EB: Podsumowanie piątego dnia – Grupa D

Finlandia – Rosja 86-83  2 OT (16-18, 15-12, 10-16, 26-21, 8-8, 11-8)

11

 

Aż dwóch dogrywek potrzebowala reprezentacja Finlandii, aby pokonać dzisiaj Rosjan i zapewnić sobie awans do drugiej rundy turnieju. Dla Finów będzie to drugi w historii awans do drugiej fazy zawodów. Dwa lata z rzędu Skandynawowie umieli sprawić niespodziankę i wyeliminować teoretycznie silniejszych rywali. Dzisiejsze spotkanie z Rosją przyniosło wiele emocji i walki o każdą piłkę.

Obie drużyny miały ogromne problemy ze skutecznością. Początek spotkania należał do Rosjan i już w pierwszej kwarcie zaczęła się zarysowywac lekka przewaga Sbornej. Pod koniec kwarty Finowie zdołali zmniejszyć straty, bo szybkie 5 punktów zdobył Muurinen, wykorzystując świetne podania Koponena.  Druga kwarta rozpoczęła się od mocnego uderzenia Finów. Podopieczni trenera Dettmanna zaczęli grać mądrze w obronie i zaliczyli run 9-2, odrabiając straty do rywali. Do przerwy minimalnie prowadzili Rosjanie (31-30), ale wszystko co najlepsze było jeszcze przed nami.

Po powrocie na parkiet znowu minimalnie lepsi byli Rosjanie i to oni utrzymywali skromne prowadzenie. Cała ofensywa Rosjan opierała się na duecie Shved-Fridzon, którzy dobrze rozumieli się i kreowali sobie akcje rzutowe. Fridzon grał na fatalnej skuteczności (4/15), ale jego sześć asyst nieco zakrywa słabą celność. Pod koniec kwarty trójkę sprzed nosa rywali trafił Huff. Na starcie czwartej kwarty znowu kilka punktów z rzędu zdobyli Rosjanie. Potem jednak za odrabianie strat wzięli się Finowie i po punktach Salina i Huffa przewaga Sbornej zniknęła i na tablicy wyników mieliśmy remis. Na 13 sekund przed końcem meczu Rosjanie mieli 4 punkty przewagi, ale szybką i skuteczną akcję przeprowadził Salin, a potem osobistych nie trafiali Monya i Ponkrashov. Na 3 sekundy przed końcem Shved, przy stanie 67 – 65 sfaulował Mottole, ale najbardziej doświadczony zawodnik reprezentacji Finlandii nie mylił się z linii rzutów wolnych i doprowadził do remisu. Rzutu na zwycięstwo nie trafił Ponkrashov i kibiców zgromadzonych w sali w Koprze czekała dogrywka.

Początek dodatkowego czasu należał do Rosjan, którzy wykorzystali niecelne rzuty Huffa i wyszli na 4 punktowe prowadzenie. Finowie dwoili się i troili, aby doprowadzić do remisu, ale po celnym rzucie z półdystasnu Shveda, na minutę przed końcem pierwszej dogrywki, Rosjanie prowadzili różnicą 4 oczek i trener Dattmann poprosił o czas. Kolejne dwie akcje na punty zamienili kolejno Mottola i Lee, pomylił się Ponkrashov i znowu mieliśmy remis. Przed drugą szansą na skończenie tego meczu stanęli Rosjanie, ale tym razem mylił się Shved, co oznaczało kolejne dodatkowe 5 minut.

Na parkiet bardziej zmotywowani wyszli Finowie i po celnych trójkach Salina i Mottoli Skandynawowie wyszli na skromne prowadzenie. 5-ma punktami z rzędu odpowiedział jednak Monya i przewaga Finów wynosiła tylko 2 punkty. Bardzo ważnej trójki nie trafił jednak Shved i do końca meczu ogladaliśmy serial rzutów wolnych, z którego obronną ręką wyszli Finowie. Rosjanie na sześć sekund przed końcem mieli jeszczę piłkę w rękach, ale zza łuku nie trafił Monya i osatecznie Finowie pokonali Rosjan 86-83.

Finlandia: Huff 20, Kotti 12, Mottola 12, Salin 12, Koponen 11, Lee 9, Muurinen 7, Rannikko 3, Koivisto 0, Haanpaa 0.

