Ciekawostki statystyczne (73)

DALLAS MAVERICKS 102:97 CLEVELAND CAVALIERS

– Mavericks o mało co nie stracili całej 24-punktowej przewagi z końca drugiej kwarty, ale ostatecznie przetrwali w końcówce i wrócili na siódme miejsce w Konferencji Zachodniej. Między nimi a ósmymi Phoenix jest 0,6% zwycięstwa, ale nad dziewiątą drużyną mają już 3,5 meczu przewagi. Cavaliers nawet z bilansem 15-26, który – wracamy do porównywania obu konferencji – na Zachodzie byłby lepszy tylko od wyników Kings i Jazz, są tylko dwa mecze poniżej Top 8.

– Cavaliers mieli w tym meczu lepsze linijki od Mavericks, czterech graczy gospodarzy rzuciło przynajmniej 18 punktów, jednak wszyscy pozostali uzbierali razem tylko 14 oczek. Dallas miało sześciu graczy z double-digits. Dla Cleveland 26 punktów i 9 asyst zaliczył Kyrie Irving, Luol Deng w swoim pierwszym meczu w Quicken Loans Arena w roli gospodarza rzucił 20 punkty z 8 rzutów, natomiast Anderson Varejao zanotował 18 punktów i aż 21 zbiórek. Aż 16 piłek zebrał po przerwie, przy łącznie 15 zbiórkach całej drużyny gości.

– Wśród graczy Dallas najlepiej spisał się Monta Ellis (22 pkt, 8 ast), Dirk Nowitzki dołożył 17 punktów i 10 asyst, ale miał kłopoty ze skutecznością (8-20 FG, 0-5 3pt). Ten problem zdecydowanie nie dotyczył jednak Shawna Mariona, który zdobył 18 punktów, trafiając 7 z 8 rzutów z gry. Będziecie zdziwieni, ale 87,5% skuteczności to wyrównany rekord kariery Mariona dla meczów, w których trafił on min. 4 rzuty. Było to już 908. spotkanie, które spełniło ten warunek, jednak wcześniej Matrix dokonał tej sztuki tylko raz – w 2008 roku, jeszcze jako gracz Suns, trafił w meczu z Hawks również 7 z 8 rzutów.

LOS ANGELES CLIPPERS 112:103 DETROIT PISTONS

– Pistons na półmetku sezonu mają bilans 17-24. To oznacza, że ostatnim sezonem, w którego połowie Tłoki miały min. 50% zwycięstw, pozostaje 2008/09. To także sezon, w którym po raz ostatni widzieliśmy Detroit w play-offach. Uwaga, Wschód: choć Pistons mają zaledwie 41,5% wygranych meczów, tracą do ósmego miejsca tylko 0,4% zwycięstwa, czyli praktycznie nic. Clippers od momentu, w którym tuż po kontuzji Paula dostali ostre lanie w San Antonio, wygrali 6 z 7 spotkań, przegrywając tylko w Indianie (33-7, 21-1 u siebie). Pistons zupełnie przeciwnie – przegrali aż siedem z ośmiu ostatnich meczów u siebie. Są 7-14 w Pałacu i 10-10 poza nim. Tylko jedna drużyna w lidze ma tak słaby bilans gier we własnej hali: New York Knicks (również 7-14). Milwaukee Bucks nie grają w tej lidze (3-17).

– Co powinno cieszyć Clippers, za kolejnymi zwycięstwami stoi nie tylko Blake Griffin (25 pkt, 5 zb, 5 ast, 9-16 FG). Dziś Jamal Crawford rzucił 26 punktów w 27 minut przy świetnym 9-13 z gry, JJ Redick dołożył 20 punktów i 6 asyst, a DeAndre Jordan miał 16 punktów (8-11 FG), 21 zbiórek i 4 bloki. Od 28 lat tylko trzech graczy Clippers zaliczyło takie 16/21/4 – Benoit Benjamin, Chris Kaman i Marcus Camby. Jordan po raz szósty w karierze zanotował 20 zbiórek, ale jeszcze nigdy wcześniej nie dodał do tego aż 16 punktów.

