Carmelo psuje powrót Rose’a. Bulls przegrywają wygrane spotkanie.

Świetna gra pierwszoroczniaka Shumperta.

Na szczycie NBA robi się bardzo ciekawie. Przed rokiem pierwsze miejsce w ostatnich meczach Chicago Bulls wydarli z rąk San Antonio Spurs. Niedawno serię porażek odnotowali inni wielcy tego sezonu: Miami Heat i Oklahoma City Thunder. Wydawało się, że powrót do składu Derricka Rose’a da drużynie z najlepszym bilansem w NBA zapomnieć o przegranych z Thunder oraz Rockets. Tymczasem team z Chicago się nie popisał i swoim największym fanom zepsuł wielkanocny wieczór..

Knicks rewelacyjnie otworzyli spotkanie od zrywu 20-4, co było wielkim wstrząsem dla gości. Taki obrót wydarzeń był możliwy za sprawą postawy trzech graczy: Carmelo Anthony’ego (10pkt), Landry Fieldsa (8pkt) oraz Imana Shumperta (jego obrona na Derricku Rose’ie była imponująca przez całe spotkanie). Przypomnę tylko, iż N.Y. City team rozgrywa ostatnie spotkania bez Jeremy’ego Lina i Amar’e Stoudermire’a. Dopiero trzy z rzędu zagrania Luola Denga (6pkt) oraz trzy punktowy rzut Kyle’a Korvera pozwolił Bykom zniwelować część strat, do 12 punktów (31-19).

W drugiej odsłonie za ciosem poszedł Melo, którego licznik przed przerwą wskazywał już 22 oczka. Gwiazdor Knicks praktycznie nic sobie nie robił z obecności przy nim w obronie Denga..Jak zwykle w drugiej kwarcie, coach przyjezdnych dał pograć swojemu energizerowi Tajowi Gibsonowi, a ten odpłacił się świetną grą. Między 20 a 22 minutą gry, silny skrzydłowy Bulls zdobył 7 oczek w serii i zniwelował straty do rywala do 10 oczek. Zagranie 2+1 Rose’a pozwoliło  Bykom zachować cień szansy na dogonienie gospodarzy (45-53 przed przerwą).

Trzecia kwarta była już pod dyktando twardej defensywy Bulls oraz skuteczniejszej gry obwodowych graczy gości. Aż 13 oczek w tej odsłonie dołożył aktualny MVP ligi, z czego 3 trafienia wpadły mu zza łuku (jedno imponujące, z przetrzymaniem rzutu przy J.R. Smithie). Wśród miejscowych wynik starali się trzymać Iman Shumpert (5pkt) oraz J.R. Smith (5pkt). Zbyt wiele rzutów jednak nie trafiło do kosza gości, a kilka prób było zablokowanych, głównie przez Omera Asika (2blk) i Taja Gibsona (4blk). Windy City team wygrał 3. część (30 – 19) i objął prowadzenie przed finałową odsłoną (75-72).

Ostatnie 12 minut tego meczu było niczym świetnie wyreżyserowany thriller. Dwoma głównymi bohaterami jego okazali się:  Shumpert (15pkt/9zb/6as/4przech) oraz Carmelo Anthony (12 oczek w odsłonie). Pierwszy wykonywał świetnie powierzone mu zadania defensywne na Rose’ie (nie dawał mu penetrować, wyciągał mu piłkę kiedy Rose kozłował, był stale na tyle blisko by lider Bulls nie trafiał) . Drugi pokazał, że po jego kryzysie nie ma ani śladu i nie straszna mu Linomania, ogrywając solidnego defensora jakim jest Deng. Ponadto Anglik zachował się niczym nowicjusz i na minutę przed końcem mając możliwość trafienia do kosza z okolic 3 metra na prawym skrzydle i będąc kompletnie niepilnowanym, oddał piłkę na obwód (w tym meczu notował słabe 4/16 z gry!). Po chwili ta zachowawczość zemściła się i na nim i na Rose’ie.  Obaj bowiem przestrzelili po dwa rzuty wolne, podczas gdy Melo Anthony rzucił 7 punktów z rzędu, pokazując jakim wielkim jest clutch playerem.  Trójka skrzydłowego nad Dengiem, po najbardziej nieprawdopodobnym wykręceniu się piłki z kosza z ręki Steve’a Novaka, dała dogrywkę Knicks.

