Wyniki i statystyki dzień #9: Przebudzenie Mitchella, premierowe zwycięstwo Lakers, kosmita Curry

Dziś w telegramie opis, skróty i statystyki 11 spotkań. Najważniejsze tematy – Lakers walczyli o pierwsze zwycięstwo a także powrót Bena Simmonsa po krótkiej absencji. Najciekawsze starcia – Jazz kontra Rockets oraz Pacers przeciwko Spurs. Zaczynamy!

San Antonio Spurs – Indiana Pacers 96:116 (22:28, 28:34, 21:26, 25:28)

Nadzwyczaj łatwo poradzili sobie Pacers z ekipą Gregga Popovicha. Spurs odnieśli swoją pierwszą domową porażkę w tym sezonie przegrywając każdą kwartę. Rzucali na zaledwie 40% skuteczności do aż 53% rywala. Double-double uzyskali LaMarcus Aldridge (15pts, 13reb, 5-18fg) oraz Rudy Gay (11pts, 10reb). Najlepszym punktującym gospodarzy był DeMar DeRozan (18pts, 8-18fg). Świetny występ ławki rezerwowych gości.  Łącznie zdobyli 59 punktów trafiając przy tym aż 11 trójek. Cory Joseph (12pts, 6reb, 4ast, 4-6fg3), Tyreke Evans (19pts, 5ast, 5-7fg3). Główną postacią był jednak tak jak zazwyczaj lider czyli Victor Oladipo (21pts, 9ast, 7-12fg).

 

Houston Rockets – Utah Jazz 89:100 (29:24, 15:28, 22:23, 23:25)

1-3, takim bilansem rozpoczynają póki co sezon Houston Rockets, ciekawie. Tym razem „Rakiety” musiały uznać wyższość Utah Jazz i to jeszcze w Toyota Center. Gospodarze bez Chrisa Paula, to miało prawo się tak skończyć. Do tego niezbyt fajna informacja dla wszystkich fanów tej ekipy – James Harden (29pts, 5reb, 7ast) nie dokończył meczu z powodu kontuzji. Raczej jest to niegroźny uraz bo sam zawodnik mówi, że opuścił mecz zapobiegawczo. Rockets przegrali zbiórkę 47 do 35, do tego zanotowali zaledwie 16 asyst czyli 5 mniej niż rywale. Skutecznością nie popisał się Eric Gordon (5-21fg, 1-12fg3). Na uwagę jednak na pewno zasługuje 7 przechwytów PJ Tuckera. Po pierwszych trzech dość przeciętnych (jak na możliwości) meczach, Donovan Mitchell (38pkt, 14-25fg, 4-9fg3) się ocknął i od razu zapakował pod 40-stkę finalistom konferencji zachodniej. To był 'one man show’, nikt inny z drużyny za wyjątkiem Rudy’ego Goberta (12pts, 13reb) oraz Joe Inglesa (11pts, 6reb, 3ast) nie przekroczył bariery 10 punktów.

 

Chicago Bulls – Charlotte Hornets 112:110 (24:27, 30:26, 34:29, 24:28)

Zach LaVine (32pts) znowu to zrobił. To już czwarty mecz z rzędu byłego zawodnika Timberwolves w którym przekracza granicę 30 zdobytych punktów. Do tej pory w parze ze świetną grą nie szły wyniki drużynowe ale dziś było inaczej. Bulls wygrali z Hornets i to właśnie Zach na pół sekundy do końcowej syreny dał prowadzenie „Bykom” dwoma celnymi rzutami wolnymi. Cameron Payne (21pts, 5reb, 7-11fg3) zanotował swój najlepszy wynik w karierze w punktach oraz trafionych rzutach zza łuku. Kemba Walker (23pts, 5-14fg, 3-9fg3) dziś trochę słabiej, straci prowadzenie w klasyfikacji strzelców.

 

Toronto Raptors – Minnesota Timberwolves 112:105 (26:19, 31:29, 26:26, 29:31)

Timberwolves vs Raptors. Pojedynek Jimmy’ego Butlera (23pts, 6stl) z Kawhi’em Leonardem (35pts, 15-23fg). Faworytem w tym starciu byli gospodarze no i to oni ostatecznie wygrali. To już piąte zwycięstwo podopiecznych Nurse’a, świetny początek. W roli dyrygenta naturalnie Kyle Lowry (13pts, 6reb, 10ast, 4stl). Patrząc jednak na to, że Raps rzucali na 52% skuteczności do zaledwie 42% Wolves i wygrali tylko 7 punktami to nie jest to imponujące. Andrew Wiggins nie wystąpił.

