66. Mecz Gwiazd NBA padł łupem Zachodu, Anthony Davis z tytułem MVP All-Star Game

Podczas finałowej odsłony All-Star Weekend tradycyjnie obserwowaliśmy mecz pomiędzy najlepszymi zawodnikami Wschodu i Zachodu. Szósty raz w siedmiu ostatnich potyczkach górą była drużyna złożona z gwiazd Konferencji Zachodniej, która pokonała rywali 192-182.

Wśród publiczności można było dostrzec masę celebrytów tj. Jay-Z, Beyonce, Jon Batiste, John Legend, zaś podczas jednej z przerw na żądanie zostały uhonorowane legendy NBA: Allen Iverson, Willis Reed, Julius Erving, Bob Pettit, George Gervin, Magic Johnson i Bill Russell. Na widowni był obecny również Oscar Robertson.

Naturalnie, zdążyliśmy się już przyzwyczaić do faktu, że w trakcie Meczu Gwiazd zawodnicy odpuszczają sobie grę w defensywie, ciesząc oko fana elektryzującymi akcjami ofensywnymi. I tym razem wyjątku od reguły nie było, na co wskazuje niespełna 60% skuteczności obu zespołów oraz tylko osiem wizyt na linii rzutów wolnych na przestrzeni całego spotkania.

Najciekawszym wydarzeniem było podanie górą od Duranta do dawnego kolegi z OKC, Westbrooka, który zakończył akcję efektownym dunkiem. O tym, że panowie nie pałają za sobą specjalną sympatią przekonywać nie trzeba nikogo, ale reakcja Stepha Curry’ego i DeMarcusa Cousinsa połączona z radością reszty ławki drużyny prowadzonej przez Steve’a Kerra? To po prostu trzeba zobaczyć:

Tytuł MVP All-Star Game powędrował do ulubieńca nowoorleańskiej publiczności, lidera Pelicans, Anthony’ego Davisa. Skrzydłowy rodem z Chicago – zdobywając 52 oczka – pobił rekord pod względem ilości punktów uzyskanych w Meczu Gwiazd, ustanowiony w 1962 roku przez Wilta Chamberlaina (42pkt). Dodatkowo świetne zawody rozegrał Russell Westbrook (41pkt) oraz Kevin Durant, który zanotował triple-double (21pkt, 10zb, 10ast).

W ekipie Wschodu należy wyróżnić postawę debiutanta – Giannisa Antetokounmpo. The Greek Freak rzucił 30 oczek i aż dwunastokrotnie popisywał się wsadami. Wtórowali mu Kyrie Irving (22pkt, 14 ast), a także LeBron James (23pkt), który zapisał się w annałach All-Star Game jako pierwszy koszykarz z przekroczonymi 300 punktami w karierze.

 

Komentarze do wpisu: “66. Mecz Gwiazd NBA padł łupem Zachodu, Anthony Davis z tytułem MVP All-Star Game

  1. DMC oraz Casspi w Pelicans !!! W drugą stronę poszedł Hield, Evans, Galloway oraz dwa picki.

  2. Aż ciężko mi było oglądać ten skrót. Żenada na maxa.

    1. Widzisz, a ja musiałem przełknąć gorzką pigułkę w postaci całego „widowiska”. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Trochę śmiechu nie zaszkodzi. Najlepiej, na czym polega dzisiejszy All-Star Game, pokazał Curry. Polecam:

    2. Zaskoczył mnie taki komentarz po koszykarskiej uczcie jaką powinien być mecz gwiazd wschód – zachód. Jednak zdziwienie minęło po kilku minutach tego skrótu. Rosnące z minuty na minutę zażenowanie. Wrażenie, że koszykówka to jeden z najbardziej pasywnych i nudnych sportów. I to wszystko mimo niesamowitych wsadów Jamesa czy Davisa. Pewnie będąc na miejscu cieszyłbym się z bycia tam i uczestniczenia w całym wydarzeniu jednak oglądając to w tej kilkuminutowej pigule wstaję i wychodzę. Czekam na zaciętą prawdziwą rywalizację w meczach playoffs.

