Zapowiedź sezonu 2014/15 – New Orleans Pelicans

W pierwszym sezonie jako Pelicans to miał być ich przełomowy rok. Ryzykowne wzmocnienie się Jrue Holiday’em i Tyreke’iem Evansem i ogromny progres Anthony’ego Davisa miały dać Pelikanom wreszcie szansę o walkę o Playoffs. Skończyło się jendak na kolejnym roku z rzędu pod znakiem kontuzji – urazy kończące sezon Ryanowi Andersonowi, Jrue Holiday’owi i Jasonowi Smithowi czy drobne problemy Evansa, Gordona i Davisa w jednej chwili przekreśliły jakiekolwiek marzenia o walce z najlepszymi.

Do sezonu 2014-15 New Orleans Pelicans podchodzą już znacznie zdrowsi i z nowymi nadziejami. Oczekiwania są ogromne, na tak ciężkim Zachodzie mają zagrać w Playoffs, inaczej wszyscy w Luizjanie będą uznawać ten rok za stracony dla klubu i dla wyrastającego na czołową gwiazdę ligi, Anthony’ego Davisa.

Jedno jest jednak pewne – Pelicans będą jedną z najbardziej ciekawych drużyn w tym roku. To ma być jedna z najbardziej efektownych i najszybszych ofensyw pośród wszystkich 30 ekip NBA, a wszystko to ma się opierać na wybitnym Anthonym Davisie. Ich po prostu będzie trzeba oglądać.

141013132831-pelicans-season-preview-14-15-1-pack.home-t1

Offseason 2014

Po sezonie, w którym drużyna Monty’ego Williamsa była 27. najgorszą defensywą w lidze było rzeczą wiadomą, że Generalny Menadżer – Dell Demps – będzie miał zamiar skupić się na wzmocnieniu z tej strony. Demps dokonał wiele ważnych decyzji. Postanowił zrobić sobie miejsce w salary cap i zrezygnował z walki za dość duże pieniądze o Al-Farouq Aminu, Anthony’ego Morrowa czy Jasona Smitha. Wszystko to aby ściągnąć do siebie kogoś o kim myślał od ponad roku, ale Houston Rockets chcieli za niego kogoś zbyt wartościowego dla Pelicans (Ryana Andersona). GM czekał długo, ale się doczekał, pozyskując jedynie za pick w pierwszej rundzie Omera Asika – czołowego defensora na pozycji centra, który jest osobą idealną do pary z Anthonym Davisem.

Po tym jak kluczowa postać tego lata trafiła już do Nowego Orleanu, Pelikany musiały jeszcze załatać małą dziurę po rzucającym Anthonym Morrow. Postawiono na Jimmera Fredette, który po nieudanej tułaczce w Sacramento i Chicago ma odbudować swoją pozycję przy Montym Willamsie, który ma mu dać znacznie więcej swobody. Zakontraktowano również weterana Johna Salmonsa, a w drafcie z pickiem 47 wybrano szybkiego Russa Smitha (wobec wymiany z 76ers za Pierre’a Jacksona), który zanotował imponujące zawody podczas Summer League oraz udało się przechwycić niewybranego w drafcie Patrica Younga, który był jednym z największych (dosłownie i w przenośni) pominiętych podczas naboru.

To co jednak Monty Williams podkreśla na każdym kroku – ich największym wzmocnieniem jest zdrowie i powrót na parkiet Ryana Andersona i Jrue Holiday’a oraz rozwój Anthony’ego Davisa. Wszytko to ma ze sobą wreszcie zagrać tak aby to koszykówka stała się w Nowym Orleanie wreszcie sportem numer 1 (przed Saints, NFL).

Plusy:

– wzmocnienie pozycji centra, która była najsłabszą stroną Pelicans w zeszłym sezonie, gdzie momentami DeMarcusa Cousinsa bronić musiał… Ryan Anderson. Nie żartuję.

– znakomita rehabilitacja kontuzjowanych – Tyreke Evans, Ryan Anderson, Jrue Holiday, Eric Gordon – wszyscy wrócili wcześniej niż przewidywano i są gotowi na niemal 100%.

– złoty medal Anthony’ego Davisa, który wzniesie jego pewność siebie na kolejny poziom.

– ciekawi debiutanci pomimo braku wartościowych picków.

Minusy:

– strata Anthony’ego Morrowa, która może się odbić przy słabej postawie Austina Riversa czy Jimmera Fredette.

– brak wzmocnienia pozycji niskiego skrzydłowego, wobec czego zespół postawi na tej pozycji na Tyreke’a Evansa oraz Ryana Andersona. To uznaję jednak też za mały plusik.

