Pelicans po comebacku wygrywają z Cavs

New Orleans Pelicans odnieśli szóstą wygraną, trzecią z rzędu, w tegorocznym sezonie po bardzo ciężkiej końcówce z Cleveland Cavaliers grając na własnym terenie. Pelikanom udało się powrócić z 12-punktowej straty i w zaledwie kilkadziesiąt sekund i odnieść bardzo ważne zwycięstwo. Pelikany pną się w górę w tabeli na Zachodzie, a Kawalerzyści przegrali już dziewiąte spotkanie i będąc dużym rozczarowaniem kampanii 2013-14 legitymują się zaledwie bilansem 4-9.

Cleveland Cavaliers spotkanie rozpoczęli zdecydowanie lepiej, a przede wszystkim płynniej. Tristan Thompson oraz Andrew Bynum poprowadzili swoją ekipę do startu 16-6, a ogromne problemy ze wstrzeleniem się mieli m.in. Anthony Davis i Jrue Holiday.
Pierwszy zryw u gospodarzy po czasie poproszonym przez Monty’ego Williamsa zapoczątkował Eric Gordon. Rzucający obrońca na kilkadziesiąt sekund przed końcem pierwszej ćwiartki spotkania w dwóch kolejnych akcjach popisał się świetnymi wjazdami pod kosz, które kończył punktując. Duży wpływ miało na to m.in. wejście na boisko Ryana Andersona, który momentalnie zapewnił więcej miejsca dla lubiących penetrować pod kosz obwodowych Pelikanów.

 

Kawalerzyści wraz z zejściem Kyrie Irvinga zaczęli mieć ogromne problemy w rozgrywaniu. Popełnili kilka strat z rzędu co doprowadziło do szybkiej utraty prowadzenia i przegrania rozpoznawczej pierwszej „rundy” 21 – 20.

Cavs, podobnie jak w pierwszych dwunastu minutach, weszli lepiej w drugą kwartę i zanotowali run14-6. Świetnie słabą obronę Anthony’ego Morrowa wykorzystał Sergey Karasev trafiając dwie „trójki”, a Kyrie Irving oraz Dion Waiters przebijali się w strefę podkoszową, gdzie zdobywali łatwe punkty. Ożywienie w zespole z Nowego Orleanu wprowadzili tym razem jednak wracający Holiday oraz Gordon.

Pod koniec pierwszej połowy mogliśmy raz jeszcze podziwiać świetną grę Diona Waitersa, na którego Pellies nie mieli odpowiedzi. Głównie jednak ostatnie kilka minut obfitowały w wiele strat i niemiłą dla oka koszykówkę. Winno-Złoci kwartę wygrali wysoko 31-21 po rzucie równo z syreną Jarretta Jacka. W sumie zawodnicy schodzili do szatni przy wyniku 51 – 42.

W trzeciej kwarcie swoją drużynę do zwycięstwa prowadził Kyrie Irving. Zatrzymać nie potrafił go swoim zasięgiem ramion nawet sam Anthony Davis, któremu piłka trzykrotnie przeszła przez palce. Pelicans zanotowali jednak bardzo szybki run i wrócili do gry zbliżając się do podopiecznych Mike’a Browna na zaledwie jeden punkt. Na dwie minuty przed końcem trzeciej „12” rzutem zza łuku Ryan Anderson wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Dzięki zrywowi Jacka i Clarka to jednak Cavs na czwartą kwartę mogli wchodzić na parkiet z przewagą jednego „oczka”.

Przez pierwsze minuty ostatecznej ćwiartki, New Orleans Pelicans byli bardzo blisko swoich rywali. Kolejny jednak raz nie potrafili upilnować łuku, skąd Kawalerzyści – Jack, Waiters, Clark – bombardowali Pelikany. Tym samym udało się im wyjść nawet na 7-punktowe prowadzenie.

Monty Williams był wściekły na swoich podopiecznych za fatalną grę defensywną i poprosił o czas. Ciężko bowiem wytłumaczyć punkty po zbiórce w ataku Kyrie Irvinga. Ten moment można jednak nazwać przełomowym.

New Orleans Pelicans po wziętym czasie zrobili bowiem znów to samo co w poprzednich kwartach i w zaledwie kilkanaście sekund byli w stanie nadrobić kilka punktów straty i zbliżyć się do przyjezdnych ze stanu Ohio. Dzięki świetnej obronie Pellies, na którą mocno wpłynął powrót na parkiet Anthony’ego Davisa zatrzymywała Kyrie’go, który stracił kilka piłek z rzędu. Zawodnicy z Luizjany wykorzystali to idealnie – najpierw wielkimi „trójkami” popisali się Holiday i Anderson, a kilka sytuacji później po nietrafionym rzucie w kontrataku Evansa świetnie piłkę dobił 20-letni Davis. Pelicans wyrównali stan meczu na nieco ponad minutę przed końcem.

W ostatnich sekundach tego spotkania mieliśmy pojedynek New Orleans vs. Kyrie „Mr. Fourth Quarter” Irving. Rozgrywający Cleveland zdobył trzy punkty (1/2 z FT oraz piekielnie ciężki layup), ale z odpowiedzią przyszedł Tyreke Evans oraz Eric Gordon, który trafił bardzo ważną „trójkę” na nieco ponad 30 sekund przed końcem. Cleveland nie wykorzystało kluczowej akcji w tym meczu po świetnej obronie „The Brow” na „Uncle Drew”. New Orleans trafili rzuty wolne i wygrali spotkanie 104 – 100 po bardzo nerwowej końcówce i świetnym comebacku.

Bohater dzisiejszego spotkania – Eric Gordon – miał dziś 19 punktów. Tyreke Evans odnotował najlepsze spotkanie w barwach Pelicans zapisując na swoim koncie 19 „oczek”, 10 zbiórek oraz 4 asysty. Jrue Holiday miał 15 punktów oraz 11 asyst.

Anthony Davis mimo tego, że nie miał najlepszego dnia, a głównie zwyczajny pech przeszkadzał mu w kończeniu akcji zdołał przypisać przy swoim nazwisku kolejne double-double w tym sezonie w postaci 17 punktów i 13 zbiórek, dorzucając do tego 3 zablokowane piłki.

Warto też dodać o sile ławki Pelicans. Rezerwowi grali w tym meczu blisko 90 minut, ale nie zanotowali ani jednej straty!

Po stronie Winno-Złotych najlepsze spotkanie rozegrał Jarrett Jack, autor 19 „oczek” z ławki. 22 punkty miał też Kyrie Irving, ale to głównie przez jego straty i wiele złych decyzji rzutowych Cavaliers musieli pogodzić się z porażką w Luizjanie. 14 punktów miał wspominany Dion Waiters, a 11 Earl Clark.

Było to bardzo ważne zwycięstwo dla trenera Monty’ego Williamsa, dla którego był to 100. triumf jako head coach zespołu z Nowego Orleanu.

Komentarze do wpisu: “Pelicans po comebacku wygrywają z Cavs

  1. Sędziowie wyraźnie pomogli NOP – Cavs rzucali tylko 16 razy z linii osobistych, a Pelicans aż 33 razy. 3 ostatnie rzuty Irvinga byly niecelne ponieważ był faulowany. Jarrett Jack w statystykach wygląda dobrze, ale to jego słaba gra w obronie jest przyczyną kolejnej porażki Cavs.

Comments are closed.