Migawka z historii: niesamowity rzut Houstona i Magic jako center.

Wielu z Was zapewne pamięta poprzedni lock out, kiedy drużyny rozgrywały 50 spotkań i działy się równie niesamowite rzeczy co w bieżących rozgrywkach. Na Wschodzie – w 1999 roku – panowali Miami Heat, prowadzeni przez Pata Riley’a a mający w składzie Tima Hardaway’a i Alonzo Mourninga. W pierwszej rundzie play offs, dokładnie co do dnia, przed 13 latami mieliśmy stan 2:2 w konfrontacji pierwszych Heat z ósmymi Knicks (historia ładnie zatoczyła koło w tym roku, bo obie ekipy znów się spotkały). Otóż mamy G#5 Heat prowadzą jednym, a Jeff Van Gundy bierze czas..

Potem piłka trafia do Allana Houstona (jednego z moich ulubionych shooterów w historii tej gry)..

Knicks wygrywają jednym punktem. Następnie ogrywają wyżej rozstawionych Hawks (4-0) i Pacers (4-2). W finale walczą ze Spurs Gregga Popovicha, którzy w ostatecznym rozrachunku (zacytuję teraz słowa słynnego Phila Jacksona) zostają Mistrzami skróconego sezonu. Knicks nie dali rady trafić na sam szczyt, bo niestety kontuzji nabawiła się ikona klubu, Patrick Ewing i był wielkim pechowcem batalii, bo nie mógł rozegrać swoich drugich NBA Finals.

—–

Przejdźmy jednak do innych postaci i cofnijmy się jeszcze dalej – 32 lata wstecz. Wielki nieobecny to kontuzjowany most-dominant-ever Kareem Abdul Jabbar. Opoka Jeziorowców doznała kontuzji i mieli oni wielką dziurę na środku w meczu numer 6 wielkiego finału. Warto dodać, że w składzie ich rywali (to by się kibice 76 ers ucieszyli, gdyby ich najlepszy team po 32 latach i za parę tygodni również zatoczył historyczne koło?!) był Chocolate Thunder, Darryll Dawkins. 

Debiutant w NBA, Magic Johnson ( pierwszy tak naprawdę koszykarski idol rodem z NBA) grał fantastycznie jako środkowy a jego występ był fenomenalny i do dziś jest wspominany z wielkim zachwytem. Jego postawa w meczu numer 6 dała Lakersom mistrzowski tytuł, Johnson zaś zgarnął trofeum MVP finałów. Nic w tym dziwnego, kiedy zagrało się na poziomie 42pkt – 15zb – 7as (!!).