Nets Playoff Race: Kidd znów ogrywa swój były zespół

Nets przegrywają z Bucks 73:96, grając przy tym najgorszy mecz w ofensywie w tym sezonie. To czwarte i ostatnie spotkanie tych ekip w tym sezonie zasadniczym. Dwa z poprzednich przeszły do historii NBA ze względu, że mecze tych samych drużyn w tym samym sezonie skończyły się dopiero po trzech dogrywkach.  Tym razem wszystko odbyło się w regulaminowym czasie i tym samym ekipa z Milwaukee zapewniła sobie awans do playoffów w tym sezonie. Nets jeszcze niczego nie są pewni zwłaszcza, że kilka minut temu skończyłem oglądać mecz Thunder – Pacers i Indiana wygrała 116:104. Tym samym obie ekipy mają ten sam bilans (Nets mają bilans 2:1 z Pacers w sezonie).

Mieliśmy bardzo wyrównany mecz w pierwszej kwarcie. Drużyny szły punkt za punkt. Nets zdobywali punkty głownie z pomalowanego, czyli stamtąd skąd idzie im najlepiej oraz z rzutów osobistych. Początek drugiej kwarty należał do gospodarzy, którzy wypracowali sobie małą przewagę. Pierwszy punkt z gry poza pomalowanym dla Nets trafił Jack wymuszonym rzutem za trzy równo z zegarem kończącym akcję ofensywną Nets.

Od tego czasu Nets nie mogli się wstrzelić i przez ponad 3 minuty nie zdobyli punktu. Szczęśliwie, że gospodarze także popełniali błędy w ataku. Oba zespoły nie grały za dobrze. Nets strasznie słabo w skuteczności w ataku, ale Bucks tego nie wykorzystywali i ich przewaga wynosiła albo 2 punkty albo mieliśmy remis. D-Will marnował rzut za rzutem, trafił jedynie 1-10 z gry do przerwy. Brooklynczycy rzucali ze skutecznością 35% do przerwy i tylko dzięki nieporadności gospodarzy (41.3%) mieliśmy 41:43 po pierwszych 24 minutach. Tak wyglądał shot chart gości po pierwszej połowie – [link]

Od początku trzeciej kwarty Bucks zaczęli runem 8:0 i robiło się niebezpiecznie. Nets forsowali rzuty za trzy, które w tym meczu im kompletnie nie szło (7% skuteczność). Nawet gorący ostatnio Bogdanovic nie potrafił trafić do kosza z czystych pozycji zza linii. Brook Lopez trafiając na 47:53 przeskoczył Jasona Kidda w ilości zdobytych punktów dla Nets i wskoczył na 4 miejsce w tej klasyfikacji. Wraz z upływem czasu Bucks kontrolowali ten mecz prowadząc 20 punktami. Jedynym pocieszającym faktem był ten, że nawet wygrana Indiany nad Thunder ciągle trzymała ich na 8. miejscu. Trójka Bojana pod koniec trzeciej kwarty pozwoliła mieć nikłe nadzieje na dogonienie Bucks, ale to wciąż było 14 punktów straty.

Jednak nadzieja umarła wraz ze startem czwartej kwarty – 9:0 run dla Bucks i było po meczu. W połowie kwarty Hollins poddał mecz ściągając podstawowych graczy i wpuszczając ławkę. Kibice Bucks zaczęli nawet skandować „Thanks for Jason!”. Nie ma sensu się rozpisywać o reszcie meczu bo nawet nie oglądałem tej końcówki zbyt uważnie bo to się mijało z celem. Wynik końcowy 73:96.

MeagerMarriedDwarfrabbit

Nets ilością turnoverów zrównali się niemal z ilością trafionych rzutów. Popełnili ich 21. Gospodarze także zebrali ich znaczną ilość bo 17. Ogólna skuteczność ekipy z Brooklynu w tym meczu wyniosła 32.5% – tym samym jest to najgorszy wynik w tym sezonie. Wcześniej gorzej było tylko w meczu 10 grudnia – 33%, a grali wtedy przeciwko jutrzejszemu rywalowi Chicago Bulls.

Nets zakończyli mecz na 16 asystach podczas gdy Bucks na 30. Jedynym pozytywem w ataku był Brook który oddał jedynie 8 rzutów i trafił trzy. Skończył mecz z linijką 12 punktów i 10 zbiórek. Williams trafił raz na 11 rzutów. I miał 7 asyst. Oby jak najszybciej zapomniał o tym meczu. Zresztą jak i cała reszta, która dziś była po prostu cieniem tego zespołu, który rozniósł Wizards dwa dni temu.

Boston po zwycięstwie nad rezerwami rezerw Cleveland ma mecz przewagi nad Nets. Dwa ostatnie mecze grają z Toronto i Bucks, którzy mogą wyjść także całkiem rezerwowo, odpoczywając przed playoffami. Nets maja dwa domowe mecze, najpierw z Bulls, a potem z Magic. Pacers natomiast zagrają z Wizards i Grizzlies. Także emocje będą do ostatniego meczu sezonu.