Trener

Monty Williams – za każdym razem gdy mi podpada i zaczynam być jednym z tych kibiców Pelicans, którzy obwiniają go za wszystkie winy poprzednich sezonów zapala mi się czerwona lampka i zdaję sobie sprawę z tego, z jakimi problemami musiał się on zmagać przez te wszystkie lata. To nie jego przecież wina, że w poprzednim sezonie jego pierwszym rozgrywającym był Brian Roberts, a na środku grać musiał Greg Stiemsma. Do wszystkiego doprowadził po prostu pech z kontuzjami.

System Monty’ego Williamsa ma swoje plusy i minusy. To defensywnie nastawiony coach (czego może nie widać po ostatnich 2-3 sezonach), którego często zawodnicy porównują do Tima Thibodeau – przykładowo Jimmer Fredette, który przyszedł właśnie z Chicago i twierdził, że spotkał się tutaj z wieloma takimi samymi schematami i sposobami trenowania i ustawiania zespołu. Z każdym sezonem widać w jego podejściu do zawodników znaczny progres i wyciąga ważne wnioski (jak gra Evansem, z którym dochodziło do drobnych konfliktów). Trzeba mu również oddać to w jaki sposób zajął się Anthonym Davisem i jak ogromną indywidualną uwagę mu poświęcił, czego skutki można zauważyć. Williams może stać się w sezonie 2014-15 znacznie lepszym szkoleniowcem dzięki pracy właśnie z Thibodeau i Mike Krzyzewskim podczas Mistrzostw Świata w Hiszpanii, gdzie był jednym z asystentów i mógł podpatrzyć jak pracują najlepsi w zawodzie. To wiele pomaga i Monty mówił o tym już otwarcie.

Dla Monty’ego to jednak decydujący sezon o być, albo nie być w lidze. Już nie jest więcej debiutantem, to jego kolejny rok w lidze i ludzie wyżej ustawieni od niego oczekują już efektów w postaci Playoffs. Mając Anthony’ego Davisa i cały zdrowy zespół musi pokazać progres, w innym przypadku znajdzie się bardzo szybko na gorącym krześle, z którego może zostać zrzucony nawet podczas sezonu.

I hej, to jedyny trener w lidze, który potrafi jeszcze wsadzić piłkę z 360!

roster

Roster

Jrue Holiday – wielu zapomniało, że to All-Star z sezonu 2012-13 i ma jedynie 24 lata (tyle co dla przykładu Damian Lillard). Posiadający już doświadczenie w Playoffs, jeden z lepszych obrońców na swojej pozycji i przede wszystkim dobry dyrygent i generał drużyny. Pierwszy sezon dla rozgrywającego w nowym otoczeniu zawsze jest trudny, teraz jednak oczekiwania co do niego będą jeszcze większe niż rok temu i Jrue musi je spełnić jeśli Pelicans chcą się liczyć na Zachodzie, przy tak wielu znakomitych rozgrywających (Curry, Westbrook, Paul, Lillard, Parker, Lawson, wow!). Jego rola w drużynie ma się w tym roku nieco zmienić, Williams będzie chciał spróbować ustawiać go częściej bez piłki, podczas gdy rozgrywać nią będzie Tyreke Evans – to może stworzyć ciekawą i bardziej zaskakującą ofensywę. Holiday będzie miał jednak z kim grać i to pomoże mu do powrotu do formy na poziomie All-Star Wschodu.

Eric Gordon – jeden z najbardziej przepłaconych zawodników w lidze, nikt nie boi się tego powiedzieć. Ale to jednak też jeden z lepszych rzucających obrońców w lidze, o którym też się często zapomina po wszystkich kontuzjach jakie przeszedł. Eric Gordon podchodzi zdrowy do sezonu po raz pierwszy od czasów gry dla Los Angeles Clippers, gdzie był stawiany obok Jamesa Hardena jako jeden z tych, który ma przejąć koronę na tej pozycji po tym jak schodzić z tronu będą Wade czy Kobe. Kolana Gordona mają się już dobrze, a kilku obserwatorów na zamkniętych treningach zaczęło mówić, że jest w najlepszej formie od przyjścia do Nowego Orleanu, a nogi pozwalają mu znów wysoko skakać. Zawodził mnie co sezon, ale to naprawdę może być dla niego przełomowy rok.

