Rookie Ranking #3: Zion mocno startuje, ale czy nie za późno?

W tym sezonie po raz kolejny nie obędzie się bez dyskusji o to, kto zdobędzie tytuł najlepszego debiutanta. Konkurencja jest ogromna, jednak na prowadzeniu wyraźnie 2 zawodników..

10. Coby White

Poprzednie zestawienie: #10
Statystyki: 12.3 PPG, 3.5 RPG, 2.4 APG

Gdybym wrzucał ten ranking przed Weekendem Gwiazd, Coby z pewnością nie znalazłby się w najlepszej dziesiątce. Jednak na przestrzeni ostatnich trzech spotkań Byków, White rzucił aż 99 punktów, odpowiednio 33 punkty, w tym 7 trójek przeciwko Suns (czym poprawił swój rekord kariery), następnie dzień później wyrównał swój rekord w wygranym meczu z Wizards (33 punkty, 6 zbiórek i 2 przechwyty), by już 2 dni później rzucić Oklahomie 35 punktów (13/21 FG, 6/9 3PT), do których dołożył 7 zbiórek i 3 asysty. Dzięki tym wyczynom, White stał się pierwszym debiutantem w historii NBA, który rzucił 3 razy z rzędu przynajmniej 30 punktów w meczu, startując z pozycji rezerwowego. Oprócz tego, jest pierwszym debiutantem w historii Byków od czasów Michaela Jordana, który rzucił 30 oczek w trzech kolejnych spotkaniach. Pod nieobecność Krisa Dunna, możemy zauważyć wyraźny wzrost minut na boisku, co ewidentnie wpływa na statystyki Coby’ego. W lutym notuje średnie 19.9 punktu i rzuca z dystansu na 40-procentowej skuteczności.

9. De’Andre Hunter

Poprzednie zestawienie: #9
Statystyki: 12.3 PPG, 4.2 RPG

Młody skrzydłowy Jastrzębi radzi sobie na parkiecie NBA coraz śmielej. W większości spotkań rzuca przynajmniej 10 punktów, mimo że zdecydowanie nie jestem nawet drugą opcją w zespole. Korzysta ze swojej szybkości i świetnych podań Trae’a Young’a, by znajdować otwarte pozycje na obwodzie. Luty był dla niego pod tym aspektem o wiele lepszy, gdyż rzucał z dystansu na 40-procentowej skuteczności. Wracając do jego szybkości, wychowanek Virginii świetnie odnajduje się w wejściach na kosz, podczas których ciężko go zatrzymać. Mocne spotkanie miał z pewnością miesiąc temu przeciwko Wizards, kiedy zdobył 25 oczek, oddając tylko 11 rzutów!

8. Brandon Clarke

Poprzednie zestawienie: 4
Statystyki: 12 PPG, 5.8 RPG, 0.8 BPG

Wychowanek Gonzagi wygląda w swoim pierwszym sezonie bardzo solidnie, od początku rozgrywek rzuca ze skutecznością 62%. Średnio na parkiecie spędza nieco ponad 20 minut, tym bardziej jego linijka powinna godzić podziw. Ostatnio, w meczu przeciwko Blazers był niemal perfekcyjny, rzucił 27 punktów (12/14 FG) i zebrał 6 piłek, a to wszystko w 23 minuty! Oprócz impaktu w ofensywie, Clarke daje wiele po bronionej strefie parkietu. Wśród debiutantów (Clarke: 42) więcej bloków mają od niego tylko Jaxson Hayes (52), oraz Daniel Gafford (47). Ostatnio przydarzyła mu się kontuzja mięśnia czworogłowego uda, przez co opuści 2 tygodnie gry.

7. Eric Paschall

Poprzednie zestawienie: #3
Statystyki: 13.4 PPG, 4.6 RPG

Wyniki Warriors w tym sezonie są fatalne, ale fani Wojowników bez dwóch zdań mają powody do radości. Wyciągniecie w drugiej rundzie draftu zawodnika, jakim jest Paschall, jest jednym z największych steali tego sezonu. Jako zawodnik GSW, jego głównym zadaniem powinna być poprawa skuteczności rzutów z dystansu, by w kolejnych sezonach mógł grać na wyższych pozycjach, by gwarantować drużynie spacing. W ostatnim spotkaniu Warriors przeciwko Lakers, był najlepszym zawodnikiem swojej ekipy i wchodząc z ławki rzucił 23 punkty.

6. Tyler Herro

Poprzednie zestawienie: #5
Statystyki: 13.1 PPG, 4 RPG, 2 APG

Tyler zna swoje miejsce w zespole, o czym świadczy fakt, że nie w każdym meczu może pozwolić sobie na dużą liczbę rzutów, a nawet minut. Trener Spoelstra świetnie rotuje swoim składem w tym sezonie, dzięki czemu zawodnicy mogą dawać z siebie wszystko w odpowiednie match-upy. Umieściłem go w rankingu na 6-stej pozycji, nawet mimo tego że opuścił praktycznie cały luty, przez kontuzję stopy. Przed urazem, jeszcze w styczniu rzucił 25 punktów Wizards, w tym trafił aż 7 na 9 rzutów z dystansu, co z pewnością jest jego największą bronią. Jeśli popracuje nad grą w defensywie, może liga uzyska nowego Klaya Thompsona?

