Biedni Lillard i McCollum, znów stłamszeni przez Grizzlies

Brak Wesley’a Matthewsa i Arrona Afflalo (ma zagrać w meczu #3) odbija się mocną czkawką w szeregach Portland Trailblazers. W drugim meczu , bardzo jednostronnej serii, podopiecznym Terry’ego Stottsa znów zabrakło ofensywnych atutów w starciu z topową defensywą NBA. Zaprawieni w bojach weterani z Miasta Elvisa znów obijali i nękali presją w obronie Damiana Lillarda i CJ McColluma. Obaj obrońcy Blazers mogą potrzebować specjalnej terapii by pozbyć się złożonych koszmarów o nazwie Conley-Allen-Lee.

Mike Conley (6/11 z gry i 6 as) znów był kluczowy i mimo kontuzji stopy znów poradził sobie z Damianem Lillardem (5/16 z gry) wymuszając na liderze PTB złe decyzje rzutowe. Jeszcze lepiej radził sobie Courtney Lee, który dominuje w rywalizacji z play offowym świeżakiem CJ McCollumem. Lee trafił 8 z 11 rzutów i znów doprowadzał rywala do płaczu (McCollum w pierwszym meczu miał 1/8 a dziś tylko 3/13). Właśnie na pozycji rzucającego obrońcy, team z Portland, ma największą lukę…Jeśli dodamy do słabego wyniku, 39% z gry, słabą skuteczność Nicolasa Batuma (5/15) przy Tonym Allenie (4 pkt i 9 zb) to praktycznie znajdziemy przyczyny porażki Blazers przy pierwszych trzech pozycjach.

Mimo, że Blazers rozpoczęli świetnie i prowadzili po 3 minutach 10-4 , to kolejne akcje gospodarzy wyrównywały stan meczu. Świetna postawa LaMarcusa Aldridge’a (9 pkt w 12 minut) wyprowadziła gości tylko na 2 oczka przewagi (21-19). Drugą kwartę ciągnęli już rezerwowi Grizz’s a kolejne udane rozwiązania ofensywne – Beno Udriha (8 pkt w krótkim czasie) czy Kosty Koufosa zaczynały budowę przewagi miejscowych. Trójki Vince’a Cartera oraz Jeffa Greena zaprowadziły Memphis do 12-punktowej przewagi. Blazers próbowali wrócić do gry za sprawą akcji swoich podkoszowych, ale nie byli oni jakąś nadwyżką , oto dlaczego:

Punkty z pomalowanego: MEM 44, POR 34
Punkty drugiej szansy: MEM 29, POR 12

Grizzlies ustawili sobie mecz w drugiej kwarcie, wygrywając ją 31-18 i uzyskując przed przerwą 11 oczek zaliczki. Mecz przypominał pierwsze spotkanie oraz podkreślał dominację miejscowych na obwodzie (obrona+atak). Atak Blazers skupiał się tylko i wyłącznie na trafieniach Aldridge’a (13) i Lopeza (8). Reszta graczy , stanowiła małą-nieskuteczną przystawkę…

Tuż po przerwie znów oglądaliśmy punkty Lopeza i LMA, a na chwilę do lepszej gry poderwał się Nicolas Batum. Jego dystansowe trafienie czy alley oop tknęły odrobinę nadziei w serca fanów PTB. Z drugiej strony punktował Z-Bo, a nadal skutecznością imponowali obrońcy Grizz’s (głównie Lee). Po chwilowym stopieniu przewagi przez Blazers, gospodarze rozpczęli drugi szturm. Po osobistych Marca Gasola przewaga Memphis wzrosła do 15 oczek. Jeszcze przed końcem kwarty urosła ona do 18, po trójce Lee.

Finałowa odsłona była małą kopią trzeciej. Początek znów dla Blazers, dzięki akcjom podkoszowym i tym razem w rolę energizera – za Batuma – wcielił się Meyers Leonard. Też trójka i też alley oop stopiły przewagę Miśków do 10 oczek. Zaraz jednak swoje skuteczne rzuty oddali Gasol, Lee czy Conley, bez problemów wchodząc w strefę podkoszową rywali. 14 oczek na niespełna 3 minuty przed końcem spotkania okazało się nie do odrobienia. Blazers przegrali w podobny sposób, w słabym stylu, pudłując z obwodu oraz nie będąc w stanie nawiązać regularnej walki z podkoszowymi rywala. Zwłaszcza w obronie. Teraz rywalizacja przenosi się do Moda Center i pytanie czy Arron Afflalo oraz jego powrót dadzą gospodarzom choć jedno zwycięstwo?

