Byli gracze NBA w PLK – Ruben Wolkowyski

W kolejnym odcinku cyklu o zawodnikach z przeszłością w NBA na pakietach ligi polskiej, przedstawiamy Rubena Wolkowyskiego. Argentyńczyk polskiego pochodzenia obchodzi dzisiaj 38 urodziny.


Związki Rubena Wolkowyskiego z Polską nie kończą się jedynie na czterech meczach jakie rozegrał w 2007 roku w barwach Prokomu Trefla Sopot. Dziadek Argentyńczyka Anatol, urodził się w stolicy naszego kraju, ale jeszcze przed II Wojną Światową wyemigrował przez Paragwaj do Argentyny. W domu Wolkowyskich jeszcze długo mówiło się po polsku.

– Kiedy miałem 5-6 lat, wszyscy w moim domu mówili po polsku: dziadek, ojciec. Sam zacząłem używać tego języka, ale kiedy wyjechałem do innego miasta robić karierę sportową, musiałem wrócić do hiszpańskiego, bo nie miałem z kim rozmawiać po polsku. W końcu wszystko zapomniałem – przyznawał Ruben kiedy przyjechał do Polski.

Urodzony już w argentyńskiej Castelli Ruben, swoją karierę rozpoczynał w kraju słynącym z najlepszej wołowiny na świecie. Pierwsze kroki, mierzący 208 cm center stawiał w zespole Quilmes Mar del Plata. W lidze argentyńskiej grał jeszcze w barwach Boca Juniors i Estudiantes Olavarria. Jako koszykarz tego ostatniego klubu został wybrany MVP ligi argentyńskiej.

Wolkowyski niestety nigdy na poważnie nie brał pod uwagę gry dla polskiej reprezentacji. Zresztą zapewne nikt z PZKosz nie wiedział o istnieniu takiego gracza aż do początku XXI wieku. Jego szczęście polegało natomiast na tym, że trafił na złoty okres argentyńskiej kadry.

Pokolenie, którego gwiazdami byli Manu Ginobili, Luis Scola, Carlos Delfino, Andres Nocioni czy Fabricio Oberto w pierwszej dekadzie obecnego wieku dominowało w światowym baskecie, podobnie jak obecnie Hiszpanie. Tyle, że ekipa Sergio Scariolo trafia na silne reprezentacje USA. Argentyna miała to szczęście, że zespół Stanów Zjednoczonych przechodził kryzys. W 2002 roku Wolkowyski z kolegami przegrał podczas MŚ w Indianapolis tylko z Jugosławią i to dopiero w finale. Szczyt osiągnęli jednak dwa lata później. Na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach  zdobyli złote medale, pokonując USA 89-81 w półfinale. W sumie nasz dzisiejszy jubilat notował podczas tamtego turnieju 4.5 pkt. i 3.9 zb.

Wolkowyski zagrał w reprezentacji podczas czterech mistrzostw Świata i na dwóch olimpiadach. Mimo, że złote pokolenie tamtejszej kadry obfitowało w graczy wielkiego formatu, to właśnie Ruben był pierwszym Argentyńczykiem, który dostąpił zaszczytu gry w NBA. Swoją pierwsza umowę w najlepszej lidze świata podpisał 7 września 2000, a na jego usługi zdecydowali się Seattle Supersonics.

W zespole Ponaddźwiękowców miał się od kogo uczyć, ponieważ jego partnerami na „piątce” byli Patrick Ewing i Pervis Ellison. Obaj niezwykle doświadczeni, a ten pierwszy to żyjąca legenda NBA. Niestety obecność tych dwóch graczy w zespole nie wpłynęła pozytywnie na liczbę minut jakie Wolkowyski przebywał na parkiecie. W pierwszym sezonie w barwach Sonics, na parkiecie zameldował się 34 razy, grając średnio po 9 minut. Notował po 2.2pkt., 1.4 zb. i 0.5 blk. na mecz.

W składzie na kolejne rozgrywki Nate McMillan nie widział już Wolkowyskiego. Argentyńczyk musiał szukać sobie innego klubu. Przed sezonem podpisał umowę z Dallas Mavericks, ale okazało się, że i tam nie zagrzeje za długo miejsca i tuz przed startem sezonu 2001/02, kontrakt rozwiązano. Chwilę później postanowił wrócić do swojego pierwszego klubu, czyli Quilmes Mar del Plata. Po kilku miesiącach gry w Argentynie, pierwszy raz wybrał się na druga stronę oceanu. Konkretnie do Rosji i CSKA Moskwa.

Etatowy mistrz naszych wschodnich sąsiadów, akurat w rozgrywkach 2001/02 przechodził kryzys i zakończył ligę dopiero na czwartym miejscu. Wolkowyski grał jednak na tyle dobrze, że jeszcze raz spróbował swoich sił w NBA. Tym razem na jego usługi skusili się Boston Celtics.

Przygoda z C’s trwała jednak dokładnie tylko 7 meczów, 24 minuty w trakcie, których rzucił 5 oczek. 21 lutego 2003 zakończyła się przygoda Rubena z NBA.  W sumie rozegrał w niej 41 meczów, zdobywając 80 punktów.

Mimo amerykańskiego niepowodzenia, Wolkowyski zrobił całkiem udaną karierę w Europie. Grał kolejno w TAU Cermica, Olympiacosie Pireus, Chimki Moskwa. I właśnie po trzech latach spędzonych w tym ostatnim zespole, podpisał z Prokomem Trefl Sopot kontrakt na sezon 2007/08. Jednym z jego partnerów był między innymi kolejny gracz z przeszłością w NBA – Travis Best. Kolejną gwiazdą zespołu był Milan Gurovic, a Ryszard Krauze zapewnił budżet na poziomie 30 milionów złotych. Każda z gwiazd miała otrzymać na konto około 1 mln$.

Po przyjeżdzie do Polski, tryskał humorem.

– To niesamowite, że w końcu przyjechałem do kraju przodków, żeby tu grać . Nigdy o tym nie marzyłem. Wiele lat temu mama szukała nawet rodziny w Warszawie, ale sprawa po drodze utknęła.

Jak się później okazało, początek sezonu nie był tak udany jak powinien. Wolkowyski zdążył rozegrać zaledwie 4 mecze w PLK (15.2 mn., 3 pkt., 2.8 zb.) po czym Eugeniusz Kijewski podjął decyzję o zwolnieniu Argentyńczyka razem z Bestem w duecie. Sam „Kijek” wytrzymał na swoi stanowisku tylko osiem spotkań, a zastąpił go obecny do tej pory w tej roli Tomas Pacesas.

Będący wtedy rzecznikiem prasowych Mistrza Polski, Mirosław Noculak mówił: – Okazało się, że nie są to osobowości w typie liderów.

Sezon 2007/08 dokończył we włoskim Legea Scafati. W kolejnych latach, po nieudanej przygodzie z polskim basketem Wolkowyski raczej rozmieniał swoją karierę. Grał jeszcze w urugwajskim Club Bigua i Atleticos San German z Portoryko. Obecnie przywdziewa koszulkę argentyńskiego Libertad de Sunchales, gdzie jeszcze rok temu potrafił zdobyć w jednym z meczów 45 punktów.