  3. Nie wiem który burak był trenerem zachodu ale żeby dać Curremu i KD po pół godziny na parkiecie to straszna kaszana. Liga liże dupę Warriorsom (Jamesowi nie musi bo gra na wschodzie) Ten sezon trochę tak nie ma sensu… ASG obejrzę sobie skróty raczej bez przyjemności.

  4. myślałem, ze może chociaż 4 kwartę zagrają z jakąś obroną… a tu nici. Generalnie ile można oglądać wsady bez obrony?

  5. Cały mecz powinien być normalny. Obrona, atak i walka do końca.

  6. Coroczna dawka narzekania :-)
    Tylko po co narzekać skoro i tak nie mamy na to wpływu?
    Po prostu nie oglądajcie (jak ja).
    Od Latającego Cyrku Davida Sterna wole Latający Cyrk Monty Pythona.

    1. ale dlaczego mamy nie narzekać? śledzę rozgrywki zaa oceanu od lat, kupuję gadżety albo league passa i wkurwia mnie że dzisiejsza elita ligi sprowadza mecz gwiazd do takiego żenującego poziomu.

    2. Bo widzisz.. Ten mecz nie jest dla ciebie tylko dla Amerykanów a oni mają inna mentalność. Plus wszendobylska lewackość przez którą przepisy zostały zmienione tak bardzo że nie można już nawet robić gwałtownych ruchów niezadowolenia z siebie bo technika dostaniesz.
      Sory za polityke ale tak właśnie jest.

  7. Ze sportowego punktu widzenia taki mecz oczywiście nie ma sensu. Ale pamiętajmy, że słowo SHOW pochodzi z angielskiego

  8. a gdyby za wygranie ASG była przewaga parkietu w finałach? może to by ich zmotywowało

    1. Ich już nic nie zmotywuje. Dlaczego Davis albo np. Melo miałby walczyc o przewagę parkietu w finale? W lutym juz wiadomo kto moze grac w finale a kto nie wiec jak dla mnie to bez sensu. Trzeba sie pogodzic z tym ze te „pojedynki” tak będą wyglądały i nic z tym nie zrobimy.

  9. Jedyny który coś próbował bronić na początku to Giannis. Później chyba mu dali do zrozumienia żeby przystopował

    1. Pewnie udawał Greka że nie wiedział że się nie broni ;-)

  10. Zerknąłem na obydwa HL i… fajnie się to ogląda. Całego meczu nie widziałem, nie wiem jak można patrzeć na prawie 80 niecelnych trójek, ale to co było w skrótach robi wrażenie. Momentami nie było widać, gdzie jest piłka. Mnie od lat 90-tych ASG zawsze inspirował próbowania nowych sztuczek, od tego czasu minęło sporo lat, a ja cały czas tak na to parzę. Próba wsadu Thomasa po skozłowaniu- cacko. Wsady tyłem Davisa, Curry, no było kilka smaczków, Antek grający z zaangażowaniem. Może to sentyment, ale mi się podobało ;-)

  11. Mysle ze na NBA.COM powinni zrobic sonde ” czy w ASG powinni grac jak w g7 finalow” to pieprzenie o kontuzjach to żenada to jest jeden mecz w ciągu 4 dni i nikt nie powinien zagrac dluzej niz 25min ryzyko kontuzji jest duzo mniejsze niz podczas regular season.Obecny ASG to zwykly sparing celebrytow ktory właściwie nie ma zadnego sensu…

  12. Zależy od punktu widzenia – dzieciaki nie zawsze lubią tego co rodzice i nie oglądają NBA chyba że finały żeby staremu było miło a ten mecz jakoś przełkną – w przerwie celebryci, ktoś zaśpiewa i tak lepiej niż ryj wlepiony ciągle w telefon. Dla mnie to najgorsze asg jakie widziałem ale chociaż z rodzinką.

Comments are closed.