Iguodala był o godzinę od podpisania kontraktu z Mavs

andre iguodalaDallas nie mogą zaliczyć tego off season do udanych. Nie udało im się pozyskać żadnego zawodnika z pierwszej półki (prawda, Monto Ellisie?) i kolejny rok z rzędu muszą wprowadzić w życie plan B. Dirk Nowitzki znowu nie dostanie nikogo do pomocy, a szansa walki o drugi pierścień powoli oddala się coraz bardziej.

Wcale jednak nie musiało tak być, ponieważ okazało się, że Mark Cuban był bardzo bliski podpisania umowy z Andre Iguodalą. Jednak zamiast do Dallas swingman trafił ostatecznie do Golden State Warriors, którzy byli o wiele bardziej zdeterminowani by dodać go do składu.

Były gracz Philadelphii 76ers był jednym z najbardziej pożądanych agentów tego lata. Zaraz po Dwightcie Howardzie. Podejrzewam, że każdy zespół, gdyby tylko posiadał środki w budżecie, z chęcią zaoferowałby mu kontrakt. Iguodala to niezwykle uniwersalny gracz, który co prawda nigdy nie będzie pierwszą opcją zespołu, ciężko nawet powiedzieć czy drugą, ale jest jednym z tych niewielu zawodników, który prawdopodobnie pasowałby do każdej drużyny w lidze.

Dlatego nie powinno dziwić, że kilka zespołów było zainteresowanych jego usługami tego lata. Najpierw ofertę 4-letniego kontraktu na sumę 52 mln dolarów zaoferowali Sacramento Kings, jednak kiedy Iguodala poprosił o kilka dni na zastanowienie ci natychmiast się z niej wycofali. Później z propozycją umowy wyszli Denver Nuggets, którzy mogli mu zaoferować największe pieniądze i położyli na stół 60 mln płatne w ciągu 5 lat.

Propozycja Samorodków dalej nie przekonywała swingmana i ten był już zdecydowany na parafowanie lukratywnej umowy z Mavs. Na godzinę przed tym do gry włączyli się jednak Warriors, którym udało się namówić Utah Jazz do przejęcia kontraktów Andrisa Biedrinsa, Richarda Jeffersona i Brandona Rusha razem z dwoma pickami w pierwszej i dwoma w drugiej rundzie draftu.

Dzięki tej transakcji Golden State udało się stworzyć niezbędną przestrzeń do zaoferowania Iguodali 48 mln za 4 lata gry. Ten nie wahał się długo i zgodził się na propozycję Warriors. Ponadto ci chcieli podpisać 30-latka na zasadzie sign-and-trade, jednak o tym w ogóle nie chcieli słyszeć w Denver. Po przemyśleniu jednak całej sprawy Samorodki zgodziły się na transfer, w którym udział wzięli także Jazz. I tak Warriors dostali Iguodalę, Nuggets trade exception na poziomie 12 mln dolarów oraz Randy’ego Foy’a z Utah (również sing-and-rade – 3 lata za 9mln), a zespół z Salt Lake City pick w drugiej rundzie draftu od Golden State.

Wróćmy jednak do Dallas. Ci znowu musieli obejść się smakiem. Po raz kolejny dobry, wolny agent mając już umowę na stole i będąc bliskim podpisania kontraktu zdecydował się na grę w innym zespole. Wydaje się to co najmniej dziwne, ponieważ w Mavs wydają się mieć dużo do zaoferowania.

Zajaranego na maksa koszykówką właściciela, który nie szczędziłby kasę na drużynę, dobrego fachowca na stanowisku trenera, gwiazdę, która co prawda swoje najlepsze lata ma już za sobą, ale dalej byłaby solidnym wsparciem i wydaje mi się bez problemu pogodziłaby się z zostaniem drugą opcją w zespole. Do tego Dallas nie jest wcale małym rynkiem. Co prawda, to nie to samo co Los Angeles czy też Nowy Jork, ale jest dużo lepiej niż w takim Milwaukee, Minnesocie lub Salt Lake City.

Szkoda w tym wszystkim Dirka Nowitzkiego, który znowu nie dostał nikogo do pomocy i od momentu zdobycia mistrzostwa w 2011 nie był nawet blisko ponownej walki o tytuł. I bardzo możliwe, że już nie będzie. Przynajmniej nie w Mavericks. Skoro nawet Iguodala wolał grać w Warriors niż w Mavs.

Nie żebym nie doceniał tutaj Andre, ale patrząc na to, co pokazywał przez swoją karierę nie odmieniłby z dnia na dzień gry Dallas. Posiada on wiele umiejętności, ale musi być połączony z kimś jeszcze. Podpisanie z nim umowy byłoby jednak bardzo dobrym punktem wyjścia i wabikiem na kolejne wielkie nazwiska, bo sam Nowitzki widać chyba już nim nie jest.

Dla samego Andre wybór Golden State był o wiele bardziej korzystny. Młoda, utalentowana ekipa, która może być tylko lepsza, do tego ze świetnym trenerem na ławce. Mogą trochę namieszać w następnym sezonie.

A, i na koniec jeszcze jedna fajna rzecz. Iguodala mógł dostać więcej pieniędzy zarówno w Kings, Nuggets, jak i pewnie Mavs, choć nieznana jest kwota jaką miał dostać. Wybrał jednak mniejsze pieniądze w Warriors, ponieważ chciał grać właśnie tam i wiedział, że tam ma najwięcej szans na wygrywanie.

Komentarze do wpisu: “Iguodala był o godzinę od podpisania kontraktu z Mavs

  1. i tak powinno być. Kierować się chęcią i rządzą zwyciężanie a nie kasom jak w przypadku mavs. 9/10 osob bedac na miejsc Andre poszlo by do warrios. Swietny, mlody utalentowany team.

    1. „kasom” – kasą ziom… nie dziękuj.

      @autor
      Podejrzewam, że gdyby każdy zespół, gdyby tylko posiadał środki w budżecie…

      Źle się czyta to gdybanie co dwa słowa – brak poprawnej składni – popraw.

      A poza tym artykuł na cztery z plusikiem… i jeszcze jedno… wy nie sypiacie… ten news w USA padł koło 3 w nocy czasu Polskiego.

  2. @Zuy – zmiany robimy, zwłaszcza w wakacje. Dlatego tak się często wydaje, że jesteśmy on-line;-) obowiązki jak rodzina i praca też mamy. pozdro

  3. Ja się bardzo z tego cieszę. Fajny młody rozwojowy zespół, a Igi wnosi w niego wszechstronność i doświadczenie. No oraz trochę poprawi defensywę. Jak tylko Bogut, Lee i Kura będą zdrowi, to Wojownicy powinni zanotować świetny sezon.

    Nie mają pierwszoplanowej gwiazdy formatu Melo, czy Bronka, ale mają aż 4 graczy na poziomie rezerw ALL-Star Game (Bogut, Lee, Kura, Igi). Do tego kilku młodych o rozwojowych. To znakomite połączenie.

    1. Mam wrażenie, że Kura, o ile już nie jest „pierwszoplanową gwiazdą”, to nawet w najbliższym sezonie może się już takową stać ;)

Comments are closed.