Pieniądze > Pierścień? Ego > Ambicje? O nowym kontrakcie Bryanta słów kilka

W ciągu ostatnich dni w internecie rozpętała się prawdziwa wojna. Przyczyną jej rozpoczęcia stał się Kobe Bryant, który obwieścił całemu światu, za pomocą twittera, że Mitch Kupchak popełnił największy błąd w swojej karierze menadżerskiej i przedłużył z nim kontrakt o kolejne dwa lata. Samo przedłużenie było oczywiście planowane jednak sumy widniejące na kontrakcie wzbudziły u fanów Jeziorowców ambiwalentne odczucia.

Fani Lakersów liczyli, że to właśnie ich drużyna będzie w przyszłym roku najaktywniejszą na rynku wolnych agentów. Przed podpisanie Bryanta gwarantowane kontrakty na przyszły rok mieli jedynie Steve Nash oraz Robert Sacre. Kibice Lakersów mieli również nadzieję, że Kobe zamiast walczyć o jak najwyższą pensję zdecyduje się na obniżenie honorarium aby Kupchak miał większą elastyczność przy podpisywaniu nowych kontraktów i tym samym spróbuje jeszcze raz powalczyć o swój szósty tytuł mistrzowski by zrównać się z legendą Jordana.

Ego Bryanta nie pozwoliło mu jednak zejść na poziom zarobków Bena Gordona i Black Mamba w przyszłym sezonie wciąż pozostanie najlepiej opłacanym zawodnikiem ligi (gdyby Anthony skorzystał z Player Option to zarobiłby o 30 tysięcy $ więcej). Tym samym szanse Lakers na realne wzmocnienia stanowczo spadły, bo sam Bryant z Nashem i Sacre zarobią niemal 35 mln $ w przyszłym sezonie. Może się również okazać, że ta trójka w przyszłym roku spędzi na parkiecie krótsze chwile niż Jason Alexander z Britney Spears, gdyż pierwsza dwójka ostatnimi czasy widywana w szpitalach bywa częściej niż Doktor House, a Sacre bardziej niż w roli koszykarza odnajduje się jako cheerleaderka.

Wydawać by się mogło, że Kobe, który zarówno na parkiecie jak i poza nim zarobił więcej niż wynosi produkt krajowy brutto Jamajki, ostatnie na co będzie leciał to nastolatki pieniądze i zrezygnuje z kilku milionów licząc na to, że Lakersi zakontraktują przynajmniej dwóch zawodników ze ścisłego topu dostępnych graczy (najczęściej wymienianym nazwiskiem był Carmelo Anthony). Jak się jednak okazuje, Kobe  wybrał dolary i walkę o tytuł ze Steve Blakem, Wesley Johnsonem i Chrisem Kamanem.

W internecie rozgorzała dyskusja- czemu to zrobił? czym się kierował? nie mógł być jak Wade/James/Bosh? Brakuje mu ambicji by powalczyć o tytuł? Jest chytry? Itd. itp. ..Większość osób, w znakomitej większości fani Lakers, krytykują Kobasa za tę decyzję, ja natomiast postaram się zrozumieć dlaczego nie zgodził się na niższy kontrakt. Oto moje podejrzenia..

1) Ego- nie da się ukryć, że to lata wyżej niż Kobe w swoim prime time. Nie zdziwiłbym się gdyby na suficie w każdej z jego sypialni znajdowały się lustra, a wszystkie ręczniki w łazienkach miały wyhaftowaną jego podobiznę. Jak bardzo musiało go rozwścieczyć nie umieszczenie na 25 miejscu wśród najlepszych graczy przez ESPN? Prawdopodobnie na tyle, że Kupchak musiał dołożyć kilka milionów by zrekompensować Black Mambie straty moralne.

