Trójkątowy kac

Derek Fisher i Carmelo Anthony/ fot. Flickr
Derek Fisher i Carmelo Anthony/ fot. Flickr

Miało być pięknie. Powrót Derricka Rose’a po kontuzji kolana. Derek Fisher debiutujący jako szkoleniowiec oraz sławne trójkąty w wersji nowojorskiej. Pau Gasol zamienił purpurowo-złoty trykot na czerwień. Otoczka przed spotkaniem Bulls vs. Knicks wyglądała niezwykle zachęcająco. Rzeczywistość okazała się brutalna.

Trójkąty, trójkąty i jeszcze raz trójkąty. Na temat trójkątów przed rozpoczęciem rozgrywek powiedziano niemal wszystko. Snuto domysły jak pod przewodnictwem nowego prezydenta Knicks uda się zaszczepić ten system gry w nowojorskie realia. Phil Jackson namaścił Dereka Fishera jako człowieka, który miał wpoić koszykarzom Knicks zasady triangle offense. Nic z tych rzeczy.

Ofensywa Knicks w pierwszym starciu nowego sezonu tylko na początku pierwszej kwarty prezentowała się obiecująco. A jak wyglądało to na przestrzeni całego meczu? Katastrofa. Knicks rzucali na 36.5% skuteczności rzutów z gry, gdzie z 12 pierwszych prób rzutów zza łuku spudłowali aż 10. Jedynie Amar’e Stoudemire wyglądał na osobę najbardziej swobodnie czującą się w triangle offense. W pierwszej kwarcie otrzymał ładne podanie od Samuela Dalemberta, który grając tyłem do kosz, bounce passem uruchomił silnego skrzydłowego nowojorczyków, a ten szybkim jednoręcznym wsadem zdobył efektowne punkty. Stoudemire w q1 rozkręcił się niesamowicie po prawie 8 minutach gry miał więcej oczek niż cała drużyna i był z gry 4-4. Później jednak gasł z każdą sekundą, tak jak gasła nadzieja na zwycięstwo Knicks w inauguracyjnym meczu.

Fisher już pod koniec pierwszej kwarty dokonał głębokiej rotacji w drużynie. Carmelo Anthony opuścił parkiet w pierwszej ćwiartce spotkania, gdzie jego drużyna przegrywała tylko 4 oczkami. Po powrocie na parkiet przewaga gości wzrosła już do 11 punktów. Nowy szkoleniowiec NYK w tym czasie grał piątką Tim Hardaway Jr., J.R. Smith, Pablo Prigioni Jason Smith i Quincy Acy, którzy pod koniec q1 zostali wypunktowani w stosunku 10-2. Po dzisiejszej bolesnej lekcji dla Knicks szybko takiego zestawienia na pewno nie zobaczymy. Byki rozpoczęły rzeź niewiniątek po przerwie, w której zdemolowali gospodarzy w stosunku 31-17. W q3 Knicks byli 5-21 z gry (23.8% skuteczności rzutów z gry).

Carmelo Anthony przed sezonem zapowiedział, że chce oddawać mniej rzutów niż miało to miejsce w poprzednich latach. Idea słuszna, lecz w starciu z Bulls kompletnie nie wypaliła. Melo oddał tylko 13 rzutów z czego pięć znalazło drogę do kosza. W zeszłych rozgrywkach rzucał średnio 21.3 razy na jedno spotkanie. Wszystkie swoje próby zanotował przez pierwsze trzy kwarty. W czwartej nie pojawił się nawet na sekundę.

Wśród gospodarzy małym usprawiedliwieniem może być brak Jose Calderona, który z powodu urazu nie mógł zagrać w starciu z Chicago, a w jego miejsce desygnowany do gry został Shane Larkin. Był to dla niego debiut w pierwszej piątce. W poprzednim sezonie w barwach Dallas Mavericks rozegrał 48 spotkań, ale ani razu nie wyszedł w pierwszym składzie. Larkin po energicznym początku zakończył zawody z 6 oczkami i 3 asystami w ciągu 26 minut gry.

Podopieczni Toma Thibodeau po niemrawym początku, w którym w pierwszych 6 akcjach tracili piłkę aż 4 razy, szybko doszli do ładu i to bez specjalnej pomocy Rose’a. Derrick przez ostatnie dwa sezony więcej czasu spędził obserwując z ławki swoich kolegów niż brał w meczach czynny udział. Na inauguracje rozgrywek 2014-15 nic za bardzo w tej kwestii się nie zmieniło. W drugiej połowie rozegrał tylko 7 minut, notując przeciętny występ zakończony 13 punktami (3-7 z gry). Ustąpił pola lepiej dysponowanym tego dnia partnerom, zwłaszcza Pau Gasol może zaliczyć swój debiut do niezwykle udanych. Były zawodnik Jeziorowców był drugim najlepszym strzelcem drużyny, a także całych zawodów. Gasol i Taj Gibson byli łącznie 17-23 z gry (73.9% skuteczności rzutów z gry). Drugi z nich z ławki rezerwowych dołożył 22 oczka i był to najlepszy dorobek punktowy ze wszystkich zawodników biorących udział w spotkaniu. Drugi garnitur Bulls był bardziej produktywny w ofensywie niż pierwsza piątka Chicago. Rezerwowi Byków zdobyli łącznie 55 oczek. Dla porównania drugi garnitur Knicks może pochwalić się jedynie 37 punktami. Druga statystyka, która razi po oczach to zbiórki. Goście mieli ich o 9 więcej (47-38), co w dużej mierze było spowodowane nieskutecznością graczy Knickerbockers.

