Pewna wygrana Clippers w Filadelfii

05Clipperssixers-300x300Dzisiejszej nocy w Filadelfii, tamtejsi Sixers podejmowali Los Angeles Clippers, którzy  po ostatnim zwycięstwie nad Knicks prawdopodobnie wracają do swojej niezwykłej formy sprzed kilku tygodni.

Clippers we wczorajszym spotkaniu przeciwko Knicks mimo 42 punktów Anthony’ego okazali się lepsi i odnieśli 32 zwycięstwo w tym sezonie. Zawodnicy Sixers grając na swoim parkiecie mają bilans 16-12, natomiast Clipps taki sam bilans mają w meczach wyjazdowych. Faworytem w tym meczu byli goście z Los Angeles, lecz mimo to spotkanie w Wells Fargo Center zapowiadało się całkiem ciekawie. W spotkaniu nie mogliśmy oglądać Carona Butlera oraz Chauncey Billupsa.

Clippers bardzo dobrze rozpoczęli to spotkanie, ponieważ po niecałych 2 minutach prowadzili już 6:0 i Doug Collins od razu  musiał interweniować.

Po timeoucie podopieczni trenera Sixers powoli wracali do gry i w pewnym momencie przewaga Clipps wynosiła już tylko 3 punkty, lecz po chwili goście ponownie wyszli na znaczące prowadzenie (14 punktów różnicy). Ostatecznie po pierwszej kwarcie Clippers prowadzili 30:22.

W drugiej kwarcie na trybunach zrobiło się trochę „piknikowo”, co odzwierciedlało grę Sixers. Na początku tej kwarty naprawdę ciężko było o celne rzuty po obu stronach, lecz to jednak goście powiększali swoją przewagę.

Obrona, którą „Szóstki” stosowały była zdecydowanie za łatwa  do przejścia dla drużyny z LA, natomiast gospodarze kompletnie stracili na skuteczności, która wynosiła już nawet 39% w porównaniu do 62% rzutów z gry Clippers. Na 4:30 przed końcem pierwszej połowy tego spotkania, goście prowadzili już 46:29.

Goście z Los Angeles robili zupełnie to co chcieli. Po pierwszych 24 minutach tego meczu, Clipps mieli przewagę 23 punktów i raczej nie powinni oddać tego pewnego chyba już zwycięstwa.

Po tych dwóch niesamowicie łatwych dla Clippers kwartach, najlepszym zawodnikiem w tej drużynie zdecydowanie był Chris Paul. Rozgrywający zespołu z Miasta Aniołów na swoim koncie miał już 12 punktów, 7 asyst oraz 3 przechwyty.

W Sixers najlepiej punktującym na najlepszej skuteczności do tej pory był Nick Young, który zdobył 9 pkt (4-10 z gry) oraz miał 2 zb i 1 ast. Warto wspomnieć także o rozgrywającym „Szóstek” – Jrue Holiday. Do połowy miał on tylko 3 punkty (2-8 z gry) oraz aż 8 asyst.

Trzecia kwarta standardowo rozpoczęła się od niecelnego rzutu „jedynki” Sixers, czyli wspomnianego przed chwilą Holidaya. Z rozpoczynającą się 3 minutą tej kwarty powoli rozstrzelał się nam Young.

W drugiej połowie skuteczność Sixers nieco się polepszyła, ale to nie wystarczyło do dogonienia Cllippers. Na 5:46 przed zakończeniem tej kwarty, po podaniu Paula niezwykłym dunkiem z faulem popisał się Blake Griffin, a gdy podkoszowy Clipps nie trafił rzutu osobistego przepiękną dobitką pochwalił się DeAndre Jordan. Kolejnym niesamowitym dobiciem ten zawodnik popisał się kilka minut po tych zdobytych punktach. To było niesamowite!

Na 3 minuty przed końcem Clippers prowadzili już 82:55, a ostatecznie po tej kwarcie przewaga sięgnęła 29 punktów. Moim zdaniem już wtedy było po meczu.

Czwarta kwarta nie różniła się od poprzednich 36 minut. Różnica punktowa między zespołami wynosiła już nawet 30 punktów, lecz chwilowe przełamanie gospodarzy dostarczyło im kilka punktów i o czas prosił Vinny Del Negro.

Ostatecznie Clippers wygrali to spotkanie z wynikiem 107:90.

Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na parkiecie zarówno po stronie Clippers jak i Sixers był Paul, który zaliczył kolejne double-double w swojej karierze zdobywając 21 pkt oraz dokładając do tego 11 asyst i 5 przechwytów. Wraz z nim świetne spotkanie zagrali podkoszowi drużyny z LA – Griffin (20 pkt, 9 zb, 5 ast) i Jordan (8 pkt, 10 zb).

Jedynym zawodnikiem, który wyróżniał się w dzisiejszym meczu po stronie „Szóstek” był Young. Zdobył on łącznie 29 punktów, 2 zbiórki oraz 5 asyst.

Boxscore:

Clippers: Paul 21, Griffin Crawford 20, Barnes 11

Sixers: Young 29, Turner, Holiday Pargo 10

Skrót z meczu: