Thunder wygrywają przed własną publicznością, Lakers znów przegrywają. Emocje w Bostonie.

Wygraną numer 3 odnieśli podczas przygotowań do sezonu podopieczni Franka Vogela. Gracze z Indiany toczyli bardzo wyrównany bój przez 4 kwarty z podopiecznymi Larry’ego Drew. Wygrana gospodarzy to w głównym stopniu zasługa Paula George’a, autora 20pkt,8zb i 4as, któremu nie zadrżała ręka w ostatnich sekundach meczu i po jego osobistych miejscowi przypieczętowali wygraną. George mimo najwyższej zdobyczy punktowej nie imponował skutecznością na dystansie (4-14). Ze świetnej strony pokazał się jeden z bohaterów letniego okresu transferowego (który był jedną nogą w Portland), Roy Hibbert. Center Pacers zaliczył w tym spotkaniu 16pkt,11zb i aż 6 blk. Co ciekawe Hawks nie pomogła gra dwójką rozgrywających w pierwszej piątce – Jeffem Teaguem i Devinem Harrisem (po 11 pkt), a w grze ich widać było gołym okiem brak Josha Smitha i Ala Horforda. Dla Jastrzębi była to 3 już porażka podczas pre-season (bilans 1-3).

Indiana Pacers – Atlanta Hawks 102:98 (22:23,27:24,32:26,21:25)

Pacers: George 20, Hibbert 16, West 11
Hawks: Williams 18, Tolliver 14, Korver 13

Nie mniej zacięcie było w Bostonie, gdzie Celtowie podejmowali mocno osłabionych Nets. W składzie drużyny Avery’ego Johnsona zabrakło tym razem Derona Williamsa, Joe Johnsona, Geralda Wallace’a, Krisa Humphriesa i Brooka Lopeza, a mimo tego to Sieci cieszyły się z końcowej wygranej. Pod nieobecność liderów na pierwszy plan ataku Sieci wysunęli się Andray Blatche (23pkt, 9zb przy świetnej skuteczności 8-12) i Mirza Teletović (ten skrzydłowy miał jednak problemy z trafianiem do kosza, 6-17 z gry oraz 4-10 zza łuku). Dla przeciwwagi świetnie prezentował się na dystansie Paul Pierce (29pkt i 6-8 zza łuku) a idealnie podaniami obsługiwał partnerów Rajon Rondo (11as ale i 6 strat). Kiedy wydawało się, że miejscowi przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku w trzeciej wygranej odsłonie (34-27), to rezerwowi Nets szybko znaleźli odpowiedź na udane akcje bostończyków w finałowych 12 minutach (23-13) wydzierając wygraną z rąk rywali. Najpierw trójka debiutanta z Gruzji, Tornike Shengelii odwróciła losy potyczki na korzyść gości, a po chwili dwa ostatnie i zarazem celne rzuty wolne wykonał Bośniak Teletović. Brooklynczycy zdobyli aż 44 oczka z pomalowanego mimo absencji swojego front courtu oraz zostali niepokonani w pre-season (3-0). Celtowie przegrali już po raz 4 podczas całych przygotowań.

Boston Celtics – Brooklyn Nets 96:97 (21:25,28:22,34:27,13:23)

Celtics: Pierce 29, Green 14, Lee 13
Nets: Blatche 23, Teletovic 18, Shengelia 11

Nie było niespodzianki podczas konfrontacji Tłoków z Magią. Podopieczni Lawrence’a Franka już w drugiej kwarcie przejęli większą kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie w Palace of Auburn Hills (35-14). Głównie za sprawą duetu Rodney Stuckey (19pkt i 5as) – Greg Monroe (15pkt i 4zb) gospodarze wyszli na 24-punktowe prowadzenie po 24 minutach gry. Osłabieni brakiem J.Nelsona, JJ Reddicka, A. Afflalo czy A. Harringtona goście nie byli w stanie wrócić do gry w dalszej fazie meczu, prowadząc wyrównaną grę z dalekimi rezerwami Pistons. Niestety, po transferze Dwighta Howarda podopieczni Jacquea Vaughna nie poznali jeszcze smaku wygranej w pre-season (0-4), natomiast Tłoki wygrały po raz 2.DeQuan Jones i Gustavo Ayon próbowali bronić honoru przyjezdnych w kolejnych 20 minutach, ale niestety z marnym skutkiem. Pierwszy zdobył najwięcej w meczu 22 oczka, a drugi dołożył 19 i 10 zbiórek.

Detroit Pistons – Orlando Magic 112:88 (27:24,35:14,26:23,24:25)

Pistons: Stuckey 19, Monroe 15, Knight 9
Magic: Jones 22, Ayon 19, Harper 11

Bulls w meczu z Bucks postawili na atak, prowadzony przez Nate’a Robinsona (24pkt i 13as!) i Ripa Hamiltona (23pkt i 9-14 z gry). Byki poprawiły słabą z ostatnich dwóch spotkań, podnosząc ją z 35% do 46%. Robinson wykorzystał swoje minuty na parkiecie w miejsce Kirka Hinricha, zmagającego się z urazem kciuka. Energizerem zespołu z Chicago kolejny raz podczas gier przedsezonowych okazał się Nazr Mohammed, który poprowadził atak Byków w drugiej kwarcie. Podczas tego fragmentu gry Bulls zanotowali zryw 17-2 a nowy center drużyny zanotował w krótkim czasie 8 punktów. Po stronie gości wyraźnie kulała skuteczność czołowych graczy; Ersan Ilyasova trafił tylko raz na dziewięć prób, Drew Gooden jedną z siedmiu. W trzeciej odsłonie, kiedy Kozły otworzyły grę trzema trafieniami w serii, to Bulls skutecznie skontrowali ich akcje kolejnym runem 13-3. Gościom nie pomogła solidna gra duetu S. Dalembert (13pkt i 10zb), M. Dunleavy (13pkt,8zb) czy stan 14-4 w początkowej fazie ostatniej odsłony i druga wygrana Byków stała się faktem.

