Wyniki i statystyki dzień 154: Wilki wygrywają draft, Lakers biorą srogi rewanż

Witajcie w kolejny poranek po wieczornej uczcie z play offs 2020. Zanim przejdziemy do opisu spotkań podsumujmy loterię draftową, która miała miejsce w nocy.

1. Minnesota Timberwolves
2. Golden State Warriors
3. Charlotte Hornets
4. Chicago Bulls
5. Cleveland Cleveland
6. Atlanta Hawks
7. Detroit Pistons
8. New York Knicks
9. Washington Wizards
10. Phoenix Suns
11. San Antonio Spurs
12. Sacramento Kings
13. New Orleans Hornets
14. Boston Celtics

15. Orlando Magic
16. Portland TrailBlazers
17. Minnesota Timberwolves
18. Dallas Mavericks
19. Brooklyn Nets
20. Miami Heat
21. Philadelphia 76ers
22. Denver Nuggets
23. Utah Jazz
24. Milwaukee Bucks
25. Oklahoma City Thunder
26. Boston Celtics
27. New York Knicks
28. Los Angeles Lakers
29. Toronto Raptors
30. Boston Celtics

Podsumowując: Wolves (niedawno zmienili właścicieli) wygrali loterię i będą mieli szanse wzmocnić drużynę, budowaną wokół Karla Anthony’ego Townsa. Czas pokaże, czy ich wybór będzie kolejnym KATem, Kevinem Garnettem czy może Johnny Flynnem…? Wilki otrzymały ten los od Wojowników, z którymi wymienili się pickami przy transferze Andrew Wigginsa. Natomiast Warriors wybiorą zaraz po nich i już się mówi, że będą szukać wymiany by wzmocnić swój skład bardziej doświadczonym graczem, by szybko wrócić do gry o Mistrzostwo. Najwięksi przegrani to oczywiście New York Knicks, którzy cały poprzedni sezon tankowali by skończyć na dopiero 8. miejscu…Optymistycznie mogą patrzeć fani Hornets i Bulls.


HEAT @ Pacers 109 – 100, stan rywalizacji 2-0

Od drugiej kwarty, drugiego meczu, Heat kontrolowali i przejmowali mecz przeciwko Pacers. Jeszcze pewniej grający podopieczni Erika Spoelstry korzystali z niesamowitego dnia na dystansie – Duncana Robinsona. Robinson trafił 7 z 8. prób notując 24 pkt a cała drużyna Heat trafiała z dystansu na poziomie 18/35 (51%). Kolejno 20 i 18 punktów dołożyli liderzy pierwszego meczu czyli Goran Dragić i Jimmy Butler, a Pacers musieli gonić rywala przez większość czasu i nie potrafili tego zrobić w kolejnym meczu.

Żar i Butler wyłączyli znów TJ Warrena, który nie trafił żadnej z 5. dystansowych prób oraz zatrzymali go na poziomie 15 pkt. Grający z urazem oka Victor Oladipo trafił 5 z 14. rzutów i zakończył mecz z 22 pkt. 4 z 14. rzutów trafił Malcom Brogdon (17 pkt). Ważny fakt, Heat jak dotychczas wygrali 12 serii w play offs, kiedy prowadzili z rywalem 2-0. Natomiast Pacers legitymują się bilansem 0-11, kiedy przegrywali w dwóch pierwszych meczach. Jakieś pytania? :-)

Thunder @ ROCKETS 98 – 111 stan rywalizacji 0-2

Tylko w trakcie drugiej kwarty można było pomyśleć, że Chris Paul i spółka wygrają to spotkanie. Wówczas mocno przebudził się Shai Gilgeous Alexander, który łącznie wrzucił rywalom 31 pkt. Thunder nie radzili sobie – uwaga, tak – z defensywą Rockets. Rakiety znów, mimo niższych graczy, świetnie zamykali korytarz i pole trzech sekund, dodatkowo broniąc bardzo aktywnie na obwodzie. Kwintesencją ich obrony była czwarta kwarta, w której przez ponad 4 minuty zamknęli Grzmot bez punktu. Wówczas to na ławce siedział i dopingował kolegów – James Harden.