2) Świadomość, że nawet przy wzmocnionym składzie Lakers będzie niesamowicie ciężko o zdobycie tytułu– poprzedni sezon w którym Jeziorowcy mieli więcej gwiazd niż Mały Wóz był potężnym rozczarowaniem dla wszystkich ludzi związanych z Lakersami. Ron Artest zapowiadał bilans 72-10 a skończyło się awansem do PO rzutem na taśmę, oraz szybkim 0:4 ze Spurs w pierwszej rundzie. Kobe musi mieć świadomość, że szanse na szósty pierścień nawet po podpisaniu 2 allstarsów nie są zbyt wysokie, więc po co miałby dzielić się swoimi pieniędzmi z innymi?

3) Bardziej od pierścieni liczą się dla niego statystyki indywidualne. Wyobraźmy sobie, że do Lakersów przychodzi Carmelo Anthony i Kobe nagle musi dzielić się piłką (mało realny scenariusz, nie ten z przyjściem Melo, ale z dzieleniem piłką przez Kobasa). Zamiast 20 rzutów na mecz zaczyna oddawać tylko 10- po co mu to? skoro i tak nie zdobędzie mistrzostwa to nie lepiej być TYM JEDYNYM. Do trzeciego  w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii NBA, Jordana, brakuje mu niespełna 700 punktów – jak się uprze to jeszcze w tym sezonie zdoła go przegonić. Wyżej są jeszcze tylko Malone i Abdul-Jabbar. Potrafię sobie wyobrazić chęć przeskoczenia Kareema- i tutaj częściowo musimy wrócić do podpunktu z EGO – „jak jakiś inny Lakers może być przede mną wśród najlepszych strzelców? Przecież nazywam się Bryant.” Do Abdul-Jabbara Kobe traci około 6700 punktów. Dużo, ale jeśli wciąż będzie rzucał ponad 25 punktów na mecz to w przeciągu 3 sezonów jest w stanie to zrobić. Potrafię sobie wyobrazić, że nie szósty tytuł, ale właśnie wyprzedzenie Kareem Abdoul Jabbara jest największym marzeniem Bryanta.

Nie ulega wątpliwości, że wartość Bryanta jako zawodnika jest niższa niż cyferki na kontrakcie (nawet jeśli niewiele, to na pewno niższa). Być może wziąwszy pod uwagę jego status w organizacji oraz wartość marketingową owa suma była adekwatną jednak jestem przekonany, że większość kibiców wierzyło, że ambicja u Black Mamby jest wyżej w piramidzie Maslowa niż jego Ego. Fanom Lakers przypominam, że Mitch Kupchak jest magikiem, którego nie dotyczy zasada równoważnej wymiany (Full Metal Alchemist- polecam!) i gorszy materiał potrafił zamieniać w drużynę z mistrzowskimi aspiracjami, także przepłacony Bryant to nie najgorsza sytuacją z jaką się spotkał w swojej karierze.

Jak uważacie co było kluczowe dla Kobe’go pieniądze? Czy jednak zaspokojenie własnego ego?

Komentarze do wpisu: “Pieniądze > Pierścień? Ego > Ambicje? O nowym kontrakcie Bryanta słów kilka

  1. Qcin – „ego Bryanta nie pozwoliło mu…” , „wydawało się, że ostatnie na co będzie leciał to pieniądze (a w skreśleniu: nastolatki)”, „bardziej od pierścieni liczą się statystyki indywidualne” – no nie, to rzeczywiście nie jest wyżywanie się na kimś bez żadnego oparcia na jakichkolwiek faktach w lidze. Felieton, felietonem, nikt nie zabrania mieć opinii, ale oceniasz zawodnika po tym jak „być może wg plotek” mogły wyglądać „rzekome negocjacje” o kontrakt. Oczywiście nigdzie nie wspominając o tym, że to twoja fantazja. Niestety, do słabego tekstu też się trzeba przyznać.

    1. Dobra, może wystarczy tej 'słabej’ krytyki, zwłaszcza, że w drugim komentarzu wyżywasz się na autorze. Najpierw nie rozumiesz sensu, a teraz piszesz o fantazjach autora. To rozumiesz go czy nie w końcu, bo jeśli jest kiepski/słaby to aż dwie dłuższe uwagi mówią o czymś innym wg mnie? Mam propozycję – pokaż nam swój punkt widzenia, skoro większość koszykarskiego środowiska krytykuje decyzję Lakers i wysoki kontrakt Kobego.

