Thunder potrzebowali dogrywki

Oklahoma City Thunder wróciła do wygrywania. Po niedawnej porażce z Memphis Grizzlies tym razem rozprawili się w obcej hali z Philadelphią 76ers. Dla „Sixers” była to pierwsza porażka po serii trzech zwycięstw. Nie była to jednak łatwa przeprawa i to wyłonienia lepszego zespołu potrzebna była dogrywka.

Oklahoma City Thunder (40-23)
28 27 27 19 9 110
Philadelphia 76ers (33-31)
34 21 25 21 4 105

Gospodarze dość szybko wyszli na prowadzenie 12:2. Kontroli nad pierwszą kwartą nie oddali już do jej zakończenia. Oklahoma potrafiła zbliżyć się tylko na jeden punkt, ale nic więcej nie wskórali.Inaczej było w drugiej kwarcie. Po kilku minutach gry, głównie dzięki dobrych akcjach Jamesa Hardena oraz Nicka Collisona, wyszli na pierwsze prowadzenie w meczu 41:40. Gra od czasu toczyła się nie mal punkt za punkt. Pierwszą połowę zakończyła zdobycz punktowa Lou Williamsa i obydwa zespoły schodziły do szatni przy stanie 55:55. Kolejna część spotkania również przebiegała pod szyldem wyrównanej walki. Wcałym meczu do stanu remisowego dochodziło 14 razy, a prowadzenie zmieniało się 17-krotnie.

Dzięki takiej wyrównanej grze mieliśmy niezłe emocje pod koniec IV kwarty. Philadelphia po rzucie za trzy Lou Williamsa wprawdzie wyszła na prowadzenie 101:96 na 2:19 min przed końcem meczu, ale od czego Thunder mają swojego lidera? Po tej akcji mieliśmy mały festiwal niecelnych rzutów z obydwu stron. Dopiero na 37 sekund przed końcem przełamał tą niemoc Kevin Durant trafiając za dwa. Chwile później ponownie błysnął „Durantula” i na jego blok nadział się Andre Iguodala. Thunder przegrywali trzema punktami, więc piłka kolejny raz powędrowała do Duranta, który szybko wyrównał stan meczu. „Sixers” mieli jeszcze sześć sekund, ale świetnie ustawił się Russell Westbrook i Iguodala został złapany na faul ofensywny. Durant mógł jeszcze to wygrać w regulaminowym czasie gry, ale nie trafił z dystansu i czekała nas dogrywka.

Dodatkowy czas gry to już delikatny odjazd gości. Teraz to oni trzymali wszystko w swoich rękach. obrona 76ers miała szczególne problemy z Russellem Westbrookiem i nie dali rady wygrać tego spotkania.

Czołową postacią wśród przyjezdnych z OKC był Kevin Durant. Nie tylko trafiał kluczowe rzuty, a do tego miał 34 punkty oraz 16 zbiórek. Ciężko było go zatrzymać. Do przerwy miał już double-double i był to jego pierwszy taki wyczyn w karierze. Bardzo dobrze spisał się również Russell Westbrook, który uzbierał 27 punktów, 12 asyst, a na dodatek zebrał 5 piłek.

Goście mieli również naprawdę sporą pomoc z ławki. Całkiem miło zaskoczył Nick Collison. Zdobył 16 punktów oraz zebrał 10 piłek z tablic. Kolejny dwucyfrowy wynik punktowy zapisał na swoim koncie James Harden. Tym razem zdobył 11 „oczek”, ale skuteczność 3/10 z gry to nie jest na pewno jego szczyt marzeń.

Po stronie 76ers szczególnie brylował Jrue Holiday. Zakończył spotkanie mając na koncie 22 punkty i 8 asyst. Drugim bardzo ważnym ogniwem był rezerwowy Lou Williams, który również zdobył 22 punkty. Z kolei Jodie Meeks dołożył 17 punktów i 7 zbiórek.

Andre Iguodala uzbierał 14 punktów, 8 punktów i 6 zbiórek. Tylko co z tego jak w ważnych momentach zawiódł, jego drużyna przegrała, a on sam miał 6 strat? Zmarnował kluczowe akcje w ataku oraz rzucił nad nim Kevin Durant decydujące punkty.

Pod koszem swoje zagrał Elton Brand. Zaliczył double-double na poziomie 13 punktów i 15 zbiórek.

Oklahoma City Thunder coś bardzo lubi dogrywki. To juz ich ósmy mecz w obecnym sezonie, gdzie potrzebny był dodatkowy czas gry. Żaden inny zespól nie rozegrał więcej takich spotkań. „Grzmoty” mają w tych pojedynkach bardzo dobry bilans 7-1.