyle Korver poprawia właśnie w lustrze swoją fryzurę.

– Głównym problemem Denver była skuteczność, Nuggets ledwo wyszli poza 40% z gry. Nawet najlepszy strzelec Wilson Chandler, który pobił swoje rekordy sezonu w liczbie punktów (22) i zbiórek (9), trafił tylko 7 z 20 rzutów. JJ Hickson (16 pkt, 10 zb) miał 7-9, ale znów Ty Lawson (14 pkt, 12 ast) spudłował 9 z 12 prób. Poza tym zawiodła ławka rezerwowych, która uchodzi za jedną z najlepszych w lidze, jednak dziś zdobyła tylko 17 punktów (7-20 FG). Rezerwowi Pelicans rzucili 36 punktów, sam Evans przebił pod tym względem całą ławkę zespołu gości.

LOS ANGELES LAKERS 103:105 UTAH JAZZ

– Jedna dobitka Derricka Favorsa zmieniła wszystko. Podkoszowy, który stał się pierwszym graczem Jazz z 10 punktami, 10 zbiórkami i game-winnerem w ostatnich 5 sekundach meczu od 2008 roku (Mehmet Okur), ogólnie spisał się bardzo dobrze (18 pkt, 14 zb), a jego zwycięskie punkty przerwały serię czterech porażek Utah u siebie oraz przedłużyły passę przegranych Lakers także do czterech. Jazz mogliby przeskoczyć dziś Kings w liczbie zwycięstw, ale kto by pomyślał, że Kings pokonają mistrzów NBA?

– Najlepszym graczem zespołu z Salt Lake City był zdecydowanie Gordon Hayward, który zdobył 24 punkty, zebrał 5 piłek, rozdał 9 asyst i miał 3 przechwyty. Dobrze spisali się także Favors oraz Trey Burke (14 pkt, 7 ast, 6-10 FG), choć ten ostatni pobił ten niechlubny rekord kariery w liczbie strat (7).

– Lakers mimo porażki mieli w swoim składzie kilka naprawdę fajnych linijek, co stało się dość typowe dla zespołu Jeziorowców bez Bryanta w składzie. Nick Young Swaggy P miał 21 punktów (10-17 FG), choć popełnił 4 straty i 6 fauli. Ławka znów spisała się dobrze, poza Youngiem udane występy zaliczyli również Jordan Hill (16 pkt, 9 zb) i Xavier Henry (12 pkt). Jordan Farmar rozegrał zdecydowanie lepszy mecz, niż ten z Heat w Święta, dziś miał 16/7/7. No i Chris Kaman, który zastąpił w S5 Pau Gasola, zanotował najlepsze statystyki w tym sezonie, zdobywając rekordowe w tych rozgrywkach 19 punktów (7-11 FG) oraz 10 zbiórek.

MIAMI HEAT 103:108 SACRAMENTO KINGS OT

– To zwycięstwo staje się mniej zaskakujące, jeśli weźmiemy pod uwagę nieobecność Wade’a, Allena i Andersena oraz uraz LeBrona Jamesa, który i tak zanotował swoje 33/8/8, ale to wciąż wygrana Kings nad Heat. James starał się jak mógł, trafił trzy trójki w dogrywce, w której zdobył aż 11 punktów, jednak Królowie odpowiedzieli tym, co z reguły występuje właśnie w Miami. Aż trzech graczy Sacramento przekroczyło bowiem granicę 20 punktów. DeMarcus Cousins zanotował 27/17/5, Isaiah Thomas miał 22/7/11, Rudy Gay rzucił 26 punktów przy 11-19 z gry. Zostawmy to jednak, bowiem z tym spotkaniem wiąże się jeszcze kilka bardzo interesujących rzeczy.

