Splash Brothers doprowadzają do Game 7!

stephen curry klay thompsonCO ZA MECZ. Chyba najlepszy w trakcie tegorocznych play-offów, usianych blow-outami i nic nie znaczącymi czwartymi kwartami. Tym razem to właśnie w ostatniej odsłonie wyjaśniały się losy sezonu Golden State Warriors. Klay Thompson i Stephen Curry mieli słabe początki spotkania, ale kiedy było trzeba przyszli do gry, a w ostatnich minutach pokazali duetowi Russell Westbrook-Kevin Durant jak powinno kończyć się spotkania w crunch-time. Warriors wygrali 108-101 i doprowadzili do siódmego meczu w finałach konferencji zachodniej.

Klay Thompson zdobył 41 punktów, bijąc po drodze rekord w liczbie trafionych trójek w jednym meczu play-offów. Trafił ich aż 11 na 18 oddanych rzutów, w tym aż 5/6 w czwartej kwarcie. Thunder robili naprawdę dobrą robotę w close-outach, ale z doświadczenia wiemy, że Thompson miewa mecze, w których kosz nagle staje się dla niego trzy razy większy.

To było jedno z tych spotkań.

Stephen Curry – tak samo jak jego Splash Brother – był bardzo niepewny na początku spotkania, nie zdobył punktu w pierwszej kwarcie, ale w pozostałych trzech miał ich aż 29 (20 w drugiej połowie) i jednej asysty zabrakło mu do triple-double (10 zbiórek, 9 asyst).

Właśnie w drugiej połowie widzieliśmy wreszcie Curry’ego-MVP, który nie boi się wejść pod kosz, a także trafia swoje rzuty zza łuku, po zmianach krycia, kiedy zostawiany na nim był Serge Ibaka bądź Steven Adams.

Nareszcie także dobry występ Draymonda Greena na 14 punktów, 12 zbiórek, 6 asyst i 3 przechwyty. Jednak trzecim, najbardziej kluczowym zawodnikiem Wojowników w tym spotkaniu był nie kto inny, jak MVP. Finałów.

Andre Iguodala miał 8 punktów i 7 zbiórek, ale także fantastyczną obronę na Kevinie Durancie i Russellu Westbrooku w końcówce spotkania.

Przy stanie +4 dla Thunder, Iguodala najpierw dwa razy zatrzymał Duranta, wymuszając bardzo słaby rzut, potem stratę, a po zmianie krycie w trzeciej akcji zatrzymał Westbrooka i dał szansę Warriors na szybkie akcje w transition, dzięki którym wyszli na prowadzenie po raz pierwszy od pierwszej kwarty. I nie oddali go już do końca.

Wreszcie, właśnie w czwartej kwarcie Game 6,  „Lineup Śmierci” Warriors wygrał ze small-ballem Oklahomy. Po raz pierwszy wszystko działało tak jak w regular-season – podwojenia krycia, zastawienia, i wykorzystywanie mis-matchów w ofensywie.

Pozostali role players gości nie spisywali się zbyt dobrze. Andrew Bogut był właściwie statystą pod koszem i to w dużej mierze „dzięki” niemu Thunder wygrali walkę w pomalowanym aż 52-28 oraz zbiórki 49-43. Livingston i Speights byli razem 0/8 z gry.

Kevin Durant miał 29 punktów na 10/31 z gry (1/8 za trzy), 7 zbiórek, 3 bloki i 3 asysty. Nie był to jednak świetny mecz w jego wykonaniu. W pierwszej połowie oddał aż 19 rzutów, będąc twardo bronionym przez Harrisona Barnesa i Andre Iguodalę, trafiając zaledwie 6 z nich. W drugiej połowie oddawał już lepsze rzuty, wchodził pod kosz po switchach, ale w ostatnich minutach po prostu zniknął – w dużej mierze przez obronę Iguodali.

Russell Westbrook miał 28 punktów (10/27 z gry, 0/5 za trzy), 11 asyst, 9 zbiórek, 4 przechwyty i 5 strat. Co tu szokującego? Fakt, że w pierwsze 46 minut meczu miał 1 stratę. W ostatnich dwóch minutach miał ich aż CZTERY. Przez cały mecz grał bardzo agresywnie, wykorzystując pick and rolle i spóźnione rotacje podkoszowych Warriors.