 

Miami Heat – New York Knicks 110:87 (16:27, 31:18, 45:20, 18:22)

Miami Heat pewnie ogrywają u siebie New York Knicks. Gospodarze zdobyli aż 45 punktów w trzeciej kwarcie i ogólnie wygrali ją różnicą 25 punktów co zdecydowanie ustawiło spotkanie. Hassan Whiteside (22pts, 14reb) popisał się double-double. Dołożył on do tego także 3 bloki. W obozie przyjezdnych 20 punktów oraz 10 zbiórek z ławki zdobył Damyean Dotson. Oprócz niego jeszcze tylko Mario Hezonja (13pts, 4-15fg) oraz Tim Hardaway Jr. (14pts, 4-10fg) zdobyli co najmniej 10 „oczek”.

 

Cleveland Cavaliers – Brooklyn Nets 86:102 (17:24, 28:21, 17:38, 24:19)

Cleveland Cavaliers pozostają jedyną drużyną na wschodzie, która wciąż jest bez zwycięstwa. W całej lidze tylko Thunder są jeszcze bez wygranej. Trzecia odsłona wygrana przez Nets aż 38-17 załatwiła sprawę. D’Angelo Russell (18pts, 8ast, 5-14fg) rzuca słabo ale podać potrafi. Ed Davis (10pts, 10reb) z ławki zapisał na swoje konto double-double. Cavs zaliczyli zaledwie 3-18 jeśli chodzi o rzuty z dystansu. Daje to 17%. Z gry było niewiele lepiej (34-89fg, 38%). 14 punktów oraz 11 zbiórek co daje double-double Kevina Love’a. Po 14 „oczek” dorzucili także Collin Sexton oraz Jordan Clarkson.

 

Atlanta Hawks – Dallas Mavericks 111:104 (22:42, 26:16, 32:29, 31:17)

Póki co Luka Doncic (21pts, 9reb, 7-18fg) nie ma dobrych wspomnień z meczów przeciwko innym topowym debiutantom. Phoenix Suns i DeAndre Ayton okazali się lepsi i teraz także Doncic musiał uznać wyższość Atlancie Hawks razem z Youngiem. Pomimo zdobycia 42 punktów w 1 kwarcie i prowadzenia 20 punktami Mavs nie potrafili odnieść tryumfu nad „Jastrzębiami”. Rozgrywający gospodarzy w tym meczu nie błyszczał w odróżnieniu od swojego poprzedniego występu (35pkt, 10ast). Trae Young (17pts, 4reb, 5ast) zaliczył zaledwie 3-12 z gry, 1-3 zza łuku ale za to aż 10-13 z osobistych. Najlepszym zawodnikiem pojedynku był Kent Bazemore (32pts, 7ast, 3stl).

 

Golden State Warriors – Washington Wizards 144:122 (46:37, 34:34, 35:26, 29:25)

Wczoraj 50 punktów zdobył Blake Griffin. Była to pierwsza „pięćdziesiątka” w tym sezonie, długo nie musieliśmy czekać na drugą. Stephen Curry (51pts, 15-24fg, 11-16fg3) od początku sezonu jest w wyśmienitej dyspozycji ale dziś był po prostu „on fire”. 23 punkty w tym 5 trójek w samej pierwszej kwarcie. Sam zdobył połowę dorobku całej drużyny (46 punktów GSW w pierwszej odsłonie). Naturalnie Warriors ograli bardzo pewnie u siebie Wizards notując przy tym aż 35 asyst! Warto jeszcze dodać, że ten dzisiejszy wynik Stepha był uzyskany w 32 minuty, być może gdyby rozegrał kilka minut więcej to atakowałby swój własny rekord trójek bo rekord kariery w punktach przy takiej dyspozycji byłby pewniakiem. Jako ciekawostkę dodam, że to już 6 mecz w karierze Curry’ego z minimum 11 trójkami w meczu. Wszyscy inni razem wzięci zawodnicy w historii NBA mają tylko jeden taki mecz więcej! Kosmita! Swoją drogą Steph wyprzedził już Crawforda i przesunął się na 5 pozycję w all-time 3pt made. Draymond Green rozdał 12 asyst. Kevin Durant dorzucił 30 punktów a Klay Thompson 19. Wizards mogli tylko patrzeć i podziwiać dzisiejszą grę swojego rywala oraz ich kapitana. Najlepszym punktującym gości był Bradley Beal (23pts, 10-15fg, 19min).

 

Sacramento Kings – Memphis Grizzlies 97:92 (19:28, 25:24, 27:19, 26:21)

Pojedynek pomiędzy Grizzlies a Kings od początku zapowiadał się najmniej ciekawie. 27 punktów Mike’a Conley’a nie pomogły ekipie z Memphis w odniesieniu wyjazdowego zwycięstwa. Rozgrywający „Miśków” dołożył do tego 6 zbiórek oraz 5 asyst. Marc Gasol uzyskał double-double (10pts, 10reb). Aż 57 piłek z tablic zebrali gospodarze. Buddy Hield miał 23 punkty a De’Aaron Fox dorzucił od siebie 21 punktów, 8 zbiórek oraz 6 asyst.

 

Phoenix Suns – Los Angeles Lakers 113:131 (30:32, 24:44, 32:30, 27:25)

No i jest, w końcu. Pierwsze zwycięstwo LeBrona Jamesa (19pts, 7reb, 10ast) z Los Angeles Lakers. Druga kwarta wygrana przez gości aż 44-24 wydała się być kluczowa. Sprawiło to, że wszyscy z pierwszej piątki rozegrali poniżej 30 minut. Nareszcie Josh Hart (15pts, 5-8fg, 4-6fg3) wyszedł w podstawowym składzie za tego J.R Smitha 2.0. Nie no ale tak serio to wyjdzie przede wszystkim drużynie na dobre. Caldwell-Pope (14pts, 6-14fg) z ławki zagrał lepiej. Imponujące zawody rozegrał Lance Stephenson (23pts, 8reb, 8ast, 10-14fg). DeAndre Ayton (22pts, 11reb, 11-14fg, 31min) będzie bestią. Jest w stanie być jednym z najlepszych jak nie najlepszym na swojej pozycji w tej lidze. Aż 19 strat popełnionych przez Suns do zaledwie 8 Lakers. 27 asyst gospodarzy to nie jest zły wynik ale nijak się ma do rezultatu rywali (34).

 

Milwaukee Bucks – Philadelphia 76ers 123:108 (22:34, 49:30, 21:17, 31:27)

49 punktów Bucks w samej drugiej kwarcie! No oszaleli dziś z tymi pojedynczymi sprintami w poszczególnych 12 minutach. Ekipa z Milwaukee podobnie jak na wschodzie Raptors oraz Pistons pozostaje niepokonana ponieważ dziś pewnie ograła u siebie 76ers. Kozacki występ Giannisa Antetokounmpo (32pts, 18reb, 10ast, 2stl, 3blk). Jest tym samym pierwsze w sezonie triple-double na koncie Greka. Swoje drugie TD w sezonie uzyskał natomiast wracający po jednym meczu pauzy Ben Simmons (14pts, 13reb, 11ast). Warty uwagi był także Joel Embiid (30pts, 19reb, 6ast) ale poza tym nikt, zabrakło wsparcia. Coś tam z ławki próbował JJ Redick (19pts, 6ast) ale to nie było wystarczające dzisiaj na Bucks.

 

Lubisz naszą pracę? Wspieraj nas na Patronite.pl!

Komentarze do wpisu: “Wyniki i statystyki dzień #9: Przebudzenie Mitchella, premierowe zwycięstwo Lakers, kosmita Curry

  1. Kevin Love pokazuje to co w Wilkach, kręci statystyki dwucyfrowe ale nie daje wygranych drużynie, to tylko dobitnie pokazuje że nie nadaje się na samodzielnego lidera drużyny który pociągnie ją do zwycięstwa, jest po prostu jednym z wielu zawodników w tej lidze. Może zdarzy mu się rzucić 30 punktów albo zebrać 20 piłek, ale będą to jednorazowe wyskoki.

