Trzeci dzień rywalizacji w grupie D na EuroBaskecie. Po wczorajszych starciach koszykarze nie mieli zbyt dużo czasu na regenerację – ale to nie powstrzymało chociażby Luki Doncicia przed zaliczeniem czwartego triple-double w historii tych rozgrywek. Izrael zdołał wyraźnie pobić Francję, zaś Polacy, dzięki wygranej nad Islandią, zapewnili sobie awans i zostali samodzielnym liderem grupy. Zapraszam na podsumowanie!

Słowenia – Belgia 86-69
- Słoweńcy niemal od początku spotkania kontrolowali jego przebieg,
- Luka Doncić miał początkowo problemy z trafieniem do kosza – i ogólnie cały dzień nie najlepiej szło mu w rzutach z dystansu; rekompensował to jednak walką na tablicach, a także świetnymi podaniami; spotkanie skończył z 26 punktami, 11 asystami i 10 zbiórkami – jest to dopiero czwarte triple-double w historii EuroBasketu (poprzednie zaliczył Mateusz Ponitka trzy lata temu w pamiętnym meczu przeciwko Słowenii właśnie),
- dla Belgów z dobrej strony pokazał się były gracz Trefla – Andy Van Vliet (15 oczek, w tym 3 trójki),
- pierwsza kwarta była raczej „dla koneserów” – tylko 16 oczek Słowenii to jej najgorszy wynik w Q1 od 2013 roku; 10 punktów Belgii – chyba nie muszę komentować; potem mecz się trochę rozkręcił, chociaż było wyraźnie widać, kto jest lepszą drużyną – zatem dramaturgii tu nie było.
Izrael – Francja 82-69
- Francuzi zaczęli bardzo fizycznie i w obronie wręcz tłamsili Izraelczyków – nie utrzymali jednak takiej postawy przez całe spotkanie,
- wynik bardzo długo oscylował wokół remisu – aż do przerwy ze wskazaniem na Francję, zaś po niej na minimalne prowadzenie wysforował się Izrael; ostatnią odsłonę Francuzi zaczęli bardzo aktywnie – trzy punkty, a potem trzy kolejne zbiórki w ataku; Izrael jednak chwilę później, prowadzony przez Avdiję, zaliczył run 11-0,
- ekipa z Europy wyglądała wówczas, jakby dostała zapaści – Francuzi co chwilę forsowali rzuty po wątpliwej jakości izolacjach; ponadto grali piłkę pod kosz do Yabusele, który kompletnie nie radził sobie z podwojeniami, często tracąc piłkę albo podając ją w taki sposób, że koledzy nie mieli jak płynnie zakończyć akcji,
- najlepszym graczem meczu był Deni Avdija, który zdobył 23 punkty i zebrał 8 piłek; 17 oczek dodał Yam Madar, a jeszcze dwóch innych graczy z Bliskiego Wschodu miało dwucyfrową zdobycz punktową,
- dla pokonanych 14 punktów miał Zaccharie Risacher, 13 Elie Okobo, a 12 Jaylen Hoard.
POLSKA – ISLANDIA 84-75
- Polacy zaczęli z dużą energią – tak, jak w poprzednich spotkaniach; na początku duże problemy miał Loyd (w całym meczu 6 strat), ale świetnie dysponowany był za to Ponitka,
- Kosz Kadra nie potrafiła niemal przez cały mecz znaleźć odpowiedzi na Tryggviego Hlinasona – islandzki gigant skończył mecz z 21 punktami i 10 zbiórkami,
- do przerwy niekwestionowanym liderem naszego zespołu był Mateusz Ponitka – nie tylko punktował, ale też dyrygował i czyścił tablicę; w drugiej połowie zaś, prócz punktów, asyst i zbiórek, zaliczył ważny blok i wymusił faul w ataku w momencie, kiedy byliśmy w kryzysie; całe spotkanie zakończył z 18 punktami, 8 zbiórkami i 8 asystami (został wybrany MVP meczu),
- najlepszym strzelcem spotkania był Jordan Loyd(owski) – 26 punktów, w tym 9 w czwartej kwarcie,
- Jordan w całym turnieju zgromadził już 85 oczek – najwięcej w historii EuroBasketu, jeśli chodzi o pierwsze trzy mecze debiutanta,
- mecz w końcówce zaczął wymykać się Polakom z rąk – goście dogonili i przegonili Kosz Kadrę; wtedy jednak Kapitan Mateusz zaliczył asystę, potem wymusił wspomniany wcześniej faul w ataku, a następnie dodał kolejną asystę – i Biało-Czerwoni wrócili na prowadzenie,
- było dużo nerwów w końcówce i bardzo dużo przerw w grze – sędziowie sprawdzali na wideo różne rzeczy i, jak na moje, decyzje kontrowersyjne były tego dnia bardziej na korzyść Polski,
- nie był to może piękny ani bardzo pewny mecz, widać też było zmęczenie Biało-Czerwonych – ale Kosz Kadra jest po nim samodzielnym liderem i zapewnia sobie awans do fazy pucharowej w Rydze,
- kompletnie obok meczu przeszedł Michał Sokołowski (0/7 z gry, 3/7 z wolnych w 31 minut gry),
- cichym bohaterem był za to Kamil Łączyński (7 pkt, 3 zb, 4 as), dziś wyjątkowo w S5; bardzo dobrą zmianę dał Dominik Olejniczak, który momentami potrafił nawiązać walkę z Hlinasonem (w sumie nasz środkowy zdobył 12 punktów i zebrał 7 piłek),
- źle wyglądał niestety Olek Balcerowski – 8 punktów to nie jest tragiczny dorobek, ale łapał niepotrzebne i głupie faule; widać też, że trójki mu na tym turnieju nie siedzą (dzisiaj 0/3),
- warte odnotowania jest też, że w turnieju zadebiutowali dzisiaj Szymon Zapała (głównie ze względu na absencję Olka Dziewy z powodu problemów żołądkowych) i Michał Michalak – obaj bez punktów,
- kolejne starcie za dwa dni z Francją – potencjalnie może to być mecz o zwycięstwo w grupie.
Uf, to były intensywne dwa dni. A myślałem, że dzisiaj będzie spokojniej. Jednak Kosz Kadra to lubi zapewniać nam emocje. Do usłyszenia pojutrze, dobrego tygodnia!