Świetny mecz Andre Robersona – 5/5 z gry, 11 punktów, 8 zbiórek i 3 bloki – na Thompsonie i Currym w obronie w pierwszej połowie, jednak już w trzeciej kwarcie złapał piąty faul. Kolejny solidny występ Stevena Adamsa (9 punktów, 9 zbiórek), który pokonał w bezpośrednim pojedynku Andrew Boguta i ważne minuty z ławki Enesa Kantera – 4/5 z gry, 8 punktów, +15 – karcącego pod koszem niepomagających sobie dzisiaj Warriors.

Thunder powinni zamknąć ten mecz w pierwszej połowie, kiedy to mieli Warriors „na widelcu”. Byli wtedy aktywni w obronie, zmieniali krycie, wjeżdżali raz po raz pod kosz. Golden State zasypiali w obronie, a jednak cały czas byli w grze, głównie dzięki Thompsonowi, który w drugiej kwarcie zaczął łapać rytm.

Gospodarze cały mecz nie mogli się wstrzelić za trzy – 3/23 zza łuku, w przeciwieństwie do Klaya Thompsona gości – 21/44. Pod koniec spotkania widać także był tą pewną bezradność i przewidywalność w ataku, która tak dotykała Thunder w czasie sezonu regularnego. Izolacja KD, potem izolacja Westbrooka, potem znowu KD i tak w koło Macieju. Thunder mieli 16 asyst w całym meczu, Warriors aż 23.

Mecz numer siedem już w poniedziałek w Oakland. W czwartek pierwszy mecz Finałów NBA.

Komentarze do wpisu: “Splash Brothers doprowadzają do Game 7!

  1. i znowu te miliony trojek rzucanych od tak. Mam nadzieje ze nie w ta strone pojdzie nba bo nie da się juz tego ogladac

    1. A ja zawsze ceniłem strzelców dystansowych, bo żeby trafić 3 to trzeba być naprawdę wybitnym snajperem. Zwłaszcza gdy oddaje się się rzuty w taki sposób i w takich sytuacjach jak robią to „Splash Brothers”
      Niestety ciągle martwi mnie słaba gra pod koszem GSW. I tak sobie pomyślałem, że zamiast Boguta przydałby się tam Gortat. Jest solidnym obrońcą, dobrze biega do kontrataku, stawia zasłony i wolne ma na przyzwoitym poziomie. Myślę , że Adams by sobie przy nim nie pohasał.
      W 7 meczu naprawdę wszystko może się zdarzyć. Po pierwszym meczu SAS z OKC też twierdziłem, że SAS nie zagrają drugiego takiego meczu na takiej skuteczności. Tak samo GSW nie będą mieli tyle trójek w Game 7.

    2. Skoro umieją rzucać, to rzucają, co w tym dziwnego? Gdyby pudłowali i grali ogony, to można byłoby się czepiać, ale skoro wygrywają dzięki temu mecze, biją wszelkie rekordy i są na szczycie szczytów, to czemu mają grać inaczej? Bo niektórym kibicom się to nie podoba?

      Gratulacje dla GSW, mistrza poznaje się po tym jak się podnosi, gdy nie idzie, a oni byli już o krok od wakacji. Przy okazji, zdarzyła się w historii ligi sytuacja na tym etapie sezonu, że z 1-3 zrobiło się 4-3?

    3. Crab to idź i porzucaj sobie od tak trójki zobacz jak będą Ci napewno wpadać od tak

    4. @ciechan
      Suns wyszli z 1-3 na 4-3 w serii z Lakers w WCSF tylko nie pamiętam czy to było 04/05 czy sezon później

    5. @3D Poszperałem trochę co do tematu. Rzeczywiście Suns wyszli z takich opałów z Lakers w 2006, tylko że w pierwszej rundzie. W finale konferencji takie wydarzenie miało miejsce tylko 3 razy w historii, ostatnio Boston tak się wykaraskał z Philadelphią w 1981 roku.

    6. Clippsi w zeszłym roku z 3-1 na 3-4 z Houston w Finałach.

  2. Kolejny frustrat płaczący bo Golden pokazało klasę i zniszczyło Oklahomę rzutami za trzy – obudź się i zrozum to że to nie lata 90′ te, koszykówka poszła naprzód i się zmieniła czy chcesz czy nie.

    1. ja nie jestem fanem Oklahomy, ale muszę przyznać rację Crabowi – nie po to człowiek zarywa noce, żeby oglądać Eurobasket czy inną siatkówkę. Jak tak dalej to będzie wyglądało, to z przyjemnością przerzucę się na jakiś bardziej kontaktowy sport (rugby?)

