NBA play offs 2013: Heat wrócili w wielkim stylu.

LeBron James zanotował wszystkie 19 punktów podczas pierwszej połowy drugiego meczu półfinałów konferencji wschodniej, przeciwko Chicago Bulls. MVP zaliczył też 9 asyst prowadząc Heat do pierwszej wygranej w serii przeciwko Chicago, a także do rekordowego zwycięstwa w play offs, w historii klubu z Florydy, 37-punktami. Przegrana graczy Toma Thibodeau okazała się najbardziej dotkliwą w historii występów w play offs 6-krotnych Mistrzów ligi.

https://i0.wp.com/www.enbiej.pl/upload/po/2013/heat_bulls.png?w=640&ssl=1

James ciągnał Żar do przodu do trzeciej kwarty, w której przewaga gospodarzy sięgneła rekordowej – 46-punktowej – przewagi. Już do przerwy wydawało się, że pozbawione energii Byki i przegrywające 14 oczkami, nie będą w stanie dogonić pędzonych i dyktujących warunki gospodarzy.

Tym razem zabrakło Bulls wsparcia bohaterów pierwszego spotkania, których znacznie bardziej pieczołowicie pilnowali obwodowi Heat. Nate Robinson i Jimmy Butler po osiągnięciu granicy 48 punktów z pierwszego spotkania, tym razem, wspólnie, uzyskali tylko 19. Trafili 6 z 18 rzutów.

Na pewno też macie w pamięciu słabą ławkę Heat z pierwszego spotkania. Minionej nocy wszystko się zmieniło, a sygnał do ataku dał zmiennikom Erika Spoelstry, Ray Allen. Mistrz NBA z 2008 roku okazał się czołową strzelbą meczu z 21pkt (w 19 minut). Jednak to nie dzięki Ray Ray’owi Heat zanotowali 50% skuteczność zza łuku, zespołowo trafiając 9 z 18 rzutów z dystansu. X-factorem okazał się Norris Cole, autor wszystkich 4 celnych rzutów zza łuku (18pkt). Ponadto Żar do przerwy grał na imponującym procencie, 57% z pola gry. Wyglądało no to, że pierwszy mecz był wypadkiem przy pracy, spowodowym zbyt wielką przerwą. Co ciekawe po przerwie podnieśli oni wskaźnik skuteczności do poziomu 60%!

W pierwszej połowie Byki jeszcze dzielnie się trzymały, ale pod koniec drugiej kwarty, przy stanie 42-38 dla Chicago, LeBron i spółka włączyli drugi bieg, zaliczają run 13-3. Od tego momentu na boisku rządziła jedna ekipa i z minuty na minutę powiększała swoją przewagę. Czwarta kwarta okazała się już tylko formalnością, a starterzy Miami odpoczywali, relaksując się na ławce..

Świetną robotę w obronie wykonali Mario Chalmers i Norris Cole, którzy byli niemal w każdej akcji, w pobliżu Nate’a Robinsona, bacznie kryjąc dynamicznego obrońcę gości. Nate praktycznie nie mógł się rozpędzić i zagrać czegoś, co mogłoby odmienić losy meczu. Z minuty na minutę, dzięki znacznie agresywniejszej obronie aktualnych Mistrzów NBA rosła frustracja gości. Efektem jej były przewinienia techniczne dla Joakima Noaha i Taja Gibsona, którzy zostali wyrzuceni z boiska podczas czwartej kwarty. Obaj podkoszowi Chicago mieli sporo pretensji do arbitrów i zaczęli coraz głośniej komentować pracę ich.

Przypomnijmy, że Bulls grali znów bez swoich dwóch trzonowych zawodników, Kirka Hinricha oraz Luola Denga, których ma mieć gotowych na mecz numer trzy, Tom Thibodeau. Jednak to nie zmienia faktu, że wiele zagrań dwójkowych i trójkowych, przy wielkiej dozie imporowizacji ze strony gwiazd Miami Heat, zniszczyło obronę Bulls.