– Jeszcze parę rzeczy odnośnie Jordana – dziś miał on aż siedem wsadów, to najlepszy wynik w tym sezonie dla całej ligi. Środkowy Clippers ma już 116 dunków na koncie i jest pod tym względem liderem NBA. Aż cztery wsady zapakował w pierwszej kwarcie tego spotkania, żaden inny gracz w tym sezonie nie rozpoczął meczu w podobny sposób. Jordan już raz miał cztery dunki w 1Q, miało to miejsce w meczu otwarcia przeciwko Lakers. Poza tym, tylko Terrence Jones i Miles Plumlee zdołali w tym sezonie zanotować 4 wsady w jakiejkolwiek kwarcie. Clippers w dzisiejszej pierwszej odsłonie mieli łącznie aż siedem wsadów (Griffin 3), żadna drużyna nie miała ich tylu w jednej kwarcie od 3 kwietnia (znów Clippers).

– Dla Detroit 29 punktów (rekord sezonu) rzucił Rodney Stuckey, Josh Smith dodał 24 (12-22 FG), przekraczając dwudziestkę po raz czwarty w pięciu ostatnich meczach, Andre Drummond zrobił double-double (15 pkt, 11 zb, 5-6 FG).. i to by było na tyle. Brandon Jennings mimo 28 rozegranych minut i 7 oddanych rzutów punktów nie zdobył. Will Bynum trafił swój 1000. rzut z gry w karierze.

– Clippers są 18-0, gdy trafiają min. 9 rzutów za trzy.

TORONTO RAPTORS 95:100 CHARLOTTE BOBCATS

– Spodziewalibyście się? Bobcats zakończyli dziś serię spotkań z Toronto Raptors z wynikiem 3-0, wygrali 11 z 14 ostatnich meczów z nimi, w tym 7 ostatnich w Charlotte. Kanadyjczycy nie wygrali w Time Warner Cable Arena od marca 2010 roku. Dziś zmniejszyli stratę z aż 30 punktów do tylko trzech, ale na więcej zabrakło już czasu.

Al Jefferson miał 22 punkty, 19 zbiórek i 7 asyst. To pierwsza taka linijka w historii organizacji. Big Al jest również pierwszym Rysiem, który zanotował double-double już w pierwszej kwarcie (10 pkt, 10 zb). W NBA, ostatnim graczem, który dokonał tej sztuki, był Reggie Evans (kwiecień). W pięciu ostatnich meczach Jefferson notuje średnio 26.6 punktów i 13 zbiórek przy 58% z gry. W trakcie tej serii miał m. in. 35/8 z Knicks czy 30/16 z Magic.

Kemba Walker wreszcie opuścił mecz, czego w NBA nie zrobił jeszcze nigdy (!). Pod jego nieobecność Ramon Sessions zdobył 23 punkty (rekord sezonu).

– Dla Raptors 25 punktów zdobył Demar DeRozan, 21 dołożył Kyle Lowry. Obaj trafili jednak tylko 19 z 45 rzutów, za mało.

– Bobcats stracili w pierwszej połowie tylko 36 punktów, to ich najlepsze defensywne osiągnięcie w tym sezonie. Są także 10-2, gdy rzucają min. 100 punktów.

– Rysie miały dziś tylko 2 zbiórki w ataku, przy 34 zebranych piłkach na własnej tablicy przez Raptors. 5,6% zbiórek ofensywnych to drugi najgorszy wynik w tym sezonie, po 5,4% (Heat-Cavaliers w listopadzie).

PHILADELPHIA 76ERS 99:107 WASHINGTON WIZARDS

– Wizards znów wrócili do poziomu 50% zwycięstw, zobaczymy, czy w kolejnym meczu (z Bostonem) uda im się wzbić ponad ten próg po raz pierwszy od października 2009 roku.

Marcin Gortat zdobył 19 punktów, miał 11 zbiórek i 4 bloki, rozgrywając jeden z lepszych meczów w tym sezonie. Poza Polakiem kluczową postacią w zespole Wizards był dziś nie John Wall (14/5/5), lecz Bradley Beal, który w poprzednim meczu trafił tylko 2 z 14 rzutów, by w tym zaliczyć 22 punkty, 9 zbiórek i 8 asyst w mniej niż pół godziny. Jeszcze nigdy w swojej karierze nie był tak blisko triple-double.

Michael Carter-Williams zdobył 31 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst w 34 minuty (13-22 FG). Do strzeleckiego rekordu kariery zabrakło mu tylko dwóch oczek. Spencer Hawes zaliczył 11 punktów i 16 zbiórek (5-15 FG, 1-7 3pt). Thaddeus Young dołożył 18 punktów, Evan Turner – tylko 11 (3-10 FG).