    2. @Lysy
      Nikt nie każe Ci zarywać nocy. Śpij (albo przerzuć się na rugby) :)

    1. Dokładnie. GS są w takim uderzeniu że przejadą się po nich jak walec. Oklahoma miała szanse ale jak zawsze dała ciała. Wrócił „STARY – DOBRY” Russ z 10/27 przez cały mecz. KD dotrzymał mu dzielnie kroku i nie miał nic do powiedzenia przeciw IGGIEMU i Greenowi. KD nie od dziś zawodzi w meczach o stawkę przypomina mi Carmelo.

    2. i znowu ferowanie wyroków … teraz w drugą stronę.
      ***
      Jak OKc nie pęknie psychicznie, to to będzie bardzo zacięty mecz i wszystko jest jeszcze możliwe.
      ***
      Ja mam pytanie czy była już sytuacja, że zespół prowadził 3:1; później doszło do 3:3 po czym wygrali 7 mecz na wyjeździe ?

    3. Nie wiem czy akurat taka drużyna wygrała na wyjeździe, ale generalną statystykę podali w ESPN First Take, jeśli idzie o finały konferencji.
      Jeśli drużyna przegrywała 1-3 to 20 takich drużyn przegrało serię w 5 meczu; 13 przegrało w 6 meczu.
      Natomiast gdy doszło do 7 meczu to drużyna, która wyszła z 1-3 na 3-3 wygrywała taki 7 mecz w 4 przypadkach a przegrane dotyczą 2 przypadków.

  3. Tak jak chwaliłem OKC tak teraz Warriors trzeba pochwalić

    Świetny mecz rozegrali nie dali odskoczyć a końcówka jak na mistrzów przystało
    Kluczowe były ostatnie minuty Iguodali bez Niego wydaje mi się że nie było by żadnego poniedziałku
    W każdym razie seria godna finału coś pięknego

    1. Dokładnie. Zastanawiałem się ostatnio czy Iggy jeszcze jest x-factorem, czy nie warto by się go pozbyć, czy już nie jest takim topowym defensorem, Dzisiaj pokazał, że guzik się znam :)

  4. Miejmy nadzieję, że Warriors przegrają 7 mecz :-)

    1. Nadzieję możesz mieć, nawet zamówić mszę w intencji OKC.

    2. Marek, a ty z takimi tekstami do mnie to możesz z rozpędu czołem zameldować się w ścianę.

  5. :(( rzeczywiscie Durant zawodzi nie pierwszy eaz w neczu o stawke. Trudno zyje sie dalej, OKC mieli 2 szanse i zadnej nie wykorzystaki. No i brawa dla GSW za walke.

  6. 3/23 za 3 pkt, tragiczna skutecznosc, tego nie szlo wygrac.

    1. Kluczem tego meczu były rzuty wolne o czym oczywiście OKC wiedzieli, grali dużo akcji na 2+1 i fakt, mieli sporo prób ale za dużo niewykorzystanych.

  7. No i Westbrick zawalił im NBA Finals i mimo iż mają jeszcze jedną szansę to sądzę, że nie dadzą rady, Wojownicy na fali i będą w finałach.

    1. pięknie się ogląda ceglarzy z OKC :) To dziwne, że tyle lat nie wytrzymują presji. Durant i Westbrook to już nie są niedoświadczeni zawodnicy. Ta seria jednak jest tak dziwna, że każdy wynik w G7 możliwy.

    2. Kibicuje Warriors ale mam przeczucie,ze drugiego tak fatalnego meczu Westbrick i Durantula nie zagraja.Warriors beda wprawdzie na fale ale nie wiem czemu mam przeczucie,ze OKC to wygra :(

    3. kałai – oby Twoje przeczucie się spełniło ;) Pozdrawiam!