Pomeczowe notki:

– Heat wyraźnie zdominowali walkę na tablicach, 41-28, wygrywając zbiórki.
– Żar imponował tempem swoich kontr, i nie dawał szans na powroty do obrony graczom Thibsa. Efekt szybkiego grania to 20-2 w punkatch z szybkiego ataku dla Heat!
– Miażdżącą przewagą była liczba zdobytych punktów w pomalowanym przez Heat; ograli oni Bulls aż 56-18!!
– w całym meczu Heat zaliczyli 60% skuteczność z gry.
Tom Thibodeau pozwolił w czwartej kwarcie pograć swoim zmiennikom, wśród nich wyróżnił się dawno niewidziany w grze, Vlado Radmanović – autor trzech trójek i 9pkt
– z kolei Mistrz trójek z All Star Weekend 2009, Daequan Cook, nie trafił wszystkich 6 prób rzutów.
– Bulls nie wygrali żadnej z kwart w tym spotkaniu i dostali sześć przewinień technicznych.
– uwaga! Warto zwrócić uwagę na wspólczynnik „+/-” Shane’a Battiera – plus 42!
28 dla Heat to liczba punktów ze strat Byków.
James przed meczem nosił koszulkę z napisem „UP to ME” czyli zależy ode mnie. Jego skuteczność z gry wynosiła 100% w pierwszej kwarcie (6-6).
Jimmy Butler przerwał swoją serię spotkań bez siedzenia na ławce. Thibs dał mu już odpocząć z końcem trzeciej odsłony.
37 punktów różnicy w play offs to nowy najlepszy wynik Miami, wcześniej, 35-cioma wygrali oni z Orlando Magic, w 1997.
– podwaliny pod ten najlepszy wynik załatwił run w drugiej połowie : 62-20!

Wynik: 115-78 dla Heat i stan rywalizacji 1-1.

Komentarze do wpisu: “NBA play offs 2013: Heat wrócili w wielkim stylu.

  1. Ciężko jest bronić kiedy każde dotknięcie „gwiazdy” kończy się faulem :/ No ale poczekajmy na game 3 w UC :)

    1. To może przenieśmy Bulls do futbolu amerykańskiego i pozwólmy im na full kontakt.
      Prosze pamiętać, że to KOSZYKOWKA. A Bulls uprawiają futbol amerykański. Takie drużyny powinny być eliminowane za totalnie BRUTALNĄ grę. To nie ma nic wspólnego z DEFENSYWĄ.

  2. No to była miazga, w g3 pewnie bullsi się trochę zepną, ale na wiele się to nie zda. Wynik będzie 4:1 dla Miami w serii.
    Ciekawe co teraz zrobi symulant Rose? pewnie znowu zmieni plany i zacznie opowiadać o jakimś kimś na górze (może chodzi mu o lekarza co siedzi w ostatnim rzędzie?, hmm) i w g3 go nie zobaczymy.
    Swoją drogą to skończył by już te swoje Roseżalenia i odpuścił ten sezon, bo to się już komiczne robi.

    1. Rose symulant?? ale ty jestes przykry!!!
      ty tez miales ACL i odrazu grales…na nim spoczywa liderowanie tej druzyny a po takiej kontuzji to ciezko w ogole mowic o granie na wysokim poziomie po powrocie…to jest franchise player wiec po ch.j ma grac zeby ryzykowac??jak zagra to zagra jak nie to tylko debile beda mu to wytykac ze nie zagral. sam Noah podkreslil to ze ci co takiej kontuzji nie mieli to niech zamkna ryja

    2. FanBulls daj spokój !
      Są ludzie którzy sami wiedza wszystko najlepiej chociaż nic nie wiedzą i im się nie da niczego wytłumaczyć.

  3. Ps Carlos zaczyna grac na swoim wysokim poziomie zobaczył ze staty ma za dobre po serii z nets to musi wrócić z 2 poprzednich playoffs

    1. ogólnie obaj CB , po dwóch stronach, grają w dechę;-)

    2. Obstawiam dość często zawodników i z tego co zauważyłem to Boozer gra dużo lepiej z Hinrichem. Jakoś tak, jak Nate jest na boisku to ta piłka go omija (i nie mam tu na myśli tylko ostatnich spotkań).

  4. Zniszyli Chicago, piekna gra ze strony Miami…z tak grajacym Zarem nikt w obecnej NBA nie ma szans.

  5. Nie podniecajcie się tak Heat. Bulls osiągnęli swój cel w G1 wygrywając mecz na wyjeździe. Dodatkowo biorąc pod uwagę ich sytuację kadrową być może odpuścili ten mecz.