Zespół Mike’a Woodsona dalej w dogrywce polegał na rzutach z dystansu, tym razem z ręki J.R. Smitha (4 oczka). Odpowiedź Byków to akcje dwójkowe Rose’a z Noahem. Derrick trafił dwa razy z rzędu, natomiast Joakim jeden z dwóch rzutów wolnych i akcję po pick’n’rollu (2+1). Przez blisko dwie minuty dodatkowego czasu gry, nie obejrzeliśmy celnego trafienia, z żadnej ze stron. Dopiero na minutę przed upływem 5 minut, trafił Anthony (97-99). Po chwili swoją 8-mą stratę w meczu wykonał Rose, dając szansę Knicks na wygraną. Ostatnie minuty tej kwarty to zryw miejscowych (10-0).

Wówczas do akcji wkroczył Carmelo, który trzypunktowym rzutem rozprawił się na dobre z rywalem i ustanowił swój rekord punktowy w trykocie Knicks – 43 oczka. Można spokojnie zaryzykować stwierdzenie, iż po imponującej trzeciej odsłonie, Bulls przegrali to spotkanie na własne życzenie. Nic jednak dziwnego, kiedy Rose’a udanie zatrzymał Shumpert, a Anthony nic – sobie – nie – robił z obrony Denga, trafiając 4 z 5 rzutów zza łuku (ogólnie miał 16/31). Rose miał szansę wygrać mecz ale jego próba po wejściu na kosz i lay up’ie napotkała tylko obręcz..

Warto podkreślić też, że świetną pracę pod koszami – po 16 zebranych piłek – wykonali Boozer i Chandler. Mimo ,iż goście wygrali w tej kategorii (59-47) to nie byli oni w stanie wygrać, popełniając o 10 więcej strat (19-9).

Wynik: New York Knicks (29-27) – Chicago Bulls (43-14)  100:99 (31:19, 22:26, 19:30, 19:16, d. 9:8)

Punkty: Carmelo Anthony 43, Iman Shumpert 15, J.R. Smith 14 oraz Derrick Rose 29, Carlos Boozer 13 (16 zb), Luol Deng 13

Komentarze do wpisu: “Carmelo psuje powrót Rose’a. Bulls przegrywają wygrane spotkanie.

  1. Smith za takie ceglenie powinien większość spotkania na ławce przesiedzieć.

  2. Niestety spotkanie przegapiłem. Może to i dobrze bo nerwus ze mnie i fajny dzień bym sobie popsuł. Miło by było jednak obejrzeć mecz z powtórki. Moze ktoś zapoda :-)

  3. Melo to ten szkodnik i egoista którego się powinno objąć amnestią czy jakiś inny ?

  4.  No to już Melo na MVP nie popadajmy ze skrajności w skrajność, ten sezon nie jest na razie dla niego udany. Ale kto wie może w PO pokaże swoją wartość i knicks zajdą daleko

  5. Nikt nie mówi o mvp, po prostu po słabszych meczach i Linomani ludzie stwierdzili, że melo jest dla nich mniej ważny co jak dla mnie jest absurdem. Zwiększył swoją wartość, bo zaczął naprawdę bronić.

  6. Gdyby w końcówce Rose na siłę nie forsował swoich akcji, a grał z partnerami to niepotrzebna by była dogrywka.

  7. Suma sumarum, to Melo wyrównał swój rekord w koszulce Knicksów, a nie ustanowil nowy, 43 oczka rzucil w PO w tamtym roku, z Bostonem w 2 albo 3 spotkaniu.

Comments are closed.