    4. Wygrać może każdy, bo takie mecze to 50/50 – wystarczy jeden udany „run” i może być po meczu – ale trzeba brać pod uwagę, że w hali GSW OKC nie dostanie 32 osobistych wobec 24 GSW, a co najwyżej będzie po równo lub jak w poprzednich meczach w GSW, czyli w 5; 34 do 24 dla GSW.
      Po drugie publiczność tym razem będzie niosła GSW. Po trzecie wielka presja jest po stronie przede wszystkim liderów OKC a presja potrafi sprawić, że drży ręka – dlatego często na wyjeździe zawodnicy grają na nieco niższym poziomie. Po czwarte Donovan musi coś wymyślić taktycznie, bo wjazdy całą 4 kwartą w pomalowane to zdecydowanie za mało i za bardzo schematycznie. Po piąte oprócz Adamsa któryś zawodników musi odblokować 4 litery, bo jak widać było w 4 kwarcie w OKC zarówno Iggy, Green a nawet Barnes zaczęli grać na najwyższym poziomie, zwłaszcza w defensywie, czyli odblokowali się psychicznie.
      Jednak atakowanie Russa nie jest słuszne, bo on zagrał na poziomie Curry – 26 pkt. 37.5% skuteczności; 11 asyst i 9 zbiórek; 5 strat i 4 przechwyty – gdy Kura 29 pkt. 40% skuteczności; 10 zbiórek i 9 asyst; 3 straty i 2 przechwyty. Porównywalne występy.

  8. dwa mecze wstecz OKC było w gazie, na fali i jakoś nic im to nie dało :-)
    zdecyduje mecz 7 – szansa 50 na 50

  9. Najlepiej zerwana noc z NBA ostatnio. Świetny rezultat. Zgaszenie głupich uśmieszków, na twarzach kibiców OKC będących na meczu bezcenne. W kolejnym meczu teoretycznie każdy ma szansę, ale chłopakom z OKC puściły zwieracze i to by było na tyle ;)

  10. To nie jest prawda, że było to pierwsze prowadzeni Warriors od pierwszej kwarty.

  11. GSW wygranym meczem w Oracle na 3-2 przejęło kontrole nad grą, było to widać. Złapali wiatr w żagle tym meczem, natomiast do OKC zawitały stare zwyczaje i gorące głowy. Durant narobił do pampersa i to jego bym winił bardziej niż RW0 jak przegrają.

  12. szczerze mimo sympatii do warriors to jeśli miałbym stawiać swoje pieniądze to stawiałbym na oklahome… dominują, ich gra wyglada lepiej a gdyby nie dzień konia klaya to by już wczoraj byli w finale

    1. Gdyby to, gdyby tamto, daj spokój. Klay nie pojawił się z nikąd wczorajszej nocy. A OKC na finały nadaje się, jak Philly na PO.

  13. GSW już nie popuści. Mecz zawalił KD, nie Russell, do tego znakomity Iggy.

  14. Marek
    Klay wczoraj pobił rekord trójek w PO – to chyba nie jest codzienność ???
    A jeśli twierdzisz, że OKC nadaje się na finały jak Philly na PO to jakim cudem znaleźli sie w finale konferencji po drodze odprawiając z kwitkiem SAS i mają wynik 3-3 z GSW, który jeszcze niczego nie przesądza ???
    Wczorajszy mecz to nie było rozjechanie OKC, to było na styku i rozstrzygnęło się w ostatnich akcjach i tak samo może być w ostatnim meczu – bo są to dwie dobre drużyny. I podsumowując te sześć spotkań – jeśli OKC znalazło by się w finale NBA to chyba nikogo nie zszokuje – nie uważasz ???
    Nawet jeśli na dziś mają na to może mniejsze szanse niż GSW – choć dla mnie 50 na 50.

    1. Widzisz, te 11 trójek, dla kogoś innego w lidze, to wielki wyczyn, dla Kley’a równiez, ale takim zawodnikom jak on, przychodzi to łatwiej i można było być pewnym, że albo on albo Kura odpali. Więc tak, to jest ich codzienność. A OKC właśnie tym meczem, u siebie, gdzie należało przypieczetowac serię, pokazali, że żadne finały im się nie należą, bo grając taką padakę w końcówce, na jednym wielkim spięciu, z Wesem w trybie Hero Mode, to nie może się udać. Dlatego nie chcę widziec gorących głów w finale, tylko spokój i pewnośc siebie GSW.

