Telegram: koniec serii Clippers i Heat, clutch Butler

Oklahoma City Thunder (21-15) 112 – 123 Charlotte Hornets (20-16)

Hero ball Russella Westbrooka nie wystarczył. Kryty przez Michaela Kidda-Gilchrista Russ oddał 31 rzutów, ale to konsekwentnie trafiający na linię Hornets okazali się zwycięzcy. Hornets oddali aż 49 prób z linii, trafiając 40. Szerszenie wygrały ostatnią odsłonę 36-24, po tym, jak w trzeciej zmarnowali dwucyfrową przewagę.

Thunder: Westbrook 31 (15 zb.), Kanter 22, Oladipo 18
Hornets: Batum 28, Walker 20, Kaminsky 17

Atlanta Hawks (19-16) 111 – 92 Orlando Magic (16-21)

Zacięta pierwsza kwarta, po której jednak to Hawks zaczęli powoli, lecz sumiennie odjeżdżać. Hawks tym sposobem zemścili się za porażkę 131-120 w Phillips Arenie. Goście prezentowałi naprawdę zbilansowany atak i sześciu ich zawodników przekroczyło próg dziesięciu punktów.

Hawks: Schroder 18, Bazemore 17. Millsap 16
Magic: Payton 15, Gordon 15 (10 zb.), Fournier 14

Milwaukee Bucks (18-16) 105 – 104 New York Knicks (16-19)

Giaaaaaaaaaaaaaanniiiiiiiiis for the win! Grecka wchodząca gwiazda Milwaukee wraz z końcową syreną trafiła rzut nad Lancem Thomasem, kompletując powrót do gry Bucks. Po tym, jak pierwsza połowa zakończyła się remisem, NYK w trzeciej odskoczyli na 14 punktów. W decydującej odsłonie Bucks wrócili do gry. Cały mecz sprowadził się do ostatnich sekund, w których Giannis wybił piłkę z rąk Derricka Rose’a i trafił game winnera. To szósta porażka z rzędu NYK.

Bucks: Antetokounmpo 27 (13 zb.), Monroe 18, Parker 15
Knicks: Anthony 30 (11 zb.), Rose 15, Kuzminskas 15

Chicago Bulls (18-18) 106 – 94 Cleveland Cavaliers (26-8)

Bulls, choć prowadzili od drugiej kwarty, cały mecz męczyli się z LeBronem Jamesem. James w ostatnich dniach skarżył się na gorączkę, a do tego z Bulls nie grali Kyrie Irving oraz Kevin Love. Mimo dwucyfrowej straty, Cavs wrócili do gry. Ich powrót został jednak zatrzymany przez Jimmy’ego Butlera, który rzucił 14 punktów w decydującej odsłonie.

Bulls: Butler 20, McDermott 17, Mirotić 16
Cavs: James 31, McRae 21, Frye 15

Memphis Grizzlies (22-16) 106 – 115 Los Angeles Clippers (24-14)

Rezerwy Clippers wreszcie nie przegrały meczu w pierwszej kwarcie. Ale wydawało się, iż przegrali go w drugiej. Po pierwszej połowie Memphis prowadziło dziesięcioma punktami, ale w drugiej prowadzeni przez Austina Riversa i Jamala Crawforda Clippers wrócili, uzyskali prowadzenie i je utrzymali.

Grizzlies: Gasol 23, Conley 17 (12 ast.), Randolph 13
Clippers: Rivers 28, Crawford 22, Redick 19

Portland Trail Blazers (15-22) 117 – 125 Golden State Warriors (31-5)

Blazers, mimo braku Damiana Lillarda i słabej formy podjęli rękawicę. Już na dzień dobry przegrywali 34-40, ale to oni po pierwszej połowie prowadzili 71-69. W drugiej połowie Warriors jednak zatrzymali rozpędzonych Blazers, spokojnie odzyskując spotkanie i je wygrywając.

Blazers: McCollum 35, Crabbe 18, Plumlee 16 (10 zb.)
Warriors: Curry 35. Durant 30, Thompson 14

Miami Heat (11-26) 107 – 102 Sacramento Kings (15-20)

Sacramento Kings zrównali się z formą rywali w walce o PO i solidarnie z nimi przegrali. Defensywa Kings, która do niedawna grała naprawdę nieźle, pozwoliła jednej z najgorszych ofensyw ligi na 64 punkty w dwie kwarty. Heat w trzeciej kwarcie prowadzili już dziewiętnastoma punktami, ale w ciągu dwóch minut dali sobie wbić dwanaście punktów. Mimo to, Kings nie potrafili przejąć prowadzenia i go doprowadzić do końca.

Heat: T. Johnson 23, Dragić 14, J.Johnson 13

Kings: Lawson, Temple, Afflalo – 15