Nocne granie: play offowe kalkulacje (Wschód)

11. kwietnia zakończymy sezon zasadniczy. Podczas gdy na Zachodzie się kotłuje i drużyny od miejsca trzeciego do dziesiątego w konferencji walczą przede wszystkim o play offowy byt, a następnie o jak najwyższą lokatę (by nie trafić w pierwszej rundzie ani na Rockets, ani na Warriors) to na Wschodzie sytuacja jest zgoła odmienna. W Western Conference Denver Nuggets, L.A. Clippers, San Antonio Spurs, Utah Jazz czy New Orleans Pelicans powalczą do ostatniego dnia o swój byt w finałowej ósemce i niewykluczone, że ostatnie drugi tydzień kwietnia zdecyduje o kolejności i rozstawieniu w play off. W Eastern Conference sytuacja jest na tyle klarowna, iż mamy ośmiu pewniaków do post-season (Raptors, Celtics, Pacers, Cavs, Wizards, Sixers, Bucks i Heat). Jednak wg mnie rozpoczyna się już pilnowanie pozycji/lokaty w tabeli Wschodu by trafić lub nie trafić na danego rywala. Cleveland Cavaliers są tego najlepszym przykładem.

1. RAPTORS 51-17
2. CELTICS 46-22
3. PACERS 40-29
4. CAVS 39-29
5. WIZARDS 39-30
6. SIXERS 37-30
7. BUCKS 36-32
8. HEAT 36-33

1.  Niespodziewanym liderem, zostali typowani jako trzeci co do pierwszego miejsca na starcie sezonu, Toronto Raptors. Podpieczni Dwyane’a Casey’a grają najlepszy sezon w historii organizacji i planują skok na 60 zwycięstw. Ich lider DeMar DeRozan drugi raz z rzędu został Graczem Tygodnia i w trakcie całego sezonu prezentuje się bardzo równo (co nie było jego atutem przez parę sezonów wstecz). Swoją grę poprawił również Jonas Valanciunas, który do swojego repertuaru dodał rzut za trzy punkty. Jednak najważniejszy fakt przed play off, trener Casey zbudował sobie silną ławkę zmienników i nazwiska, które być może nie załapałyby się do wąskiej rotacji w innych klubach, stały się ważnymi elementami największej siły Wschodu (Anunoby, Siakam, VanVleet). Wydaje się, że wysoka forma Dinozaurów pozwala im realnie myśleć o awansie do finału konferencji. Miejmy też nadzieję, iż Kyle Lowry tym razem stanie na wysokości zadania i poprowadzi team z Kanady do wyższych celów. Casey stał się naturalnie kandydatem do nagrody Trenera Roku. Vince Carter pewnie żałuje, że Masaji Ujiri nie chciał go z powrotem.

2. Celtowie, którzy po transferach Gordona Haywarda i Kyrie Irvinga mieli przejąć wschodnią konferencję są na bezpiecznej pozycji #2. Gracze Brada Stevensa prowadzili w konferencji przez większą połowę sezonu, ale niestety dopadły ich kontuzje. Marcus Smart, Daniel Theiss a nawet Kyrie Irving zmagają się z kontuzjami od kilku dni i dwóch pierwszych nie obejrzymy w dalszej części sezonu. Identycznie niczym Hayward. Mimo wszystko dzięki swojemu systemowi gry, młodym utalentowanym i głodnym zwycięstw graczom pokroju Jaylena Browna, Jaysona Tatuma i Terry’ego Roziera Zieloni zostają nadal w grze o wielki finał. Również ich defensywa wydaje się dużym atutem w grze o wyższe cele. Najgorszy fakt, dziś po Celtach najbardziej widać trudy regular season, a problemy zdrowotne Irvinga trafiają się w najgorszym momencie sezonu. Dość wygodnie dla nich byłoby trafić w pierwszej rundzie na Heat.

3. Pacers to najwięksi wygrani regular season w obu konferencjach. Idąc dalej nawet off-season 2017. Przejęcie graczy młodego pokolenia z Victorem Oladipo oraz Domantasem Sabonisem stało się kluczem do powrotu do play off. Na 14 spotkań przed końcem sezonu regularnego ekipa niedocenianego Nate’a McMillana już jest w play off i to głównie dzięki zawodnikom, którzy kilka miesięcy temu występowali w innych drużynach (Bogdanović obok Oladipo oraz Sabonisa). Niestety atutem Pacers nie jest play offowe doświadczenie stąd już dziś uważam, że jest to bardzo wygodny rywal dla Sixers czy Bucks; dla obu drużyn zbliżonych potencjałem i z głodem przejścia pierwszej rundy. A może Indiana jeszcze nas zaskoczy i stanie się rewelacją pierwszej rundy? Na dziś trafiają na Sixers, a Joel Embiid bardzo nie lubi obecności Mylesa Turnera.