– LeBron wyprzedził Gary’ego Paytona oraz Larry’ego Birda i zajmuje teraz 29. miejsce na liście najlepszych punktujących w historii NBA. James ma teraz na koncie 21819 punktów, Clyde Drexler (28. miejsce) jest o 376 oczek lepszy. Spośród aktywnych graczy lepsi są tylko o wiele bardziej doświadczeni: Kobe, Dirk, Garnett, Pierce, Duncan, Allen i Carter.

– James trafił trzy rzuty z dystansu w dogrywce, a co jeszcze bardziej niezwykłe, zrobił to w ciągu zaledwie 31 sekund. To najkrótszy czas potrzebny na trafienie trzech trójek od 24 sekund Paula Millsapa w 2010 roku (w ósmym meczu LeBrona w Miami, kiedy Heat przegrali z Jazz).

– Heat zakończyli dziś serię sześciu wygranych, jednak do historii przeszła inna passa, bardziej niezwykła – 19 kolejnych zwycięstw z drużynami przeciwnej konferencji. Tylko jednej wygranej brakowało im do wyrównania rekordu NBA, a przecież dziś mieli już nawet 17-punktową przewagę! Po raz pierwszy od 12 lat drużyna z mniej niż 30% zwycięstw na koncie pokonała mistrza NBA po odrobieniu tak dużej straty – w 2002 roku Bulls w podobny sposób pokonali Lakers.

PHOENIX SUNS 86:115 GOLDEN STATE WARRIORS

– Suns radzą sobie w tym sezonie nadspodziewanie dobrze, ale… nie dziś. Jedynym graczem Phoenix (36% FG, 17,4% 3pt – oba to najgorsze wyniki w tym sezonie) z double-digits był PJ Tucker (11 pkt, 12 zb, 4 stl), zazwyczaj świetny duet Eric Bledsoe-Goran Dragić miał dziś razem tylko 15 punktów, 6-18 z gry, 3 asysty i 7 strat.

Stephen Curry miał 14 punktów oraz rekordowe w karierze 13 zbiórek i 16 asyst. Co jeszcze bardziej imponujące, gwiazda Golden State już po pierwszej połowie była bardzo blisko triple-double, mając na koncie 9 zbiórek i 9 asyst. To pierwsze TD w tym sezonie z min. 13 w każdym elemencie. Tej sztuki przed Currym dokonało tylko trzech graczy w historii organizacji – Guy Rodgers (1962), Wilt Chamberlain (dwa razy w 1964) i Chris Mullin (1995). To trzecie triple-double w karierze Stephena, jest on siódmym graczem w historii klubu z takim osiągnięciem. Ostatnim Wojownikiem, który w jednym meczu rozdał tak dużo asyst, był Tim Hardaway (1990). Nie można oczywiście mieć wszystkiego i Curry trafił tylko 5 z 17 rzutów z gry, ale nawet mimo 1-6 z dystansu zrównał się ze swoim trenerem – Markiem Jacksonem – na 121. miejscu listy najlepszych strzelców za trzy w historii NBA (734 trójki).

Klay Thompson zrobił „Afflalo” i zdobył 21 punktów na 9-11 z gry (24 minuty). Jedyna dobra wiadomość dla Suns wynikająca z tego meczu – to oni przerwali serię 10 spotkań, w których Andrew Bogut i David Lee notowali po 10 zbiórek. Dziś Lee zanotował 17/7/5, Bogut miał 8/6, choć prawda jest taka, że gdyby rozegrali więcej niż odpowiednio 26 i 21 minut, ta passa trwałaby dalej. Ale to był blow-out, więc po co niepotrzebnie ryzykować? Zwłaszcza w takim sezonie..

Najlepsi

punkty: Durant (34)

zbiórki: Valanciunas (18)

asysty: Curry (16)

przechwyty: Udrih, Holiday, Tucker, Cunningham (4)

bloki: A. Davis (4)

straty: Lawson (8)

3pt: Teletović (5)

FT: DeRozan (9)

minuty: James (43:43)

Enbiejowy typer: 5/9, w sezonie 264/434

Komentarze do wpisu: “Ciekawostki statystyczne (53)

Comments are closed.