    2. Okej Eron, specjalnie dla Ciebie alternatywna wersja tekstu, by żyło się lepiej;)
      Mitch Kupchak odniósł kolejny sukces w swojej nieskazitelnej karierze menadżerskiej. Udało mu się podpisać nowy kontrakt ze swoją 35-letnią gwiazdą, Kobe Bryantem. Środowisko koszykarskie było zaskoczone jak bardzo Kobe zszedł ze swoich wymagań finansowych i przystał na skandalicznie niskie 48,5 mln $ w przeciągu dwóch lat.
      „tyle mi zaproponowali, ja tylko podpisałem” – dało się się usłyszeć w kuluarach, choć wydaje się, że zawodnik musiał być pod wpływem silnej hipnozy zgadzając się na takie warunki bez żadnych negocjacji. W wieku 38 lat Black Mamba zarobi ledwie 25 mln $ co jest śmieszną kwotą dla zawodnika, który w opinii swojej i swoich fanów jest TOP1 graczy ligi.
      „Uff, było ciężko- początkowo spodziewaliśmy się, że Kobe zażąda przynajmniej 35 mln, na szczęście okazało się, że dobro organizacji leży mu głęboko na sercu i zmniejszył swe oczekiwania zadowalając się byciem najlepiej zarabiającym graczem ligi (oraz mini haremem- ale tego nie piszcie)”- doniosła nam anonimowa osoba blisko związana ze środowiskiem Kupchaka.
      To nie fair, tak nie można!- podniosły się głosy w Miami i San Antonio- Pat Riley w wywiadzie u Wojnarowskiego: „Ten kontrakt to skandal. Nie może być tak, że gracz z umiejętnościami jak Kaczor Duffy bo wypiciu magicznego napoju ze Space Jam dostaje tak śmieszne pieniądze. Lakersi psują tą umową rynek i teraz Kupchak będzie mógł szaleć na rynku jak Huragan Katrina”.
      itd. blablabla
      Czy teraz wystarczająco obroniłem dobre imię Kobe’go? Czy przestaniesz mnie nienawidzić ?:( Czy jeszcze kiedyś przeczytasz moje fantazję na blogu? Obiecuję poprawę i następnym razem w tagach pisać „felieton..fantastyczny”. Hej ;)
      Dystans, dystans się liczy, dystans, dystans, dystans ;)

  2. Panie autorze,
    Wiem, że felietony są z gruntu bardzo subiektywne, tutaj jednak trochę przegiąłeś. Warto pisać teksty próbując zachować obiektywność, której tutaj ewidentnie brakuje. Przedstawiłeś zawodnika w sposób jaki sam go postrzegasz – ok. Jednak do błędów trzeba umieć się przyznać vel Twój komentarz powyżej. Błąd Twój polega na opieraniu się na źródłach jednej kategorii – mówiących o danej osobie tylko w negatywnym świetle. Jeżeli jesteś fanem heat, cavs, suns czy sas to proszę opieraj się na źródłach nie tylko związanych z tymi środowiskami. Kobe jest wyjątkową osobą w NBA i warto aby każdy kto pisze o najlepszej lidze koszykarskiej na świecie miał za sobą choć jedną książkę, większy artykuł, wikipedie itp. na temat zawodników tego pokroju. Ja będąc fanem pewnej drużyny nie mam zamiaru pisać o innej w sposób subiektywny.

    Podsumowując:
    +napisanie tekstu,
    +świeży temat,
    – forma felietonu trochę Cię broni, jednak to wpis typowo BLOGowy. Dla mnie nie powinien znaleźć się na portalu, który w jakimś stopniu jest opiniotwórczy w danej branży,
    – trochę więcej dystansu do krytyki ( „Dystans, dystans się liczy, dystans, dystans, dystans” ).

    Pozdrawiam,
    nie lubiący udzielać się fan EnbiejAkszyn (niestety musiałem).