    1. Ja się Hitami nie podniecam, tylko oceniam fakty. Już od ładnych paru lat nikt tak ligi nie zdominował jak Miami od drugiej części sezonu, do tego doszły kontuzje kilku ważnych zawodników przeciwnych drużyn i faworyt ligi został tylko jeden. Bulls wygrali jeden mecz na wyjeździe i szacun za to dla nich, ale nie wiele to zmienia (popatrzcie na kursy u bookow, a oni zazwyczaj wiedza co robia ;) Ponadto ostatnim zespołem który dotarł do finału ligi bez straty meczu byli (wielcy) Lakersi z Shaqiem na czele ponad dekadę temu.

  6. Co do Rose’a to dziwią mnie zarzuty ze coś symuluje itd. Nie mamy pojęcia co się tam dzieje i jak wygląda realna sytuacja. Media czy to w Stanach, czy na świecie, od dawna (o ile pamiętam- marzec?) rozpisują się o powrocie, Day-to-Day itd. Tymczasem może nie bez przyczyny on ciągle nie jest w stanie grać. Tym bardziej od razu na play-off, kiedy nie grał przez rok czasu. Myślę, że cały sztab szkoleniowy Byków, jak i sam Rose wiedzą co mają robić i co jest najlepsze w danej sytuacji.

    1. Mnie najbardziej denerwuje to, że od 2 miesięcy nadmuchuje się balon (zresztą sam Rose to robi) że ma wrócić lada dzień. Już nawet w marcu był przesunięty jeden mecz Bullsow na prime time (bodajże z Grizzlies) i nic z tego nie wyszło. Po co to robić? Żeby ludzie zaczęli z niego drwić? Jakby ogłosili że opuści cały sezon, to nikt by nie miał pretensji, a tak to trochę przypomina wyczekiwanie na biały dym z komina. Będzie albo nie.

    2. właśnie o to chodzi!
      Media sie rozpisują więc kibice sie coraz bardziej niecierpliwią.
      Gdyby nie było wzmianek o nim to było by cicho. Nikt by nie hejtował.
      Ale skoro pisza ze ma zagrać (nieważne czy info potwirdzone czy nie) a nie gra to od razu mamisynek itp.
      Ludzie sa na nadal takimi IDIOTAMI że wierzą we wszystko co pisza w gazetach i mówią w tv a gazety nadal nakręcają temat bo czemu by nie zarobić.

    3. nie gra, bo jest ciotą i lalusiem, juz ponad rok śmierdzi ławą i dalej sie boi o kolanka. Kobas na pewno nie bedzie czekal rok Rondo też nie będzie siedzial na ławie do sycznia…Tylko wielki MVP się boi…On i Bynum to największe beksy dzisiejszego NBA.

  7. Gdyby Miami nie wystawiło najpierw 2 a potem nawet 3 składu to było by +50.
    I nawet ten 3 skład był do jakiegoś czasu lepszy od 2 składu byków.
    Na 3.5min do końca było już nawet +46 ale dzięki właśnie 3 garniturowi Miami, Chicago zdołało wyciągnąć te 37.

  8. Jaranie sie Miami,zaczyna mnie coraz bawic.Graja fajny basket,ale bez pomocy sedziow wcale nie wygladaja na dominatorow.Mysle,ze przy sprawiedliwym sedziowaniu(wliczajacym kroki Lebrona,to Indiana/NY zrobia swoje).

  9. Mnie coraz bardziej bawią komentarze sugerujące pomoc sędziów dla Miami. Bez odbioru.

  10. tez mnie nto bawi, gdyby nie sedziowie to oczywiscie Bulls wygrali by to spotkanie….Przeciez Miami bylo okropne tego dnia…bez odbioru

    1. ale jakby odgwizdywali kroki jak nalazy to i tak miami by wygrało wiec po co tego nie gwizdac, jest to jednak wkurzajace, od tego lbj nie przestanie byc mvp chyba

  11. Jestem wielkim fanem Bad Boys z Detroit i Rodmana ale jak ogladam skróty z meczów chicago-miami (wliczając mecz kończący streak miami) i widzę, że co drugie wejście miami pod kosz kończy się złapaniem za obie ręce wchodzącego i sprowadzeniem go na ziemię to zaczynam się zastanawiać czy to jeszcze koszykówka..?