Tyreke Evans – fatalny start w poprzednim sezonie niestety przysłonił wszystkim ostatnie tygodnie, gdzie notował średnio momentami cyfry na poziomie triple-double. Tyreke odnalazł się w systemie Monty’ego Williamsa (albo Monty odnalazł Tyreke’a) i z każdym tygodniem wygląda w Nowym Orleanie coraz lepiej. W sezonie 2014-15 ma dostać poważny awans z roli rezerwowego na startującego niskiego skrzydłowego, co gwarantować mu będzie średnio +30 minut na mecz i to jest fantastyczna wiadomość, bowiem jeśli odnajdzie formę z drugiej połowy poprzedniej kampanii to Pelicans nie będą musieli się już więcej martwić o pozycję skrzydłowego.

adAnthony Davis – czy o nim trzeba cokolwiek jeszcze powiedzieć, co nie zostało dopowiedziane? Wystarczył rok adaptacji do warunków NBA i stał się jednym z najlepszych zawodników na świecie. Z każdym kolejnym miesiącem jest coraz lepszy. Do sezonu 2014-15 przystępuje już jako złoty medalista IO i MŚ, przybrał kolejne kilogramy, które pozwolą mu być znacznie bardziej efektywniejszym obrońcą, podszlifował jeszcze bardziej swój rzut z półdystansu. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i nie zostanie złapany przez żadną kontuzję to już po tym sezonie będzie stawiany jedynie za LeBronem Jamesem i Kevinem Durantem w lidze. To co lubię w nim najbardziej to, że najważniejsze dla niego jest zwycięstwo w meczu i zrobi wszystko aby do tego doprowadzić. Powiecie – jasne, wszyscy tak mówią. Ale on to potrafi – jeśli drużyna potrzebuje od niego punktów, on im to daje, jeśli jest potrzebny w obronie, to zablokuje kilka rzutów i zbierze ważne piłki. Już w tym sezonie będzie, moim zdaniem, potrafił odmienić wynik spotkania niemalże w pojedynkę i ma w głowie zakodowane bycie liderem, gdzie sprawdza się JUŻ w tej roli znakomicie. A ma 21 lat.

Omer Asik – więcej o tym, dlaczego jest osobą idealną do duetu z Anthonym Davisem w Nowym Orleanie przeczytacie tutaj. Asik potrafi robić w defensywie niemal wszystko – świetnie broni pick’n’rolle, obrona 1 na 1, zbiórki i po prostu samo ogromne i silne ciało, które przeszkadza się do przedostania się pod kosz rywalom. Dzięki temu odciąży The Brow i pozwoli mu się spełniać na 100%, bo nie będzie musiał się starać załatać dziur w obronie. Omer po roku rozczarowań za plecami Dwighta Howarda znów wskoczy do pierwszej piątki i będzie w stanie notować średnio na swoim koncie double-double. To, co kolegom z Nowego Orleanu spodobało się najbardziej to jego pierwsze słowa – chcę bronić i zbierać, nie zależy mi na punktowaniu. W Pelicans może robić wreszcie to co chce, a w ataku nie będzie potrzebny. Osobiście stawiam, że rywale przeciwko parze AD i Asik w pomalowanym będzie grała na skuteczności poniżej 50%.

Ryan Andersonpisałem o nim już wielokrotnie – o jego najgorszym roku w życiu, o tym jak ciężko pracował żeby wrócić na parkiet w tym sezonie i o tym, jak jest piekielnie ważnym zawodnikiem w ofensywie Monty’ego Williamsa. Aktualnie w mojej opinii najlepszy stretch-four w lidze, który idealnie pasuje do zawodników takich jak Eric Gordon, Jrue Holiday i Tyreke Evans, którzy uwielbiają penetrować, a możliwości strzeleckie Ryno tylko im to ułatwiają. Williams ma zamiar grać Andersonem z ławki, ale nie przeszkodzi mu to w graniu ponad 30 minut na mecz. Będzie wystawiany na dwóch różnych pozycjach – jako silny skrzydłowy (obok Davisa lub Asika) lub jako niski skrzydłowy (grając na trzech wysokich z Asikiem i Davisem na parkiecie). Każde z ustawień z Andersonem pogorszy nieco defensywę, w której jest po prostu kiepski, ale kogo to obchodzi jeśli Twoja drużyna jest wówczas w stanie rzucać tak dużo punktów?

