Miller zdecydował się na grę w Grizzlies

mike-miller-450x337Mike Miller po tym jak w poprzednim tygodniu Miami Heat dość niespodziewanie zwolnili go za pomocą amnestii i żaden zespół nie przejął go z listy zwolnionych zawodników nie mógł narzekać na brak zainteresowania. Od razu zgłosiło się do niego kilka czołowych zespołów ligi, a ten ostatecznie zdecydował się wybrać ofertę Grizzlies. Dla 33-latka będzie to powrót do zespołu, w którym występował w latach 2003-2008.

Memphis Grizzlies w ubiegłym sezonie zajmowali dopiero 24 pozycję w skuteczności z rzutach z dystansu i trafiali 34,5 proc. rzutów zza łuku. To bardzo mało jak na zespół, który wystąpił w finale Konferencji Zachodniej i widać to było doskonale w pojedynku z San Antonio Spurs, gdzie jedynie Quincy Pondexter potrafił postraszyć późniejszych wicemistrzów NBA rzutem za trzy.

Dlatego też na gwałt potrzebowali kogoś, kto z miejsca poprawiłby ich grę w tym elemencie. Kiedy tylko okazało się, że nikt nie wziął udziału w licytacji o prawa do Mike’a Millera i ten stał się niezastrzeżonym wolnym agentem od razu zgłosili się do swojego byłego gracza.

33-latkiem były również zainteresowane m.in. Denver Nuggets, Houston Rockets i Oklahoma City Thunder, ale ostatecznie Miller swój wybór ograniczył do tych ostatnich i Memphis. W proces rekrutacyjny włączyli się m.in. Kevin Durant i Marc Gasol namawiając weterana na dołączenie do swoich zespołów.

Miller nie mógł jednak odwlekać swojej decyzji w nieskończoność i zdecydował się na grę dla Grizzlies, czyli w miejscu, które dobrze zna, ponieważ występował tu już w latach 2003-08.

33-latek z miejsca powinien poprawić skuteczność zza łuku zespołu Memphis, o ile oczywiście będzie zdrowy, a z tym w ostatnich latach bywało różnie. Już podczas tego off season mówiło się, że Miller znowu ma kłopoty z plecami.

Ponadto w ubiegłych rozgrywkach zagrał w 59 meczach, z czego w 17 jako starter i to była największa ilość spotkań w jednym sezonie, jakie rozegrał od 4 lat. Dwa lata temu zagrał w 39 meczach, trzy w 41, a 4 w 54.

Widać doskonale, że Miller nie jest okazem zdrowia i liczne kłopoty z kontuzjami to jego największy mankament. Z drugiej jednak strony Mike jest bardzo dobrym strzelcem, który potrafi wejść na boisko i od razu rzucić kilka trójek z rzędu. W ubiegłym sezonie trafiał z 41,7 proc. skutecznością za trzy, a do tego był kluczowym elementem Miami Heat w meczach finałowych z dwóch ostatnich lat. Najpierw trafiając 7-krotnie za trzy w meczu nr 5 w finałach z Thunder, a później w 7 spotkaniach finałowych z Spurs trafiał z 61 proc. skutecznością z dystansu.

Pozyskanie go to bardzo dobry ruch Grizzlies, oczywiście pod warunkiem, że będzie zdrowy. Wtedy na pewno rozciągnie grę, zapewni Memphis kilka celnych trójek co mecz i poprawi ich skuteczność z dystansu.