    1. No już nie przesadzaj. CHI gra twardego kosza na tyle na ile mogą. Ile dostali „flagrant foul” w meczu? zresztą MIA nie pozostaje dłużne i to jedynie dodaje smaczku serii. To nie jezioro łabedzie to basket!!

    2. W gę wchodzą najwyższe laury i wielkie pieniądze także nie dziwie sie że zawodnicy robią co mogą włącznie w wyprowdzaniem przeciwnika z równowagi. Wszystko dobre co prowadzi do celu. A że nie koniecznie dobrze się to ogląda? Ważne żeby przejść do historii i sporo zarobić. Sport zawodowy to sport zawodowy. „po trupach do celu” i „za wszelką cenę” Na tym to polega.

  12. Haha
    śmieszą mi ci hejterzy Heat, którzy bronią Bullsów, że niby ci nie grają ostro.
    Panowie trochę obiektywizmu.
    Wiem, że jesteście w większości fanami drużyny złoto-purpurowej, która odpadła w pierwszej rundzie PO ale proszę naprawdę tylko o jedną odrobinę obiektywnego podejścia.
    Jeśli waszym zdaniem Bulls nie grają ostro, czasami nawet po chamsku to ja już nie wiem chyba waszym zdaniem ostra gra to pranie się po pyskach.
    Prawda jest taka, że team z Chicago za nic ma szacunek o zdrowie rywali, tak jak ktoś wcześniej zauważył, np. normalnym zachowaniem w ich przypadku jest nader częste łapanie w pół obiema rękoma zawodnika Heat kończącego akcję. Przecież to łatwo kontuzją może się zakończyć.No ale nie, wy zaślepieni nienawiścią do Lebrona i Heat będziecie i tak udawać, że wszystko jest ok, a Bulls grają ja dżentelmeni, pewnie jeszcze nagroda fair play się im należy co ?

    1. „Wiem, że jesteście w większości fanami drużyny złoto-purpurowej, która odpadła w pierwszej rundzie PO”…..”obiektywnego podejścia”

    2. no jak chcesz sie wykazać obiektywnym podejściem to coś Ci nie poszlo :D
      jednak w części się z Tobą zgadzam. Bulls wiedząc ze w koszykówke nie wygrają bo nie ma się co oszukiwać nie mają szans z Heat ani Indianą ani Knicksami to muszą robić coś żeby zniwelować różnicę składu. Nie ma Rose’a, Hinricha czy Denga czyli podstawowych graczy więc nadrabiać się starają agresywnymi faulami.. osobiście uwazam iż często to że nie dostają flagrantów to jest wielka pomyłka ale sędziowanie obecne w NBA nijak się ma ze sprawiedliwością i to w odniesieniu do każdego meczu i kazdej druzyny. Nie ma sędziowania na korzyść jednej choć czasami wielu z nas to widzi, niestety są błedy sędziowskie zawsze..
      to że dostrzzegamy kroki LeBrona to nie znaczy że faworyzują Heat, to że nie gwiżdżą flagrantów Bulls to tez nic nie oznacza oprócz tego że słabo sędziują.. nie da się tego inaczej wytłumaczyć.. raz jest techniczny za 'ball don’t lie’ albo jak kiedyś już dawno też z Sheed’em i jego słynnym wzrokiem czy też za wieszanie się graczy na obręczach a czasem nie ma jak Noah czy Robinson w twarz wykrzykują coś przeciwnikowi..

      Powinni ustalić jasno i sprecyzować dokladnie zasady sędziowania.. bo z każdym kolejnym sezonem jest coraz gorzej..

    3. Po pierwsze nie wiem co jest nie tak z bycia fanem Lakersów? Fakt, nie dzieje się tam dobrze, ale to nie powód żeby nagle zacząć kibicować innym klubom, które mają większe szanse na mistrzostwo (Miami, Clippers), ciekawe ilu z was im kibicowało przed przejściem Jamesa do Miami i CP3 do Clippers? A co do rzekomej ostrej gry to polecam obejrzeć jakieś finały Boston vs LAL z lat 80.

Comments are closed.