Rosja: Szwed 25, Fridzon 16, Antonov 10, Monia 9, Ponkraszow 7, Voronov 6, Sokolov 5, Savrasenko 5, Valiev 0, Khvostov 0.

 

Grecja – Włochy  72-81  (16-16, 22-20, 18-27, 16-18)

beli

Mecz, który miał zadecydować o tym, kto wygra grupę D, zaczął się od bardzo wyrównanej gry. Grecy konsekwentnie szukali Bourousisa w sytuacjach low post i starali się dogrywać do neigo jak najwięcej piłek, licząc na podwojenia ze strony rywali. Włosi jednak nie byli gorsi i tradycyjnie opierali swój atak na grze pick&roll, tym bardziej, że rywale nie najlepiej wyglądali w obronie dwójkowych akcji. Bardzo dobrze w mecz wszedł Cinciarini, któy szybko zdobył 5 punktów i rozdał 2 asysty. Po pierwszej kwarcie mieliśmy remis i gwarantowane emocje.

Genialny w ofensywie był Luigi Datome, którego sposób poruszania się, wygląda dosyć niepozornie, ale potrafi on zaskoczyć i oszukać każdego rywala. Włosi imponowali zespołowością i konsekwentnym realizowaniem gry z wykorzystaniem dużej ilości zasłon, co z każdą minutą przynosiło jeszcze lepszy efekt. Grecy wcale nie wyglądali gorzej, bo grali z dużym spokojem i opanowaniem, ale nie trafiali z tak dobrą skutecznością, do jakiej nas przyzwyczaili.

Włosi często musieli faulować, aby nie dać rywalom szansy na łatwe punkty. Grecy znowu łapali wiatr w żagle, wykorzystując swoje przewagi pod koszem, ale skuteczna obrona Włochów pozwoliła im na nakręcenie szybkiego ataku i zmniejszenie strat do 2 oczek. Na 10 sekund przed końcem za trzy trafił Papanikolaou, ale tym samym odpowiedział mu Belinelli, po indywidualnej akcji i do przerwy bylo 38-36.

Świetnie trzecią kwartę rozpoczał Belinelli, który w pierwszej akcji zaliczył zagranie 2plus1 i wyprowadził Włochów na prowadzenie. Grecy próbowali ogrywać Bourousisa, ale dobrze w obronie radził sobie Cusin i wybronił dwie akcje z rzędu przeciwko centrowi z Grecji. Ciągle niezawodny był Datome, który kończył akcję na każdy mozliwy sposob i utrzymywał prowadzenie dla swojej reprezentajci. Obie drużyny postawiły na obrone strefową, ale to Włosi wyszli z tego fragmentu obronną ręka, bo zza łuku trafili Cinciarini, Belinelli i Datome i podpieczni Trinciariniego szybko musieli wrócić do obrony każdy swego. Grecy konsekwentnie szukali gry pod basketem, ale obrona reprezentacji Włoch była najtrudniejszą przeszkodą z jaką spotkali się na tym turnieju Grecy.

Obie drużyny chętni uruchamialy szybki atak, ale mocne i agresywne defesywy nie pozwalały na łatwe punkty rywalom.

Początek czwartej kwarty to dobra gra ofensywna Greków, którzy powoli łapali swój rytm gry. Coraz bardziej iskrzyło na parkiecie, w ruch poszły łokcie i walka mocno się zaostrzyła. Włosi zanotowali krótki przestój w obronie i sprawili, ze rywale zdołali doprowadzić do remisu, na 5 minut przed końcem spotkania. Gra zaczęła nabierać świetnego tempa i na każdą celną akcję Greków, Włosi odpowiadali równie skutecznie. Odpowedzialność za grę Greków na swoje barki wziął Zisis, który był dzisiaj świetnie dysponowany. Końcówka spotkania należała jednak do Włochów, a szczególnie do Belinelliego, który najpierw trafił niesamowitą trójkę( z jednej nogi, przez ręce), a potem ograł 1 na 1 Zisisa i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. Włosi wygrywają grupę D i jak narazie imponują zespołowością i konsekwencją.

Grecja: Zisis 16, Perperoglou 12, Papanikolau 11, Bourousis 11, Printezis 7, Kaimakogolou 6,Sloukas 5, Fotsis 2,  Mavrokefalidis 2, Bramos 0, Kavvadas 0, Spanoulis 0.