Austin Rivers – uważany za jedną z największych wpadek w ostatnich draftach. I nie mam nic na jego usprawiedliwienie, poza tym, że w pierwszym sezonie zmagał się z licznymi urazami, a w drugim roku nie potrafił wywalczyć sobie minut przy bogatym obwodzie Pelicans. To jednak ogromny pracuś, gość, który chce się wciąż stawać lepszy i widać w nim po prostu mądrą krew Riversów. Obok Anthony’ego Davisa podobno przepracował z całej drużyny najbardziej ubiegłe lato i w tym sezonie obiecywał efekty. Póki co, w preseason, lepiej od niego wyglądał Jimmer Fredette, który po świetnych meczach na ten moment powinien otrzymać więcej minut od Austina. Swoją szansę od Monty’ego Williamsa otrzyma jednak na pewno i już tylko od niego zależy czy ją wykorzysta, a Pelicans potrzebują go w tym sezonie bardzo mocno (po stracie m.in. Briana Robertsa).

Jimmer Fredette – ściągnięty aby zastąpić Anthony’ego Morrowa i po meczach przedsezonowych jestem podekscytowany oglądaniem go. To może być ten moment gdy odbuduje swoją pewność siebie i będzie w stanie dawać Pelicans to co robił dla uczelni BYU. Będzie ważną postacią w rotacji Pelicans i co najważniejsze – wreszcie ma zielone światło do rzucania. Trenerzy powiedzieli mu bardzo jasno na pierwszym treningu – jesteś wolny, rzucaj!

Alexis Ajinca – do zespołu sprowadzony został w połowie poprzedniego sezonu z Francji, gdy Pellies mieli ogromne problemy na środku przy tak wielu kontuzjach. Wyrobił sobie dobrą opinię i będzie w rotacji Monty’ego Williamsa drugim/trzecim centrem grającym po kilkanaście minut na mecz. 7-2 wzrostu, ogromne ręce i… świetny rzut z półdystansu. Bardzo dobry role-player, ale nic więcej.

John Salmons – byłem szczerze zdziwiony, gdy usłyszałem o jego podpisaniu. Weteran, który ostatnie lata spędził na ciągłym pakowaniu walizek do innego miasta. W Nowym Orleanie ma przede wszystkim być kimś, kto widział w tej lidze znacznie więcej niż inni i przekazać swoją wiedzę. Nie widzę jednak w nim nikogo więcej, jak gościa, który wchodzi na kilka minut, trafia „trójkę” i siada na ławce. Wolałbym tutaj kogoś młodszego, świeżego, w typie 3&D. Ciekawostką jest, że będąc debiutantem John Salmons grał w jednej drużynie z Montym Williamsem, dla którego będzie teraz przecież grał.

Luke Babbitt – większość pamięta go jedynie jako najgorszy rezerwowy, najgorszych rezerwowych w lidze Trail Blazers. Po kilku latach jednak ustabilizował swoją pozycję i ściągnięty w zeszłym sezonie po wykupie z Rosji odnalazł się w Nowym Orleanie. Świetny rzut, zaangażowany w obronie, świetny role-player na kilkanaście minut, a przy słabo obstawionej pozycji niskiego skrzydłowego trochę ich dostanie z pewnością.

Darius Miller – dostał kolejną szansę od Della Dempsa, tym razem na pewno już ostatnią. Dobry obrońca, potrafi zagrozić rzutem z dystansu, ale nie widzę dla niego miejsca w rotacji dopóki nie nabierze więcej pewności siebie, której od dwóch lat tak bardzo mu brakuje. Często niewidoczny i po prostu nieprzydatny.

Jeff Withey – miał swoje lepsze i gorsze momenty w zeszłym sezonie, jak to debiutant. Po roku nauki w NBA i stracie takich zawodników jak Greg Stiemsma i Jason Smith, były zawodnik uczelni Kansas dostanie więcej minut w tym roku. Długie ręce i świetny blokujący, ale zbyt chudy i słaby aby być jeszcze dobrym obrońcą na tym poziomie, ale ciężko przepracował okres letni na siłowni. Dobrze kończy akcje przy obręczy, pracował też nad rzutem z 6 metra. Ciekawy i rozwijający się zmiennik na 10-15 minut. Dobry asystent przy plakatach – Xavier Henry!

Patric Young – może niektórzy pamiętają, kilka tygodni przed draftem typowałem, że Pelicans zrobią jakiś ruch aby wyjąć tego silnego skrzydłowego/centra w drugiej rundzie. Został ostatecznie nieoczekiwanie pominięty i Pellies byli pierwszą drużyną, która zadzwoniła do niego z ofertą gry dla nich podczas Summer League. Swoim zaangażowaniem, walecznością i grą na desce skradł serca Williamsa i Dempsa, którzy uwielbiają takich zawodników. W preseason nie dostał już zbyt wielu minut i szansy na pokazanie się, ale i tak ostał się w 15-tce na sezon. Polecam obejrzeć jego pracę na zbiórce, robi wrażenie.