BROOKLYN NETS 103:80 NEW YORK KNICKS

– Knicks są 7-14 u siebie, a dziś przegrali po raz czwarty z rzędu i po świetnym początku roku znów wracają stare nawyki. Nie tylko spadli z ósemki, ale też zajmują dopiero jedenaste miejsce. To jest Wschód i pewnie niedługo wrócą do play-offów, ale na razie – nie jest dobrze. Tymczasem Nets są już na siódmym miejscu, w 2014 roku wygrali 7 z 8 spotkań, a dziś udanie zrewanżowali się swoim lokalnym rywalom za grudniowe -30 na Brooklynie.

– Co tu dużo pisać – Joe Johnson miał po raz kolejny świetną pierwszą połowę (20 pkt), a w całym meczu zanotował 25/6/5 w mniej niż pół godziny. Świetną zmianę dał Andray Blatche, który miał 19 punktów z 12 rzutów oraz 12 zbiórek. To jednak nie w ataku Nets wygrali ten mecz. Knicks trafili tylko 33,8% rzutów z gry (season-low), a w całej lidze w tym sezonie tylko jedna drużyna miała w jednym meczu mniej niż ich dzisiejsze 24 trafienia – Utah Jazz (21 z Wolves). Carmelo Anthony zanotował 26 punktów i 12 zbiórek (8-19 FG), JR Smith dodał 15 punktów (4-12 FG), chyba tyle. Z Knicks musi być naprawdę źle, skoro przegrali 23-punktową różnicą mecz, w którym Paul Pierce i Kevin Garnett rzucili tylko 9 punktów, a Deron Williams miał 13.

– Uwaga, skomplikowana sprawa – tylko raz w 68-letniej historii ligi zdarzyło się, by dywizyjni rywale „wymienili się” w jednym sezonie zwycięstwami na wyjeździe róznicą min. 20 punktów. Łapiecie? W 1961 roku Celtics wygrali w Nowym Jorku z Knicks 142:116, 17 dni po tym, jak Knicks zdobyli Boston Garden wynikiem 129:107.

– Knicks trafili mniej niż 35% rzutów z gry w przegranym meczu już drugi raz z rzędu. To pierwsza taka sytuacja dla Nowojorczyków od 1959 roku.

NEW ORLEANS PELICANS 95:92 MEMPHIS GRIZZLIES

– Bobcats udało się ostatnio pokonać Magic, więc Grizzlies zostali jedyną drużyną bez ani jednego zwycięstwa w obrębie własnej dywizji. Po dzisiejszej porażce z Pelicans są 0-10. W Dywizji, w której grają także Spurs, Rockets i Mavericks – drużyny play-offowe – ciężko będzie znaleźć lepszą okazję na przerwanie tej serii niż to spotkanie z Pelikanami, którzy przegrali 8 poprzednich meczów. Tak się jednak składa, że lubią grać z Grizzlies, wygrali z nimi wszystkie trzy dotychczasowe starcia. Niedźwiedzie zakończyły dziś serię sześciu zwycięstw u siebie, gdzie mają teraz bilans 11-13.

Anthony Davis kontynuuje swój marsz po miejsce w ASG, czy mu się uda? Chciałbym, ale jak nie znajdzie się tam teraz, to zobaczymy go tam za rok. Dziś miał 27 punktów, 10 zbiórek, 4 przechwyty i 4 bloki.

– Jeśli chodzi o Grizzlies, w zasadzie warto się bliżej przyjrzeć tylko 23 punktom i 20 zbiórkom Zacha Randolpha, dla którego jest to pierwsze 20/20 od grudnia 2012 roku. Potrzebuje więc już tylko jednego double-double do wyrównania rekordu organizacji w ich liczbie (Pau Gasol 189). Co ciekawe, dziś Randolph miał nie tylko 20 zbiórek ogółem, ale też rozłożył je po równo na obie tablice – zebrał 10 piłek w ataku i w obronie. Od początku roku 2013 tylko jeden gracz zanotował to swoiste „triple-double” 20/10/10 – Reggie Evans (marzec). Dla Randolpha to już trzeci taki występ w karierze, ma ich najwięcej spośród wszystkich aktywnych graczy. Oba poprzednie miały miejsce w 2010 roku.