  3. Hej, bardzo cenię sobie krytykę i uwagi zawsze cieszyły mnie bardziej niż pochwały.
    Nie zgadzam się jednak, że ten felieton jest skrajnie negatywny- ba, śmiem twierdzić, że na tle innych komentarzy jakie czytałem na ten temat jest on wręcz pozytywny w stosunku do Kobe.
    „Być może wziąwszy pod uwagę jego status w organizacji oraz wartość marketingową owa suma była adekwatną”- proszę bardzo- czy stwierdziłem, że nie jest wart takich pieniędzy? absolutnie nie- jego wartość jest ogromna, od koszulek przez reklamówki aż po ilość sprzedawanego popcornu w Staples Center.
    Część osób zarzuca mi, że „jadę” po Kobe co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe- wymieniłem jedynie powody, którymi mógł się kierować- czy się kierował? nie mam pewności, to tylko moje podejrzenia- ale cały czas czekam na kogoś kto wymieni jakiekolwiek inne poza tym, że biznes to biznes i trzeba brać tyle ile można wyciągnąć- bo jeśli faktycznie wychodzicie z takiego założenia, to sami zaprzeczacie sensowi nazywania Bryanta ikoną klubu- gdyż wychodzi na to, że nie gra dla Was dlatego, że darzy ten klub miłością ale dlatego, że mu najlepiej płaci.
    Kontrakty podpisywane z klubem- moim skromnym zdaniem- powinny odzwierciedlać wartość boiskową, a jeśli którykolwiek z fanów Lakers uważa, że Kobe zasługuje na najwyższy kontrakt w lidze to oznacza ni mniej, ni więcej tylko, że nie jest ani trochę obiektywny.
    Co do formy- cóż, są różne style pisania- mógłbym pisać prostymi zdaniami, podając suche fakty i unikając porównań- ale po co? Czy pisanie w poważnym stylu uczyni je bardziej merytorycznymi? Wydaje mi się, że nie. Zawsze lubowałem się w płynnym pisaniu takim, które sprawia, że tekst jest zrozumiały zarówno dla Profesora UJ jak i kury domowej- zgadzam się, że wpis jest blogowy, jak 99,9% tych które napisałem/napiszę- jest daleki również od moich najlepszych tekstów, ale czy jest słaby? Na pewno nie.
    Co do cytowanego komentarza to jest on wyraźnie ironiczny i powstał tylko dlatego, że poprzednie „opinie” kolegi Erona były typowym hejterstwem- jak zaznaczyłem na wstępie- lubię krytykę ale uzasadnioną a nie wypisywanie bzdur.
    Pozdrawiam
    lubiący dyskutować Q. hej:)

    1. „Hej, bardzo cenię sobie krytykę i uwagi zawsze cieszyły mnie bardziej niż pochwały.”

      Do tej pory nie sądziłem że znajdę bratnią duszę. :-p

      Konstruktywna krytyka zawsze jest lepsza od pochlebstw

  4. Q. dobry tekst i ogromnie prawdziwy… nie podoba mi się, że niektórzy tak Cię tutaj „objeżdżają”, ale możemy mieć pewność, że to kibice wiadomej drużyny, którym ciężko przytaknąć autorowi tekstu, w którym to tekście stoi napisane, że ich pupil to zwykła „pazera” i indywidualista z przerośniętym ego, a ich ukochana drużyna popełniła jeden z największych błędów kadrowych w dziejach organizacji. Moim zdaniem KB to dzieciak jeszcze większy od Howarda, facet który nie potrafił dojść do porozumienia z żadnym wielkim zawodnikiem… wystarczy tutaj wymienić tylko Shaq’a czy właśnie Howarda… gość przy którym nawet taki rozgrywający jak Nash musi grać bez piłki… sic! Póki Brayant gra w LAL, obecność zawodników takich jak np. Melo jest bez sensu bo ten facet co najwyżej ich przytłoczy swoją osobą i swoimi roszczeniami… Ktoś wspomina o jakimś ustawianiu się z innymi gwiazdami w celu walki o tytuł (na wzór Miami)… tylko trzeba jasno sobie powiedzieć, że przy Bryancie nie ma na to szansy… Zwyczajnie Bryant to egocentryk, który nie jest w stanie zadbać o Team Spirit drużyny której jest liderem, a już na pewno nie jest w stanie pogodzić się z faktem, że są już od niego młodsi i lepsi…