  15. Na początek trzeba powiedzieć, że dzisiejszy mecz był po prostu fenomenalny jeśli idzie o emocje, czyli jak przystało na PO na najwyższym poziomie.
    Co wg. mnie zadecydowało o zwycięstwie GSW?
    Po pierwsze sędziowie nie gwizdali przesadnie dla gospodarzy, co było charakterystyczne w ostatnich 4 meczach i było jednym z kluczy do wygranej, którejś z ekip. Jednak w PO w decydujących meczach sędziowie najczęściej zaczynają znacznie bardziej uważnie gwizdać – czego spodziewam się też w meczu 7 – bez nadmiernego faworyzowania jednej z ekip.
    Po drugie tym razem Kerr ograł Donovona. Kerr zaryzykował i udało mu się. Postawił na najsilniejszą broń GSW, czyli trójki. Jednocześnie – tak przypuszczam z przebiegu meczu – ustalił, że Klay jest pierwszą opcją w ataku, co było widać od początku meczu a co mogło wynikać z lepszej dyspozycji dnia Klaya. {natomiast Curry przez długi czas w meczu skupiał się przede wszystkim na asystach – 9 w meczu oraz sporo zbierał – 10 zbiórek}. Wcale nie musiało to zaskoczyć, bo Klay zaczął mecz 2 na 8, ale już w drugiej kwarcie się odblokował a w trzeciej kwarcie był kluczem do trzymania wyniku GSW oraz nie pozwolenia na żaden „run” ze strony OKC. W tym względzie w 3 kwarcie Klay-owi pomogło to, że Roberson złapał 5 fauli i siedział na ławie praktycznie do końca 4 kwarty. Jednak trzeba przyznać, że niektóre trójki rzucane przez Klaya były po prostu kosmiczne. 11-18 za 3 w całym meczu; 61% robi wrażenie.
    Natomiast Donovan nie miał żadnej alternatywnej koncepcji taktycznej i to pogrążyło OKC. Mniej, więcej od końca 3 kwarty OKC zaczęło grać maksymalnie schematyczną koszykówkę, czyli większość akcji to wjazd w pomalowane i oddawanie rzutów lub szukanie fauli. Gdy to samo OKC zaczęło grać w 4 kwarcie oglądając mecz czułem, że to się może zemścić na OKC i się zemściło, bo w pewnym momencie GSW zaczęło po prostu pilnować pomalowanego poprzez zagęszczanie pomalowanego i blokowanie wjazdu na kosz – nawet gdy Kerr przeszedł na niski skład – ale OKC nie stanowiło praktycznie żadnego zagrożenia za 3 – 13% w meczu, a przy okazji w czwartej kwarcie OKC po prostu przestało rzucać za 3, więc gracze GSW odpuszczali intensywniejsze pilnowanie obwodu. Punkty OKC zaczęły przychodzić z coraz większym trudem – czyli przede wszystkim ponowienia po zbiórkach – w tym samym czasie oprócz Klaya, odblokował się Curry – dwie ważne trójki – odblokował się Iggy defensywnie – zabrane piłki Russowi, Durantowi – odblokował się Green {double-double} – który grał z 5 faulami; ważne zbiórki w 4 kwarcie.
    OKC słabo dzieliło się piłką – szczególnie już w 4 kwarcie – a Donovan nic nie potrafił z tym zrobić. Tym razem nie było remisu w asystach, jak w wygranych OKC – czyli było 23 do 16 asyst na korzyść GSW w meczu. Przy okazji remis w stratach.
    Gdy tłum w Oklahomie ucichł po tym jak Curry trafił daleką 3 dają remis 99-99 było widać, że OKC straciło gaz a w oczach Duranta i Russa pojawiła się niepewność. W tym momencie na korzyść GSW zagrało to, że oni są mistrzami, którzy mieli znacznie więcej ciężkich chwil, z których musieli umieć wyjść zarówno zdobywając mistrza – z 1-2 na 4-2 z Cavs; oraz przy robieniu wyniku 73-9.
    Natomiast ja nie narzekałbym na Russa, który zagrał nie gorzej niż Curry – cały mecz świetnie dzielił się piłką – oprócz końcówki czwartej kwarty, gdy zaczęły się już szaleńcze akcje, ale to bardziej brak koncepcji Donovana, by grać coś innego, niż wjazdy liderów w pomalowane. Russ miał double- dobule i prawie tripple 26 pkt. 11 asyst oraz 9 zbiórek przy 37.5% skuteczność – dla porównania Curry 29 pkt. przy 40% skuteczności 10 zbiórek i 9 asyst. Godny pojedynek zupełnie innych, ale genialnych PG.
    Natomiast znacznie gorszy występ – tutaj jednak nadal uważam, że to wynikało z braku innej koncepcji gry całej OKC – wypadł Durant, bo 32.5% skuteczności w meczu to zbyt słaby wynik ze strony lidera, by wygrać mecz – zwłaszcza, że lider GSW Klay grał na 46.5% skuteczności.
    Pytanie pozostaje, czy OKC zjadła presja – tak zwany „must win” mecz o czym mówił Barkley – czy też Donovan nie przygotował żadnej alternatywy i liczył na to, że dotychczasowe schematy gry, które dawały wygrane i tym razem zapewnią zwycięstwo, zwłaszcza przed własną publicznością.
    Fakt pozostaje faktem, że teraz na 100% presja jest po stronie OKC i jest to wielka presja, z którą będą musieli sobie poradzić. Po pierwsze przegrali 2 mecz z rzędu, przegrali mecz u siebie i mecz decydujący o awansie. Jeśli nie poradzą sobie z tą presją to w 7 meczu będą mieli ciężkie chwile. Na pewno poznamy po tym 7 meczu, czy Russ i Durant to liderzy z prawdziwego zdarzenia {bo właśnie w 6 meczu udowodnił nam to Klay {który tym meczem w 100% wyszedł z cienia Curry} – który powiedział Kerrowi, że nie chce wracać po tym meczu do domu na wakacje – i nie wrócił}.
    Znacznie mniejsza presja jest teraz po stronie GSW, bo presję będzie zmniejszała równie szalona jak w Oklahomie publiczność.
    Liczę jednak, że 7 mecz to będzie równie wspaniały pojedynek jak 6 mecz, czyli mecz na noże. Pojedynek godny starć wielkich Celtic-Lakers czy takich finałów jak Bulls-Jazz ’98.

