Telegram: wyścig szczurów na wschodzie, śmiertelni Warriors

Chicago Bulls (31-33) 91 – 98 Orlando Magic (24-41)

Moda na triple-double wciąż trwa! Elfrid Payton je w drugim spotkaniu z rzędu. Chociaż przez ponad 24 minuty to Bulls przeważali i linijka Paytona nic by nie znaczyła. Bulls w trzeciej odsłonie mieli nawet 13 punktów przewagi, ale zmarnowali to w 1,5 kwarty, nie mogąc zatrzymać Paytona oraz Fourniera.

Bulls: Butler 21, Grant 13, Felicio 11
Magic: Payton 22 (14 zb, 14 ast.), Fournier 20, Ross 14

Brooklyn Nets (11-52) 105 – 110 Atlanta Hawks (35-29)

Nie wszystko jest tak kolorowe w Atlancie, jak ich stroje. Stale ciążą na nich problemy z Dennisem Schroderem, który w ostatnim spotkaniu został przesunięty na ławkę za sprzeczkę z Dwightem Howardem i protekcjonalny komentarz względem Mike’a Budenholzera. Schroeder odbył kilka rozmów z trenerem oraz kolegami z zespołu przed meczem z Nets, co zaprocentowało. Hawks męczyli się z Nets, ale postawa Schroedera uratowała im wygraną.

Nets: Kilpatrick 27, Lopez 18, Lin 16
Hawks: Schroeder 31, Millsap 24, Hardaway 16

Charlotte Hornets (28-34) 101 – 108 Miami Heat (31-34)

Jedni walczyli o pozostanie w walce o PO, drudzy o dogonienie rywali. I Hornets już niemal są poza walką o PO, po obiecującym początku sezonu. Przez trzy kwarty walczyli jak równy z równym z Heat, jednak w czwartej Dion Waiters do spółki z Goranem Dragiciem wrzucili wyższy bieg i spokojnie dojechali do końca wygraną.

Hornets: Walker 33, Batum 16, Williams 14 (12 zb.)
Heat: Waiters 24, Dragić 22 (10 zb.), Babbitt 12

New York Knicks (26-39) 93 – 104 Milwaukee Bucks (30-33)

Bucks nie składają broni! Po dwóch wyrównanych kwartach Bucks się zacięli, pudłując 13 z 14 rzutów na start trzeciej odsłony, dając Knicks 12 punktów przewagi. Błyszczał Derrick Rose, który w przekroju całe spotkania chybił tylko trzykrotnie. Jednak po tym odpalił się Giannis Antetokounmpo, rzucając 22 punkty w drugiej połowie, a Bucks jeszcze trzeciej odsłonie odzyskali prowadzenie. W czwartej tylko kontynuowali dobrą passę, budując dwucyfrową przewagę.

Knicks: Rose 26, Anthony 16, Porzingis 13
Bucks: Antetokounmpo 32, Middleton 18, Monroe 17

Utah Jazz (41-24) 115 – 108 Houston Rockets (44-21)

Jak zatrzymać Rockets? Nie pozwolić im na celne trójki. Rockets trafili ledwie 8 z 32 prób zza łuku, mimo to rzucając 108 punktów. James Harden chybił wszystkie 8, ale i tak miał 35 punktów. Tego dnia jednak to Jazz byli na fali, stale trzymając przewagę z bardzo dobrej pierwszej kwarty. Odcięcie Rockets od trójek nie pozwoliło im na żaden run. Pierwszy raz od sezonu 2011-12 Jazz wygrali sezonową serię z Rockets.

Jazz: Hayward 23, Gobert 23 (10 zb.), Hood 19
Rockets: Harden 35, Capela 19 (14 zb.), Gordon 14

Toronto Raptors (38-26) 94 – 87 New Orleans Pelicans (25-40)

Kolejny uraz AD i Pelicans, choć nieświadomie, to tankują. Raptors stale przeważali, dobrze broniąc główną broń Pelicans – pick&rolle. Świetnie po obu stronach parkietu grał Jonas Valanciunas, notując jedno z lepszych spotkań w tym sezonie. Pelicans bez Davisa w drugiej połowie i ze słabym Holidayem nie mieli szans.

Raptors: Valanciunas 25 (13 zb.), DeRozan 14, Ibaka 12
Pelicans: Cousins 25 (10 zb.), Moore 13, Crawford 10

Los Angeles Clippers (38-26) 91 – 107 Minnesota Timberwolves (26-37)

Falstart Clippers i szybko zbudowana przewaga przez Timberwolves. Clippers ucięli większość strat w drugiej odsłonie, tylko po to, aby w trzeciej raz jeszcze Wolves uciekli. Kluczową postacią był Ricky Rubio, który wygrał w cuglach pojedynek z Chrisem Paulem.

