Nieznana przyszłość DeMarcusa Cousinsa

demarcus-cousins-nba-sacramento-kings-utah-jazz-850x560

Sacramento Kings od kilku ładnych lat borykają się z organizacyjnym chaosem, jednak dzięki zatrzymaniu w zespole DeMarcusa Cousinsa zostawiali sobie światełko w tunelu, z którego w tym sezonie po raz kolejny będą chcieli wyjechać. Jeśli jednak nie uda im się zrobić znaczącego progresu, wówczas mogą stracić swojego najzdolniejszego zawodnika.

Cousins będzie niezastrzeżonym wolnym agentem za dwa lata i w opinii zarządcy jednego z klubów NBA zmieni on wtedy klub. Cytat anonimowego członka jednego z front-office’ów w lidze znalazł się w artykule Zacha Harpera z CBS Sports:

„Jeśli [Kings] myślą, że uda się im go zatrzymać, to tylko się oszukują. Dobrą wiadomością dla nich jest to, że jego wartość cały czas pozostanie wysoka. Nie będzie chodziło o to, że nie uda im się zyskać czegoś w zamian za niego. Drużyny będą musiały się licytować pomiędzy sobą.”

Cousins w Sacramento widział już naprawdę wiele. Mało by brakowało, a dziś zamiast w stolicy Kalifornii grałby dziś w Anaheim albo w Seattle. Los Kings w Sacto uratowała dopiero grupa prowadzona przez Viveka Ranadive’a. Od tamtego czasu nowy front-office podejmował bardzo dziwne decyzje i pojawiły się zasadne pytania, czy na pewno sprzedanie drużyny Ranadive’owi było najlepszym pomysłem.

Kings testowali w tym czasie wielu trenerów, w tym byłego szkoleniowca DMC ze szkoły średniej, który jednak nie zagrzał sobie miejsca w stolicy Kalifornii. Trener, który najlepiej dogadywał się z Cousinsem – Mike Malone – z nie do końca wyjaśnionych przyczyn został nagle zwolniony, a kolejna ofiara Ranadive’a – George Karl – nie potrafił znaleźć wspólnego języka z najlepszym zawodnikiem swojej drużyny.

Teraz drużyną zajmie się Dave Joerger i zarząd oczekuje od niego nie tylko poprawy jednej z najgorszych defensyw w lidze. Oprócz tego były trener Memphis Grizzlies będzie musiał wypracować sobie autorytet u Cousinsa, by ten jednak zdecydował się na pozostanie w Sacramento. Jeśli się to mu nie uda, Kings będą musieli rozejrzeć się za transferem, by nie zostać w lecie 2018 roku z niczym.

Temat ewentualnej wymiany Cousinsa pojawił się zaraz po przyjściu George’a Karla, kiedy to doświadczony szkoleniowiec oświadczył, że żaden zawodnik nie może czuć się bezpiecznie, bowiem każdego można wytransferować. Lont do wiecznie tykającej bomby zwanej głową DeMarcusa Cousinsa został wtedy odpalony i dalej sprawy potoczyły się już bardzo szybko. Po chwili okazało się jasne, że dla któregoś z panów nie będzie miejsca w Sacramento. Zamiast szukać wymiany dla Cousinsa, Vlade Divac zdecydował się jednak na zamianę Karla na Joergera, co było zrozumiałą decyzją.

Teraz gorzej niż za Karla nie powinno być, co nie oznacza, że Cousins nagle będzie chciał zostać w Sacramento. Słynny tweet DeMarcusa po wydraftowaniu przez Kings z 13. numerem kolejnego środkowego poszedł szybko w świat i potwierdził, że nie wciąż nie czuje się on dobrze w tej organizacji. Wydaje się, że jedyną rzeczą, która mogłaby uratować jego przyszłość w Sacto jest progres w wynikach drużyny. A na te, przy kosmetycznych poprawkach obecnego składu wykonanych w trakcie wolnej agentury (Garrett Temple za Rondo, Arron Afflalo za Belinelliego, Matt Barnes za Dudleya oraz Anthony Tolliver za Acy’ego) Królowie prawdopodobnie będą musieli jeszcze trochę poczekać.