  16. Przewaga psychologiczna jest teraz po stronie Goldeniarzy i myślę, że to oni u siebie w Oracle Arena wygrają, stawiam +10 dla nich. Piszecie, że Thompson w meczu nr 7 już nie będzie tak siekał z dystansu, ale przecież swój trójkowy dzień może mieć z kolei Curry.
    Szkoda mi trochę OKC- tak fajnie grali i prowadzili przez prawie całe spotkanie, ale niestety wymiękli w crunch timie. Durant nie potrafił poradzić sobie ze świetną obroną Iguodali i zamiast 4-2 mamy 3-3.

  17. I jeszcze jedna sprawa, dziwne że o tym nikt nie napisał- na 56 sek przed końcem spotkania OKC idą z szybką kontrą, Dray Green chce wybić piłkę z rąk Westbrooka jednak trafia go w rękę, a ten wypuszcza piłkę. Sędziowie analizują tą sytuację na monitorach i stwierdzają, że nie ma faulu na Westbrooku i dają piłkę w posiadanie Warriors. Dodam, że było wtedy 104:101 dla GSW, a Green miał już 5 fauli na koncie.
    Ktoś może mi wyjaśnić czemu nie odgwizdano faulu na Westbrooku w tak ważnym momencie meczu???

    1. Też o tym myślałem i pewnie sie mylę, ale idę drogą taką: odgwizdana była strata i to analizowali, nie mogąc pójśc juz w strone faulu.

    2. Wydaje mi sie (nie mam 100% pewnosci) ze faulu nie mozna przyznac na podstawie powtorki wideo – analizowali pewnie tylko posiadanie – nawet jesli na powtorce widac ewidentnie faul a nie byl on odgwizdany przed analiza to nie mozna go gwizdnac po analizie…

    3. Tez mi sie tak wydaje i powinni to zmienić moim zdaniem.
      Ale ogólnie w tym meczu było tyle nieodgwizdanych fauli że wynik mógłby być zupełnie inny.

    4. tzn nie twierdze że w odwrotna stronę.
      Było sporo nieodgwizdanych fauli 2+1 i jedna kontra GSW gdzie zdobyli 3pkt których być nie powinno bo w obronie był ewidentny faul. I wydaje mi sie że sędziowie sie na Greenie wyżywają gwiżdżąc faule na wyrost przez co chłopak sie wpienia.

  18. @Marek i @Maniek- rzeczywiście chyba macie rację. Też mi się coś kojarzy, że jeśli sędziowie analizują w powtórkach coś innego niż faul to potem nie mogą tego faulu odgwizdać gdyż nie był on przyczyną analizy. W sumie władze NBA powinny zmienić ten przepis.
    Dziwne, że Westbrook nawet nie protestował w tej sytuacji. Chyba nie miał siły na utarczki z sędziami, wyglądał na mocno zmęczonego.