Knicks z kontuzjowanym Calderonem oraz Andrea Bargnanim nie byli konkurencją dla lepiej zorganizowanej maszyny Toma Thibodeau. Fisher w jednej z przerw na żądnie tłumaczył swoim podopiecznym, że są tu po to, aby uczyli się nowego systemu gry, cieszyli się nim. Zaznaczył jednak, że nie mogą pozwalać przeciwnikom na zdobywanie łatwych punktów. Pozwalali. Nowojorczykom, jak i ich trenerowi, należy dać kredyt zaufania i niezbędny czas na polepszenie wyników, a przede wszystkim gry. Na naukę nie będą mieli jednak dużo czasu, bo wymagająca nowojorska publika może nie zdzierżyć kolejnej wysokiej porażki w Madison Square Garden.

Rookie watch

Doug McDermott– wybrany w pierwszej rundzie z 11 numerem w minionym drafcie z uczelni Creighton nie musiał długo czekać na swój debiut w barwach Byków. Pierwszy raz na parkiecie pojawił się na 3 minut przed zakończeniem pierwszej kwarty. McDermott w NCAA zdobył 3,150 tysięcy punktów (5. najlepszy wynik w historii NCAA). W Creighton w zeszłym sezonie rzucał na 45% skuteczności rzutów zza łuku. W starciu z Knicks zakończył zawody z 12 oczkami (5-9 z gry, w tym 2-5 za 3 pkt.).

Nikola Mirotic- wykupił swój kontrakt z Realu Madryt, aby zagrać w NBA. W pojedynku z Knicks zagrał 15 minut, w tym czasie był 1-2 z gry i miał aż 7 zbiórek.

Liczby dnia:

14- tyle oczek w starciu z Bulls uzyskał Carmelo Anthony. Trzeci najgorszy wynik w karierze w meczach rozpoczynających sezon.

24- Knicks taką różnicą punktową przegrali starcie z Bykami. Jest to druga najwyższa porażka w historii NYK na rozpoczęcie rozgrywek.

Skrót spotkania:

Komentarze do wpisu: “Trójkątowy kac

  1. Ja nie wiem po co te trójkąty po co ten trener jak by nie było innych lepszych na rynku, NY znów czeka słaby sezon bo tam nie ma kto grać kompletnie

  2. Dzisiejszy Gasol to nie ten sam co w meczach przedsezonowych. Teraz widać jak na dłoni ze gry przedsezonowe po prostu olewał. Jednak nadal można liczyć na kilka jego strat.
    Rose zagrał średni mecz nie dlatego bo grał średnio ale dlatego bo nie musiał grac lepiej. Grał tylko 21 min więc te 13 pkt i 5 as to niezły a nie średni wynik.
    Średnio w ataku to grał Noah ale też dlatego bo nie ciążyła na nim żadna presja (zdobywania pkt czy asystowania).
    Gibson natomiast… sam nie wiem. Czy to był dzień konia czy aż tak bardzo poprawił swą celność? Czy on miał jakiś niecelny rzut z półdystansu? Bo wydaje mi sie ze oba niecelne były spod kosza. Zaskoczył mnie swoją dyspozycją i pewnością.
    Brooks faktycznie bardzo szybki w kontrach. Potrafi zagrać niekonwencjonalnie.

    Noah, Gasol, Gibson – czy to ważne który z nich wychodzi w podstawowej piątce? W zasadzie można im przydzielić 90 min co daje 30min dla każdego i każdy może być zadowolony.
    Byki mają teraz tyle opcji w ataku że aż głowa mała. Jak jeden gra gorzej to drugi z powodzeniem może go zastąpić. Dzisiaj nie grał Butler (i nie zagra jeszcze w kilku meczach) ale jak wróci to naprawdę ciężko będzie minuty przydzielać.
    Snell musi się wziąć do roboty bo inaczej sądze ze to on jako pierwszy odpadnie z rotacji w której znajduje sie na dziś 11 zawodników. Bairstow, Moore i Mohammed o rotacji moga tylko pomarzyć.

    1. Akurat rzut z półdystansu Gibson ma bardzo dobry. Już w poprzednim sezonie mówiłem, że rozwinął się bardzo w ataku. Potrafi zdobywać punkty na olbrzymią ilość sposobów. Nie zdziwię się jak zakończy sezon na poziomie 18-9 przy skuteczności +50%. To prawda, że dla Noah, Gibsona i Gasola starczy 90 minut. Chicago mają bardzo mocną paczkę, wielu gości o olbrzymich umiejętnościach. Ważne, aby zdrowie dopisało.

  3. To dopiero pierwszy mecz sezonu regularnego, a MY wszyscy już zaczynamy snuć dalekosiężne wnioski. Ale co tam!
    Bardzo podoba mi się to granie szerokim składem przez Tibsa. Ma długą ławkę, to niech grają wszyscy, statystyki indywidualne się nie liczą. Szczególnie podoba mi się oszczędzanie Rosea. Jak mają taką przewagę, to niech gra Brooks, po co ryzykować kolanami…. a Brooks całkiem przyzwoicie się wpisuje w zespół. Widać, że Tibs ma teraz aż 3 przyzwoitych PG-ów, każdy jest inny i fajnie. Równy rozkład czasu na ich wszystkich powinien owocować przyzwoitą formą każdego z nich i mniejszym ryzykiem utraty Róży. No i cieszy mnie, że Gibson dostaje tyle minut. Nagroda dla najlepszego rezerwowego jak w kieszeni jeśli oczywiście będzie tak grał i miał tyle minut na boisku od Tibsa.
    Oby McDermott się rozkręcał, bo potrzeba zmienić Dunleaviego, na kogoś młodszego, co lepiej broni.
    Chyba jednak wymiana Boozera na Gasola to był dobry ruch.

Comments are closed.