Do składu Thunder powrócił Lu Dort, ale jego defensywa na Hardenie (2/11 za trzy i 21 pkt) nie była tak kluczową jakby się wydawało. Rakiety polegały na zadaniowcach; świetnie pokazał się Danuel House (19 pkt i 9 zb), jeszcze lepiej wypadł – X-factor tej serii – Jeff Green (15 pkt i 7 zb), a swój mały show w drugiej kwarcie miał Austin Rivers. Syn Doca popisał się serią trzech trójek by w końcu zakończyć swoją akcję popisowym wsadem, który poderwał całą drużynę.

Rakiety jak na razie dominują starcie z Thunder, wykazują się większą energią, czują się pewniej w grze i wykorzystują swoje atuty w postaci rzutów trzypunktowych oraz większego wsparcia zawodników z ławki. Grzmot gra bardziej statycznie i przez 3/4 meczu praktycznie czekamy na zagranie indywidualne kogoś z trójki – Paul (14 pkt), SGA i Schroeder (13 pkt). Ten ostatni widać, że nie jest w pełni formy i przerwa na narodziny dziecka zabrała nieco z jego dyspozycji.

Magic @ BUCKS 96 – 111, stan rywalizacji 1-1

Mimo, że gracze Mike’a Budenholzera nie potrafili znów poradzić sobie z Nikolą Vucevićem (32 pkt i 10 zb) to mimo wszystko zrewanżowali się Magikom za wpadkę podczas pierwszego meczu. Tym razem bardziej uważne i mocniej skoncetrowane na obronie Kozły udowodniły swoją wyższość.

Obok niezawodnego Giannisa (28 pkt i 20 zb) z lepszą formą do gry powrócił Brook Lopez (20 pkt). Słabo dysponowanego Khrisa Middletona (1/8 z gry i 2 pkt) udanie zastąpił Pat Connaughton (15 pkt, 11 zb i 5/8 za trzy) i Bucks mogli się cieszyć z bardzo dobrej pierwszej połowy meczu (coś, co w bańce nie zdarzało się często w ich wykonaniu). Bardzo dobra postawa w pierwszych dwóch kwartach oraz połowa wygrana 64-43 zaprowadziła Kozły po pierwszą wygraną w tegorocznych play offs.

Magic by liczyć się w grze o kolejne zwycięstwa potrzebują wyższej skuteczności Evana Fourniera. Francuz na razie najbardziej zawodzi w tej serii (dziś 4/13 z gry, w tym 1/6 za trzy).

Blazers @ LAKERS 88 – 111, stan rywalizacji 1-1

Odgryźli się, Lakers bardzo serio potraktowali drugie spotkanie i po pierwszych minutach drugiego meczu można było zobaczyć o wiele mocniejszą obronę L.A. oraz dużo większą koncentrację niż podczas G1. Największa w zasługa, grającego drugi swój najlepszy mecz w bańce, Anthony’ego Davisa. Davis był kluczowym graczem spotkania, notując 31 pkt i 11 zb i przede wszystkim imponował skutecznością (13/21).

Skuteczność poprawił też Caldwell Pope, autor 16 pkt, który po niemrawym meczu #1 tym razem trafił cztery trójki. Frank Vogel wydłużył też rotację Lakers i wysłał na parkiet JR Smitha (3/9 za trzy). Z drugiej strony kompletnie zawiódł Carmelo Anthony (1/6 z gry i 2 pkt), a daleki od występu w pierwszym meczu okazał się Damian Lillard (18 pkt i 1/7 za trzy). Na usprawiedliwienie Lillarda można dodać, że lider Blazers najprawdopodobniej złamał palec lewej ręki przy próbie wybicia piłki Davisowi…

Lillarda nie zastąpił też CJ McCollum, który rozegrał jeden ze słabszych meczów w Orlando, notując tylko 13 pkt. Na koniec, w pierwszym meczu obejrzeliśmy bardzo słabych Lakers. W drugim meczu role się odwróciły i obejrzeliśmy bardzo słabych Blazers. Co wydarzy się w meczu numer 3? Kiedy obejrzymy obie drużyny w najwyższej formie podczas tego samego meczu?? Kolejne mecze wyżej opisanych par już w sobotę.