MIAMI HEAT 114:121 ATLANTA HAWKS

– Heat wyraźnie grają na pół, ćwierć, jedną ósmą gwizdka, skoro dziś pozwolili Hawks na 71 punktów i 58% skuteczności z gry (oba rekordy sezonu Atlanty) w pierwszej połowie. Przegrali i tracą już 4.5 meczu do Indiany. Mają w tej chwili tyle samo wygranych meczów, co czwarta ekipa Zachodu, Clippers. To było jednak do przewidzenia, że Miami będzie się wyraźnie oszczędzać w drodze po swoje czwarte Finały i trzeci tytuł z rzędu. Jak ten czas leci, not one, not two. Hawks się cieszą, bo wrócili na trzecie miejsce.

– Hawks przerwali dziś serię dziewięciu porażek z Heat oraz siedmiu kolejnych przegranych z nimi w Atlancie. To dla nich ósma wygrana w dziewięciu ostatnich meczach u siebie. Paul Millsap zdobył 26 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty (8-13 FG, 10-11 FT). Świeżo upieczony tatuś DeMarre Carroll dodał 19 punktów (8-13 FG) i 6 zbiórek. Kyle Korver (12/7/6) przedłużył serię (3-9 3pt), Jeff Teague zdobył najgorsze w tym sezonie 2 punkty (6 ast, 1-7 FG), ale znów Pero Antić pobił swój career-high z 17 punktami. Rezerwowi Atlanty wygrali z Miami 54-21.

LeBron James zdobył 30 punktów (11-21 FG), 21 dołożył Chris Bosh, a 14 – wreszcie skuteczny Ray Allen (5-5 FG, 4-4 3pt), ale Heat stracili 121 punktów w 48 minut i to powinno ich najbardziej niepokoić. Po pierwszej połowie był wynik 71:70 dla Atlanty. Od czterech lat nie było w NBA takiego meczu, w którym obie drużyny miałyby po 24 minutach gry min. 70 punktów. Ostatnim takim spotkaniem był mecz Suns-Warriors w Święta 2009. Starcie Miami z Atlantą było jednak dopiero trzecim meczem (pierwszym od 1980 roku) w historii ligi, w którym obie drużyny mimo 70 punktów w pierwszej połowie nie zdobyły po przerwie więcej niż 50.

– To drugi kolejny mecz, w którym 114 punktów Heat nie wystarczyło do ich wygranej. 2 stycznia Miami przegrało tak z Warriors. Do tamtej pory Heat byli 41-0 od przybycia LeBrona i Bosha w meczach, w których zdobywali min. 110 punktów (bez dogrywek).

LOS ANGELES LAKERS 100:102 CHICAGO BULLS OT

Taj Gibson zdobył w dogrywce zwycięskie punkty wraz z syreną końcową i Bulls są na poziomie 50% po raz pierwszy od 27 listopada. Lakers zaś przypomnieli sobie, o co im teraz chodzi, i uniknęli pierwszej trzymeczowej serii wygranych od 24 listopada.

– Sześć dni temu Bulls po trzech dogrywkach wygrali w Orlando. Tamto zwycięstwo oraz to dzisiejsze sprawiły, że bilans all-time Chicago w meczach zakończonych dogrywką wynosi teraz 115-114. Lakers zakończyli dziś za to serię siedmiu zwycięstw w dogrywkach. Na 26 poprzednich meczów z OT wygrali aż 23, takiej passy nie miał nikt w historii NBA.

– Rzućcie okiem na box-score. Nick Young zdobył 31 punktów (Swaggy P!), DJ Augustin dołożył 27 (rekord sezonu, 10-16 FG, 5-7 3pt). Obaj byli rezerwowymi, obaj byli najlepszymi strzelcami swoich drużyn. To pierwszy mecz od 1970 roku, w którym żaden starter nie rzucił więcej niż 20 oczek, natomiast jedna drużyna miała z ławki 30-punktowy, a druga 25-punktowy występ.

– Pau Gasol zaliczył 20 punktów, 19 zbiórek i 5 bloków (5 TO), bijąc w tych dwóch ostatnich elementach swoje rekordy sezonu. Takie rzeczy nie robią jednak wrażenia na Joakimie Noahu, który miał 17 punktów, 21 zbiórek i 6 asyst (6-16 FG, 4 TO), notując swoje 13. double-double z rzędu już w pierwszej połowie.