  5. Żeby była jasność – nie chciałem autora personalnie objeżdżać, tylko tekst .Po drugie kwota jaką dostał Kobe jest moim zdaniem również za duża. Po trzecie, nie wiadomo w jakiej formie wróci po kontuzji. Ale tonu tego tekstu to nie tłumaczy. A odpowiedzią na moją krytykę (którą autor sam przyznał, że ceni i z którą jak widać parę osób się zgadza) jest sarkastyczna wersja „felietonu” specjalnie dla mnie… ??

  6. ok Eron- to będzie moja ostatnia reakcja na zarzuty co do tekstu, bo ile razy można się powtarzać:
    kosmiczne Ego-17letni Kobe-„nie będę grał w Hornets”, cała przygoda z O’Nealem, nauka Howarda jak się zdobywa mistrzostwo-Faktycznie, skromny chłopak z tej Black Mamby, ani trochę nie jest zarozumiały, a z jego ego jest wszystko w porządku- wycofuje wszystko co o tym napisałem!
    Jest łasy na szmal- Kobe „jestem biznesmenem” Bryant- serio, muszę coś dodawać?
    Statystyki indywidualne na pierwszym miejscu- zakładam, że przeczytałeś tekst, gdzie wyraźnie zaznaczyłem:”oto moje podejrzenia”- zauważę również samo sformułowanie tematu – znaki zapytania nie były tam przypadkowe.
    W tych 45 komentarzach-jednych przychylnych, drugich negatywnych- NIKT, ani jedna osoba nie wymieniła innych powodów dla których Bryant mógł chcieć taki kontrakt- piszesz, że ja się opieram na przypuszczeniach a sam nie masz ani jednego argumentu przemawiającego za tym, że było inaczej- poza wypowiedzią Kobe’go, że on tylko podpisał to co mu zaproponowali- nie zabraniam Ci wierzyć w to, ale nie znam ani jednej osoby spoza grona psychofanów KB, która by nie wybuchnęła przy tym śmiechem- Kupchak nie jest głupim GM’em rzadko kiedy się myli, ale Kobas jest po maksie przepłacony i to, że został w Lakersach na swoich warunkach jest dla mnie sto razy bardziej prawdopodobne niż to, że Kupchak z własnej nieprzymuszonej woli mu tyle zaproponował- czemu więc tyle dostał? o tym pisałem w którymś z wcześniejszych komentarzy, możesz poszukać- i dokładnie o tym jest ten tekst- nie o tym, że kontrakt Kobasa jest za wysoki, nie o tym, że jest przepłacony- ale o tym, że przez swoje ego, potrzebę ciągłego udowadniania całemu światu, że jest najlepszy, oraz ciśnieniu by być najlepszym strzelcem w historii- sprawił, że Lakersi przestaną na jakiś czas być kandydatami do wygrania w lidze- popadną w przeciętność.
    Odnoszę wrażenie, że większość krytykujących ten tekst nie zrozumiała do końca o co w nim chodzi- w żadnym wypadku nie było krytykowanie Bryanta- a jedynie wytknięcie powodów dla którego cyferki na kontrakcie wyglądają tak jak wyglądają a nie tak jak powinny- są strasznie zawyżone bo inaczej być nie mogło.
    Zresztą czy nie dziwi was fakt, że kontrakt został podpisany zanim Kobe wrócił na boisku? Chcecie mi wmówić, że Kupchak tak wielką miłością darzy Kobasa, że daje mu prawie 50 mln nie wiedząc nawet czy będzie w stanie grać choćby na poziomie Steve Blake’a? Bez jaj.

  7. Q uwielbiam Cie… hahah rozbawiles mnie do lez! naprawde ^^

Comments are closed.