Russ Smith – w poprzednim sezonie w D-League szalał i ustanawiał kolejne rekordy Pierre Jackson, do którego klub miał prawa po ubiegłorocznym drafcie. Rozgrywający wciąż jednak dostawał sygnały od Della Dempsa, że ten nie chce go w drużynie i będzie szukał innego miejsca. Wymienił więc prawa do niego na pick w drugiej rundzie, który został zużyty na doświadczonego i potrafiącego wygrywać, Russa Smitha. Pierre kilkanaście dni później doznał kontuzji Achillesa podczas pierwszego meczu Summer League w Orlando, a Russ szalał w tym samym czasie w Las Vegas będąc jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników. Monty Williams nie będzie mu dawał jeszcze w tym sezonie większej szansy gry, ale gdy nadarzy się taka potrzeba, to będzie gotowy wejść i zaskoczyć swoją szybkością, dobrym podaniem i niezłym rzutem.

Podsumowanie

Tutaj wszystko niemal zależy od zdrowia. Jeśli trzon zespołu pozostanie zdrowy to New Orleans Pelicans mogą śmiało liczyć na najlepszą ósemkę Zachodu. Anthony Davis jest już w stanie pociągnąć ekipę za sobą, ale nie będzie też musiał tego robić w pojedynkę. Jrue Holiday, Eric Gordon, Tyreke Evans i Ryan Anderson to świetni ludzie, którzy mogą dojść w pewnym momencie daleko. Dell Demps wzmocnił zespół o Omera Asika, który ma stworzyć z Davisem najlepszy defensywny duet podkoszowy w lidze, a dzięki przybyciu Turka można śmiało dodać im już kilka zwycięstw więcej niż w poprzednim sezonie.

Na Zachodzie mamy już kilka drużyn z niemal pewnym awansem do Playoffs – Spurs, Mavericks, Clippers, Thunder czy Warriors. Najgorętsza walka o najważniejszą fazę w sezonie będzie odbywała się pomiędzy właśnie drużyną z Luizjany oraz ekipami z Memphis, Denver i Phoenix. Wszystko rozstrzygnie się w ostatnich dniach, a zadecyduje przede wszystkim zdrowie.

Jeśli jednak Pelicans nie zdołają awansować to czekają ich zmiany. Monty Williams, a nawet Dell Demps mogą wobec takiej sytuacji pożegnać się z klubem, a wówczas zespół będzie szukał również nowego klubu dla Erica Gordona czy Tyreke’a Evansa.

Czas pokaże. W Nowym Orleanie z pewnością nie będzie nudno.

Komentarze do wpisu: “Zapowiedź sezonu 2014/15 – New Orleans Pelicans

  1. Swoją drogą Pelicans powinni grać w Western Conference, Nowy Orlean bynajmniej na zachodzie USA nie leży. Podobnie z Wolves i Grizzlies. NBA musi coś z tym zrobić.

    1. nic sie z tym nie da zrobic, nawet jak Bucks przeniosa sie do Seattle to w ich miesjce wejdą Wilki – ale Pelikany maja dywizyjnych rywali blisko siebie

  2. Dla mnie NOP to pewniak na PO.. tyle ze na zachodzie zwyczajnie nie ma miejsc! Biorac pod uwage ze SAS, OKC i LAC to top 3. Pozniej jest GSW. Wysoko takze DAL. To juz 5. HOU nie zabraknie i MEM tez powinni. Zostaje POR (moj faworyt do nie-awansu). A jest jeszcze mocne PHO i DEN, ktore bez kontujzji powinno tez awansowac. Oj bedzie sie dzialo ;-)

    1. Zabijcie mnie, ale po stracie Parsonsa, Asika i Lina nie uważam żeby Rockets byli takimi pewniakami do TOP8. Im zwyczajnie brakuje ławki, trenera i „głowy”.

    2. @Autor
      Podoba mi sie Twoje zdanie, takie troche inne od przyjetego :) A czy jest szansa, zebys je gdzies rozwinal? To znaczy mamy gwiazdy, mialo byc super, jest zle, bo nie weszlismy do PO, czy nie czeka ich wtedy mala demolka i wylatuje np. trener, lub GM? Taka mala spekulacja.
      pozdrawiam

  3. Moim zdaniem wciąż wyglądają lepiej od Pelicans. Jest Ariza, Beverley. Houston mają też Brodacza i Howarda. Playoffy raczej ich.

    1. O właśnie, ale tego „raczej” przy wszystkich ekipach Zachodu – poza Spurs, Thunder, Clippers, Mavs czy Warriors – mi zawsze brakuje :-)

Comments are closed.