PORTLAND TRAIL BLAZERS 113:126 HOUSTON ROCKETS

– Rockets rozegrali jeden z lepszych ofensywnie meczów tego sezonu, choć kiedy mieli 71 punktów po pierwszej połowie, wróciły wspomnienia z czwartkowego spotkania z Thunder, kiedy również przy kamerach TNT zdobyli do przerwy 73 punkty, by w drugiej części spotkania mieć więcej niechlubnych rekordów NBA niż punktów (19). Dziś jednak było inaczej, Rockets w samej trzeciej kwarcie rzucili 35, a w całym meczu – 126 punktów. Trafili ponad 52% rzutów z gry oraz aż 16 rzutów za trzy. Ich najlepszym graczem nie był ani Dwight Howard (24 pkt, 12 zb, 9-15 FG), ani James Harden (22/6/5), choć obaj zagrali dobrze. Ten mecz należał jednak do Chandlera Parsonsa, który miał 31 punktów (rekord sezonu), 10 zbiórek i 7 asyst (12-19 FG, 3-5 3pt). Fantastyczny występ.

LaMarcus Aldridge miał 27 punktów i 20 zbiórek (8 w ataku), ale trafił tylko 11 z 26 rzutów. Damian Lillard dodał 24 punkty (7-17 FG), 18 zdobył Wesley Matthews. Blazers jednak nie tylko nie dotrzymali kroku ofensywie Rockets, ale też sami trafili tylko nieco ponad 45% rzutów.

– Wreszcie do gry wrócił Patrick Beverley, który od razu spisał się bardzo dobrze, miał 17 punktów i najwyższe w drużynie +26. Rockets są 15-3 w ostatnich osiemnastu meczach z Blazers u siebie, 12-0 ze 107 punktami we własnej hali, 21-4 z większą liczbą trójek od rywali.

– To drugi kolejny mecz Rockets, w którym jeden gracz ma 30 punktów i 10 zbiórek, a drugi – 20 punktów i 10 zbiórek. To pierwsza taka sytuacja od lutego 2012 roku (Timberwolves), a w Rockets – pierwsza od 1996 roku (Hakeem, Drexler, Barkley). W obu meczach „tym drugim” był Howard, natomiast w poprzednim spotkaniu „Parsonsem” z 30/10 był nieobecny dziś Terrence Jones.

INDIANA PACERS 102:94 GOLDEN STATE WARRIORS

– Pacers wygrali po raz piąty z rzędu, mają już bilans 33-7. Co tu więcej pisać? Mimo prób come-backu Warriors w czwartej kwarcie Indiana ma bilans 30-1 w meczach, w których prowadziła po trzech odsłonach.

– Starcie dwóch drużyn będących w Top 5 defensyw ligi wygrała zdecydowanie ta najlepsza – Pacers zatrzymali Warriors na 40,7% z gry, samemu trafiając 45% i mając wszystkich pięciu starterów z min. 14 punktami na koncie. Paul George rzucił 23, 17 dodał David West, a 15 George Hill. Roy Hibbert zaliczył double-double (14 pkt, 13 zb), podobnie jak Lance Stephenson (14 pkt, 10 zb), który z 7 asystami był nawet blisko swojego czwartego triple-double w tym sezonie. Pacers i tak powinni być z niego bardzo zadowoleni, są 10-0, gdy Stephenson ma double-double.

Stephen Curry miał 24 punkty i 9 asyst, ale trafił tylko 3 z 11 rzutów za trzy. Na więcej Pacers mu nie pozwolili. David Lee dodał 20 punktów i 12 zbiórek, Klay Thompson rzucił 17 punktów (5-10 3pt).

Najlepsi

punkty: Parsons, N. Young, Carter-Williams (31)

zbiórki: Varejao, Noah, Jordan (21)

asysty: Vasquez, Curry, Irving (9)

przechwyty: J. Butler, Iguodala, A. Davis (4)

bloki: P. Gasol (5)

straty: Harden, Gasol, Gasol (5)

3pt: Augustin, K. Thompson (5)

FT: Sessions, Millsap (10)

minuty: J. Butler (49:41)

Enbiejowy typer: 4/10