4. Finaliści NBA trzech ostatnich sezonów, byli Mistrzowie ligi, dopiero na czwartym miejscu. Gdyby ktoś to wysondował przed sezonem dziś pewnie zbierałby kokosy u booka. LeBron James mimo dwóch efektownych tygodni z przebudowanym składem nie znalazł siły i taktyki by ruszyć w pogoń za Celtics i Raptors. A może w ogóle takie planu nie było i Cavs czają się przebiegle za plecami trzech innych zespołów by swoją całą moc i siłę pokazać w drugiej fazie sezonu? Cavs i Tyronn Lue mają problemy z kontuzjami Kevina Love’a, Tristana Thompsona czy Rodney’a Hooda. Ich bolączką nadal zostaje defensywa i brak równiej dyspozycji strzelców jak J.R. Smith czy Kyle Korver. Dodatkowo mimo poprawy chemii w zespole – po odejściu Isaiaha Thomasa – nadal nie udało się poprawić trenerom taktyki. Nadal najwięcej zależy od LeBrona i praktycznie tylko jego wysoka chęć wygrywania może pchnąć Cavs do 4. z rzędu finału Wschodu. Ale pamiętajmy, to będzie najtrudniejsza droga LBJa od czasu powrotu do Ohio…Cleveland wygląda najsłabiej od lat i niestety tracą łatkę faworyta Wschodu.

5. Stołeczni Czarodzieje to trzecia największa niespodzianka (tuż po Raps i Pacers) jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie tygodnie gry bez Johna Walla. Team Scotta Brooksa przegrał tylko dwa mecze przy długiej i drugiej absencji rozgrywającego, mając świetnego zmiennika jakim okazał się Tomas Satoransky. Czech doskonale spisuje się w obronie i w ataku, a przede wszystkim nie wchodzi w drogę Bradley’owi Bealowi. Ten strzelec Wizards stał się liderem z krwi i kości, podczas gdy jego dobre decyzje i trafione rzuty wygrały Waszyngtonowi niejedno spotkanie (ostatnio w Bostonie). Oczywiście zagadką zostanie funkcjonowanie drużyny przy powrocie Walla i niejeden fan zadaje sobie pytanie czy powrót JW nie zaburzy płynnej gry drużyny? Na dziś w pierwszej rundzie Wizards wpadliby na Cavs i wydaje się, że do końca regular season będą oni walczyć nie tylko o 4. miejsce i przewagę parkietu, ale również o miejsce 3. w konferencji by uniknąć starcia z wicemistrzami. Jeśli John Wall wejdzie do gry z „wysokiego C” to nawet Cavs mogą mieć problemy z przejściem Wizards.

6. Proces pędzi jak szalony, zbierając kolejnych fanów do bandwagonu i korzystając z łatwego terminarza na koniec rozgrywek (czy pamiętacie jak trudny terminarz mieli na starcie rozgrywek?). Joel Embiid i Ben Simmons udźwignęli wspólnie ciężar oczekiwań fanów i zagrają w play off. Dodatkowo wiele się mówi, iż za kilka dni dołączy do składu meczowego zdrowy już Markelle Fultz. Jednak najważniejszym faktem przed play off okazało się ściągnięcie wartościowych weteranów z Marco Belinellim oraz Ersanem Ilyasovą na czele. Obaj wesprą swoich młodszych kolegów cennym doświadczeniem , dowartościowując obwodwą rotację Bretta Browna i wspomagając T.J. McConnella, J.J. Redicka i Roberta Covingtona. Szóstki będą niewygodnym rywalem dla każdego potencjalnego przeciwnika, a ich atletyzm i dynamika w grze mogą napytać kłopotów Pacers, Celtics i Cavs. Philadelphia to wg mnie najbardziej niewygodny rywal pierwszej rundy dla kogokolwiek. Kto wie czy nie będziemy zaraz świadkami większej historii klubu??