Chicago Bulls – Milwaukee Bucks 100:94 (32:30,26:21,27:24,15:19)

Bulls: Robinson 24, Hamilton 23, Noah 16
Bucks: Jennings 13, Dalembert 13, Dunleavy 13

Grzmoty rozegrały na swoim parkiecie pierwsze spotkanie od NBA finals 2012, wykorzystując swoją absolutną dominację w pomalowanym (60-32 w punktach spod obręczy!). Miejscowi rozegrali spotkanie bez leczących urazy Kendricka Perkinsa, Jamesa Hardena oraz Thabo Sefoloshy. Na pierwszym planie wystąpili rezerwowi Perry Jones (17pkt i 5as) oraz Andy Rautins (20pkt i 4-7 za trzy pkt). Swoje w strefie podkoszowej zrobił Serge Ibaka, autor 16pkt i 10zb. Thunder odskoczyli rywalom w początkowej fazie trzeciej kwarty, wypracowując sobie 10 punktową przewagę (24-14). W czwartej kwarcie fani w Oklahomie oglądali już tylko ataki z jednej i drugiej strony, bez większej obrony (39-31). Niestety gościom nie dopisywała skuteczność i mimo starań Bena Gordona (21pkt i 4as) oraz Ramona Sessionsa (18pkt i 7as) nie byli oni w stanie przezwyciężyć naporów gospodarzy. Wśród Rysiów zawiedli M. Kidd – Gilchrist (0-4 z pola i 3pkt) oraz Bismack Biyombo (0-3 z gry i bez punktów). Thunder i Bobcats mają jak na razie tylko po jednej wygranej w pre-season.

Oklahoma City Thunder – Charlotte Bobcats 120:98 (24:22,33:31,24:14,39:31)

Thunder: Rautins 20, Jones 17, Ibaka 16
Bobcats: Gordon 21, Sessions 18, Mullens 16

Konfrontacji na linii NBA – Izrael część 3. Nie udało się przerwać amerykańskiej dominacji na drużynami z przedrostkiem Maccabi, koszykarzom Haify, mimo usilnych starań greckiego skrzydłowego, Pata Calthesa (17pkt i 10zb). Wilki uciekły po raz pierwszy rywalom na starcie meczu (27-16), ale zryw gości pozwolił im zachować szanse na wyrównane widowisko po przerwie (26-18 dla teamu z Izraela). Skuteczne akcje Brandona Roy’a (4-8 z gry i 2-2 za 3pkt) oraz Kevina Love’a (24pkt, 8-16 z gry i 8zb) dały T-Wolves aż 39 oczek w III odsłonie i zbudowały powiększającą się w 4 kwarcie przewagę. Gracze Ricka Adelmana wymusili aż 26 strat przyjezdnych, prezentowali wyższą skuteczność z gry i zdobyli w ostatnich 24 minutach aż 69 punktów. Jak widać na załączonym obrazku europejskie drużyny o wiele lepiej czują się w własnych obiektach aniżeli na amerykańskiej ziemi.

Minnesota Timberwolves – Maccabi Haifa 114:81 (27:16,18:26,39:21,30:18)

Timberwolves: Love 24, Roy 19, Kirilenko 13
Maccabi: Calathes 17, Stoll 17, Carr 11

Już drugi raz spotkali się Jeziorowcy z Jazz-menami podczas okresu startowego. Tym razem wśród Lakers obok Dwighta Howarda, pauzował Pau Gasol, a trener Mike Brown dał pograć Antawnowi Jamisonowi (fatalnie wyglądał – notując słabe 2-11 z gry) , MWP (1-6 z gry) czy Kobemu Bryantowi (jedynie on trzymał poziom, trafiając 10 z 18 rzutów i kończąc mecz z 31 pkt). Steve Nash z kolei zagościł na parkiecie przez 12 minut (2pkt i 1as). Lakers już w pierwszej połowie mocno tracili do rywala, przegrywając dwie kolejne kwarty 11 i 9 punktami. W szeregach Jazz, Ty Corbin mógł liczyć na solidną dyspozycję podkoszowych, wyraźnie wygrywających walkę na deskach 44-28. Skuteczność w defensywie oraz w ofensywie okazała się również domeną gości w Honda Center (Anaheim). Jazz-meni trafiali co drugi swój rzut (w tym 56% za trzy pkt), podczas gdy Lakersi tylko co trzeci..Jeziorowcy są jedną z tych drużyn, którzy nie wygrali jeszcze podczas przygotowań (0-4). Jazz notują bilans 3-1 i wygrali mimo absencji Mo Williamsa.

Los Angeles Lakers – Utah Jazz 80:114 (15:26,17:26,24:36,24:26)

Lakers: Bryant 31, Meeks 12, Ebanks 9
Jazz: Hayward 13, Jefferson 12, Kanter 10

Komentarze do wpisu: “Thunder wygrywają przed własną publicznością, Lakers znów przegrywają. Emocje w Bostonie.

  1. Ja bym za bardzo na serio tych porażek Bostonu nie brał. W finałowych 5 minutach ostatniej kwarty grali już rezerwami rezerw. Do początku czwartej kwarty kontrolowali przebieg meczu. Tak samo było w meczu z Nowym Jorkiem. Z Philly było w końcówce trzeciej kwarty tylko -6 i potem końcówki grane rezerwami stąd wysoka porażka. Generalnie grają całkiem fajnie i chyba Lee lepiej pasuje do pierwszej piątki niż Terry.

Comments are closed.