  2. A Zach LaVine nawet jak chce specjalnie spudłować rzut osobisty to trafia :)

  3. Chyba najlepszy mecz w karierze Currego pod względem trójek. Sporo trudnych i dalekich rzutów a wszystko na wielkim luzie. Nigdy nie było i nie będzie zawodnika rzucającego z taką łatwością. Można go lubić lub nie ale szanować takie osiągnięcia trzeba.

    1. nie lubię i nie szanuję błaznowania, więc chyba jestem jedyny, on i jemu podobni zniszczyli koszykówkę, czego dowodem jest obecny sezon, sama liga dodatkowo dołożyła kilka durnych przepisów które to pogłębiają

    2. od błaznowania z piłką są Harlem Globetrotters i na ich występ bym się wybrał gdybym miał ochotę, niestety musimy użerać się z GSW i Currym w NBA

    3. pop ja się z tobą zgadzam, gra super w sensie, ze trafia niesamowite trójki, często na wysokim procencie. to czy to się podoba czy nie to sprawa dyskusyjna, ja też nie lubię obecnej koszykówki, trójek z kontr i braku obrony.

  4. Carmelo Anthony – kolejny klub i kolejny na minus z nim w składzie. Wiadomo to tylko 4 mecze,ale coś w tym jest…

  5. do pop…. Jakie błaznowanie ?? Gość się cieszy grą, widać że uwielbia rzucać z najdziwniejszych pozycji, takich ze nikt się nie spodziewa.Nie jest robotem, jest ekspresyjny! To jest właśnie super!! Nie ma warunków na wjazdy pod kosz, przepychanie się to wykorzystuje swoją celność. Koszykówka w stylu poukładanych, rozpisanych przez trenerów akcji skończyła się. Taki gracz jak Curry pokazuje właśnie jak niedoskonała jest obrona, ale to prawie tylko on tak potrafi rzucać. Jak ktoś idzie na wymianę ciosów z GSW bez bronienia to takie wyniki po 140 pkt bedą normą. Mało kto rozgrywa akcję po 20s i rzuca, jest pozycja wolna jest rzut, nawet po 5s.

  6. Ja tylko trochę żałuję, że Kerr nie pozwolił grać Curremu dłużej, podobnie jak nie pozwolił Klayowi, kiedy ten rzucił 61 pkt w 3 kwarty. Szkoda, bo jeden i drugi mogliby przejść jeszcze bardziej do historii, czy to pobijając własny rekord (Curry), czy to dobijając do 70/80 pkt w przypadku Klaya. Rozumiem ideę oszczędzania zawodników, ale mimo wszystko trochę szkoda…

  7. Nie ma wyjścia – albo polubimy to co jest grane dzisiaj, albo sobie darujemy oglądanie. Też mnie krew zalewa jak widzę jak atakujący kosz wchodzą w strefę jak w masło – w czasach „Brylantowego Pata” w Knicks po pierwszym kroku leżeliby na podłodze…
    Z drugiej strony przy dzisiejszym strzelaniu z dystansu obrona jest tak rozciągnięta, że nie jest łatwo bronić strefę podkoszową. Bo i jak tu bronić, kiedy do takiego Currego trzeba wychodzić na połowę boiska, bo jak się go zostawi to będzie rzucać stamtąd. Ta gra jest obecnie za szybko, nie ma czasu (i chyba ochoty) na ustawianie wejść pod kosz. Wschód jeszcze trochę broni, ale i tam się zaczyna przestawianie na „run and gun”. Zachód zawsze grał szybszą koszykówkę, opartą na zdobywaniu punktów, a wschód zwalniał tempo i bronił. Jak pamiętamy z różnym skutkiem. Chociaż w tym sezonie w bezpośrednich starciach to raczej wschód górą.

  8. A czy gra na konia w post rodem z lat 90 to była kwintesencja koszykówki? Czy shaq 10cm niższy i 40kg lżejszy dalej by tak dominował bo miał ku temu umiejętności? Dzięki temu, że gra się zmienila masz możliwość porównania. Tak jak w życiu… jeśli nie byłoby smutnych momentów to nigdy nie doceniłbys tych radosnych

Comments are closed.