7. Bucks po zwolnieniu Jasona Kidda mieli chwilę zwyżkowej formy, po czym wrócili do swojego poprzedniego poziomu gry. Nawet transfery  Tylera Zellera, Shabazza Muhammada i Brandona Jenningsa nie zagwarantowały (i nadal nie gwarantują) poprawy gry a zespół skazany jest na wysoką dyspozycję Giannisa Antetokuonmpo. Eric Bledsoe, Tony Snell i Jabari Parker wydają się najlepszym na dziś uzupełnieniem do greckiego gwiazdora, ale nie są też gwarantem do przejścia pierwszej rundy play off.  Bucks ruszą do play off z pozycji „underdoga”, ale w moim przekonaniu najlepszym przeciwnikiem dla nich mogą być Raptors. Wszak z nimi tak wyrównanie pojedynkowali się przed rokiem. Tak naprawdę sam nie wiem czego oczekiwać po Kozłach Joe Prunty’ego.

8. Heat z wracającym do play off Flashem. Z jednej strony niewygodna drużyna z weteranami pokroju Wade’a, Dragića czy Jamesa Johnsona. Z drugiej strony ekipa, która potrafi świetnie bronić. Zespół, który jest trudny do bronienia jeśli zdominuje zbiórkę, a na to stać Hassana Whiteside’a i Bama Adebayo. Team Erika Spoelstry nie ma nic do stracenia i wejdzie do play off z możliwością sprawienia niespodzianki. Uważam, że przy swojej szerokiej rotacji i kłopotach kadrowych Celtów to Heat są najbardziej niewygodną ekipą dla drugiej siły Wschodu. Jednak jeśli Żar trafi na Raptors to również nie stoi na straconej pozycji i będzie mógł pokusić się o niespodziankę. Żaden zespół z górnej półki nie powinien lekceważyć mocno doświadczonej ekipy z Florydy.

Podsumowanie: cztery tygodnie gry i około 14 spotkań do rozegrania przez każdą ekipę. Z jednej strony niewiele czasu na poprawę pozycji czy bilansu, z drugiej zaraz możemy być świadkami odpuszczania spotkań i szukania odpoczynku dla ważnych zawodników. Śrubowanie lepszych bilansów nie każdemu może być na rękę. Jednak gdy mocniej przyjrzymy się drugiej rundzie możemy dojść do wniosku, iż Cavs zostaną na czwartej pozycji by dopiero w potencjalnym finale trafić na Boston Celtics. Szóstki z kolei nie muszą być zainteresowane wyższą lokatą (5) by właśnie w pierwszej rundzie nie trafić na niebezpiecznych dla siebie i bardziej doświadczonych Cavs. Możemy też być pewni pierwszej i drugiej lokaty Raptors oraz Celtics. Tak naprawdę obie drużyny będą do końca czekać na swoich rywali. Nie zdziwi mnie też fakt, gdy regular season zakończy się w dokładnie takim samym układzie w tabeli jaki mamy dziś. Czekam na Wasze spekulacje i przemyślenia.

Komentarze do wpisu: “Nocne granie: play offowe kalkulacje (Wschód)

  1. Toronto i Celtowie są poza zasięgiem w regular. I to było jasne już od dłuższego czasu. A dorabianie ideologi kto na kogo trafi bo mu tak bedzie lepiej, to własnie tylko dorabianie ideologii :) Jak dla mnie jedyną niewiadomą jest zdrowie tych drugich. Ewntualnie Cavs (Bron) cos mogą zamieszać (bo jednak Bronek to Bronek). Jakoś nie mam zaufania w serii play off do pozostałych drużyn.

    1. ten dłuższy czas to ten tydzień po ASG , w którym Cavs przegrali trzy z rzędu mecze?

  2. W.g. mnie cavs mogą odpuścić 4 miejsce, bo przewaga parkietu w pierwszej rundzie ani ich ziębi ani grzeje. Najważniejsze, żeby nie ryzykować kontuzji. Śmieszne jest to, że tamtym roku było tak dobrze, że LBJ mógł odpoczywać, a w tym gra 37 minut na MECZ!!! A warriors zdziesiątkowani przez kontuzję naprawdę są do pobicia. Jeszcze na początku sezonu się mówiło, że nawet jeden allstar out i będą mieli gładko, ale jeden allstar plus połowa rotacji ławki i w.g. mnie Houston ma duże szanse ich pokonać, a w finale HOuston vs raptors/cavs większe szanse daje wschodowi :>

  3. Czego więcej spodziewamy sie od Korvera? Wg mnie gra na swoim poziomie. Szczególnie porównując go do J.R. Smitha.

  4. Nie wiem jak z resztą ale z perspektywy Sixers nie sądzę by chcieli odpuszczać mecze bo mają realne szanse nawet na 3 miejsce.

Comments are closed.