MEMPHIS GRIZZLIES (2) – PORTLAND TRAILBLAZERS (0) 92:87

PUNKTY: CONLEY i ALLEN – 18, GASOL 15, UDRIH 10 oraz ALDRIDGE 24+14ZB, LILLARD 18

Komentarze do wpisu: “Biedni Lillard i McCollum, znów stłamszeni przez Grizzlies

  1. Offensywnie Z-Bo i Gasol w tym meczu bieda.Dość powiedzieć, że razem z gry trafili 9/31 co daje skuteczność z gry poniżej 30%.

  2. LMA od drugiej kwarty 3/14 z gry (8% niżej od wspomnianej dwójki). nie mam nic do dodania:-)

  3. Ja nie wiem. PTB od dawna mieli 4. miejsce zapewnione. Czemu Stotts tak żyłował Lillarda? Czemu nie dał mu odpocząć?? LMA zresztą też. Przecież Damian to cień zawodnika, gry PTB w PO nie da się oglądać, do tego dochodzi difens Miśków. Sodoma i Gomora. Ktoś bardziej zorientowany powie mi, czego Dame na przestrzeni 82 meczów odpoczął tylko w jednej kwarcie? Przepraszam, ale jestem wściekły i zażenowany. Cenię Stottsa, ale z minutami dla gwiazd przesadził. W nagrodę może dostać sweepa. Czyżby tak ważny dla niego był bilans kariery w RS jako trenera?
    Afflalo to jak na razie nieporozumienie, a oddali za niego Bartona, T-Roba (przydaliby się) i jeszcze pick, albo picki do tego!!!!

    Nie chcę być złym prorokiem, ale przewiduję koniec z playoffami na lata dla PTB.

    Jestem zdruzgotany. Koniec. Bez odbioru.

    1. Amon to nawet nie chodzi o jego grę w tych play off. Pozwolę sobie przekleić tekst z naszej zapowiedzi:
      „Damian Lillard vs Mike Conley. O ile o formę LMA jestem spokojny pomimo kontuzji o tyle jestem ciekawy poczynań Lillarda. Będzie to dla niego cholernie trudna runda. Conley i Allen to prawdopodobnie najlepszy defensywny obwód ligi, który już niejednemu uprzykrzył życie. Damian notował średnio 22 punkty na 40% skuteczności z gry i 27% zza łuku (30 oddanych rzutów w 4 spotkaniach), a do tego tracił ponad 3 piłki, dokładał do tego 7 asyst. Conley wystąpił w trzech spotkaniach przeciwko Smugom(Traperom, Pionierom) i notował średnio 19 punktów, 9 asyst, 51% skuteczności z gry i 0,6 straty co mecz! ”
      Wszystko to widać w tej rywalizacji. Conley zajeżdża Lillarda. Większość jego rzutów jest z ręką na czole, a w penetracjach świetnie Mike’a wspomaga obwód i podkoszowi. Lillard i McCollum dosłownie nie istnieją i choćby Damian grał na świeżości to i tak nie uda mu się przejść tego tercetu. Spójrz, że pierwsze 3 w RS rozgrywali jeszcze z Matthewsem, a pomimo tego Lillard nie błyszczał. Matchupowo Conley jest dla niego najgorszym wyborem ponieważ jest szybki, silny, inteligentny i kapitalnie broni pick and rolle, czyli główną broń Lillarda.

  4. Portland i Dallas niestety odstają od reszty na Zachodzie. Nawet Pelicans by ich powieźli.

    1. Żartujesz, prawda? Portland radziłoby sobie lepiej z każdą inną ekipą (może poza Spurs), nawet GSW. Miśki do dla nich match-upowy koszmar.

  5. @Amon
    ja niestety przewiduje koniec marzeń o mocnych Blazers. Jak tak dalej będą grać to pozostanie LA stoi pod znakiem zapytania. Lillarda uwielbiam ale to co gra w ostatnich 3 miesiącach to komedia. Szkoda, że zamiast się rozwijać i udowodnić swoją wartość, bo potencjał olbrzymi, to niestety bardziej interesują go rzeczy pozasportowe jak kolory swoich butów czy też pseudo rapowe występy. Ta seria i PO są już stracone. Oby ten zespół przetrwał w takim stanie osobowym jak jest bo tu potrzeba tylko kosmetycznych zmian, ostrej ręki i jakiegoś solidnego defensora na obwód.

  6. 99% racji Lordam. Wiem o tym, liczyłem jednak na jakiś błysk, jego „clutchowatość”. Playoffy to w końcu gra jak w 4. kwartach i dogrywkach, a to była silna strona Damiana. Jako niepoprawny optymista, po przemyśleniu wszystkiego, stwierdzam, że to były dopiero dwa mecze, w dodatku wyjazdowe. Przedwczesne mowy pogrzebowe niepożądane:)

    GO BLAZERS!!!!!!!!

    1. Nie przejmuj się. W tym roku Traperzy polecą na polowanie i niestety nie upolują Niedzwiedzi a rybki moze gdzies na Pacyfiku :) Nie co roku jest Million Dollar Shot :P

Comments are closed.