Włochy: Belinelli 23, Datome 19, Gentile 16, Ciciarini 9, Aradori 8, Cusin 4, Poeta 2, Rosselli 0, Vitali 0, Melli 0, Diener 0, Magro 0.

 

Szwecja – Turcja 74:87 (17:17, 18:23, 23:27,16:20)

Tureckie przełamanie nastąpiło dopiero podczas czwartego meczu Eurobasketu 2013 i przeciwko niżej notowanej Szwecji. Choć jeszcze do przerwy nie wyglądało to jakby gopodarze ostatnich Mistrzostw świata zmierzali po wygraną, to dzięki tercetowi Arslan-Ilyasova-Gonlum udało się faworytom spotkania przejąć kontrolę nad meczem.

Od połowy drugiej kwarty reprezentacja znad Bosforu narzuciła wyższe tempo gry, począwszy od efektywniejszej obronie na obwodowych graczach rywala. W ogóle do meczu jednak nie podszedł Hedo Turkoglu, który został na ławce przez 40 minut..po tak fatalnym ostatnim grupowym meczu (0-9 z gry). Turcy wymusili aż 22 straty przeciwnika, a po trzy piłki zabrali rywalom Ilysova oraz Erden. Motorem napędowym akcji Turków okazał się weteran europejskiego basketu, Ender Arslan, trafiający 8 z 9 rzutów z gry. Doskonale na pozycji rozgrywającego-skrzydłowego (point forward, przy absencji Turkoglu) wypadł naturalizowany Słoweniec, Emir Preldzić. Zawodnik ten popisał się double-double z 11pkt i 10as.

Pod koszem, obok zawodzącego dotychczas Ilyasovy (dziś 21 pkt),  w miejsce Omera Asika (tylko 16 min) trener Bogdan Tanjević desygnował Kerema Gonluma (19pkt i 6zb) i jak się okazało w końcówce spotkania, ten zabieg przyniósł pożądany efekt. Na przełomie II i III kw. goście znad Bosforu przełamali obronę Skandynawów rzucając podcza 10 minut 26 oczek. Szwedzi odpowiedzieli tylko 8-mioma..(55:38)

Istotna w całym meczu okazała się skuteczność na dalekim dystansie, w której prym wiedli Turcy, przy 45% (9-20). Szwedzi trafili tylko 5 podobnych prób na 19 rzutów (25%).

 

Szwecja: Taylor 18, Jerebko 17, Grant 14, Kjellbom 8, T. Massamba 4, V. Gaddefors 4, Hakanson 3, Skjoldebrand 3, B. Massamba 2, Pita 1, A. Gaddefors 0, Rush 0.

Turcja: Arslan 22, Ilyasova 21, Gonlum 19, Preldzic 11 (10 as), Erden 6, Guler 4, Cetin 2, Asik 2, Batuk 0, Balbay 0, Savas 0, Turkoglu 0.

Podsumowując: Szwedzi, Rosjanie i Turcy wracają do domu, a Finowie, Włosi i Grecy awansują do II rundy i GRUPY F. Wielką sensacją jest awans Finlandii, którą to Polacy ograli w eliminacjach to słoweńskiego Eurobasketu.

Komentarze do wpisu: “EB: Podsumowanie piątego dnia – Grupa D

  1. Wyczyny Shveda w końcówce powinny być sfilmowane i pokazywane adeptom jak nie grać w końcówkach. W ostatniej minucie daje się dwukrotnie złapać na środku boisku w podwojenie- i raz podaję w kosmos – strata po akcji punkty – co w następnej akcji robi shved… to samo z tym że jego podanie po rękach na szczęście trafia do kolegi. A ten faul przy +2 to już debilizm najczystszej postaci- 4 sekundy do końca finowie muszą przeprowadzić piłkę prze połowę i trafić – w 4 sekundy szanse na powodzenie wynosiły koło 1 %. A Shved fauluje od tak bo chciał chyba zabrać piłkę – osobiste i porażka. Ten zawodnik to jakieś nieporozumienie jest. Dawno mnie nikt tak nie zirytował jak ten pseudo zawodnik NBA.

  2. Tanjevic do zmiany, widzą to wszyscy tylko nie związek. Mam nadzieję, że ten turniej da im do myślenia..

Comments are closed.