Dallas Mavericks uhonorują karierę Dereka Harpera

Pamiętacie Dereka Harpera? ’Cwany lis’ na pozycji rozgrywającego z małym wąsikiem, który potrafił instynktownie wykradać piłki rywalom. Ponadto gracz, który znakomicie rozbijał defensywę rywali rzutami zza łuku. Swego czasu, kiedy już był cenionym graczem w Dallas i ocierał się o awans do Meczu Gwiazd, trafił pod skrzydła słynnego Pata Riley’a – który to z kolei zapragnął go mieć w nowojorskich Knicks – po to by Harper pokierował grą Bad Boys z Nowego Jorku w walce o Mistrzostwo ligi. Co ciekawe ta sztuczka i trenerowi i graczowi się omal udała, a do szczęścia obu Panom zabrakło skuteczności….Johna Starksa.

Harper został wybrany z 11 numerem draftu w 1983 roku i dla Mavericks grał z numerem 12. Pierwsze 11 lat zawodowej kariery spędził właśnie w Texasie, by potem na trzy lata przenieść się do Knicks i wrócić na 12 sezon do miejsca, w którym się zaczęła jego przygoda z zawodową koszykówką. Derek był graczem dysponującym świetnym przeglądem pola, co w pozwalało mu w najlepszych latach kariery osiągać średnie 7 asyst na mecz. Nie był on jednak first-pass playerem, a zawodnikiem lubiącym oddawać decydujące, o wyniku meczu, rzuty. Numer 12 w Dallas Mavericks podczas najlepszych lat w Texasie potrafił rzucać po 19 pkt na mecz i imponował skutecznością na poziomie 50% rzutów z gry. Jego mocną stroną była obrona, gdyż potrafił on czujnie i blisko pilnować swoich vis-a-vie. Jego specjalnością stały się kradzieże piłek przy koźle rywala. Kiedy przeciwnik próbował go minąć lub oszukać to ten niespodziewanie przyspieszał i wyciągał – w najmniej spodziewanym przez rywala momencie piłkę – z jego rąk (w najlepszych momentach kariery jego średnia przechwytów to 2,2 i 2,3 na mecz).

Harper słynął również z 'ciętego języka’ i tzw. trash-talkingu. Kiedy nie radził sobie w obronie z rywalem, a ten na dodatek miał mocny dzień to bardzo dużo mówił stojąc naprzeciwko zawodnika bronionego i potrafił zasypać jego ucho przykrymi lub denerwującymi go słowami. Najlepiej o 'sztuce wybijania z rytmu’ stosowanej przez Dereka przekonał się późniejszy Mistrz NBA Sam Cassell. Tuż po serii finałowej Knicks vs. Rockets z 1994 roku, były playmaker Rakiet przyznał, iż w życiu nie spotkał koszykarza, który potrafiłby tak wiele mówić podczas meczu i na dodatek byłby w stanie przegadać jego matkę!

W ostatnich dniach sporo mówiono o Dereku Harperze w Dallas, bowiem klub z którym związany był przez 90% kariery postanowił uhonorować go poprzez zastrzeżenie numeru ’12’ należącym w przeszłości do rozgrywającego. Nie jest jeszcze znana data ceremonii podczas któregoś meczu Mavs, ale Mark Cuban potwierdził miejscowym mediom, iż Harpera koszulka zawisnie obok trykotów Rolando Blackmana (22) oraz Brada Davisa (15). Warto podkreślić, że w momencie kończenia kariery przez Harpera zawodnik ten był 11 na liście najczęściej przechwytujących wszech czasów w NBA oraz 17 na liście najlepiej asystujących w historii ligi. Zakończył karierę z ponad 16 tys. punktów na koncie, ponad 6,5 tys. asyst oraz blisko 2 tys. przechwytów. Dwukrotnie zostawał wybrany do drugiej piątki obrońców ligi. Dziś ma 52 lata.

Ciekawostką związaną z karierą Harpera jest fakt, iż podczas meczu play offs 1984 przeciwko L.A. Lakers popełnił wielki błąd kozłując piłkę w końcowych sekundach 4-ej kwarty do samego jej końca. Myśląc, że jego team wygrywa, niefotunnie i bez ataku kosza rywala doprowadził do dogrywki..