  19. Nie w porę pytanie, ale… Dlaczego ostatnie FT’s w meczu wykonał Thomson skoro faulowali Curry’ego ?

    1. Curry;ego faulowali i był to prawdopodobnie dopiero 4 faul. GSW grali z boku i wtedy został sfaulowany Klay – 5 faul w kwarcie i dopiero rzuty wolne.

  20. WRESZCIE dobry, zacięty mecz w tej serii. Owszem, w game 2 też było trochę emocji ale nieporównywalnie mniej niż w game 6. Wreszcie 4Q nie była garbage time, tylko walką do ostatnich sekund.
    Różnica jest taka, że Donovan nie zmienił nic w taktyce na mecz – polegał na tych mechanizmach, które wygrały już 3 mecze w serii – sporo wejść na kosz i liczenie na liderów.
    Sęk w tym, że różnica była widoczna po stronie GSW – przede wszystkim Warriors nie walczyli zupełnie na atakowanych tablicach, co miało miejsce w poprzednich meczach. Dzięki temu Thunder nie mogli przeprowadzać szybkich kontr – rywal już był ustawiony w obronie – i nawet ogromna różnica w zbiórkach na koniec meczu nie przełożyła się na sukces Thunder.
    Warriors w pierwszej połowie grali niemrawo, fatalnie przekazując krycie po zasłonach (Westbrook ma tutaj ogromną przewagę nad Currym, który 1on1 potrafi bronić nieźle ale już zespołowo wyglądało to fatalnie).
    MVP meczu niezaprzeczalnie Thompson ale już zawodnikiem, który w mojej ocenie miał największy wpływ na wygraną Warriors, był Iggy, który nie tylko zdobył ważne punkty trudnym layupem ale też znakomicie krył i odbierał piłki Durantowi i Westbrookowi. Te akcje zadecydowały o wygranej GSW.

    Seria może nie jest piękna, zbyt wiele meczów było już rozstrzygniętych w 4 kwartach ale ten mecz stał na wysokim poziomie i nieco zadośćuczynił kibicom za poprzednie starcia. Oby 7 spotkanie wyglądało podobnie.

  21. Na chłodno oddaję zasłużony hold Warriors, ale w trakcie meczu bluzgałem jak… . No bo jak to możliwe, że koleś stojąc bokiem do kosza i to dobre 1,5 m za linią trzech punktów skacze, wyprowadza rzut i … trafia (akcja 4:57 do końca w 4 kwarcie – dla mnie akcja meczu – kto grał w kosza wie jak trudno rzuca się mając nienaturalnie ustawione stopy w momencie wyprowadzania rzutu). Albo trójka na 8:37 – prawie kopia późniejszej akcji, ale że w rytmie catch-and-shoot to chyba łatwiejsza, bo bardziej automatyczna (ale i tak niebotycznie trudna – dla zwykłego przeciętnego trójkowego śmiertelnika może 10-15% skuteczności). Masakra. Ja już nie wiem czy to jest fart, czy co… Te piłki nie mają prawa wpadać. Nie na skuteczności 11/18 #$^!$%! . To wypacza koszykówkę, bo nie da się z tym walczyć, nie da się ustawić obrony, nic się nie da zrobić. Jednego takiego freaka w osobie Curry’ego jeszcze bym zniósł. Jedna anomalia w systemie nie jest groźna, ale dwie??!! i to w tej samej drużynie??!?

    1. taa, masz Klay’a , który popełnia rekord NBA *nikt nie trafił 10 trójek w meczu play off, a po meczu jeszcze dokłada, że wg niego 13 powinno wpaść, bo dwie niefortunnie mu wyleciały…z jednej strony brzmi cwaniacko, z drugiej fajnie, że ci młodzi gracze mają tak mocną wiarę w swoje zdolności strzeleckie. Sama końcówca meczu i trójki Klay’a oraz Stepha to majstersztyk.
      IMO , niestety słabsze zawody znów rozegrał Durant i w następnym meczu musi poprawić skuteczność zza łuku. Z 1-3 na 4-3 ? naprawdę Wielka KLASA . Są faworytem przed ostatnim meczem i wydaje się, że gdy trafią na CAVS to będą jeszcze większym faworytem niż przed rokiem. Tak naprawdę najwięcej zależy teraz od zdrowia Stepha.

  22. Świetny komentarz :) Jest to wariactwo co się zowie! ;)

Comments are closed.