Clippers: Jordan 20 (13 zb.), Griffin 16, Redick 14
Wolves: Towns 29 (14 zb.), Wiggins 20, Muhammad 17

Detroit Pistons (31-33) 98 – 115 Indiana Pacers (33-31)

Spotkanie bardzo ważne dla układu sił na wschodzie. Gdyby wygrali, Pistons mieliby równy bilans z Pacers. Jednak polegli, nawet przez minutę nie zyskując przewagi. Pacers uciekli już w pierwszej odsłonie, a w trzeciej dobił ich Paul George rzucając 13 punktów.

Pistons: Harris 22, Leuer 15, Drummond 14 (15 zb.)
Pacers: George 21, Young 18, Miles 15

Sacramento Kings (25-39) 104 – 114 San Antonio Spurs (50-13)

Oto mecz perfekcyjnie opisujący organizację Kings. Po pierwszej kwarcie prowadzili 37-15, po czym stopniowo tracili przewagę i dawali Spurs zbudować własną. Na pocieszenie dla nich, Buddy Hield i Skal Labissiere wyglądali świetnie, a Tyreke Evans wyglądał jak za najlepszych lat.

Kings: Evans 26, Labissiere 15, Koufos 12 (10 zb.)
Spurs: Ginobili 19, Lee 18 (10 zb.), Mills 17 (10 ast.),

Washington Wizards (39-24) 123 – 113 Denver Nuggets (29-35)

Świetny początek Wizards i Johna Walla. Po pierwszej połowie mieli siedemnaście punktów przewagi, co wystarczyło już do samego końca. Denver, mimo braku Nikoli Jokicia, próbowało jeszcze się zerwać i odrobić straty, korzystając z wyrzucenia Markieffa Morrisa, ale Wiz ich powstrzymali.

Wizards: Wall 30 (10 ast.), Beal 23, Porter 22
Nuggets: Harris 26, Chandler 21, Plumlee 19 (10 zb.)

Boston Celtics (41-24) 99 – 86 Golden State Warriors (52-12)

Zwiastun problemów superteamu? Odkąd odpadł Kevin Durant, Warriors stali się zwykłą, śmiertelną drużyną. Przez trzy kwarty jeszcze się trzymali, ale w czwartej odsłonie absolutnie się zacięli, rzucając ledwie dwanaście punktów. Warriors zgubiła gra zza łuku. Trafili oni 6 z 30 trójek, z czego 4/17 są autorstwa duetu Curry/Thompson.

Celtics: Thomas 25, Olynyk 17, Bradley 12
Warriors: Thompson 25, Curry 23, Green 13

Komentarze do wpisu: “Telegram: wyścig szczurów na wschodzie, śmiertelni Warriors

  1. Gdyby Wolves prezentowali ten poziom od poczatku sezonu to w tabeli byliby przed Denver

    1. Jakoś nie potrafię traktować poważnie gościa z taką fryzura ;-)

    2. ale ja o tym „Elfrid Payton je w drugim spotkaniu z rzędu”

    3. @Woy
      Ja też. „Elfrid Payton je (zajebisty) w drugim spotkaniu z rzędu” :)

    4. Na miejscu Jazz stanal bym na rzesach, zeby go sprowadzic. Hill odejdzie (jedyny pozytyw, ze bd gral dobrze chcac podbic swoja wartosc, a Exum to turnover maszyna). Co do fryzury, to niech ma jaka chce z taka gra 😊

  2. „Ostrogom” trzeba oddać sprawiedliwość: 1) grali bez dwójki swoich liderów, 2) przed końcem II kwarty Kings mieli jeszcze większą przewagę niż te 22 punkty różnicy po I kwarcie :)

  3. SPURS lubią sobie utrudniać życie. Po raz kolejny fatalna pierwsza kwarta, a właściwie cała pierwsza połowa słaba, a dopiero później pogoń. Dobrze że przynajmniej porał Bertans bo chłopak ma potencjał i powinien grac więcej w ważnych meczach.
    W GSW ich gra została już dostosowana trochę pod Duranta, a teraz bez niego muszą wrócić do gry z zeszłego sezonu. Nie liczyłbym jednak na to że będą w większym dołku, przegrali kilka meczów i tyle, nawet bez KD mają mocny skład.

    1. Skład GSW jest mocny ale nie taki sam jak ten mistrzowski bo za KD wiele dobrego oddali, ich słabości dopatrywałbym się tak jak w przypadku Rockets w przesadnej ilości rzucanych trójek, w przypadku tego meczu z Bostonem byłem niemal w 100 % przekonany że Warriors przegrają.
      Spurs… dlatego nie oglądam ich na żywo w regularnym, po prostu cały czas miałbym wrażenie że niepotrzebnie wstałem żeby się tylko wkur..ać i pewnie wyłączyłbym transmisję po 1 połowie.
      Nie zdziwię się jak Heat i Bucks wydalą Pistons i Bulls poza playoffs, Heat w ogóle z 7 miejsca mogłoby się okazać piekielnie niewygodne np. dla Wizards.

Comments are closed.