Zdarzyło się kiedyś. Magic ogłasza, że jest chory

W naszym cyklu powracamy do 7 listopada 1991 roku. Właśnie wtedy, okazało się że, jeden z najwspanialszych koszykarzy na świecie jest takim samym człowiekiem jak wszyscy. Także herosów z parkietów NBA chwytają się przeróżne „ludzkie” choroby, nawet Magica.


12 czerwca 1991 roku. Los Angeles Lakers przegrywają piąty mecz NBA Finals 1991. Michael Jordan i Scottie Pippen są bohaterami Bulls i zdobywają drugie mistrzostwo dla Chicago. Gdzieś w cieniu, Magic Johnson notuje niesamowite triple-double (16 pkt, 20 ast, 11 zb) i wydaje się, że przed 31-letnim rozgrywającym z Los Angeles świat stoi otworem, a w kolejnych latach podejmie jeszcze rywalizację z MJ-em i jego „Bykami”.

7 listopada 1991 na koszykarski świat pada wielki cios. Na konferencji prasowej zorganizowanej w Los Angeles, Magic informuje o tym, że w jego organizmie obecny jest wirus HIV i decyduje się natychmiast przejść na sportową emeryturę.

Podczas swojego wystąpienia w legendarnej hali Forum, zaznaczył, że jego będąca w ciąży żona jest zdrowa i nie ma w sobie zarażonych komórek. Już wtedy głośno mówił o chęci pomocy ludziom zarażonym wirusem HIV na całym świecie.

Wiadomość natychmiast obiegła wszystkie amerykańskie i światowe media. Słowem, które padało najczęściej był „szok”. Największym problemem okazywała się niewiedza ludzi na temat HIV i AIDS. Nie brakowało osób posądzających Magica o kontakty homoseksualne, ale zawodnik szybko urwał takie spekulacje. Opowiadał, że nie wie jak i kiedy zaraził się wirusem, ale przyznawał jednocześnie, że w trakcie kariery sportowej miewał mnóstwo kontaktów seksualnych z wieloma partnerkami.

W roku 1991 wiedza o AIDS i HIV była znikoma. Mało kto znał różnice dzielące oba pojęcia. Wielu z jego przyjaciół, znajomych czy kibiców było przekonanych, że umrze w przeciągu kilku miesięcy. Podczas konferencji szybko wytłumaczył z uśmiechem na ustach, że zamierza żyć jeszcze bardzo długo, a dodatkowo pomóc w propagowaniu wiedzy o zapobieganiu zarażeniu się .

Także wśród graczy NBA pojawiło się zjawisko paniki. Karl Malone i Isiah Thomas głośno wypowiadali się o tym, że nie wyobrażają sobie gry na jednym parkiecie z osobą zarażoną HIV. Głosili wszem i wobec, że w przypadku skaleczenia podczas gry, mogliby się zarazić.

Magic miał wiele szczęścia ponieważ w jego krwi znajdowało się bardzo niewiele zarażonych komórek krwi. Także dzięki zarobionym w trakcie kariery pieniądzom miał możliwość leczenia się u najlepszych lekarzy i najskuteczniejszymi w danym okresie lekami.

Od czasu ogłoszenia szokującej cały świat informacji minęło już 20 lat. Od tego czasu Magic zrobił wiele dla zwalczania HI. Założył fundację swojego imienia, która czynnie angażuje się w sprawy HIV/AIDS na całym świecie. Magic nawoływał aby nie dyskryminować w społeczeństwie osób z HIV i AIDS. Z czasem jego aktywność na tym polu malała, za co pretensje miały środowiska związane z chorobą. Johnson postanowił także rozkręcać własne inicjatywy, dzięki czemu jest obecnie właścicielem potężnej grupy, w skład której wchodzą m.in. sieć kin, kawiarni restauracji.

Mimo ogłoszenia swojej decyzji o zakończeniu kariery sportowej, koszykówka dalej bardzo go bawiła. Tak jak wcześniej wspominałem, było spore grono przeciwnych jego powrotowi do gry. Takich problemów nie mieli kibice, którzy bezdyskusyjnie  wybrali Magica do pierwszej piątki Zachodu podczas All-Star Game w 1992 roku. Johnson postanowił zagrać i zrobić tę przyjemność swoim fanom. Mało tego, poprowadził swój zespół do zwycięstwa, a sam zdobywając 25 punktów, 9 asyst i 5 zbiórek został wybrany na MVP tego meczu.

Jeszcze większy zaszczyt spotkał byłego rozgrywającego Lakers kilka miesięcy później. Chuck Daly postanowił włączyć Magica do składu legendarnego, pierwszego Dream Teamu, który w cuglach zdobył złote medale olimpijskie. Mający spore problemy z kontuzjami Johnson w pięciu z sześciu spotkań, w których wystąpił, wychodził w pierwszej piątce. Notował średnio 8 punktów, 5.5 asyst i 2,3 zbiórki.

W międzyczasie napisał książkę pt: „Jak skutecznie uniknąć AIDS”, ale dalej brakowało mu jego ukochanej dyscypliny. Pod koniec sezonu 1993/94 zastąpił na stanowisku szkoleniowca Lakers Randy’ego Pfunda. Szybko jednak zreflektował się, że nie jest to dziedzina, w której może okazać się zbawicielem LAL. Z 16 spotkań jego drużyna wygrała tylko 5 i po sezonie postanowił pożegnać się z trenerką. Zbiegło się to jednak z zakupem 5% udziałów „Jeziorowców”.

Jeszcze bardziej zdziwił opinię publiczną w 1996 roku. W wieku 36 lat zdecydował się na powrót na parkiety ligi zawodowej, gdzie zagrał jeszcze w koszulce Lakers 32 mecze notując średnio 14.6 pkt, 6.9 ast, 5.7 zb.

Opinia publiczna tamten powrót przyjęła zupełnie inaczej niż pięć lat wcześniej wiadomość o chorobie. Tym razem Magica uznano za bohatera. Tego, który odważył się przełamać bariery i pokazać światu, że z HIV da się żyć.

Magic już na zawsze pozostanie symbolem HIV na całym świecie. Jest zdecydowanie najsłynniejszą osobą, która nie miała obaw przed wyjawieniem swojej tajemnicy.