Sylwetka gwiazdy Zachodu – LaMarcus Aldridge

#12 – LaMarcus Aldridge – silny skrzydłowy

all-star-2013-houstonO ławce rezerwowych Portland Trail Blazers w koszykarskim środowisku krąży całkiem sporo żartów. Wszystko sprowadza się do tego, że jeśli wszyscy zmiennicy z Oregonu zdobędą w jednym meczu razem więcej niż 20 punktów, to jest to wielkie wydarzenie. Nie ulega wątpliwości, że drużynę Blazers ciągnie pierwsza piątka Aldridge-Batum-Hickson-Matthews-Lillard. Efekty? Dziewiąte miejsce na Zachodzie. Biorąc pod uwagę sytuację kadrową zespołu – naprawdę nie wygląda to źle. O awans do play-offs będzie jednak ciężko, bowiem do ósmego miejsca (Rockets) Blazers tracą trzy wygrane – do tego tuż za nimi znajdują się Los Angeles Lakers, którzy cały czas są groźni. Trzeba przypomnieć, że Blazers przegrali pięć ostatnich meczów przed ASW (ostatni mecz – 63-99 z Hornets) i właśnie przez to są w tabeli Konferencji bliżej Jeziorowców niż Rakiet.

Jak więc widać, sytuacja zespołu nie jest wcale najgorsza. Blazers cały czas zachowują szansę na awans do play-offs, choć ich ławka rezerwowych nie istnieje. Pierwsza piątka jest bardzo dobrym zestawem graczy, a na ich czele stoi LaMarcus Aldridge, który za swoją dobrą postawę został nagrodzony drugim z rzędu wyborem do Meczu Gwiazd.

 #12 – LaMarcus Aldridge

Wzrost: 211 cm

Waga: 109 kg

Klub: Portland Trail Blazers (9. na Zachodzie)

W NBA od 2006 roku, siódmy sezon, drugi występ w All-Star Game

Wyróżnienia:

  • 2007 All-Rookie Second Team
  • 2011 All-NBA 3rd Team
  • 2012, 2013 All-Star

W tym roku – przynajmniej takie mam wrażenie – wybór Aldridge’a wydawał się mniej oczywisty niż w poprzednim sezonie. Nawet nie chodzi o to, że rok temu Blazers do Weekendu Gwiazd jakoś trzymali się w ósemce Zachodu. Rzecz w tym, że wtedy Aldridge lepiej prezentował się na tle swoich kolegów. Poza tym, że bez niego nie zdołali wówczas wygrać nawet z Wizards (wtedy to jeszcze był obciach), znacznie bardziej wyróżniały się jego statystyki. Nie były one znacznie lepsze, niż teraz – przed All-Star Weekendem w Orlando Aldridge miał średnie 22.3 PPG i 8.3 RPG (teraz 20.9/8.8). Pamiętajmy jednak, że w przeciwieństwie do tego sezonu wtedy Blazers mieli jeszcze szeroki skład, na pewno szerszy od obecnego. Byli Gerald Wallace, Jamal Crawford, Raymond Felton. Punkty drużyny rozkładały się równomiernie na większą liczbę graczy niż teraz. Wyjątek stanowił oczywiście Aldridge, niekwestionowany najlepszy strzelec drużyny.

Teraz między piątym strzelcem zespołu (Hickson) a szóstym (Leonard) jest 8.5 punkta na mecz różnicy. Już to o czymś świadczy. Liczyłem – pierwsza piątka Portland zdobyła póki co ponad 85% punktów całej drużyny. 16.9 ppg zmienników Blazers to oczywiście najgorszy wynik w lidze (drudzy najgorsi Pacers – 25.5), tak jak 38% skuteczności z gry, 67,9% z osobistych o 27,9% za trzy już nie wspominając. Jest to też najważniejszy powód również najgorszej w NBA średniej minut (13.3).

Musiał więc wzrosnąć udział pozostałych starterów. Przede wszystkim jednak przebojem do NBA wdarł się Damian Lillard, który zostanie najlepszym debiutantem tego sezonu. Już w pierwszym sezonie w najlepszej lidze świata zdobywa 18.3 punkta na mecz, notuje 6.5 asysty. Także przez jego świetną grę o Aldridge’u mówi się mniej. Inna sprawa to fakt, że trenerzy przy wyborze rezerwowych do Meczu Gwiazd pominęli m. in. Stephena Curry’ego, najlepszego strzelca Golden State Warriors, jednej z większych niespodzianek sezonu. Co oczywiste, od razu zaczęło się wskazywanie gracza, którego miejsce powinien zająć Curry. Nie jestem w stanie określić, o kim pisano najczęściej – na pewno w tych dyskusjach pojawiało się nazwisko Aldridge’a.

Nie oznacza to jednak, że LMA został wybrany niesłusznie. Po pierwsze, Blazers to – bądź co bądź – drużyna na granicy play-offs. Nawet, jeśli są bliżej niż dalej PO. LaMarcus Aldridge jest liderem tej drużyny i notuje średnie 20.9 punkta i 8.8 zbiórki na mecz. Fakt, jego skuteczność znacznie się pogorszyła – w zeszłym sezonie trafiał najlepsze w karierze 51,2%, teraz najgorsze 48,2%. To jednak już trzeci kolejny sezon, w którym kręci 20/8 na mecz i to też o czymś świadczy. Wybór do ASG rok temu nie był wcale przypadkiem, zresztą w Los Angeles w 2011 roku też powinien się moim zdaniem znaleźć. Wracając – Aldridge jest trzecim graczem w historii organizacji ze średnimi 20.9/8.8 – poprzedni to Sidney Wicks (lata 70.) i Zach Randolph (2006/07).

Aldridge zajmuje 22. miejsce w lidze w 'usage rate’ – kiedy jest na parkiecie, kończy aż 26,2% posiadań drużyny. Spośród Top 25 pod tym względem skrzydłowy Blazers ma także najniższy turnover-rate – popełnia stratę tylko w 7,7% swoich posiadań. Zdobył póki co 27,2% punktów Blazers (19. w lidze). Oddał póki co aż 530 rzutów z półdystansu – to największa liczba w NBA. Jest dziesiątym strzelcem ligi (20.9 ppg), wśród silnych skrzydłowych jest pierwszy. Jest także graczem posiadającym największą liczbę występów na poziomie 25 punktów i 10 zbiórek (11 występów).

Aldridge jest jedenastym graczem w historii organizacji Trail Blazers, który wystąpił w All-Star Game min. dwa razy. Jest spośród nich ósmym, który dokonał tej sztuki w kolejnych sezonach. Skoro już jesteśmy przy tej liczbie – w tym sezonie LMA stał się także ósmym blokującym w historii organizacji. Luty zaczął w naprawdę świetnym stylu – choć w ostatnim meczu miał 6 punktów i 2-11 z gry, w pięciu poprzednich zdobywał po 25 punktów (27.4 ppg, 60% FG). Trafił w tym miesiącu 78 rzutów z gry – najwięcej w lidze.

Najlepszy występ? Zdecydowanie mecz z Dallas 29 stycznia. Nie dość, że zdobył 29 punktów i 13 zbiórek, to jeszcze w ostatnich pięciu sekundach meczu najpierw trafił na wyrównanie, a potem na zwycięstwo.