5. Rui Hachimura

Poprzednie zestawienie: #6
Statystyki: 13.9 PPG, 5.9 RPG

Po powrocie z kontuzji, młody Japończyk zdecydowanie poprawił swoją selekcje rzutów, dzięki czemu jego skuteczność poszła w górę. W spotkaniu przeciwko Memphis zaliczył dublet w postaci 12 punktów i 11 zbiórek, z kolei 2 dni później zdobył 20 oczek i pomógł swojej ekipie pokonać Chicago Bulls. Świetnie zagrał również przeciwko Dallas, w którym rzucił 17 punktów i dołożył 6 zbiórek i 2 przechwyty. Podczas 10 spotkań po powrocie, tylko raz zszedł poniżej bariery 10 punktów.

4. RJ Barrett

Poprzednie zestawienie: #8
Statystyki: 13.7 PPG, 5.1 RPG, 2.4 APG

Potencjał jest, liczby są, ale wyników nie ma. Myślę, że gdyby Barrett miałby wybierać gdzie chce trafić w NBA, Knicks bez dwóch zdań nie byliby na jego liście. Może to i lepiej, bo ma on więcej szans na wykazanie się w porównaniu do innych zawodników. Jest obecnie drugą strzelbą w zespole, po Juliusie Randle, jednak nie w każdym spotkaniu jego gra może zachwycać. 12 stycznia, Knicks zaliczyli ważne zwycięstwo przeciwko Miami Heat, w którym młody Kanadyjczyk był kluczowy, zdobył 23 punkty i trafił 8 z 10 osobistych. Piszę o osobistych, gdyż Barrett ma problem w tym aspekcie gry, a 60% z rzutów wolnych to bardzo słaby wynik jak na realia NBA.

3. Kendrick Nunn

Poprzednie zestawienie: #2
Statystyki: 15.7 PPG, 3.6 APG, 0.9 SPG

Jeden z kowali sukcesu Żarów w obecnych rozgrywkach. Kendrick musi mieć ogromne zaufanie trenera Spoelstry, gdyż w wielu spotkaniach oddaje naprawdę sporo rzutów. Kiedy Nunnowi idzie słabej, Heat przegrywają. Jako przykład podam 3 spotkania z rzędu. 6-tego lutego Żary grały przeciwko Clippers, wtedy Kendrick spudłował aż 12 rzutów, w kolejnej porażce spudłował ich 13, a w następnej 14. Z innej strony, 24-latek rzucił aż 33 oczka w spotkaniu przeciwko Spurs (13/18 FG, 5/7 3PT). Z kolei w starciu z Kings, który zakończył się dogrywką, zdobył 25 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst. Z ostatnich wydarzeń, przeciwko Cavs zaliczył niezły występ, 24 punkty przy 12 oddanych rzutach, 8 asyst i 2 przechwyty – to jego linijka.

2. Zion Williamson

Poprzednie zestawienie: brak
Statystyki: 23.3 PPG, 7.1 RPG, 2.3 APG, 57% FG

Zioooooooon! Hype na niego był i nadal jest niesamowity, ale nie ma co się dziwić. Opuścił większą część sezonu, rozegrał dotychczas zaledwie 13 spotkań, ale Pelicans wygrali 7 z nich i z nim w składzie wyglądają bardzo solidnie. Jednak czy jest szansa na to, by Zion mógł wygrać nagrodę dla najlepszego debiutanta? Statystycznie, mimo niewielkiej próbki, jego liczby wyglądają znakomicie, średnia punktów większa niż ta, którą miał Blake Griffin (22.5 PPG), gdy w 2011 otrzymywał tą nagrodę, a to wszystko na wyższej skuteczności. Sytuacja może przypominać tą, gdy Malcolm Brogdon zdobył w 2017 roku tytuł najlepszego debiutanta, a Joel Embiid był drugi z uwagi na to, że rozegrał tylko 31 spotkań. Ostatnim zawodnikiem, który opuścił sporą część sezonu, a mimo wszystko został najlepszym debiutantem, był Patrick Ewing, który w sezonie 1985/86 rozegrał 50 spotkań – nagrodę otrzymał uwagi na swoją dominację pod koszem już w pierwszym sezonie kariery. I tu pojawia się duża wątpliwość, gdyż nawet jeśli Zion nie opuści już żadnego spotkania do końca rozgrywek, to ogółem rozegra ich 37, co może nie wystarczyć przy tak grającym Ja Morancie. Jednak nie takie rzeczy widzieliśmy w NBA, a wiemy że Zion jest na tyle medialnym zawodnikiem, że wcale nie jest to niemożliwe.

1. Ja Morant

Poprzednie zestawienie: #1
Statystyki: 17.5 PPG, 6.8 APG, 3.4 RPG, 0.9 SPG

Grizzlies po przerwie na Weekend Gwiazd przegrali już 4 spotkania z rzędu, ale wiąże się to z jednym z najtrudniejszych terminarzy w lidze, który czeka podopiecznych trenera Tylera Jenkinsa. Nie można jednak powiedzieć, że Morant zagrał bardzo źle w tych wszystkich spotkaniach. Wróćmy jednak do początku lutego, kiedy to Morant zdobył pierwsze triple-double w karierze, notując 27 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst przeciwko Wizards (chyba wszystkim debiutantom sprzyja ten przeciwnik). Obecnie Grizzlies znajdują się na 8-mej pozycji w Konferencji Zachodniej, jednakże Pelicans są już 3 spotkania za nimi, co mogłoby jeszcze bardziej podkręcić atmosferę rywalizacji obu debiutantów. Jeśli Ja i jego Grizzlies znajdą się w Playoffs, uważam że jedynym właściwym wyborem będzie właśnie Morant, jednakże jeśli Zion i Pels przeskoczą Grizzlies i zmierzą się w pierwszej rundzie w Lakers, kto wie?

Dajcie znać w komentarzach, co myślicie o Zionie, Morancie i innych debiutantach. Czy walka o tytuł jest już przesądzona, czy może jednak nie?